Kościół jako patron ładu moralnego

2013/05/23

Historyczna wielkość człowieka wynika z niezłomnych zasad, jakie wyznaje, połączonych z elastycznością w działaniu wynikającą z umiejętności przewidywania, z wyobraźni, z przymiotów umysłu. Wszystko to wiąże się z głęboką wiarą. Tymi cechami charakteryzowali się św. Stanisław i kardynał prymas Stefan Wyszyński. Ich życie i dzieło są integralnie związane z opozycją moralną wobec zła, które działo się w Polsce

Przed drugą wojną światową ks. Stefan Wyszyński pisał: „Brak norm etycznych uznaje się za podstawowe źródło kryzysu”. I Stanisław, i kard. Wyszyński zetknęli sie z tym problemem. Wprawdzie dzieli ich prawie 900 lat, lecz zbliża sprawa i problemy, przed którymi stanęli.

Stanisław urodził się zapewne w latach 40. XI wieku i być może był spokrewniony z królem Bolesławem Śmiałym, co się przyczyniło do powołania go na biskupa Krakowa, stolicy państwa. W chwili objęcia biskupstwa był człowiekiem młodym, wykształconym, dbającym o czystość obyczajów, surowym i sprawiedliwym duszpasterzem. Mała liczba źródeł nie pozwala jednoznacznie określić przebiegu wypadków, które zakończyły się umęczeniem Stanisława i wygnaniem króla Bolesława Śmiałego oraz utratą korony królewskiej przez Polskę.

Bolesław był synem Kazimierza Odnowiciela i księżniczki Dobroniegi Marii, córki władcy i apostoła Rusi Włodzimierza Wielkiego. Urodził się ok. 1043 roku. Tron książęcy objął w 1058 roku, w wieku 15 lub 16 lat. W 1076 roku w Gnieźnie przyjął koronę królewską. Był silną indywidualnością. Odznaczał się zdolnościami kierowniczymi, odwagą i szlachetnymi działaniami. Zdradzał jednak objawy braku równowagi psychicznej.

Kronikarz Wincenty Kadłubek pisał o śmierci bp. Stanisława: „gdy prześwietny biskup krakowski Stanisław nie mógł odwieść go od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą królestwa, wreszcie wyciąga ku niemu miecz klątwy. Atoli on, jak był zwrócony w stronę nieprawości w dziksze popada szaleństwo (…) Rozkazuje więc przy ołtarzu pośród infuł, nie ukazując uszanowania ani dla stanu, ani dla miejsca, ani dla chwili – porwać biskupa… Wszak tyran, lżąc ich z wielkim oburzeniem, sam podnosi świętokradcze ręce, sam odrywa pasterza od owczarni. Sam zabija ojca (…) biskupa niewinnego”.

Rok 1079 to rok śmierci bp. Stanisława. Wedle tradycji został zabity na Skałce przez wojowników królewskich. W zabójstwie miał uczestniczyć sam król. Bezpośrednią przyczyną królewskiej zemsty, wedle relacji mistrza Wincentego, miała być ekskomunika rzucona przez biskupa na króla za jego okrucieństwa wobec poddanych. Dwa lata po śmierci Stanisława papież Grzegorz VII uzasadniał teoretyczne prawo nie tylko papieża, ale i biskupów do ekskomunikowania władców świeckich. Doktryna ta musiała być powszechnie znana. Przypomnę tylko, że kanonizacja bp. Stanisława nastąpiła w 1253 roku.

Kardynał prymas Stefan Wyszyński często uczestniczył w dorocznych uroczystościach poświęconych św. Stanisławowi w Krakowie. Pragnę przytoczyć fragmenty jego homilii, ponieważ w nich wyraża się znaczenie św. Stanisława dla Kościoła w Polsce.

W 1975 roku w homilii wygłoszonej podczas krakowskich uroczystości Prymas mówił m.in.: „…Stanisław bronił prawa wolności Kościoła, chociaż groził mu miecz, nie uląkł się. Albowiem ważniejszy jest miecz ducha niż miecz żelaza. Stanisław bronił nie tylko wolności Kościoła i jego nauki, lecz także zdrowych zasad moralnych (…)  Kościół włączył się od zarania naszej historii w nurt dziejowy narodu, trwa w nim wytrwale przez 10 wieków i nie opuścił go ani na chwilę. Dzięki temu Polska zasłużyła sobie na miano: Polonia semper fidelis – Polska zawsze wierna (…) Stanisław zginął nie w innej sprawie, tylko w obronie porządku moralnego, w obronie praw moralnych, które w Narodzie mają znaczenie dla maluczkich i dla wielkich, i obowiązują zarówno tych, co rządzą, jak i tych, co są rządzeni”.

I dalej mówił Prymas: „Między Kościołem a każdą inną społecznością może dojść do konfliktu, ilekroć społeczność ta nie uznaje duchowych, nadprzyrodzonych wartości, które Kościół daje, albo też, jeśli wartości nadprzyrodzone, Boże, są zwalczane lub usuwane z życia ludzkiego. Wtedy niewątpliwie może dojść do konfliktu. Podobnie jak za czasów św. Stanisława, który powiedział odważnie temu, co piastował władzę za jego czasów: Nie godzi się tego czynić (…) My biskupi polscy, głosimy krucjatę społeczną miłości i rodzącą się z tej miłości – krucjatę o prawdę. Mówcie prawdę jedni drugim, chociażby to kosztowało wiele, jak kosztowało to św. Stanisława. Mógł on przemilczeć zło, mógł przewidzieć co go czeka, jakie będą następstwa odwagi. A jednak nie zawahał się. Dał życie swoje za prawdę”.

W 1977 roku prymas Wyszyński w czasie tych uroczystości mówił: „Przed 10 wiekami naród nasz został ochrzczony. Przez wieki pokolenia Polaków wszczepiały się coraz żywiej w światło Boże, a życie moralne coraz bardziej jednoczyło, zespalało i podnosiło Naród wzwyż. Pouczeni tym doświadczeniem rozumiemy, że działający w Polsce Kościół Jezusa Chrystusa ma narodowi i jego dzieciom nieść ewangelię miłości, sprawiedliwości i pokoju. (…) Ojczyzna nasza musi być chrześcijańska. Dotyczy to również naszej kultury narodowej, która w Polsce zawsze utożsamiała się z kulturą chrześcijańską. Pragnęlibyśmy, aby zasadnicze elementy tej kultury, a więc nasz język, literatura, dzieje i obyczaje przechowywane w chrześcijańskich rodzinach, przekazywane były młodemu pokoleniu.  (…) Z nauki głoszonej przez męczenników polskich Polska musi czerpać wolę życia. Nie wolno jest zatem głosić żadnych doktryn, które uczą zabijać. (…) Polska z Ewangelii Chrystusowej musi czerpać ducha rodzinnego. Taki przykład dała nam Rodzina święta z Nazaretu. Kościół też jest rodzinny. Umacnia życie rodzinne, bo w rodzinie kształtuje się zmysł społeczny. (…) Prawdziwa wrażliwość na potrzeby człowieka cechowała właśnie św. Stanisława. On przypomniał królowi, że ma szanować każdego człowieka i bronić go przed krzywdą, wyzyskiem i niesprawiedliwością. (…) Jak za czasów Stanisława trzeba było przypomnieć o tym  królowi Bolesławowi, władcy Polski, tak i dzisiaj trzeba nieustannie przypominać, że obywatel w Ojczyźnie ma prawo do sprawiedliwości i miłości”.

Tak łączył stare i nowe czasy prymas Stefan Wyszyński, ta druga osoba polskiego dramatu, moralnego oporu wobec zła czynionego przez władzę – władzę inną, różną od królewskiej. Szczególna rola kardynała prymasa Wyszyńskiego polegała na tym, że przez ponad 30 lat uosabiał polską wielkość historyczną, nawiązując nieustannie do naszej tradycji katolickiej i narodowej i przeciwstawiając je wszelkim próbom podważania polskiej tożsamości chrześcijańskiej i narodowej. Nigdy nie pozostawiał cienia wątpliwości, że należymy kulturalnie do zachodu, do Europy, wyznając katalog wartości przynależnych temu fragmentowi świata. Dlatego stał się jednym z największych Polaków XX wieku jako duchowny, a nie polityk. Nie chcąc być człowiekiem politycznym i zawsze odcinając się od uprawiania polityki, stał się Prymas nie tylko księciem Kościoła, ale także polskim mężem stanu.

Zawsze bronił praw Kościoła, praw ludzkich i praw narodu do niezawisłości, co w naturalny sposób musiało go prowadzić do konfrontacji z systemem, który zagroził wszystkim tym prawom i wartościom.

Jeszcze przed II wojną światową ks. prof. Stefan Wyszyński pisał: „Brak norm etycznych uznaje się za podstawowe źródło kryzysu. (…) Kościół zwalcza socjalizm dlatego, że wypacza on całkowicie pogląd na naturę społeczeństwa, jego celowość oraz celowość i charakter społeczny człowieka, który przedstawia niezgodnie z prawdą chrześcijańską”.

Już po nominacji na biskupa lubelskiego, pod pseudonimem dr Stefan Zuzelski, w publikacji pt. „Stolica Apostolska a świat powojenny” kładzie nacisk na to, że w przekonaniu Stolicy Apostolskiej nowy ustrój musi się opierać na wolności religii i Kościoła, na poszanowaniu sprawiedliwości społecznej, zaprzestaniu łamania wolności, na bezpieczeństwie innych narodów i przeciwstawianiu się wojnie totalnej. Podstawą nowego ustroju ma być nierozerwalny związek prawa i moralności.

Po nominacji na prymasa w jego działalności dominowała walka o wolność Kościoła i Narodu. Jako rzecznik katolickiej nauki społecznej był na komunizm niejako uodporniony, znał go i nie mógł mieć wobec niego złudzeń. Nigdy nie cofał się przed mówieniem prawdy, ale zawsze starał się wyrażać jednocześnie umiar i rozsądek. Ponieważ w oczach społeczeństwa powojenna władza polityczna była władzą narzuconą, Prymas, niezależnie od swej woli, stawał się coraz bardziej postacią polityczną i wyrazicielem najtajniejszych i najgłębszych tęsknot społeczeństwa. Osobiście chciał być tylko pasterzem swojego narodu, faktycznie stał się symbolem jego dążeń duchowych i pragnienia niezawisłości. Uważał, że misji religijnej, którą uznawał za posłannictwo dane mu od Boga, nie można oderwać od misji historycznej. Czuł się ojcem. Realizując to nadprzyrodzone ojcostwo w określonych warunkach historycznych, w sytuacji, gdy naród czuł się pozbawiony niezależnej władzy, stawał się coraz bardziej wyrazicielem jego pragnień.

Stalinizm godził nie tylko w osobę ludzką, ale we wszelkie więzi społeczne, w polską odrębność duchową, kulturalną i narodową. A te wartości najpełniej wyrażał właśnie Kościół.  To w Polsce mówiło się więcej o godności, wolności i prawach człowieka niż w jakimkolwiek innym kraju bloku wschodniego. Przełom lat 1948/1949 to zaostrzenie kursu stalinowskiego. W tym czasie Kościół w Polsce bronił praw do chrześcijańskiego wychowania, do świętości życia. Postulował, by domy polskie promieniowały cnotą skromności, pracowitości, uczciwości, pobłażliwości, pięknych tradycji religijnych i narodowych (List pasterski z 23 września 1948 roku).Takie stanowisko stanowiło dla stalinowców pretekst do walki z Kościołem i prób jego rozbicia.

14 kwietnia 1950 roku podpisano Porozumienie pomiędzy rządem a Kościołem w Polsce. Było ono światową sensacją jako pierwsze w dziejach porozumienie Kościoła katolickiego z rządem komunistycznym. Wobec braku konkordatu, nieliczenia się przez rząd z przedwojenną konstytucją państwa, nie mówiąc już o prawie kanonicznym, porozumienie to stało się jedynym argumentem biskupów w walce o prawa Kościoła.

Obciążenie hierarchów zarzutem „agenturalności” na rzecz obcego imperializmu mogło w okresie stalinowskim zakończyć się masowymi aresztowaniami biskupów. Ataki tego typu mnożyły się w prasie. Ponieważ Episkopat bronił praw religii, zarzucano mu nietolerancyjność, klerykalizm, średniowieczny fanatyzm itp. Nieraz kończyło się to procesami i skazywaniem na uwięzienie księży zaangażowanych w walkę światopoglądową. Walka była nieunikniona, bo rządzący dążyli do państwa ideologicznego, materialistycznego, totalistycznego.

Mimo to episkopat unikał zaostrzania konfrontacji, a Prymas myślał o dalszym unormowaniu relacji Kościół – państwo. Myślał o porozumieniu, o jakimś modus vivendi z rządem. Zdawał sobie również sprawę z tego, że porozumienie ma przeciwników i w Episkopacie. Przewidywał konflikt między katolicyzmem a materializmem komunistycznym. Chciał jednak zyskać na czasie i przygotować Kościół do przetrwania tej konfrontacji.

15 sierpnia 1952 roku w czasie uroczystości maryjnych w Częstochowie, w kazaniu Kardynał Prymas mówił w kazaniu o prawach człowieka, narodu i Kościoła: „Przypominamy prawa człowieka: prawo do bytu i życia, prawo do Boga, prawo do prawdy, prawo do miłości – Przypominamy prawa rodziny: prawo do wolności, wyboru stanu, powołania, prawo do pokoju domowego, prawo do własności, prawo do wychowania dzieci i do wyboru szkoły – Przypominamy prawa narodu: prawo do wolności Ojczyzny, do wierności Ojczyźnie, do miejsca w Ojczyźnie, do dziejów, języka, kultury – wreszcie synteza i moc ochronna tych praw – Kościół, który ugruntował kulturę europejską opartą o zachowanie tych praw wziętych z Chrystusa. Kościół ma prawo do głoszenia Ewangelii przez ambonę, prasę, książki; Kościół ma prawo do wolności wychowania i do szkoły katolickiej”.

9 lutego 1953 roku władze wydały dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych za zgodą władz. Stanowiło to istotną ingerencję władz w życie Kościoła. Na to zgody być nie mogło. W piśmie skierowanym do Bieruta prymas Stefan Wyszyński pisał: „Pójdziemy za głosem apostolskiego naszego powołania i kapłańskiego sumienia, idąc z wewnętrznym spokojem i świadomością, że do prześladowania nie daliśmy najmniejszego powodu, że cierpienie staje się naszym udziałem nie za co innego, lecz tylko za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus”.

Prymas uważał, że Kościół ma tyle siły duchowej, iż może współistnieć z ustrojem komunistycznym. Ale wobec zaistniałej sytuacji woli więzienie niż przywileje, gdyż cierpiąc w więzieniu, będzie po stronie prześladowanych. 25 września 1953 roku został aresztowany.

Narodziny programu obchodów 1000 Chrztu Polski

W Stoczku Warmińskim 8 grudnia 1953 roku Prymas dokonał aktu osobistego oddania się w niewolę Maryi za wolność Kościoła i Polski. Na początku 1956 roku natomiast zrodziła się koncepcja oddania całej Polski w niewolę Matce Bożej. Akt ten nawiązywał do historycznej roli Polski jako przedmurza chrześcijaństwa w Europie. Niegdyś chodziło o przedmurze w walce orężnej, natomiast w owych warunkach – o przedmurze w sensie moralnym, o przedmurze kultury europejskiej wyrosłej z gleby grecko-rzymskiej i treści chrześcijańskich. W koncepcji tej odezwały się też echa i tradycje polskiego romantyzmu, a nawet mesjanizmu. Każdy naród ma jakieś poczucie swojego historycznego posłannictwa. W idei maryjnej Prymasa wchodziły w grę nie tylko wydarzenia sprzed trzystu lat (obrona Jasnej Góry), nie tylko tradycje szczególnego posłannictwa chrześcijańskiej Polski, ale także aktualne warunki bezpośredniego zagrożenia wiary i kultury narodowej przez system totalitarny. W 300-lecie ślubów Jana Kazimierza we Lwowie Prymas postanawia przygotować naród na Milenium Chrztu Polski. 16 maja 1956 roku w Komańczy układa tekst Ślubów Jasnogórskich. Został on odczytany w Częstochowie 26 sierpnia 1956 roku, jeszcze bez obecności prymasa Wyszyńskiego, który odzyskał wolność 28 października 1956 roku.

W 1957 roku powtórzono akt ślubowania.  We wszystkich parafiach ludzie ślubowali Matce Bożej żyć w łasce, po Bożemu wychowywać dzieci i młodzież, zachować wierność Bogu i Kościołowi. Miało to ogromną siłę oddziaływania moralnego i religijnego. Kto nie rozumie religijnego sensu ślubowań jasnogórskich, ich powtarzania w parafiach i potem w Wielkiej Nowennie Tysiąclecia, ten nie zrozumie fenomenu zapełnionych świątyń w Polsce i siły polskiego katolicyzmu.

W 1958 roku prymas Stefan Wyszyński do pisarzy i redaktorów prasy katolickiej mówił o służeniu prawdzie przez słowo: „…musimy być podporą; siłą, światłem i pociechą dla wszystkich cierpiących, udręczonych, kuszonych i chwiejących się”. W rozmowach z władzami poruszał sprawę sytuacji demograficznej Polski i sztucznych poronień.  W 1965 roku przyczynił się do napisania Listu episkopatu Polski do episkopatu niemieckiego. 14 kwietnia 1966 roku celebrował w Gnieźnie uroczystości Milenium Chrztu Polski.

Bez względu na to, kto w  Polsce rządził, prymas Wyszyński głosił zawsze te same zasady porozumienia, uzależniał je od tych samych warunków, zachowując jednocześnie maksymalny realizm. Uznawał istniejące państwo, a nawet jego związki sojusznicze, był natomiast niezłomny w obronie zasad wolnościowych. Umiał łączyć elastyczność z niezłomnością.

Jego wielkość nie wynika z samej gotowości do męczeństwa. Wyszyński umiał być nie tylko męczennikiem. Zasad swych nie zmienił nigdy, ale potrafił przewidywać kierunki rozwoju. Był mężem stanu. Bez niezłomnej wiary i zasad nie odegrałby takiej roli. Gdyby zaś nie umiał przewidywać i elastycznie reagować na zmiany sytuacji, Kościół w Polsce straciłby swego pasterza już w 1950 roku.

W latach 60. i 70. XX wieku prymasa Stefana Wyszyńskiego zaczęto przedstawiać jako zatwardziałego konserwatystę, który nie może sprostać wymogom ery odprężenia i odnowy soborowej. Godząc rzekomo tylko w zachowawczość Prymasa, w rzeczywistości dążono do przymusowej laicyzacji i materialistycznej indoktrynacji społeczeństwa oraz dalszego ograniczania praw Kościoła.  Jednak pod koniec ery Edwarda Gierka nawet władze państwowe, szukając poparcia, podkreślały zasługi Prymasa, jego patriotyzm i zrozumienie polskiej racji stanu.

 

Tekst referatu wygłoszonego na spotkaniu regionalnym w Krakowie przygotowującym do przyjęcia przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” za patrona sługi Bożego Stefana kard. Wyszyńskiego.

 Tadeusz Kantor

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej