Dziesięć wieków kolęd

2013/01/12

Kiedy myślimy o Bożym Narodzeniu niemal wszyscy mamy te same obrazy przed oczyma: żłóbek w którym leży maleńki Chrystus, świąteczny stół nakryty białym obrusem z siankiem pod spodem i koniecznie z nakryciem dla wędrowca, choinka pięknie ubrana w kolorowe zabawki, świąteczne życzenia z łamaniem opłatka, wieczorna pasterka, no i oczywiście kolędy.

Fot. Artur Stelmasiak

W wielu domach kolędy rozbrzmiewają już w czasie wigilii, po uroczystej kolacji, ale chyba nigdzie nie brzmią tak wspaniale, jak w czasie Pasterki. W moim kościele parafialnym w Sulejówku na ogół Pasterkę rozpoczyna kolęda „Bóg się rodzi” i zawsze jest śpiewana z taka mocą, że stary kościół ledwie to wytrzymuje, a moc rzeczywiście truchleje w przerażeniu, słysząc radosną nowinę. Historia kolędy jest długa, a jej początku nie da się precyzyjnie ustalić. Nazwa kolęda pochodzi z języka łacińskiego, od słowa calendae (kalendarz), oznaczającego pierwszy dzień miesiąca. Kolęda nie zawsze była określeniem pieśni. Znaczenie wyrazu „kolęda” zmieniało się w zależności od użycia, i tak jest zresztą do dzisiaj. Kolęda oznaczała podarek, noworoczną daninę parafian przeznaczoną dla Kościoła, duszpasterską wizytę kapłana, czy też wędrowanie z szopką i wspólne śpiewanie pieśni bożonarodzeniowych. Kolędy śpiewano najczęściej na nutę znanych od dawna piosenek tanecznych. Kolędy na ogół są wesołe, w prostej formie, napisane i skomponowane w lekkim tonie ludowym, w swojej treści nacechowane duchem głębokiej religijności. Główną ich treść stanowią przedstawione obrazowo, na podstawie Ewangelii, szczegóły i okoliczności towarzyszące Narodzeniu Zbawiciela – Jezusa Chrystusa. Historie opowiadane w kolędach mają zazwyczaj swojskie, rodzime tło. Chociaż, jak wiadomo, wszystko dzieje się w odległej Palestynie. Kolęda całą historię Bożego Narodzenie przenosi w miejsca doskonale nam znane. To przeniesienie w czasie i przestrzeni historii Narodzenia Zbawiciela pozwala lepiej zrozumieć to niezwykłe wydarzenie a jednocześnie stawia każdego przed pytaniem, czy w moim sercu, w moim życiu jest dla Niego miejsce.

Kolędy i pastorałki

Filharmonia im. Romualda Traugutta od wielu lat popularyzuje pieśni patriotyczne
Filharmonia im. Romualda Traugutta od wielu lat popularyzuje pieśni patriotyczne
Fot. Artur Stelmasiak

Forma kolęd polskich jest bardzo różnorodna. Kolędy są uroczystymi hymnami, chorałami, marszami czy polonezami, niektóre mają rytm mazurka lub krakowiaka, inne zaś są tkliwymi kołysankami. Wywodzą się z hymnów łacińskich o Bożym Narodzeniu, komponowanych we Włoszech w średniowieczu i rozpowszechnionych w całej Europie przez zakonny franciszkańskie, podobnie jak kult Dzieciątka Jezus i misteria kościelne o Narodzeniu Chrystusa. Legenda głosi, że autorem pierwszej pieśni bożonarodzeniowej był sam św. Franciszek. W Polsce kolęda zadomowiła się na dobre już w średniowieczu. Najstarsze kolędy polskie przełożone z kancjonałów łacińskich i czeskich pochodzą z XV i XVI wieku. Teksty do nich pisali, m.in. wielki kaznodzieja polski Piotr Skarga (autor kolędy W żłobie leży), Morsztyn i Kochowski. Z XVIII wieku pochodzą znane powszechnie i śpiewane kolędy Gdy śliczna panna, Ach ubogi żłobie, Tryumfy króla niebieskiego. Początkowo były to dwa rodzaje pieśni: noworoczne, których słowa miały charakter winszujący oraz pieśni sakralne, które w swoim przekazie nawiązywały do tajemnicy wcielenia. Pieśni sakralne dzieliły się na kolejne dwie grupy, liturgiczne i pozaliturgiczne, które głównie opierały się na motywie kołysanki. Największy rozwój kolędowania przypada na okres od XVI do XVIII w., wtedy właśnie pojawił się zwyczaj chodzenia po kolędzie, który doskonale jest znany w tradycji wielu krajów. Przełomowym dla kolęd był okres końca XVIII w. i początku wieku XIX, kiedy to połączono oba rodzaje pieśni, noworoczne i sakralne, chrystianizując te pierwsze. Kiedy kolędy zaczęły żyć swoim życiem, po raz kolejny dokonał się podział na te, które śpiewamy w liturgii oraz pozostałe pieśni bożonarodzeniowe, które dla odróżnienia zwykło nazywać się pastorałkami.

Do stajenki Polacy przybyli

Unarodowienie kolęd miało dwa etapy, pierwszy nastąpił w XVII stuleciu. Zmieniano wówczas wszystkie realia w ten sposób, że zamiast palm pojawiają się świerki i jodły, grotę zastąpiła szopa, a pasterze otrzymali polskie imiona. Drugie unarodowienie kolęd nastąpiło od powstania listopadowego. Boże Narodzenie wiązano z nadzieją na odzyskanie niepodległości. „Do stajenki Polacy przybyli i pytają Pana: Czy się też odrodzi Ojczyzna kochana. Dzieciątko się śmieje, więc miejmy nadzieję” – to jeden z wielu tekstów kolęd patriotycznych, których w Polsce mamy kilkadziesiąt. Kolędy, które przez tyle wieków towarzyszą nam w czasie świąt Bożego Narodzenia nie pozostawały bez wpływu na bieżące wydarzenia. W tych prostych pieśniach jak w lustrze możemy zobaczyć wszystko to, co przeżywał naród w chwilach wielkiej radości i w chwilach niewoli. Kolędami można opowiedzieć historię Polski, od powstania listopadowego aż do naszych czasów. Kolędy, które powstały w wieku XIX, to kolędy pełne patriotyzmu, opiewające tragedię powstań narodowych, listopadowego 1830 r. a później styczniowego 1863 r. Kolędy opisywały wydarzenia bieżące, ale także tęsknotę za niepodległością i nadzieję na rychłe jej odzyskanie. Wtedy powstały znane i popularne do dzisiaj kolędy Franciszka Karpińskiego „Bóg się rodzi” czy Teofila Lenartowicza „Mizerna cicha stajenka licha”. Pod koniec XIX w. pojawiły się kolędy robotnicze, gdzie odwoływano się w treści do ciężkich warunków życia proletariatu.

Przybieżeli do Betlejem żołnierze

Szczególne miejsce kolęda miała wśród żołnierzy. Są kolędy związane z okresem między powstaniami XIX w., z powstaniem styczniowym, z 1918 rokiem, jak chociażby „Przybieżeli do Betlejem żołnierze”; są kolędy związane z 1939 rokiem, np. „Kolęda warszawska” z tekstem Stanisława Balińskiego, czy patriotyczne wersje kolęd z okresu okupacji, jak „Lulajże Jezuniu na polskiej ziemi”. Istnieje bardzo piękna kolęda na melodię piosenki „Serce w plecaku”, o tym jak żołnierz z powstania warszawskiego przyszedł do Betlejem, wszyscy składali dary Dzieciątku, a ono spośród wszystkich darów wybrało serce żołnierza polskiego. Bardzo popularne były kolędy legionowe m.in. „Kolęda o legionistach”, „Na wigilię”, „Przybieżeli od patroli” czy szczególnie lubiana przez ułanów kolęda „Wśród nocnej ciszy szmer nas nachodzi”. W kolędach żołnierskich, co zrozumiałe, cała tajemnica Bożego Narodzenia osadzona jest w rzeczywistości wojennej. Podobnie jak w okresie walki o niepodległość w 1918 roku, tak w czasie okupacji niemieckiej kolędy były w czasie świąt Bożego Narodzenia śpiewane nie tylko w okupowanej Polsce, ale również wszędzie tam, gdzie walczyli polscy żołnierze. Powstało wtedy podobnie jak wcześniej wiele kolęd, w których opisany był tragiczny los okupowanej ojczyzny. Słowa okupacyjnych kolęd opowiadały o straszliwych egzekucjach, trudach życia codziennego, gdy głód gościł niemal w każdym domu. Ale pojawiały się też kolędy niosące nadzieję, pełne wiary w bliskie zwycięstwo nad znienawidzonym wrogiem, często utożsamianym z Herodem. Wstrząsająca w swojej wymowie jest „Kolęda warszawska 1939” Stanisława Balińskiego, gdzie autor zwraca się do Matki Chrystusa z sugestią, żeby kiedy urodzi się Syn Boży w ruinach miasta, od razu po urodzeniu rzuciła Go na krzyż.

Kolęda stanu wojennego

W powojennej Polsce kolęda nadal towarzyszyła wszystkim ważnym wydarzeniom w naszej historii, raz wesoło o nich opowiadając, innym razem poważnie, ze smutkiem i niepokojem. W wielkich dniach strajków układali je protestujący robotnicy, podobnie jak później w stanie wojennym internowani opozycjoniści. W swoim przekazie kolędy stanu wojennego przypominają te z okresu walki o niepodległość w czasie narodowych powstań. W okresie stanu wojennego powstała m.in. przepiękna „Kolęda internowanych” Macieja Zembatego, a jeszcze wcześniej bardzo popularna kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie”, która wiąże się z sytuacją świąt Bożego Narodzenia w PRL. Bardzo wymowną „Kolędę stanu wojennego” napisał rosyjski poeta emigracyjny Josif Brodski. Słowa kolędy to opowieść o górnikach z kopalni „Wujek” poległych w pierwszych dniach stanu wojennego. Ten bardzo bogaty nurt kolęd patriotycznych jest czymś wyjątkowym. Chyba nigdzie indziej na świecie nie ma tak obszernego repertuaru kolęd patriotycznych jak w Polsce.

175 lat Polski Rozmowa z Krzysztofem Kurem, dyrektorem Filharmonii im. Romualda Traugutta

Program „Podnieś rękę Boże Dziecię” jest w całości poświęcony właśnie kolędom patriotycznym. Skąd ten pomysł? Filharmonia im. Romualda Traugutta powstała w mrocznym okresie stanu wojennego. Grupa muzyków i aktorów, pod kierownictwem założyciela filharmonii, Tadeusza Kaczyńskiego, przygotowała z okazji 120. rocznicy koncert pieśni powstania styczniowego, które w PRL były zakazane. Potem przygotowywaliśmy kolejne programy patriotyczne i właśnie m.in. koncert kolęd patriotycznych. Jak powstawały te kolędy? Do tradycyjnych melodii, jak np. „Bóg się rodzi”, podczas ważnych wydarzeń historycznych dopisywano aktualne teksty. W naszym programie kolędowym śpiewamy ten utwór z tekstem z 1830 r. napisanym tuż przed powstaniem listopadowym. Jest też ta sama kolęda ze słowami z 1918 r. z pierwszej wigilii w wolnej Polsce, po przeszło 120 latach zaborów. Ale to nie wszystkie wersje tej kolędy jest jeszcze wersja z roku 1981, ze stanu wojennego, z tekstem Macieja Zembatego. Czy takich kolęd jest dużo? Kolęd patriotycznych jest całkiem sporo, dzięki czemu mógł powstać nasz program pt. „Podnieś rękę Boże Dziecię”, który opowiada poprzez kolędy historię ostatnich 175 lat Polski, czyli od powstania listopadowego, aż po dzień dzisiejszy. Utwory przeplatane są słowami z wypowiedzi wielkich polityków i żołnierzy walczących o niepodległość Polski, m.in. Maurycego Mochnackiego, Romualda Traugutta, Józefa Piłsudskiego, Stefana Starzyńskiego, Tadeusza „Bora” Komorowskiego i Jana Pawła II. W ciągu przeszło 20 lat działalności filharmonii programy zmieniły się z kameralnych, które wystawiane były w kościołach, po wielkie przedstawienia w salach teatralnych z udziałem orkiestry. Przez te lata jedno się jednak nie zmieniło: w czasie przedstawień Filharmonii im. Romualda Traugutta sala koncertowa wypełniona jest do ostatniego miejsca.

Jacek Szawiel

 

Artykuł ukazał się w numerze 12/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej