Łukasz Burzyński: Bezduch nowej religijności [nagranie]

2020/07/22
AdobeStock 390584964 Editorial Use Only
Fot. Adobe Stock

Gilbert Keith Chesterton przemycił w jednej ze swoich nowel o ojcu Brownie słynną i często powtarzaną współcześnie myśl, że pierwszym elementem braku wiary w Boga, jest wiara w cokolwiek. Bywa też tak, że ludzie przestają wierzyć w Boga, bo już uwierzyli w coś w czym znaleźli, choćby złudne, poczucie szczęścia.

Ciekawą rzeczą jest, że konsumpcjonizm w obecnych czasach to jeden z najważniejszych wskaźników tego, czy w gospodarkach krajów Zachodu dzieje się dobrze. Słowo to posiada jeszcze drugie, zupełnie na pierwszy rzut oka odbiegające od poprzedniego, wyjaśnienie według którego konsumpcjonizm to najczystsza forma praktycznego materializmu, czyli poglądu filozoficznego, że istnieje tylko materia i nic ponad nią. Te definicje wzajemnie się uzupełniają i tworzą całość rzeczywistości zlaicyzowanego społeczeństwa zachodniego.

Stan rzeczy jest następujący: wykreowano w społeczeństwie otoczkę marketingową chęci posiadania, nadrzędnym celem każdego państwa jest dążenie do dobrobytu (ang. walfare state). Taki pogląd jest nie kwestionowany bez względu na barwy polityczne czy ideologiczne. Potrzebę bogactwa na swoich sztandarach niosą zarówno lewicowi demoliberałowie jak i prawica konserwatywna czy narodowa. Nawet jeśli oferowane dobra są społeczeństwu zupełnie niepotrzebne i w ten sposób odsuwa się narody od wszelkiej formy poczucia duchowego, uczy że zaspokojenie potrzeb, nawet tych wykreowanych, to wszystko czego człowiek potrzebuje.

Świat poszedł tak daleko w wierze w neoliberalny model społeczno-gospodarczy, że kapitalizm z jego całym inwentarzem został niejako nową quasi-religijnością. Za ciężką pracę czeka nas nagroda w postaci pieniędzy, świętość zamknięta w formie rozwoju osobistego to ideał, do którego każdy powinien dążyć. Korzystanie z usług: podróży, dostarczanych wrażeń i modnych gadżetów jest rajem na ziemi. Czyż nawet modni w ostatnich latach trenerzy personalni nie są pewnego rodzaju kapłanami wskazującymi raj na ziemi w ciężkiej pracy, która ma nas uczynić zwycięzcami w wyścigu szczurów? Współczesny kapitalizm wyrobił w sobie także asekuracyjnie samonapędzające mechanizmy. Każdy polityk będzie chciał dla swojego kraju dobrze, więc będzie dążył do powszechnego dobrobytu, uznając bogactwo materialne za najważniejszą wartość jaką może wnieść do życia społecznego. Mamy więc do czynienia z absolutyzacją materializmu, kosztem dawnego absolutu – Boga.

Porównanie religijności do konsumpcjonizmu jest odwróconym twierdzeniem popularnego hasła autorstwa Karola Marksa, który został zamieszczony w ,,Przyczynku do krytyki heglowskiej filozofii prawa iż religia jest ,,opium ludu. W swoim dziele niemiecki filozof scharakteryzował religię jako opium, czyli ułudę posiadania, twierdząc że religia ma na celu uśmierzenie cierpienia. Według Marksa owe opium przeszkadza w zdobywaniu szczęścia, którym jest dzierżenie środków produkcji, czyli po prostu spełnienie materialne wszystkich potrzeb.

Zepchnięto więc zgodnie klasyczną religię na tory drugorzędne, nie tylko obalono prymat ducha nad materią, ale zakopano tego pierwszego uznając je za wstecznictwo. Wynikiem tego jest pozbawiona wyższych wartości wolność, w której nawet człowieczeństwo stało się usługą. Przykładem są tu instytucje trzeciego sektora, które działając dotąd w szczytnym celu czynią to nadal, ale już w sztywnych ramach dostosowanych do zaleceń unijnych, tracą stary posmak poczucia misji i pięknego powołania do dawania siebie. Coraz mniej jest dziś przykładów poświęcenia, czymże ono w ogóle może by w dobie „Pajacyków”, siepomaga czy zrzutka.pl?

Chrześcijaństwo przez lata narzucało swoim autorytetem zupełnie bezinteresowne wyrzeczenia, wybiegające dużo dalej niż pomoc ofiarowaną z tego co posiadamy i czego mamy w nadmiarze. Patrząc na chrystianizm od strony strukturalnej, już sam symbol tejże doktryny został ukrzyżowany by zbawić ludzkość, został więc poświęcony dla celu wykraczającego ponad korzyść doczesną. Jezus głosił by zostawić wszystko co się posiada i pójść za nim. Nie było w tym żadnego uzasadnienia materialistycznego, zwyciężał prymat ducha nad materią.

Konsumpcjonizm w Polsce

Konfrontując to z sytuacją, z którą mamy do czynienia w ostatnich latach w Polsce, można dojść do ciekawych wniosków. Polska zmienia się i zmniejsza się rola Kościoła w kształtowaniu społeczeństwa. Już teraz mamy do czynienia z kryzysem powołań kapłańskich i zakonnych, postępującą narracją libertyńskiego i postmodernistycznego upadku tożsamości człowieka. Asceza jest wręcz nieakceptowalną fanaberią, która może być uzasadniona jedynie formą krucjaty środowiska ekologicznego, globalnym ociepleniem, powodowana strachem przed suszą i innymi katastrofami klimatycznymi. Moralność i etyka motywowana jest co najwyżej tzw. prawami zwierząt, czyli kolejnym fragmentem nowych trendów oświeceniowych, pozbawionych pierwiastka transcendentnego.

Trzeba spojrzeć w tym wszystkim na jedną istotną kwestię. Wspomniany powszechny kryzys wiary nie pojawił się wtedy gdy ludzie nie mieli za co żyć. Od ostatniego kryzysu gospodarczego, którego apogeum w Polsce przypadło na pierwsze lata drugiej dekady XXI wieku, przez chwilę rosło nawet zainteresowanie Kościołem, mówiło się o renesansie wiary katolickiej w Polsce, święcono u nas najwięcej kapłanów w Europie, próbowano wówczas doszukać się w naszym narodzie na nowo Mesjasza, który przyjdzie i zbawi zdemoralizowaną, upadającą Europę. Widać to było w wyborach politycznych, na wielosettysięcznych listopadowych manifestacjach patriotycznych, gdzie jako jedno z przewodnich haseł organizatorzy wybrali „My chcemy Boga”, a na samym zgromadzeniu ludzie w tysiącach modlili się na różańcu.

Po chudych i ciężkich czasach przyszedł czas względnego dobrobytu społecznego. Szerokie programy społeczne oraz dynamiczny wzrost gospodarczy sprawił, że staliśmy się gnuśni i wygodni. Materia całkowicie zdominowała ducha, pokłady wiary zdegenerowane zostały do, co najwyżej, wiary we własne siły mentalne.

Choć dobrobyt nie był jedynym czynnikiem kształtujący nową świadomość społeczną, to z pewnością był tym decydującym. Wtedy dopiero skałę zaczął drążyć rozkład społeczny, ten sam który widzimy na Zachodzie od wielu lat u nas zrealizował się w jakimś stopniu w ciągu niespełna pięciu. Kryzys powołań i antyklerykalizm, degeneracja instytucji małżeństwa (rekordowa ilość rozwodów) i wspólnie pojętego interesu na rzecz partykularyzmów, w końcu manifestacje jawnie antychrześcijańskie, prowokacyjne, które wywołało jedynie symboliczny sprzeciw. Choć był to postulat poprzedników politycznych obecnego rządu, poszliśmy śladem Irlandii. W prawdzie nie doszliśmy jeszcze do jego końcowego stadium, w którym zezwolono na aborcję i np. tzw. związki jednopłciowe, ale idziemy tą samą ścieżką.

Ostateczny upadek?

Skoro Marks twierdził, że wolny jest ten kto posiada środki produkcji, a w ostateczności ten który posiada dobra materialne, to wydawać by się mogło, że staliśmy się w końcu wolnymi ludźmi przez rozbudowane programy socjalne i powszechny dobrobyt. Odrzuciliśmy opium, które nas hamowało. Rzeczywistość pokazała nam jak wygląda nihilistyczna wolność, powszechne dostarczenie dóbr, które długo wydawały się koniecznym do osiągnięcia pułapem stało się początkiem rozkładu.

Marks miał rację, społeczeństwo żyjące w dostatku odrzuciło swój „narkotyk” – wiarę. Dla chrześcijan jest to lekcja, że jak pokazuje przykład Polski i świata zachodniego, dostatek to tylko jeden z czynników kształtujących społeczeństwo, który nie świadczy ani o o jego wyjątkowości, ani o wieczności. Jakimkolwiek by nie było to banałem i truizmem należy powtarzać, że cel w postaci bogactwa materialnego nie wyczerpie potrzeb narodów. Nie zastąpi ich i nie uwolni od nowych form zniewolenia, tym razem podchodzących w kuszącą formę religijności materialnej.

Pomimo mało optymistycznego rozeznania problemu, nie należy popadać panicznie w defetyzm. Nic co materialne nie jest wieczne, tym bardziej przekonają się o tym ci, którzy uwierzyli w ostateczny triumf epoki fanatycznego materializmu.

/mwż

 

Lukasz Burzynski

Łukasz Burzyński

Społecznik, publicysta. Członek Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#bezduch religijności #dobrobyt #konsumpcjonizm #Łukasz Burzyński #welfare state
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej