Cuda świętości Jana Pawła

2013/01/18

Gotowa jest już tzw. Pozycja, czyli dokument stanowiący syn- tezę całego procesu dokumentowania świętości Jana Pawła II. Ale to nie znaczy, że Papież – Polak już zaraz zostanie ogłoszo- ny świętym.

Ksiądz prałat Sławomir Oder, postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, wciąż otrzymuje pytania, kiedy wreszcie nastąpi wyczekiwana beatyfikacja Papieża – Polaka. Jeden z pytających stanowczo żądał podania daty, bo, jak stwierdził, musi już zarezerwować bilet lotniczy. Tymczasem ks. Oder nie podaje żadnej daty, chociażby dlatego, że to nie on ją ustali, ale sam Papież Benedykt XVI. Poza tym proces wciąż jeszcze się toczy, musi być przeprowadzony dokładnie, rzetelnie i nie ma żadnego powodu, żeby był przyspieszany. – Od początku było powiedziane, że proces będzie toczyć się normalnym trybem, tak jak inne procesy beatyfikacyjne. Jedyną dyspensą było odejście od wymogu czekania pięć lat od śmierci Papieża, żeby rozpocząć proces – podkreśla ks. Oder.

Jego zdaniem beatyfikacja Jana Pawła II nie powinna ograniczyć się tylko do wielkiego wydarzenia o charakterze duchowym albo, co gorsze, medialnym. – Nie chodzi też o postawienie pomników w całej Polsce, które i tak rosną jak grzyby po deszczu. Istotą tego procesu jest budowanie żywego pomnika, składającego się z życia narodu, którego Jan Paweł II był członkiem i który starał się formować. Dlatego warto zadać sobie pytania o to, jak żyję, jak rozumiem Ojca Świętego, w jaki sposób jego nauczanie oddziałuje na mnie i jak przemienia moje serce i wnętrze, jak wpływa na dialog z drugim człowiekiem etc. – mówi ks. Oder, który cały proces beatyfikacyjny nazywa pisaniem świętej ikony.

Nie tylko opinia świętości

– W Kościele wschodnim napisanie ikony jest zakończeniem procesu przemiany wewnętrznej jej twórcy. Każdy, kto chce objawić Bożą łaskę, musi przejść przez wewnętrzne nawrócenie. Podobnie jest z procesem beatyfikacyjnym. Trzeba włożyć wiele wysiłku, aby ukazać pełnię świętości Jana Pawła II – zaznacza postulator procesu Papieża – Polaka.


Codziennie do biura postulatora procesu beatyikacyjnego napływają świadectwa łask otrzymanych za wstawiennictwem Jana Pawła II
Fot: Artur Stelmasiak

I sam rzeczywiście wkłada wiele wysiłku w to, żeby proces przeprowadzony został rzetelnie. Obecnie prawie już ukończono redagowanie tzw. Pozycji, czyli dokumentu stanowiącego niejako syntezę całego procesu dokumentowania świętości Jana Pawła II. Opracowano tam i zebrano zeznania świadków, jest też biografia i przedstawienie heroiczności cnót, a także kilka rozdziałów o charakterze technicznym.

Jan Paweł II cieszy się powszechną opinią świętości. Już w czasie pogrzebu tłum zgromadzony na Placu Świętego Piotra wołał słynne „Santo Subito”, czyli święty natychmiast. Opinia świętości jest konieczna do rozpoczęcia starań o beatyfikację. Ale w procesie beatyfikacyjnym liczy się nie tylko opinia świętości. Poza stwierdzeniem heroiczności cnót kandydata konieczne jest także stwierdzenie przez Kościół cudu, dokonanego za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. Wymóg cudu dotyczy tzw. wyznawców, w odróżnieniu od męczenników, którzy do beatyfikacji nie potrzebują cudu. Samo męczeństwo jest już wystarczającym cudem. W przypadku Jana Pawła II cud był konieczny i pojawił się bardzo szybko, dwa miesiące po śmierci. Francuska zakonnica, s. Marie Simon

Pierre Normand, cierpiała na chorobę Parkinsona. Objawy choroby: drżenie, sztywnienie, ból, bezsenność, nasilały się. Nie mogła już pisać, prowadzić samochodu. Jednocześnie, sama cierpiąc, podziwiała siłę i odwagę Jana Pawła II, który sam mężnie walczył z chorobą. Kiedy Ojciec Święty zmarł, zawalił jej się świat. – Straciłam przyjaciela, który mnie rozumiał i dawał mi siły, by iść naprzód. W kolejnych dniach czułam wielką pustkę, ale jednocześnie miałam pewność, iż był On nieustannie obecny – mówi s. Simon. Jej współsiostry zaczęły się intensywnie modlić do Jana Pawła II o uzdrowienie s. Simon.

Oficjalnie uznany cud

I dokładnie 2 miesiące po śmierci Papieża zakonnica rzeczywiście została uzdrowiona. Wspomina: – O 4.30 obudziłam się i od razu wstałam z łóżka, moje ciało już nie bolało, nie czułam żadnego zesztywnienia, a wewnętrznie nie byłam już ta sama. Potem jakieś wewnętrzne wezwanie, jakaś siła skłoniła mnie, bym poszła modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Zeszłam do oratorium. Modliłam się przed Najświętszym Sakramentem. Ogarnął mnie wielki pokój i błogość. Coś ogromnego, jakaś tajemnica, która trudno opisać. Następnie, ciągle przed Najświętszym sakramentem, rozważałam nad tajemnicami światła Jana Pawła II. A o godzinie 6.00 wyszłam, by razem z siostrami modlić się w kaplicy i uczestniczyć w Eucharystii. Musiałam przebyć około 50 metrów i wówczas zdałam sobie sprawę, iż podczas gdy szłam, moja lewa ręka ruszała się, choć zazwyczaj pozostawała nieruchomo wzdłuż ciała. Dostrzegłam również pewną lekkość w całym ciele, zwinność, której nie doświadczałam od dawna.


Warto zadać sobie pytanie: w jaki sposób nauczanie Papieża oddziałuje na mnie i jak przemienia moje serce i wnętrze – mówi ks. prał. Sławomir Oder, postulator procesU beatyikacyjnego Jana Pawła II
Fot: Artur Stelmasiak

Przypadek s. Marie Simon został oficjalnie uznany przez Kościół za cud dokonany za wstawiennictwem Jana Pawła II. Został dokładnie opisany w wydanej właśnie w Wydawnictwie św. Stanisława BM książce „Cuda”, a także sfilmowany przez hiszpańskiego twórcę Javiera Figuera. Ten krótkometrażowy film został dołączony do książki.

W „Cudach” można przeczytać 150 świadectw łask otrzymanych za wstawiennictwem Jana Pawła II. Wszystkie należą do dokumentacji procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Papieża – Polak. Świadectwa były spontanicznie nadsyłane z wielu krajów przez ludzi różnych narodowości, także niechrześcijan, najczęściej w formie przejmujących listów pełnych wdzięczności. A niektóre świadectwa były nawet pozostawiane na grobie Jana Pawła II. Redaktorzy książki pogrupowali je w kilku rozdziałach. Opowiadają one m.in. o niezwykłych uzdrowieniach i nawróceniach, powołaniach do życia duchowego oraz o cudownym darze rodzicielstwa. Są również świadectwa znanych osób. – W tej książce, jak w lustrze, odbija się cały pontyfikat Jana Pawła II, jego życzliwe spojrzenie na osoby samotne, cierpiące, chore – mówi Maria Zboralska, redaktor publikacji.

– Jednak – jak zaznacza ks. Sławomir Oder – przypadki opisane w „Cudach” to tylko niecały 1% wszystkich zgłoszonych do postulatora.

Piotr Adamczyk, aktor, który zagrał Karola Wojtyłę w filmach „Karol, człowiek, który został papieżem” i „Papież, który pozostał człowiekiem” (Świadectwo zamieszczone w książce „Cuda” ).

Karol Wojtyła był dla mnie kimś bardzo ważnym. Jego obecność towarzyszyła całemu mojemu życiu(…). Do tej pory nie mogę się przyzwyczaić do czasu przeszłego, więc mówiąc o Nim, nie mówię „był”, ale „jest”. Jan Paweł II jest człowiekiem, który odmienił historię, który zmienił życie nie tylko Polaków (…).

Kojarzenie mnie z Karolem Wojtyłą przynosi mi niezwykły zaszczyt, ale także obarcza dziwną odpowiedzialnością. Ludzie są przekonani, że i ja jestem doskonały. A przecież nie jestem. To jest swoisty paradoks naszego zawodu. Z jednej strony widzowie chcą oglądać aktora w ulubionej roli, a z drugiej cenią sobie to, że jest zmienny.

Po obejrzeniu filmu o Karolu Wojtyle widzowie oczekują ode mnie szczególnej duchowości, a przecież byłem tylko narzędziem, które przypomniało wielkiego człowieka. To jest film ewangeliczny, wzmacnia wiarę, wiele wyjaśnia. Mam tego świadomość, bo często rozmawiam o tym z ludźmi spotkanymi na ulicy, czasem niewierzącymi lub innej wiary. Pewna Pani, przedstawiając siebie jako niewierząca, wyznała mi, że po obejrzeniu filmu zrozumiała, że wiara dodaje siły.

Piotr Chmieliński

Artykuł ukazał się w numerze 04/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej