Miejsce wsparcia

2013/01/18

O parafii św. Anny w Piasecznie słyszałam od kilku osób – że jest lokalnym, aktywnym centrum kultury i ośrodkiem rozwoju duchowego. W końcu sama decyduję się na wyjazd, aby zobaczyć, czy tak jest w istocie…

Parafialny Dom Kultury

Widać go od razu, z okna autobusu, jak bieli się na tle nieba. Dom Parafialny w Piasecznie to miejsce najbardziej rozpoznawalne, nie tylko ze względu na gabaryty i wysoki czarny Krzyż poświęcony Ojcu Świętemu, Janowi Pawłowi II, stojący na froncie. On zresztą jest punktem orientacyjnym w przestrzeni miasteczka, pod nim odbywają się uroczystości, przy nim również umawiają się i spotykają mieszkańcy.

Dom Parafialny jest przede wszystkim miejscem ogniskującym różnych ludzi, nie tylko tych wyjątkowo zaangażowanych w sprawy wiary, ale także takich, którzy chcą rozwinąć swoje zainteresowania kulturalne. Jego rola w y k r a c z a daleko poza rolę typowego domu p a r a f i a l – nego z innych miast. W nim odbywają się s p ot k ani a osób w każdym wieku, na jego terenie działają liczne grupy i wspólnoty parafialne, w tym m.in. Żeńska Służba Liturgiczna, Oaza, Bielanki, Rodziny Nazaretańskie, Kościół Domowy, Akcja Katolicka, Caritas czy Chór Parafialny. Odbywają się także warsztaty artystyczne, dlatego jest znaczącym uzupełnieniem Piaseczyńskiego Domu Kultury. Jedna z trzech nowoczesnych sal, Sala Niebieska, została specjalnie przystosowana do organizacji imprez teatralnych. To największa taka sala w Piasecznie, dlatego często udostępnia się ją na szkolne, przedszkolne czy nawet gminne występy okolicznościowe.


Krzyż poświęcony Ojcu Świętemu, Janowi Pawłowi II przed Domem Parafialnym.
Fot. Katarzyna Kasjanowicz

Coraz więcej mieszkańców Piaseczna ma mało czasu, ponieważ ich miejsca pracy znajdują się w Warszawie. Ale mimo zabiegania, charakteryzującego naszą codzienną rzeczywistość, wielu nadal znajduje chęć na współpracę z Domem Parafialnym. – Tym o s o b o m , którym zależy na wyc h owa n i u n a jmł o d – szych, na integracji, nigdy nie b r a k u j e czasu – zauważa ks. Prob os z c z Dariusz Gas. – Traktują nasz otwarty Dom Parafialny jak swoje miejsce i po Mszy św. bardzo chętnie wpadają tutaj choćby na chwilę.

Dać wszystkim szansę na rozwój

Jednak najwięcej przedsięwzięć zarówno kulturalnych, jak i religijnych, adresowanych jest do dzieci i młodzieży. Bo to oni przecież są fundamentem przyszłej, nie tylko piaseczyńskiej wspólnoty. Teatr Tańca „Szansa” obejmuje dwie grupy artystyczne: młodszą dla dzieci w wieku 7–13 lat i starszą: dla gimnazjalistów, licealistów i studentów. Zajęcia odbywają się w Sali Niebieskiej.

– Obecnie pracuję z kilkudziesięcioma osobami – opowiada założyciel teatru, Andrzej Gołębiewski. – Dziś bardziej dbam o jakość niż o ilość naszych dokonań. Stawiamy przede wszystkim na polskie tańce narodowe, chociaż jest to bardzo niepopularne przedsięwzięcie ze względu na wysoki stopień trudności aranżacyjnej i kostiumowej. Dbamy również o szerszy charakter integracyjny i dlatego prezentujemy też tańce innych narodów: węgierskie, hiszpańskie, greckie i żydowskie. Ponadto prezentujemy na scenie etiudy taneczno-aktorskie.

Misją Andrzeja Gołębiewskiego jest nauka na jak najwyższym poziomie, a także kultywowanie polskiej kultury i tradycji. Jego idee świetnie wpisują się w przestrzeń i atmosferę piaseczyńskiej parafii.

Modlą się śpiewem

Siostra Agata, która od lat opiekuje się najmłodszymi dziećmi, zapewnia, że duchowość u kilkulatków jest wbrew pozorom dobrze rozwinięta, co można zaobserwować na specjalnej Mszy św. dla najmłodszych.

– Małe dzieci wyjątkowo pięknie modlą się śpiewem. Głębię przeżycia przedstawiają tańcem, podskakiwaniem i klaskaniem – opowiada z uśmiechem. – Widzę, jak silnie w takich momentach wyrażają swoją dziecięcą modlitwę. Mogą też zawsze podejść do ołtarza i zanieść intencje. Nawet trzy-, czterolatki proszą czasem o rzeczy zaskakujące: zdrowie babci czy dziadka, ale także zdrowie Papieża lub zdrowie innych dzieci.

Poczucie wspólnoty przejawia się szczególnie podczas specjalnego, cotygodniowego, osobistego błogosławieństwa adresowanego do konkretnych dzieci – tych, które w minionym tygodniu obchodziły imieniny, urodziny lub znaczącą rodzinną uroczystość. Także po wakacjach, które są okresem bez Mszy św. dla najmłodszych, ksiądz pamięta o „zaległych” solenizantach, tak iż żadne dziecko nie ma poczucia straty i bycia pominiętym.

Pełna ciepła i zawsze uśmiechnięta siostra Agata, ma także nieco starszych podopiecznych: Bielanki oraz Żeńską Służbę Liturgiczną.

– Dla tej młodzieży organizujemy wyjazdy o charakterze pielgrzymkowowycieczkowym – wyjaśnia. – Ostatnio odwiedziliśmy Sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie. Po modlitwie był wykład kustosza, a następnie rekreacyjna wizyta w Ogrodzie Botanicznym, a na zakończenie ognisko. Takie wyjazdy to również dobry sposób pogłębienia relacji wewnątrz rodziny, ponieważ młodszym dzieciom towarzyszą rodzice – dodaje siostra Agata.

Proszę mnie ochrzcić

Barbara Janowska jest katechetką. W parafii św. Anny zajmuje się przygotowaniem dzieci do I Komunii św. To taka szczególna rola, która pozwala jej zbliżyć się również do rodziców. Dzięki temu uczestniczy czasem w niezwykłych wydarzeniach.

– Trzy lata temu miałam taką wyjątkowo zaangażowaną w sprawy wiary dziewuszkę – wspomina. – Mała chodziła do pierwszej klasy szkoły podstawowej i uczyła się wyjątkowo pilnie. Pewnego dnia podeszła do mnie po lekcji, stanęła przy biurku i opanowanym, choć nieco smutnym głosem, oznajmiła: „Proszę pani, ja to do Pierwszej Komunii nie pójdę”. Z oczywistym zdziwieniem zapytałam ją: „Dlaczego?”. Dziewczynka odparła: „Bo nie jestem ochrzczona. I moja mamusia nie chce mnie ochrzcić”. Byłam naprawdę zaskoczona, ponieważ widziałam, jak ta dziewczynka aktywnie uczestniczy w katechezie. W końcu powiedziałam, że bardzo chciałabym jej pomóc. Na co ona odparła: „To niech mi pani pomoże się ochrzcić”. Zatkało mnie, aż zachciało mi się płakać. Poczułam się niezmiernie wzruszona i wstrząśnięta szczerością i prostodusznością tego małego dziecka. Odpowiedziałam: „Słuchaj, kochanie, ja nie jestem w stanie sama nic zrobić, ale poproś mamę i tatę, żeby do mnie przyszli”. Rzeczywiście, po jakichś dwóch tygodniach przyszedł do mnie jej tata. Zauważyłam, że jak wchodził do sali, był cały rozdygotany. Nie opowiadał o sytuacji rodzinnej, ale przyszedł prosić mnie o jakąś wskazówkę. On zresztą załatwiał wszystkie formalności. Ilekroć stawał przede mną, zawsze miał łzy w oczach. W tamtym czasie był u nas ksiądz Marcin Kamiński, który bardzo mnie wspomógł. Pamiętam, że dziewczynka miała mieć chrzest w sobotę. W piątek podbiega do mnie na boisku i mówi: „Proszę pani, ja jutro będę ochrzczona”. Dostałam jeszcze SMS od jej taty: „Jesteśmy szczęśliwi” – dodaje pani Barbara ze wzruszeniem. – Dla mnie to byli zupełni obcy ludzie, ale dzięki tym zdarzeniom poczułam się z nimi bardzo związana. Ale to jeszcze nie wszystko, bo pod koniec roku szkolnego przyszła do mnie mama dziewczynki i zapytała, gdzie może kupić książkę do religii…


Mali aktorzy i tancerze Teatru „Szansa”
Fot. Katarzyna Kasjanowicz

Zabiegany jak ksiądz proboszcz…

– Zapraszam na Mszę św. dla młodzieży gimnazjalnej. Zobaczy pani, jak to u nas wygląda – rzuca w pośpiechu ks. proboszcz, Dariusz Gas, z którym umówiłam się kilka dni temu na wywiad. Niespełna piętnastominutowe spóźnienie autobusu, który utknął w korku, sprawia, że nasza rozmowa musi się odwlec. Ksiądz proboszcz nie ma czasu na odpoczynek. Bez przerwy jest w ruchu, wśród ludzi, zwłaszcza młodzieży. Dlatego będziemy rozmawiać kilkakrotnie przez chwilę i w biegu.

Podczas pełnej śpiewu Mszy św. zostaje w bardzo przystępny sposób przypomniana postać św. Stanisława Kostki, patrona polskich dzieci i młodzieży. Od razu widać dobry kontakt księdza proboszcza z młodymi parafianami, którym wyjaśnia, jak ważne jest prawidłowe odczytanie swojego powołania i wybór właściwej drogi życia. Zostają także nagrodzone najmłodsze dzieci, biorące udział w tzw. „akcji ziarenkowej”, czyli skrupulatnym zbieraniu dodatków do pism katolickich ze słowami Ewangelii i pilnym wykonywaniu powierzonych im zadań. Po Mszy św. ksiądz Dariusz zaprasza młodzież na spotkanie w Domu Parafialnym. W końcu i ja zostaję szybko oprowadzona po terenie parafii.


Fragment krzyża ze zdjęciami parafian, corocznie niesionego podczas Drogi Krzyżowej.
Fot. Katarzyna Kasjanowicz

– Na parterze Domu Parafialnego mamy łaźnię, z której korzystają przede wszystkim osoby bezdomne – wyjaśnia ksiądz proboszcz. – Jest to zawsze 10 do 15 osób. Łaźnia działa od poniedziałku po piątku w godzinach 9–10.30. Na górze, w Sali Złotej odbywa się co roku sylwestrowa zabawa bezalkoholowa dla młodzieży, a na co dzień spotkania Oazy. W tym samym czasie, piętro niżej w Sali Niebieskiej Akcja Katolicka organizuje bal sylwestrowy dla dorosłych.

Poznaję także historię reprezentującego typ gotycki Kościoła św. Anny wzniesionego w połowie XVI wieku, a od 2000 roku – Świątyni Jubileuszowej.

Mam ochotę zadać jeszcze kilka pytań, ale ksiądz proboszcz musi iść na spotkanie dotyczące pielgrzymki, której jest organizatorem.

Zapuścili korzenie

Choć za oknem Kościoła jest już ciemno, Beata i Jarek Bernatowiczowie z życzliwością poświęcają mi chwilę swojego czasu na rozmowę. Żadne z nich nie pochodzi z Piaseczna, ale oboje w naturalny sposób zapuścili w tym mieście korzenie. Małżeństwem są od szesnastu lat i tyle też trwa ich przynależność do wspólnoty Domowego Kościoła – dzięki nim bardzo popularnej w parafii św. Anny.

– Po przeprowadzeniu się do Piaseczna założyliśmy tutaj Pierwszy Krąg – wspomina pan Jarek. – Sukcesywnie, co jakiś czas pojawia się kolejny. W tej chwili powstaje Czwarty Krąg. Dzięki wspólnocie Domowego Kościoła jesteśmy małżeństwem, które po pierwsze, stara się dążyć do Boga, a po drugie, takie uczestnictwo pozwala nam łatwiej i szybciej zapominać o spotykających nas problemach. Nie jesteśmy przecież izolowani od trudności – dodaje ze śmiechem. – Ale kłopoty nas nie przytłaczają, kiedy jesteśmy z Panem Bogiem.

– Wspólnota to dla nas miejsce wsparcia – zauważa pani Beata. – Dzielimy się naszymi radościami i smutkami. Zawsze możemy porozmawiać z innymi rodzinami i poprosić kogoś o jakąś doraźną, codzienną pomoc: w upieczeniu ciasta, popilnowaniu domu czy zaopiekowaniu się dziećmi. W tej parafii doświadczamy wyjątkowej życzliwości – kapłanów, znajomych małżeństw czy zupełnie obcych ludzi – dorzuca na zakończenie.

Katarzyna Kasjanowicz

Artykuł ukazał się w numerze 10/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej