MEDIA WSPÓŁTWORZĄ KONDYCJĘ WSPÓŁCZESNEGO CZŁOWIEKA

2013/07/5
Edward Szpoczek

XXXI Sesja Kolbiańska zorganizowana w Oświęcimiu była poświęcona roli mediów w kształtowaniu systemu wartości

 

Tegoroczna Sesja Kolbiańska odbyła się 28 maja w auli Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. rtm. Witolda Pileckiego w Oświęcimiu. Przed rozpoczęciem obrad uczestnicy modlili się przy Ścianie Straceń Obozu oraz w Celi Śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego, żeby, jak powiedziała Henryka Szupiluk z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, główny organizator sesji, „weszli w bliską zażyłość z św. Maksymilianem i ofiarami zbrodniczej ideologii w dużym stopniu wykreowanej przez media”.

Podczas obrad o. dr Piotr Cuber OFMConv. podjął temat: „Ojciec Maksymilian – ewangelizacja przez media”. Przypomniał, że o. Maksymilian Kolbe w rok po święceniach kapłańskich w kwietniu 1918 r. rozpoczął w Krakowie realizację projektu Milicja Niepokalanej, której organem prasowym uczynił „Rycerza Niepokalanej”. Jego głównym celem było „ratowanie dusz” przed działalnością masonerii.

W październiku 1917 r. w 400. rocznicę wystąpienia Marcina Lutra i 200. rocznicę swojego powstania masoneria zorganizowała wielką manifestację antypapieską i antykościelną. W „Dziejach Milicji Niepokalanej” o. Kolbe pisał o tym wydarzeniu: „W stolicy chrześcijaństwa, w Rzymie, mafia masońska, wielokrotnie piętnowana przez papieży, panoszyła się w latach przedwojennych coraz bezczelniej. Nie cofnięto się przed obnoszeniem w obchodach rocznicy spalenia na stosie Giordano Bruna czarnej chorągwi z wizerunkiem Michała Anioła pod nogami Lucyfera ani przed wywieszeniem oznak masońskich naprzeciw okien Watykanu. Nie wzdrygano się nawet pisać: Szatan będzie rządził w Watykanie, a papież będzie mu służył za Szwajcara”.

Nienawiść do Kościoła Chrystusowego i Jego Zastępcy na Ziemi to systematyczna działalność wynikająca z zasady masonerii: zniszczyć wszelką religię, a zwłaszcza katolicką. Rozsiane po całym świecie jej komórki w najrozmaitszy sposób zdążają do tego celu. Szerzą obojętność religijną i osłabiają moralność zgodnie z powziętą uchwałą: My religii katolickiej nie zwyciężymy rozumowaniem, tylko psuciem obyczajów, inspirują powstawanie literatury i sztuki obliczonej na osłabienie moralności. Prowadzi to do osłabienia charakterów, rozrywania rodzin, zasiewania niepokoju w sercach.

Aby pomóc tym nieszczęśliwym duszom w zbliżeniu się do pośredniczki wszelkich łask, Niepokalanej, powstała Milicja Niepokalanej. Służąc Bogu i wypełniając Jego wolę przez Niepokalaną, nie tworzył imperium medialnego, ale pracą własną i braci zakonnych w oparciu o dobrowolne datki ludzi wierzących realizował nauczanie Leona XIII: „Zła prasa zgubiła chrześcijańską społeczność, trzeba jej zatem przeciwstawić dobrą prasę. Katolicy nie powinni ustawać w pracy dla swojej dobrej prasy, pamiętając o tym, że dobra prasa to nieustanna misja… Mężowie przewrotu silili się na to, żeby rozrzucić między ludem cały szereg dzienników, których głównym celem jest wpajać w dusze zgubne przekonania”. O. Maksymilian korzystał też z myśli Piusa X: „Dobrze jest budować kościoły, mówić kazania, zakładać misje i szkoły, ale ten wszelki trud próżny będzie, jeżeli zaniedbamy najważniejszą broń naszych czasów, tj. prasę”.


Uczestnicy sesji modlili się przy Ścianie Straceń

Mimo wielu trudności – słabe zdrowie, braki finansowe, fałszywe oskarżenia, totalna krytyka przez tzw. elity – o. Maksymilian konsekwentnie rozwijał swoje pomysły. Wydawał kilka czasopism po polsku, japońsku, łacinie na różnorodnym poziomie intelektualnym, od tabloidu, jak „Mały Dziennik”, przeznaczonego dla ludzi prostych, po renomowany tygodnik „Rycerz Niepokalanej”, po który sięgali ludzie wykształceni. Interesował się także zupełnie nowymi środkami masowej komunikacji. Uruchomił radiostację, korzystał z dalekopisu. Pojechał na olimpiadę do Berlina w 1936 r., żeby poznać zasady działania przekazu telewizyjnego. Stworzył projekt lotniska w Niepokalanowie, aby jego prasa mogła szybciej docierać do czytelników.

Dzieło o. Kolbe zostało przerwane przez aresztowanie i męczeńską śmierć. Dzisiaj bardzo niewielu zna jego życiową drogę i dokonania na rzecz ewangelizacji.

Red. Franciszek Kucharczak z „Gościa Niedzielnego” mówił o roli mediów w kształtowaniu systemów wartości. Z ubolewaniem stwierdzał, że nie wypełniają one tego zadania. Hołdują bowiem zasadzie wynikającej podobno z demokracji, że każdy ma prawo wybierać to, co dla niego jest wartościowe. Dlatego ludzie mediów serwują odbiorcom obraz rzeczywistości oparty na emocjach, a nie na rozumowych argumentach, dzięki czemu potrafią perfekcyjnie manipulować ludźmi. Przykładem tego mogą być ostatnie okładki „Wprost”, „Newsweeka”, wytłuszczone nagłówki artykułów, zwiastuny programów telewizyjnych. Na emocjach zaś nie da się zbudować żadnego sensownego systemu wartości. Jeśli media i dziennikarze mają rzeczywiście odgrywać bardzo ważną rolę w życiu społecznym, muszą dążyć do poznawania prawdy o świecie, sobie, ludziach, transcendencji i do odważnego przekazywania jej zgodnie z prawidłowo ukształtowanym sumieniem.

Problem ten zgłębiali podczas panelu dyskusyjnego zatytułowanego „Czy istnieje etyka mediów?” dziennikarze – Violetta Bratuń (TVP Kraków), Grażyna Starzak („Dziennik Polski”), Franciszek Kucharczak („Gość Niedzielny”), o. Jan M. Szewek (Franciszkanie.pl). Paneliści stwierdzili, że jest z tym źle. Etyka to dążenie do prawdy i obiektywizmu w jej przedstawianiu. Dziennikarz zaś działa nie pod wpływem systemu wartości, ale raczej różnych nacisków ze strony właściciela, wydawcy, redaktorów. A każdy chce żyć, zarabiać, więc musi się liczyć ze zdaniem przełożonych, ze „słupkami” sprzedaży, czytelnictwa, oglądalności itd.

W telewizji, gdzie wszystko widać, trzeba opierać się na sumieniu, uwzględniając wiele czynników wpływających na zachowania ludzkie i starannie zbierać i prezentować fakty.

Chcąc ustrzec się przed manipulacją, czytelnicy i słuchacze muszą dużo czytać, słuchać i oglądać, żeby wyławiać i porównywać różne punkty widzenia i w ten sposób wyrabiać sobie własne zdanie.

Media etyczne mają jeszcze jedną ważną fukcję do spełnienia – ukazywać dobro, które wobec jazgotu zła wydaje się w ogóle nie istnieć.

Odnosząc się do tych wypowiedzi, Edward Szpoczek dodał, że etyczny dziennikarz musi być wrażliwy, więc w pogoni za sensacją nie może szokować bez szacunku dla godności, przyzwoitości, intymności człowieka. Jednak za etykę mediów najbardziej odpowiadają sami odbiorcy przekazu. Jeśli sygnalizują przez oglądalność i kupowanie produktu, że domagają się określonych treści i obrazów, to je dostają zgodnie z zasadą, że popyt kształtuje podaż. Tak jak dziennikarze wyrastają w konkretnych rodzinach, chodzą do określonych szkół, należą do jakichś parafii i tam powinni nauczyć się rozróżniać prawdę od kłamstwa, dobro od zła, wrażliwość od spolegliwości, empatii, ufności, miłości itp.

Na zakończenie sesji pokazano film Jasona A. Shmidta i Rona Shmidta „The Labirynth” (USA/Polska 2010). Jest to przejmujący dokument o życiu, ale przede wszystkim świadectwo Mariana Kołodzieja (nr obozowy 432), który po 50 latach milczenia poprzez rysunek opowiada o gehennie Auschwitz, ale i o kondycji moralnej współczesnego człowieka oraz zagrożeniach dla jego bytu.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej