Krzyż – niewyczerpalny znak inspiracji

2013/01/21
Rozmowa z Czesławem Dźwigajem, artystą rzeźbiarzem, autorem pomników Jana Pawła II, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Krzyż to stary znak jeszcze sprzed męczeńskiej śmierci Jezusa na Kalwarii, jeden z pradawnych znaków w kulturze ludzkiej. Dlaczego dla nas jest tak ważny?

To znak obecny już w kulturze ceramicznej w epoce brązu; być może wtedy miał inne znaczenie. Ale już w XI wieku przed Chrystusem w Persji, jak zaświadczają wykopaliska archeologiczne, był już narzędziem kaźni dla najgorszych przestępców. Stamtąd w tej samej roli zawędrował do starożytnego Rzymu. Podobną funkcję pełnił też w starożytnym Egipcie.

Zdumiewająca jest symbolika, ale i dosłowność Krzyża w chrześcijaństwie.

Rozmowa uczniów w drodze do Emaus, którą zresztą kilkakrotnie jakby wypełniłem, przechodząc tą drogą, wskazuje nam Krzyż jako znak najwyższego upadku i poniżenia skazańca. Rodzi się jednak pytanie, czy my w rozmaitych okolicznościach niesprzyjających czasami nie uważamy, że Krzyż jest dla nas również znakiem takiego poniżenia.

Ale to już św. Paweł Apostoł dostrzegł inny sens Krzyża, jako symbolu triumfu.

Ta transformacja znaku hańby na znak victorii to w jednym błysku zamyka wielką metafizyczną drogę; ukazującą, że to, co dokonuje się na Golgocie w Wielki Piątek i później w Wielką Noc, zmienia diametralnie znaczenie Krzyża.

To jest istota doświadczenia Chrystusa. Od Jego ziemskiej misji przecież świat podzielił dzieje na to, co przed Nim, i na to, co po Nim Wielokrotnie, gdy w Bazylice Grobu Pańskiego z Kaplicy Golgoty przechodziłem obok płyty Namaszczenia i Grobu Chrystusowego, pozostawiając na lewo część łacińską zarówno otwartą, jak i kaplicę z Najświętszym Sakramentem, i udawałem się z transeptu schodami w dół do cysterny, gdzie św Helena znalazła Krzyż Męki Chrystusowej, miałem na ciele ciarki.

I stawała mi przed oczyma historia tej ziemi, Ziemi Świętej tak mocno związanej z Krzyżem, i niezliczona ilość tych, którzy w ciągu dwóch tysięcy starali się wymazać ten symbol z historii i pamięci ludzkiej.

To zupełnie niezwykły dramat ludzkości. Ten najstarszy w sensie plastycznym symbol ustawionych do siebie pod kątem prostym dwóch odcinków, stał się programem i celem nieokreślonej liczby ludzi, dla nich był, jest i będzie drogowskazem sensu człowieczeństwa i życia tu na Ziemi, ale także wiary w Absolut Nieskończoności.

Należy mocno podkreślić, że ten prosty znak plastyczny, jako przedmiot nie jest sam w sobie symbolem kultu, ale jest symbolem obdarzonym kultem w kontekście tego, co się na nim stało haniebnej śmierci i triumfu zbawienia świata.

Z taką mistyczną wymową Krzyża i jego. wyznawcami walczono od samego początku

Przeciwstawiali się temu znakowi Żydzi, a także z wielką zaciekłością cała potęga starożytnego Rzymu, co prawda tylko do czasów cesarza Konstantyna. Niemal od początku chrześcijaństwa z Krzyżem walczą wyznawcy półksiężyca W imię wolności i swobody z Krzyżem jako symbolem zwycięstwa walczy masoneria.

Aż strach wspomnieć, co czynili przeciw Krzyżowi idealiści spod znaków czerwonej pięcioramiennej gwiazdy i spod złamanego krzyża, czyli swastyki.

Dziś w imię wolności niczym nieskrępowanego raju otwarcie walczą z Krzyżem na oczach całego świata neopoganie.

Trzeba tu przypomnieć słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, wypowiedziane 6 czerwca 1997 roku w Zakopanem: „Dzisiaj dziękowałem Bogu za to, że nasi przodkowie na Giewoncie wznieśli krzyż. Ten krzyż patrzy na Polskę od Tatr aż do Bałtyku. I ten krzyż mówi całej Polsce „Sursum corda – W górę serca”. Czyżby chciał nas przestrzec przed tym, że przy wielu dobrodziejstwach, jakie nam daje członkostwo w Unii Europejskiej, trzeba będzie zaledwie po 13 latach od wypowiedzenia tego apelu przygotowywać się do następnej batalii, takiej jak ta z 1683 roku z wyznawcami półksiężyca, jak ta z wyznawcami czerwonej gwiazdy w 1920 roku i później z wyznawcami rasizmu i hitleryzmu, a teraz z nawałą konsumpcjonizmu połączonego z neopogaństwem czczącym kult ciała W tej walce wszystkie chwyty są dozwolone w imię tzw współczesności.

Szczególne jest tu nasze polskie doświadczenie

Wyznawcom tych idei na drodze stoi prawda Krzyża W związku z tym należy go usunąć z życia publicznego tylko po to, by stać się Europejczykami, później światowcami, czyli bezwolną masą, którą się łatwo manipuluje. Ale w ten sposób staje się nikim, tzn człowiekiem bez ziemi, bez znaku tożsamości. Przecież to między innymi dzięki niemu, mimo że na mapie świata nie było Polski, to poprzez ten symbol i mowę ojczystą przetrwaliśmy jako naród. Można więc przypuszczać, że po wyeliminowaniu Krzyża przyjdzie czas na wyeliminowanie języków ojczystych, których powinniśmy się wstydzić eksperymentowano z tym znakiem w galeriach sztuki i w naszej ojczyźnie. W Europie czyniono to już o wiele wcześniej. Można powiedzieć, że sondowano, jak daleko można się posunąć Kpiono z Krzyża Chrystusowego, umieszczając na nim choćby genitalia ludzkie.

To prawda, że artysta powinien być swojego rodzaju rewolucjonistą, występującym przeciw zastanemu porządkowi. Każdy twórca w każdej dyscyplinie artystycznej jako człowiek wolny ma prawo do wyboru kreacji i eksperymentu, poszukiwania własnej odrębności i własnego indywidualnego wyrazu artystycznego. Ma prawo stawiać pytania, jaki cel ma jego twórczość i jaką ma mieć formę przekazu. Ale żadnego artysty nic nie upoważnia, aby burzyć, opluwać, bezcześcić czyjeś uczucia i odczucia, kierując się swoistym egoizmem i pragmatyzmem w osiągnięciu wyznaczonego celu, czyli tzw sławy, która jest niezmiernie ulotna.

Z reguły to opluwanie skupia się na moralnych i religijnych zasadach chrześcijaństwa. Opluwanie i wyzywanie wyznawców religii mojżeszowej jest nieopłacalne i grozi ostracyzmem w stosunku do takiego artysty. Wyśmiewanie i bezczeszczenie symboli religii muzułmańskiej jest wręcz niebezpieczne, bo w skrajnych przypadkach grozi nawet utratą życia.

Ciekawe, że ci tzw awangardyści nie ośmielili się eksperymentować, tak jak dzisiaj z Krzyżem, z czerwoną gwiazdą. Czyżby jeszcze wtedy nie dojrzeli do takich awangardowych poszukiwań?

Pisałem o tym przed paru laty w eseju „Dotrzeć do wiary widzącej”. Niestety, nam wszystkim świat konsumpcji lansuje i narzuca poprzez media wzory ideowe, w których osiągnięciu na przeszkodzie stoi Krzyż. I chociaż wszystkich to dotyczy, widzą to tylko niektórzy, a rzadko komu udaje się zobaczyć, do czego ta próba sił prowadzi.

Przywołajmy jeszcze raz Jana Pawła II, który mówił: „Człowiek współczesny musi żyć z niespotykaną dotąd świadomością samego siebie”. A tą świadomością dla nas chrześcijan, Polaków katolików jest mistyczność i jednoznaczna tożsamość.

W Krzyżu nie czcimy przecież dwóch skrzyżowanych belek?

Tak, czcimy to, co się na tych dwóch skrzyżowanych belkach stało. I to dotyczy również nas artystów. W swoich dokonaniach starałem się to czynić Najpełniej, jak do tej pory, udało mi się to w Drodze Krzyżowej w Radziechowach koło Żywca.


Prof. Czesław Dźwigaj pod krzyżem swego autorstwa z krakowskimi świętymi na ścianie absydy Bazyliki Mariackiej
| Fot. Adam Wojnar

Nie tylko w kulturze europejskiej, ale na całym świecie Krzyż kojarzy się z Chrystusem.

Zdumiewające jest to, co stało się z metafizyką Krzyża I dlatego ten znak jest niewyczerpalny poprzez swoją prostotę. Do tego dochodzi przekonanie, że na tym prostym znaku się nie może kończyć. Nie kończy się przecież nasze istnienie na tak skomplikowanym fizycznie i chemicznie tworze jak nasze ciało, które po śmierci staje się prochem. Przekraczając zaś Styks, używając metafory mitologicznej, powinniśmy mieć przy sobie tego mitologicznego obola na zapłatę Charonowi, aby nas przeprawił na drugą stronę. Ten obol z mitologicznej przenośni to nasze uczynki.

Za tym Styksem coś jest I to jest dla mnie najistotniejsze. I stąd moje przekonanie, że z artystycznego punktu widzenia konteksty Krzyża są nie do wyeksploatowania. Więcej, dla każdego z nas Krzyż jest inny, jako znak i symbol. I dlatego odradza się on w nieskończoność z pokolenia na pokolenie.

Artystyczna realizacja jest więc po trosze wychyleniem się za ów mitologiczny Styks?

Myślę, że tak. I właśnie o to chodzi. Nie możemy się bowiem ograniczać do naszego biologicznego istnienia, tylko powinniśmy dążyć dalej, w tę inną rzeczywistość To św. Paweł Apostoł stworzył tę metafizykę Krzyża, nadał jej sens przekroczenia progu śmierci.

Jestem przekonany, że również i dla tych dziedzin artystycznych, które się pojawią w przyszłości, Krzyż pozostanie najważniejszą inspiracją.

Walka z Krzyżem władz Unii Europejskiej wydaje się wręcz zrozumiała?

Myślę, że zaznaczające się w Unii Europejskiej dążenie do ujednolicenia wszystkiego – owa powierzchownie pojmowana globalizacja – jest drogą w niewłaściwym kierunku, wbrew ludzkiej naturze. I nie przez przypadek Krzyż tu przeszkadza i podejmowane są próby jego eliminacji. Stąd to mącenie w umysłach. Ale naszym obowiązkiem jest robić swoje. Zważmy, ile manipulacji dokonuje się na płaszczyźnie języka: mamy galerie, w których nie ma ani jednego obrazu, ale są góry towarów powszechnego użytku, są festiwale pierogów, piwa, zupy, a coraz mniej festiwali teatralnych, muzycznych…To perfidny zabieg.

A choćby internet zdobywający teraz świat, zamiast zbliżać ludzi, izoluje nas, przestajemy się spotykać, rozmawiać. To rodzi nieodpowiedzialność, przestępczość, duchową pustkę, wreszcie upadek sztuki, bo współcześni artyści nie chcą już odkrywać nowych wartości, nowych przejawów piękna, ale szokować. W ten sposób zaprzeczają talentowi rzeźbiarskiemu, aktorskiemu, pisarskiemu, muzycznemu, powołaniu danemu mu przez Boga. Dzisiejsi Artyści, odchodząc od Krzyża, oddalają się od człowieka w pustkę, bezwartościowość, bezsens Sięgają po złudne pola inspiracji dalekie od istoty człowieczeństwa.

Dziękuję za rozmowę.

Artykuł ukazał się w numerze 05/2010.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej