Czerwona zaraza

2013/07/1
Aleksander Kłos

 

 

„Po 1989 roku najbardziej wpływowe środowiska opiniotwórcze podważały sens pamiętania o narodowej tożsamości. Wyrosło pokolenie ukształtowane w duchu wyboru przyszłości, a zerwania z przeszłością, którą przedstawiano jako balast przeszkadzający w modernizowaniu kraju. Dzisiaj atmosfera jest już inna. Zmienia się klimat społeczny. Wykluczany przez lata patriotyzm powraca. Oczywista staje się prawda, iż naród nieznający swojej przeszłości nie tylko nie będzie potrafił zbudować przyszłości, ale nie pojmie też teraźniejszości” – piszą Filip Musiał i Jarosław Szarka we wstępie do czternastego tomu serii Z archiwów bezpieki – nieznane karty PRL. Zbiór artykułów opatrzony jest tytułem Czerwona zaraza, określeniem zaczerpniętym z wiersza Józefa Szczepańskiego, młodego poety, żołnierza „Parasola”, który zginął w powstaniu warszawskim. Niewielka objętościowo pozycja zawiera ponad dwadzieścia krótkich artykułów prezentujących znane i nieznane wyrywki z historii PRL, ideologii komunistycznej, a także postkomunizmu w III RP. Obszar analizy jest tak szeroki, że ciężko przyporządkować artykułom inny spójny mianownik niż chęć zainteresowania czytelnika tematyką związaną z rozliczeniem z czasami komunistycznymi i ukazania, jak te zagadnienia są przedstawiane dziś.

Czerwonej zarazie znajdziemy artykuły podejmujące temat Katynia, mordów dokonanych na Polakach przez Stalina przed wybuchem II wojny światowej, metod stosowanych przez SB do walki z Kościołem, poglądów członków opozycji demokratycznej na sytuację w kraju i różnic w podejściu do rozliczania się z komunizmem między naszym krajem a Niemcami. Chociaż dziś już tylko nieliczni uważają, że komunizm stworzył najlepszy z możliwych systemów, to jednak wciąż wielu jest takich, którzy starają się nas przekonać, że PRL, chociaż nie idealny, był naszą prawdziwą ojczyzną, a część jego dziedzictwa jest cenna i warta kontynuowania. Wykorzystując dominację w mediach, obrońcom Polski Ludowej udało się zahamować proces radykalnego odcięcia się III RP od komunizmu. Pozwoliło to przetransformować się komunistom w socjaldemokratów, a innym beneficjentom systemu zachować pozycję „autorytetów moralnych”. Dzięki temu można było ukryć przed społeczeństwem rolę służb bezpieczeństwa i ich tajnych współpracowników w przeprowadzeniu transformacji ustrojowej i „bezpiecznym lądowaniu” komunistów w nowych realiach III RP.

Fot. Artur Stelmasiak

Anna Zechenter pisze: „W Berlinie tłum szturmował siedzibę Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego – w Polsce nikt nie powstrzymywał Służby Bezpieczeństwa przed niszczeniem akt; szef enerdowskiej Stasi, Erich Mielke, stracił nie tylko posadę, ale i wolność – Kiszczak został w tzw. niekomunistycznym rządzie szefem MSW; w NRD Ericha Honeckera pozbawiono urzędu i wsadzono za kratki – w PRL konstruktywna opozycja po rozmowach w Magdalence wyniosła Jaruzelskiego na fotel prezydencki”. W efekcie Polacy dobrze wspominają lata Solidarnościowego zrywu, ale niewiele rozumieją z tego, co się stało później. Wierzono, że będziemy w końcu żyć w wolnej ojczyźnie, a po 1989 roku okazało się, że ludzie, którzy kiedyś stali w jednym szeregu i krzyczeli „Żeby Polska była Polską”, są teraz najzacieklejszymi wrogami. W tym samym czasie prezydentem wszystkich Polaków zostaje były komunista, którzy tworzy swój dwór z kolegów z PZPR. Mogło do tego dojść tylko dzięki temu, że przed dwudziestu laty mieliśmy do czynienia z wielkim kłamstwem i manipulacją, zdradą części Solidarnościowych elit, które wybrały „transformowanie” kraju ręka w rękę z komunistycznymi „reformatorami”, a tych, którzy nie godzili się na takie konszachty, zepchnięto na margines.

Z tego właśnie powodu wciąż słyszymy o tym, że „grzebanie” w teczkach i przeszłości jest czynnością niegodną „człowieka na poziomie”. Części opozycjonistom z Michnikiem, Kuroniem i Geremkiem na czele, udało się przekonać licznych rodaków, że powinni być dumni z tego, co udało im się osiągnąć przy Okrągłym Stole. Każdy zaś, kto uważa, że Kiszczak i Jaruzelski to zdrajcy Polski i za swoje czyny powinni zostać rozliczeni, oceniany jest jako nienawistnik. Zwieńczeniem dwudziestoletniego relatywizowania przeszłości jest sytuacja, w której człowiek, który wprowadził stan wojenny, bryluje w mediach i został nawet zaproszony przez prezydenta do Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Obecna walka polityczna nie jest w rzeczywistości sporem o programy polityczne, ale o stosunek do PRL i ocenę kondycji III RP. Czerwona zaraza jest zaś pozycją, która może zachęcić do poszukiwania prawdy o naszej przeszłości i wyciągania z niej wniosków.

 


 

Czerwona zaraza, pod red. Filipa Musiała i Jarosława Szarki, OMP 2010

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej