Marek Rembierz: Pandemia – wyobraźnia – wolność

2020/07/22
17.jpeg

W lokalnym i globalnym wymiarze nastał czas naznaczonych tragizmem zmagań z pandemią, wywołaną przez szybkie rozprzestrzenianie się nowego typu wirusa. Nastał czas zmagań, aby napierająca z impetem rzeczywistość pandemii nie wyparła i nie zniweczyła rzeczywistości świata jako środowiska człowieka nasycanego wartościami wytwarzanymi dzięki ludzkiej aktywności.

Do twórczości Alberta Camusa (1913-1960), przede wszystkim jako autora „Dżumy” (La Peste, utworu rozpoczętego w 1940 roku, a opublikowanego w 1947 roku), sięga się teraz z dużą intensywnością, a aksjologiczne treści jego twórczości są przedmiotem codziennej refleksji wielu osób, dla których ma to aktualnie doniosłe egzystencjalnie i bardzo osobiste znaczenie. Częstokroć w wielu wypowiedziach przytacza się i na różne sposoby komentuje (dość powszechnie znane, acz uprzednio inaczej, bo metaforycznie, przenośnie i niejako z bezpiecznym dystansem odbierane) przemyślenia Alberta Camusa z „Dżumy”: „Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie.

Ale nie zawsze ów sen mija i, od złego snu do złego snu, to ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli dość ostrożni. Nasi współobywatele nie ponosili większej winy niż inni; zapominali o skromności, tylko tyle, i myśleli, że wszystko jest jeszcze dla nich możliwe, co zakłada, że zarazy są niemożliwe. Nadal robili interesy, planowali podróże i mieli poglądy. Jak mogli myśleć o dżumie, która przekreślała przyszłość, przenoszenie się z miejsca na miejsce i dyskusje? Uważali się za wolnych, a nikt nie będzie wolny, jak długo będą istniały zarazy”. Szczególnie mocno brzmią słowa Alberta Camusa o groźnych skutkach niedostatków wyobraźni, aby efektywnie zmagać się z epidemią: „Tym ludziom brak wyobraźni. Nigdy nie są na wysokości zarazy, środki zaś, jakie wymyślają, są zaledwie na miarę kataru. Jeśli pozwolimy im działać, zginą, a my wraz z nimi”.

W czasie trwających w lokalnej i globalnej skali zmagań z niespodziewanym atakiem zabójczego nowego wirusa, z szybkim naporem pandemii niosącej mocno destrukcyjne skutki w ludzkim świecie, to właśnie przenikliwe przemyślenia zawarte w twórczości Alberta Camusa, dotyczące absurdu, buntu i solidarności międzyludzkiej, pomagają wielu osobom rozjaśniać niepokojące ich pytania egzystencjalne.

„Dżuma” – zapis aktualnych doświadczeń i zmagań o wolność?

Gdy dzisiaj czyta się fragmenty z „Dżumy” brzmią one jak zapis z aktualnego doświadczenia zagrożenia i wymuszonej nim potrzeby izolacji: „Ale brutalna i przedłużająca się rozłąka pomogła im upewnić się, że nie potrafią żyć z dala od siebie, i wobec tej prawdy, która nagle wyszła na jaw, dżuma była drobnostką”. I „Dżuma” zawiera też aktualne ostrzeżenie: „[…] bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”.

Tu nasuwa się obecnie niepokojące pytanie, wobec którego nie powinno się pozostać obojętny: Czy świadomość była tak czujna, jak być powinna, „aby w porę rozpoznawać niebezpieczeństwo”? Jest to też pytanie o stan świadomości  społecznej i zdolność „wyobraźni społecznej” (tak jak niektórzy socjolodzy słusznie mówią o potrzebie rozwijania „wyobraźni socjologicznej”). Czy należycie wyobrażano sobie, że w szybkim, i to bardzo szybkim tempie może nadejść pandemia wymuszająca dokonanie daleko idących, radykalnych zmian (przewartościowań) w indywidualnym i społecznym sposobie funkcjonowania człowieka, zmian, których nie będzie można negocjować? Czy należycie liczono się z możliwością urzeczywistnienia „pakietu” takich zagrożeń w globalnej skali? Czy odpowiednio do potrzeby sprostania wielorakim wyzwaniom takiej – dynamicznej, nieprzejrzystej i konfliktogennej – sytuacji przemyślano – zwłaszcza w refleksji aksjologicznej i pedagogicznej – kształtowanie przekonań i postaw, w tym też cnót i sprawności moralnych, aby móc dzięki temu efektywnie chronić poważnie zagrożone dobro człowieka i jego człowieczeństwo?

W niektórych wypowiedziach osób, które z racji wykonywanej przez nie profesji (w tym zawodów zaufania publicznego) powinny być odpowiednio przygotowane, aby sprostać sytuacji, w której następuje atak pandemii i – co więcej – powinny przygotowywać w tym zakresie innych, aby w jakiejś mierze dawali sobie radę z niedogodną sytuacją, słyszy się ton nieusprawiedliwionego „usprawiedliwiania SIĘ”, że „nikt przecież nie mógł się «czegoś takiego» spodziewać; nikt nie miał wiedzy, że «coś takiego» może nastąpić w «takiej postaci»; nikt więc nie mógł się na «coś takiego» przygotować i nikt nie może wiedzieć jakie jest obecnie optymalne postępowanie; w «takiej» sytuacji nikt jest mądry, bo tu nie ma mądrych”.

Do takiego infantylnego, wykazującego brak dojrzałości stylu „usprawiedliwiania SIĘ” z własnej niemocy, gnuśności i indolencji odnoszą się słowa z „Dżumy”: „Tym ludziom brak wyobraźni. Nigdy nie są na wysokości zarazy, środki zaś, jakie wymyślają, są zaledwie na miarę kataru. Jeśli pozwolimy im działać, zginą, a my wraz z nimi”. Jeśli dostrzegając nieumiejętność sprostania wymaganiom dramatycznie trudnej i złożonej sytuacji, wytyka się (komuś) jakieś niedobory w sprawnościach intelektualnych i poczynaniach praktycznych, to najlepiej wszakże te zastrzeżenia skierować przede wszystkim pod własnym adresem i stwierdzi, iż we własnej refleksji także może grzeszono niedostatkiem (nawet rażącym) wyobraźni i tym samym nie sięgano przewyższającej ją „wysokości zarazy”, której powinni się potrafić przeciwstawiać.

Na gruncie życia społecznego taka jak powyżej opisana strategia „usprawiedliwiania się” wszakże nie jest w żadnej mierze dopuszczalna. Znane bowiem są przestrogi z „Dżumy”. Dlatego wciąż „na nowo” trzeba podejmować wnikliwą refleksję nad rzeczywistością taka jaką ona jest, a nie uciekać w naiwne i nierealistyczne narracje, że – jak ujmuje te narracje Albert Camus – „zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie”. W rzeczywistości bowiem jest całkiem inaczej: „to ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli dość ostrożni”.

Nie powinniśmy stawać się naiwnymi i wysoce szkodliwymi dla sprawy człowieka „humanistami”. Takimi „humanistami”, którzy nie liczą się z twardymi i bywa że bolesnymi wymaganiami nie do końca przewidywalnej rzeczywistości, pozostają narcystycznie zapatrzeni we własne poglądy jako zadowalające ich odbicie własnego oblicza i ich wizji świata, którzy – nie chcąc patrzeć wnikliwie na ułomną ludzką rzeczywistość – łudzą się niezawodnością ludzkiej mocy i dalekimi perspektywami niezakłóconego rozwoju, „zapominali o skromności […] i myśleli, że wszystko jest jeszcze dla nich możliwe, co zakłada, że zarazy są niemożliwe”.

W wolnościowych wizjach ludzkiego rozwoju trzeba jednakże uwzględniać trafny i trzeźwy, powściągający jak lejce narowistego rumaka, osąd Alberta Camusa: „nikt nie będzie wolny, jak długo będą istniały zarazy”. Wizji wolności bez nieodłącznie towarzyszących jej zagrożeń i jej niezbędnych ograniczeń nie da się urzeczywistnić, bo różnego rodzaju zaraz nie da się w niedoskonałym świecie – a tyko niedoskonały świat może być światem ludzkim – całkowicie wyeliminować, tak z porządku przyrody, jak i z porządku idei i praktyk społecznych.

/mwż

Marta Witczak Zydowo

Marta Witczak

Politolog, publicystka, podróżniczka. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#dr hab. Marek Rembierz #dżuma #pandemia #wolność
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej