Człowiek modlitwy i dyktator

2013/01/18

Wielu chciałoby wyniesienia Traugutta na ołtarze. Nie jest to jednak proste. Bo chociaż był to bohater, który umierał pojednany z Bogiem, to jednak trzeba pamiętać, że pełnił funkcję Dyktatora Rządu Narodowego, a w jego życiu są pewne niewyjaśnione luki.

Teraz wiem, że wierzę w Boga i kocham Go. Wiem, że do Niego idę! Wszak i Wy wierzycie w Niego, więc nie żałujcie mnie, bo nie ginę, jeno gorsze życie na lepsze zamieniam – pisał w nocy przed egzekucją Romuald Traugutt.

Rankiem 5 sierpnia 1864 roku, wraz z czterema towarzyszami niedoli, stanął na południowym stoku Cytadeli warszawskiej. Tuż przed wielką, pomalowaną na czarno szubienicą. Wyraźnie słyszał 30 – tysięczny tłum warszawiaków. Przyszli wesprzeć duchowo ostatniego dyktatora powstania styczniowego. Śpiewali suplikacje „Święty Boże, święty mocny”. Śpiew ten mieszał się z triumfalnymi dźwiękami grającej walca rosyjskiej orkiestry wojskowej.

Z podniesioną głową na stryczku

– Kto tu jest Traugutt? – zapytał w pewnej chwili komendant policji. – Oto jestem! – odpowiedział zdecydowanym głosem Traugutt i wystąpił do przodu, trzymając we wzniesionych do góry rękach krzyż. Obecny na egzekucji rosyjski historyk zanotował później: „Traugutt w ostatniej chwili złożył ręce i podniósł oczy ku niebu. I tak z podniesioną głową pozostał na stryczku, nawet jeszcze wówczas, gdy po stwierdzeniu śmierci trójkątna opaska została mu z oczu zdjęta”. Jego ciało, po zdjęciu z szubienicy, zakopano po prostu w dole. Miał 38 lat. Miejsce jego śmierci dziś upamiętnia krzyż.

Mieszkańcy stolicy nie mieli wątpliwości, że zginął święty. Jednak oczywiście w tamtych czasach nie było możliwości przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego. I to pomimo wyraźnej woli ludzi. Również dzisiaj wielu chciałoby wyniesienia Traugutta na ołtarze. Nie jest to jednak proste. Bo chociaż był to bohater, człowiek szlachetny i umierał pojednany z Bogiem, to pełnił funkcję Dyktatora Rządu Narodowego, a w jego życiu są pewne niewyjaśnione luki.

Będziesz Polsce potrzebny

Traugutt urodził się 16 stycznia 1826 r. w Szostakowie w powiecie brzeskim. Szybko zmarła mu matka i opiekowała się nim głównie babcia – Justyna Błocka. To przede wszystkim ona zaszczepiła u wnuka ducha patriotyzmu. Często mawiała: – Musisz być oficerem, będziesz Polsce potrzebny.

Romuald uczył się w gimnazjum w Świsłoczy, a była to szkoła pod patronatem Uniwersytetu Wileńskiego. Ukończył ją w 1842 r. , egzaminem dojrzałości ze złotym medalem! Z tych czasów pochodzi świadectwo rosyjskiego historyka Mikołaja Wasyliewicza Berga, który napisał: „Był to cichy i niezwykle skromny młodzieniec. Na ogół dobroduszny wobec wszystkiego, co go otaczało. Gdy mu koledzy w zabawach dokuczali i z niego żartowali, zaciskał zęby i milczał uparcie. A jeśli zaczęto żartować z religii, papieża i księży – wtedy opuszczał go spokój, popadał we wściekłość, oczy jego błyszczały niezwykłym blaskiem, co zmuszało natrętnych kolegów do milczenia. Koledzy ci z pensjonatu widywali go ponadto, jak co wieczór, przygotowując się do spania, bardzo długo się modlił, klęcząc przy łóżku i bijąc się w piersi.”Traugutt już wtedy pasjonował się naukami ścisłymi, szczególnie matematyką. Marzył o studiach inżynierskich, co ostatecznie nie powiodło się.

Ślub z luteranką

W tej sytuacji, wzorem wielu ówczesnych Polaków, zdecydował się na służbę w armii rosyjskiej. Podjął naukę w Szkole Oficerskiej w Żelechowie. W 1849 r. brał udział w tłumieniu Wiosny Ludów na Węgrzech, za co otrzymał zresztą srebrny medal. Kiedy wrócił, ożenił się z Anną Pinkiel, córką jubilera, zresztą wyznania protestanckiego, co nie było dla Traugutta obojętne. Przeczuwał trudności, które mogą wyniknąć z takiego małżeństwa. Ale miał też nadzieję, że jego żona za jakiś czas przejdzie na wiarę katolicką. Pisał o tym w pamiętniku: „Różnica religii nie była dla mnie rzeczą obojętną. Miałem jednak zupełną ufność w miłosierdziu Bożym. Żywiłem głęboką nadzieję, że osoba tak godna, tak szlachetna, tak przede wszystkim miłująca prawdę, łatwo i z radością oraz z wdzięcznością ku Bogu, przyjdzie chętnie do poznania i umiłowania wiary katolickiej”.

I tak się stało. Romuald pisał: „Moja Anna został katoliczką na własne żądanie. I później corocznie dzień ten był dla niej dniem szczególnie radosnym i doniosłym, w którym dziękowała Bogu za Jego niewypowiedziane dobrodziejstwo, iż ją powołał do prawdziwej nauki Chrystusa”.

Młodzi pobrali się w 1852 r., szybko urodziła się im córeczka, ale już w 1853 r. musieli się rozdzielić. Romualda powołano znowu do wojska, musiał pojechać na wojnę krymską. Tam wzrastała jego świętość. Berg pisze: „Traugutt w wolnych chwilach od zajęć wojennych – zamiast zabaw i rozrywek z kolegami na froncie sewastopolskim – ukrywał się w swoim namiocie i długie chwile spędzał na modlitwie, klęcząc, czytając Biblię, którą stale nosił ze sobą w tornistrze w czasie kampanii wojskowej”.

Jak Hiob

Jakiś czas później Traugutt zamieszkał w Charkowie. Tam urodziła mu się druga córka. Następnie przeniósł się do Petersburga, gdzie podjął wykłady w Wojskowym Instytucie Galwaniczno – Technicznym. Wkrótce urodziły mu się kolejne dzieci: córka i syn. Ale od tego czasu Traugutt mógł poczuć się jak Hiob. Pod koniec 1859 r. umarła jego ukochana babcia, a zaraz potem maleńka córeczka i w końcu żona Anna. Rok później umarł syn Romuś. Wtedy napisał w swojej książeczce do nabożeństwa: „Boże miłosierny, bądź im miłościwy, a mnie wspieraj, abym razem z nimi zasłużył sobie uwielbić Ciebie, Ojcze nasz najdroższy po wszystkie wieki”. Podobno nawet chciał wstąpić do klasztoru, ale znajomy kapucyn przypomniał mu słowa babci: – Będziesz Polsce potrzebny!

Wkrótce ożenił się powtórnie. Z Antoniną Kościuszkówną. Ofiarnie wychowywał córki, troszczył się przede wszystkim o ich religijność. Jego córka Anna wspomina: „Tatuś, ponieważ kościół był daleko, urządził na górze w jednym z pokoików gościnnych coś w rodzaju kaplicy. Był tam obraz Matki Bożej, świece, ołtarzyk. Co wieczór tatuś zbierał tam całą rodzinę i służbę na wspólny pacierz. Również w niedzielę, gdy nie można było jechać do kościoła, tatuś gromadził tam wszystkich domowników i czytał modlitwy Mszy św. Rano tatuś modlił się razem z mamą – mówili pacierz. Mawiał, że Matka Boża jest naszą opiekunką. W maju zbierał wszystkich na majowe nabożeństwo, które sam czytał z książki. Pamiętam, jak nas dzieci brał na kolana i uczył katechizmu i historii świętej”.

Dyktator powstania

W tym czasie Polacy przygotowywali się do wybuchu powstania. Początkowo Traugutt nie brał udziału w powstaniu, zdawał sobie sprawę, że nikłe są szanse powstańców. Jednak, na usilną prośbę kolegów, uczestników powstania, objął dowództwo oddziałów koło Kobrynia. Po kilku wygranych potyczkach powstanie na terenie dzisiejszej Białorusi upadło. Traugutt przybył do Warszawy, oddał się do dyspozycji Rządu Narodowego. Dostał awans na generała i wysłano go z misją zagraniczną do Paryża. Kiedy wrócił, 17 października 1863 r. został ostatnim dyktatorem powstania styczniowego.

Dowodził z wielką energią, wprowadził jednolitą organizację wojsk powstańczych, planował pospolite ruszenie chłopów. Piusa IX prosił o błogosławieństwo: „Ojcze Święty, chwyciliśmy za broń dla odpędzenia nieprzyjaciół wiary katolickiej nasze krainy niszczących, nasze świętości depczących…Otocz naszą sprawę opieką Twojego pasterskiego serca”.

I chociaż powstanie było już skazane na klęskę, on sam do końca trwał na posterunku. W odezwie z 22 stycznia 1864 r. pisał: „Jako chrześcijanie jesteśmy cząstką tej ludzkości, dla której Chrystus krew swą wytoczył. Również jak On pracować chcemy za całą ludzkość i dla ludzkości teraz walczymy. Krew naszą, łzy nasze i całe męczeństwo z radością do skarbnicy ludów składamy i jako wspólną dla wszystkich ofiarę ośmielamy się złożyć przed tronem Przedwiecznej Sprawiedliwości.

Traugutta aresztowano 11 kwietnia 1864 r. i osadzono na Pawiaku, a następnie w X Pawilonie Cytadeli. Nie zdradził w śledztwie nikogo, całą odpowiedzialność za powstanie wziął na siebie. Niedługo potem miała miejsce egzekucja na stoku Cytadeli.

Kilkadziesiąt lat później marszałek Józef Piłsudski pisał o Traugutcie: „Swą potęgą woli, swoją umiejętnością rządzenia potrafił utrzymać powstanie przez najtrudniejsze zimowe miesiące. Był to jedyny w powstaniu dyktator faktyczny, który na swych barkach zdołał je jeszcze przeciągnąć ku wiośnie”.

Piotr Chmieliński

Artykuł ukazał się w numerze 01/2008.

Ja jestem Traugutt W styczniu 1863 Warszawa się zbroiła Romuald nie włączył się do powstania, nie wierzył w jego powodzenie. W maju Mitraszewski upadł na kolana i prosił: „Romku, ratuj Polskę!” Romuald przystąpił do spowiedzi i Komunii Świętej, pożegnał rodzinę i wbrew nadziei objął dowództwo oddziału pod Kobryniem Żołnierze, bracia – mówił do powstańców – Nie na podboje idziemy, ale na odbiór wydzieranego nam dobra Boskiego. Dobrem Boskim jest wolność. Wygraną będzie ocalenie duszy narodu. Jeżeli przegramy rzeką naszej popłyną inni ku wolności

Bp Józef Zawitkowski

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej