Mała encyklika o wielkiej nadziei

2013/01/18

O istocie chrześcijaństwa i ostatecznej perspektywie ludzkiego życia mówi najnowsza encyklika Benedykta XVI pt. „Spe salvi”.

Jest to piękny traktat o nadziei, zachęcający do refleksji nad sensem życia – tak encyklikę Benedykta XVI ocenia ks. prof. Andrzej Szostek, wieloletni rektor KUL. Podkreśla, że papież nie odniósł się tu do jakiegoś konkretnego problemu świata, lecz raczej chciał zachęcić współczesnego człowieka do refleksji nad celem życia, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i społecznym. – Papież zwraca uwagę na to, że dzieje świata przekonują o wartości nadziei, jaką prezentuje Ewangelia Chrystusowa – mówi KAI ks. prof. Szostek.

O. Andrzej Koprowski SJ, dyrektor programowy Radia Watykańskiego uważa, że ciekawy jest w encyklice sposób podejścia papieża do „rzeczywistości wiary”. Została nam dana nadzieja, podkreśla w komentarzu dla KAI, mocą której możemy stawić czoło współczesności; możemy lepiej i mądrzej kształtować współczesność. Ewangelia bowiem nie jest tylko informacją o sprawach, które warto wiedzieć, ale jest formą komunikacji, która zmienia życie, kształtuje czyny; która uświadamia człowiekowi sytuację, w jakiej się znajduje – włącznie z obecnością Boga i Jego „miłością do końca” wobec człowieka i ludzkich spraw, widoczną w osobie Jezusa Chrystusa. Jezus nie jest Spartakusem czy jakimś działaczem politycznym, ale łączy nas z Żywym Bogiem, Panem Wieków.

Natomiast Albert Vanhoye SI, emerytowany profesor egzegezy Nowego Testamentu w Papieskim Instytucie Biblijnym, który przedstawiał ten dokument 30 listopada w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej, uważa, że w tej encyklice odnajdujemy papieża – głębokiego teologa, a jednocześnie pasterza, wyczulonego na potrzeby swej owczarni. – Obok bardzo głębokich refleksji na temat związków między chrześcijańską nadzieją a wiarą chrześcijańską, jak również o ewolucji stosunku współczesnej mentalności do nadziei chrześcijańskiej, znajdujemy wzruszające stronice poświęcone wielkim świadkom nadziei, poczynając od św. Augustyna.

Nadzieja niezawodna

O czym zatem jest właściwie ta encyklika? Można powiedzieć, że składa się z dwóch części. W pierwszej, Benedykt XVI nawiązuje do lęków i problemów współczesnego człowieka. Zachęca, jak ocenia kard. Georges Marie Martin Cottier OP, emerytowany teolog Domu Papieskiego, do pogłębionej refleksji nad duchową kondycją naszych czasów. Zdaniem papieża bowiem, „jednym z głównych źródeł współczesnego kryzysu wiary jest właśnie utrata tej perspektywy jaką człowiekowi daje chrześcijańska nadzieja”. Dlatego w tej encyklice Papież ukazuje nadzieję w kontekście zbawienia. „Odkupienie zostało nam ofiarowane w tym sensie, że została nam dana nadzieja, nadzieja niezawodna, mocą której możemy stawić czoło naszej teraźniejszości” – czytamy we wstępie do dokumentu.

Papież doskonale rozumie dylematy i problemy współczesnego człowieka i wie, że potrzebuje on małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który obejmuje wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć”. „Kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w głębi nie ma nadziei, która podtrzymuje całe życie” – przekonuje papież.

 

Mówi ks. prof. Henryk Seweryniak, teolog z UKSW:

Mała encyklika o wielkiej nadziei” – to najkrótsze podsumowanie papieskiego tekstu. Tak bardzo krytykowani są dziś teologowie za zajmowanie się tematami, którymi zdaniem wielu, np. Richarda Dawkinsa, autora książki „Urojony Bóg”, w ogóle nie warto się zajmować. A jednak Benedykt XVI podejmuje abstrakcyjny zdawałoby się temat nadziei jak prawdziwy mędrzec, współczesny Ojciec Kościoła i dochodzi do prostej konkluzji, którą można by było streścić w słowach: „Prawdziwa nadzieja pachnie zbawieniem”.

Znamienne jest, że ta encyklika ogłoszona została w dniu św. Andrzeja Apostoła, uznawanego za patrona Kościoła wschodniego i że można by było podejrzewać wiele akcentów związanych z nadzieją na zbliżenie z prawosławiem. Akcentów tych jednak nie ma za wiele w tekście, Dlatego źródeł powstania tego dokumentu szukać należy we wcześniejszej myśli teologicznej Josepha Ratzingera, wyrażonej przede wszystkim w książce „Śmierć i życie wieczne”.

Nowy smak, nowy sens

Na fakt, iż nadzieję papież ściśle łączy z miłością, zwracał uwagę abp Bruno Forte. Światowej sławy teolog uważa, że zarówno ta, jak poprzednia encyklika o miłości, odnoszą się do „nierozerwalnego związku” nadziei i miłości. Papież pisze, że istnienie ludzkie potrzebuje „miłości bezwarunkowej”. „Jeżeli istnieje ta absolutna miłość, z jej absolutną pewnością, wówczas – i tylko wówczas – człowiek jest Ťzbawionyť, cokolwiek wydarzyłoby się w poszczególnym przypadku. Tak rozumiemy, gdy mówimy: Jezus Chrystus nas Ťodkupił ť – pisze Benedykt XVI. „Człowiek zostaje odkupiony przez miłość”. Zatem „prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg” – podkreśla papież. I dodaje, że miłość nadaje zupełnie nowy smak i nowy sens życiu człowieka. „Kogo dotyka miłość, ten zaczyna mieć intuicję, czym właściwie jest życie”. Papież wyjaśnia, że bez relacji z Bogiem trudno jest mówić o pełni życia. „Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas tkwimy w życiu. Wówczas Ťżyjemyť” – podkreśla. Benedykt przywołuje też w encyklice meandry historii myśli europejskiej, które, jego zdaniem, spowodowały, że dziś na nowo stajemy wobec pytania w czym możemy pokładać nadzieję. „Konieczna jest zatem autokrytyka czasów nowożytnych w dialogu z chrześcijaństwem i jego koncepcją nadziei” – przekonuje papież. – Papież podpowiada zatem, że przezwyciężyć trzeba wiarę w postęp materialny, który nie idzie w parze z doskonaleniem etycznym człowieka – komentuje Marcin Przeciszowski, szef KAI. I przywołuje cytat z encykliki: „Postęp bez wątpienia ofiaruje nowe możliwości dla dobra, ale też otwiera przepastne możliwości dla zła – możliwości, jakie wcześniej nie istniały. Wszyscy staliśmy się świadkami, jak postęp w niewłaściwych rękach może stać się, i stał się faktycznie, straszliwym postępem w złu. Jeśli wraz z postępem technicznym nie idzie postęp w formacji etycznej człowieka, we wzrastaniu człowieka wewnętrznego (por. Rz 7, 22; 2 Kor 4, 16), wówczas nie jest on postępem, ale zagrożeniem dla człowieka i dla świata”. Jak podkreśla Przeciszewski, z tej encykliki wynika, że konieczne staje się przemyślenie czy wręcz odbudowanie na nowo relacji wolności, wiary i rozumu. „Jeżeli postęp, aby był postępem, potrzebuje wzrostu moralnego ludzkości, to rozum możności i czynu równie pilnie musi być zintegrowany poprzez otwarcie rozumu na zbawcze moce wiary, na rozeznawanie pomiędzy dobrem i złem. Tylko w ten sposób staje się rozumem prawdziwie ludzkim” – przypomina Benedykt XVI.


Warszawska prezentacja encykliki Benedykta XVI „Spe salvi”
Fot. Artur Stelmasiak

Kolejny „tryptyk rzymski”?

W drugiej części encyklika pokazuje miejsca uczenia się nadziei. Pierwszym jest modlitwa – stwierdza Benedykt XVI. „Modlić się, to nie znaczy wychodzić poza historię i chować się w prywatnym kącie własnego szczęścia. Prawidłowa modlitwa jest procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez to właśnie otwartymi na ludzi”. – Papież przypomina, że prawdziwa modlitwa otwiera na drugiego człowieka- komentuje bp Stanisław Budzik, sekretarz generalny Episkopatu.

Drugim miejscem uczenia się nadziei, jak wskazuje papież, jest spotkanie z cierpieniem. „Nie unikanie cierpienia, ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, zmężnienia w nim, prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością” – przypomina papież. I podkreśla, że „miara człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego”.

I – co może wydawać się dziwne – papież jako jedno ze źródeł nadziei dla współczesnych ukazuje obraz Sądu Ostatecznego. W aspekcie miłości. „W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością. Jest jasne, że nie możemy mierzyć Ť trwania ť, tego przemieniającego wypalania, miarami czasu naszego świata. Przemieniający Ť moment ť tego spotkania wymyka się ziemskim miarom czasu – jest czasem serca, czasem Ť przejścia ť w komunii z Bogiem do Ciała Chrystusa. Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską” .

Jak podkreśla bp Budzik, znamienne jest też, że w końcowej części encykliki Benedykt XVI ukazuje Maryję jako „gwiazdę nadziei”. Przypomina, że „Ona, która przez swoje ťtakŤ otwarła Bogu samemu drzwi naszego świata; Ona, która stała się żyjącą Arką Przymierza, w której Bóg przyjął ciało, stał się jednym z nas, pośrodku nas ťrozbił swój namiotŤ.

* * *

Encyklika ukazała się 30 listopada 2007. Od tamtej pory tylko we Włoszech sprzedano już milion egzemplarzy. Także w Polsce tekst cieszy się dużym zainteresowaniem. Jak zapewnia rzecznik watykański ks. Federico Lombardi, po encyklikach na temat miłości i nadziei wolno spodziewać się teraz trzeciej, która będzie poświęcona wierze, dzięki czemu powstanie, być może, kolejny „tryptyk rzymski”.

Tylko wielka nadzieja – pewność, że na przekór wszelkim niepowodzeniom moje życie osobiste oraz cała historia są pod opieką niezniszczalnej mocy Miłości i dzięki niej i dla niej mają sens i wartość – tylko taka nadzieja może w tym przypadku dodać jeszcze odwagi – by działać i iść naprzód.

Benedykt XVI, Spe salvi, 35

Milena Kindziuk
Artykuł ukazał się w numerze 01/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej