Mit Grunwaldu – między dumą narodową a manipulacją

2013/06/28
Anna Sutowicz

Polacy nie są jedynym narodem europejskim, który karmi się zmitologizowaną historią i zamiast z nowoczesności czerpie swe siły z własnej przeszłości. Swoje wizje historyczne, które zapładniają wyobraźnię przekonaniem o misji dziejowej w Europie mają Niemcy, Francuzi, Anglicy. Nieco inaczej budują obraz swej historii narody tzw. Młodszej Europy: Węgrzy, Litwini czy Rosjanie, którym tradycyjnie zwykło się wmawiać, że brak głębszych korzeni w kulturze Rzymu spycha ich do roli klientów wyżej cywilizowanego Zachodu. Z całą pewnością to pęknięcie cywilizacyjne zaciążyło i na świadomości Polaków. Nie znajdzie się w naszej mitologii dumy z dokonań Nibelungów, ani snu o koronie Karola Wielkiego.

 

W naszej kulturze od czasów głębokiego średniowiecza funkcjonowały za to mity związane z obroną przed zakusami cywilizacji niemieckiej: najpierw bitwa na Psim Polu, wbijanie pali granicznych na brzegach Saali przez Chrobrego, potem obrona Głogowa, której opisy próżno dziś znaleźć w podręcznikach historii, wreszcie pieśni rycerzy Krzywoustego zdobywających Pomorze. Bez tych mitów zwycięstwo pod Grunwaldem nie uzyskałoby prawdopodobnie tego znaczenia, jakie nadały mu kolejne pokolenia Polaków.

Długosz twórca legendy Grunwaldu

Pierwszym twórcą legendy zwycięstwa grunwaldzkiego był Jan Długosz. Jego Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, stały się podstawą wszystkich późniejszych opisów wydarzeń z wojny polsko-krzyżackiej w latach 1409-11. Jest prawdopodobne, że kronikarz znał inne źródło, którego XVIwieczna kopia dotrwała do naszych czasów. Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w Roku Pańskim 1410 mogła powstać w oparciu o kazanie samego Zbigniewa Oleśnickiego, jednego z bohaterów spod Grunwaldu jeszcze w XV wieku. Zbieżność wielu elementów tych opowieści wskazuje na czerpanie wiadomości bądź ze wspólnej tradycji, bądź też na wzajemną zależność.

W obydwu źródłach powtarzają się najważniejsze wątki powielane następnie wielokrotnie w wielu tekstach i tradycji ustnej.

Do najważniejszych należy przekaz o motywach, jakimi kierował się Władysław Jagiełło, kiedy przystępował do przygotowań wojennych. Według Jana Długosza, zgodnie z ideologią środowiska związanego z Kazimierzem Jagiellończykiem i Zbigniewem Oleśnickim, założyciel dynastii Jagiellonów w Polsce podejmował w Krzyżakami wojnę sprawiedliwą.Do najważniejszych należy przekaz o motywach, jakimi kierował się Władysław Jagiełło, kiedy przystępował do przygotowań wojennych. Według Jana Długosza, zgodnie z ideologią środowiska związanego z Kazimierzem Jagiellończykiem i Zbigniewem Oleśnickim, założyciel dynastii Jagiellonów w Polsce podejmował w Krzyżakami wojnę sprawiedliwą.

Grunwald symbol wojny sprawiedliwej

Jan Długosz stał się wyrazicielem poglądu, zgodnie z którym władca Polski długo musiał opierać się naporowi krzyżackiemu i unikał starcia militarnego dopóki nie naraził bezpieczeństwa swoich poddanych. Krzyżacy ukazani są nie jak ci, którzy cieszyli się poparciem papieża, lecz raczej przeciwstawiali się jego woli. Papież zakazał atakowania Litwy jako państwa, które weszło w fazę chrystianizacji. Ten fakt miał odebrać Zakonowi prawo upominania się o możliwość użycia dostępnych środków misyjnych – miecza i wojny. Unikanie przelewu krwi to drugi warunek wojny godziwej, jaki spełniał, według Długosza, Jagiełło w 1410 r. Podejmował tę wojnę przede wszystkim w słusznej sprawie, ponieważ stawał w obronie zagrożonej Litwy.

Od kronikarza nie dowiemy się wiele, jakimi politycznymi motywami kierował się Jagiełło. Nie wspomina Długosz o żądaniach Jagiełły wysuwanych w kierunku Santoka i Drezdenka, znajdujących się naówczas już w rękach Nowej Marchii, ani słowa o powstaniu na Żmudzi, które Polacy wspierali przeciwko Krzyżakom, o polskich pretensjach do całego Pomorza zagarniętego podstępem przez Zakon. Kronikarz pragnął utrwalić w świadomości pokoleń fakt, że Polacy nie podejmują wojen grabieżczych ani ekspansywnych, a jedynie posłuszni Bogu i Kościołowi stoją na straży interesu swojego narodu i chrześcijaństwa.

Szczególnym potwierdzeniem tego motywu zdaje się być postępowanie samego króla, który jako władca stanowił wzór pobożności i spokojnego poddania się woli Bożej. W czasie całej wyprawy, gdy tylko wkroczył na ziemie nieprzyjaciela rozpoczął powtarzający się rytuał modlitw kierowanych wprost do Boga, który w kronice Długosza jawi się najwyższym i nieodwołalnym Ingerentem w ludzkie dzieje.

Jagiełło nie bez powodu przedstawiony jest nie tylko jako król chrześcijański, ale również jako człowiek o głębokiej osobistej pobożności. W przeddzień bitwy przyjmował wiatyk święty, to jestSakrament Ciała i Krwi Pańskiej. I to służyć miało przekonaniu o niesłuszności niedawnych zarzutów krzyżackich, jakoby król polski tylko powierzchownie przyjął nową religię, dlatego też ani sam nie jest godny nazywać się chrześcijaninem, ani w imieniu chrześcijan występować przeciwko Zakonowi. Jagiełło jako pobożny władca, staje się wyrazicielem potrzeb ludu chrześcijańskiego, dzięki czemu pozyskuje prawo zbrojnego dopominania się zadośćuczynienia jego krzywd.

Ten element ideologii Jana Długosza znajduje potwierdzenie w kolejnym fragmencie przekazu: Bóg sprzyjał Polakom, a nie rycerzom Zakonu Najświętszej Maryi Panny. Prowidencjalizm Długosza znajduje wyraz w opisie cudów towarzyszących przygotowaniom do głównego starcia wojsk na polu grunwaldzkim. W noc poprzedzającą wydarzenia księżyc był wieszczbą, zapowiadającą królowi w dniu następnym zwycięstwo. Wszyscy zgromadzeni stali się bowiem świadkami wizji strącania mnicha na ziemię, a następnie gestu pewnego biskupa ponad wojskiem polskim, który błogosławił Polakom i walczących ciągle podnosił do boju. Bóg stawał więc po stronie Polaków.

Wskrzeszenie mitu w XIX wieku

Powyższe motywy stały się trwałymi elementami obrazu stosunków polsko – niemieckich na długie wieki. W tym sensie wpisywały się nie tylko w kulturę polityczną Polski końca średniowiecza. Począwszy od XV wieku pisarze polscy wracali do tych motywów, zawsze wzorując się na wizji Długoszowej.

Wśród tych twórców odnajdujemy: Jana z Wiślicy i Macieja Stryjkowskiego. W okresie późniejszym bitwą pod Grunwaldem interesował się także Julian Ursyn Niemcewicz, ale tak naprawdę obraz zmagań polsko-krzyżackich został wskrzeszony dopiero w XIX wieku, kiedy utożsamianie Niemców z Krzyżakami stało się silnym archetypem historycznym, a korzeni polityki germanizacji poszukiwano właśnie w kodzie kulturowym utrwalonym w charakterze narodowym spadkobierców rycerzy krzyżackich. „ Rugi pruskie” i działania „Hakaty” polscy poddani cesarza niemieckiego rozumieli jako kontynuację średniowiecznych misji krzyżackich na wschodzie, a przeciwstawianie się im jako walkę z naporem krzyżackim, oznaczających nie tylko pozbawianie tożsamości narodowej mieszkańców tych ziem, ale również atak na ich religię i podważanie korzeni chrześcijańskich.

Wizję sił nadprzyrodzonych sprzyjających Polakom, gotowym poświęcić się sprawiedliwej wojnie obronie uciśnionych, można odnaleźć chociażby w dramacie Juliusza Słowackiego Zawisza Czarny, napisanym w latach 40-tych XIX wieku.

Sienkiewiczowska wizja ku pokrzepieniu serc

Wątki obrony skrzywdzonych Polaków, znane Długoszowi, podejmowali kolejno inni pisarze i twórcy XIX wieku: Józef Kraszewski w Krzyżakach 1410 r., drukowanych w 1874 r., gdzie grzeszni Krzyżacy muszą ponieść zasłużoną klęskę z rąk niewinnych Polaków, oraz szczególnie Henryk Sienkiewicz, który w latach 1897-1900 publikował w odcinkach powieść „ku pokrzepieniu serc” Polski noblista nie wahał się przed akcentowaniem pożogi, jaką niosły ze sobą wojska zakonne osadom polskim, krzywd niewinnej ludności. Takie postępowanie z góry skazywało rycerzy Najświętszej Maryi Panny na rolę niechrześcijańską, wrogą nie tylko poddanym Jagiełły, ale i dobru Kościoła katolickiego. Idea Długoszowa odczytywana na nowo w okresie nasilonej germanizacji i polityki Kulturkampfu, nabierała jeszcze bardziej jaskrawego znaczenia: obrony cywilizacji chrześcijańskiej, dla której trwanie tożsamości narodowej Polaków stanowiło bezwzględny warunek istnienia.


Kadr z filmu „Krzyżacy” dwa krzyżackie miecze przeszły do skarbnicy narodowej legendy

Kultura polska zawdzięcza Sienkiewiczowi także utrwalenie wielu innych elementów mitu grunwaldzkiego, które pisarz zaczerpnął bezpośrednio z kroniki Jana Długosza. Wśród nich należy wskazać na najsilniej trafiający do wyobraźni obraz dwóch mieczy, przekazanych przez mistrza krzyżackiego, Ulricha von Jungingen Władysławowi Jagielle, aby przystąpił do bitwy. Motyw mieczy przysłanych przez krzyżackie poselstwo został wykorzystany dla podkreślenia triumfu nad pogardą, jaką Ulrich von Jungingen żywił dla wojska polskiego i jego wodza. Sienkiewicz jest też twórcą wzorowanej również na Długoszu legendy obrony Władysława Jagiełły przed bezpośrednim atakiem zbrojnego oddziału krzyżackiego oraz ratowania chorągwi polskiej. Te obydwa wątki mitu grunwaldzkiego odczytywane były od czasów średniowiecza podobnie, jako symbol zbiorowej odpowiedzialności narodu w obliczu zagrożonych wartości. Naród zaś był pojmowany jako zbiorowość rodząca się na podłożu stanu rycerskiego.

Warto w tym miejscu zauważyć te elementy przekazu Długosza, które nie weszły w sposób trwały do symboliki narodowej. Chodzi tu o zachowanie Jagiełły i jego otoczenia po zwycięstwie.

W kulturze polskiej pojawiły się również wątki, których ani Długosz, ani żaden z wczesnych pisarzy twórcą nie był. W 1878 r. Jan Matejko namalował obraz Bitwa pod Grunwaldem. Podczas pracy nad dziełem posiłkował się kroniką z XV wieku, co zaowocowało plastycznym przedstawieniem bitewnego zgiełku, dokładnym oddaniem szczegółów historycznych przy odtwarzaniu postaci rycerzy. Jednak sama scena przejmowania chorągwi krzyżackiej przez księcia Witolda i śmierć Ulryka von Jungingen nie pochodzi ze źródeł średniowiecznych. Długosz przedstawił ten moment inaczej: Wówczas to rycerz Jerzy Gersdorf, który w wojsku krzyżackim niósł chorągiew św. Jerzego /…/, napadnięty od Przedpełka Kopidłowskiego, szlachcica herbu Dryja, rzucił się przed nim na kolana a oddawszy proporzec dal się zabrać w niewolę. Dzieło Matejki, najbardziej reprezentatywne dla malarstwa historycznego drugiej połowy XIX wieku, pozostaje najlepszym przykładem rozwoju legendy o bitwie pod Grunwaldem i jej wpływu na kulturę i świadomość Polaków doby poprzedzającej odzyskanie niepodległości. W kulturze narodowej pojawił się akcent triumfu sprzymierzonego rycerstwa połączonego ze śmiercią wroga na polu bitwy. Obok powieści Sienkiewicza to najważniejszy wyraz symboliki dumy narodowej i sprzeciwu wobec odbierania Polakom prawa do szumnej przeszłości.

500. lecie Grunwaldu

Do tematu walki z Krzyżakami wracano wielokrotnie, szczególnie z okazji obchodów 500 rocznicy zwycięstwa Jagiełły. Powstało wówczas kilka dzieł sztuki, przypominających narodowi polskiemu czasy wolności i potęgi państwa. Na uwagę zasługuje dzieło Zygmunta Rozwadowskiego i Tadeusza Popiela, na którym uwidocznili oni te same wątki zdobywania chorągwi krzyżackiej przez rycerzy polskich i śmierci wielkiego mistrza na polu walki. Michał Bylina, należący do tego samego pokolenia, podejmował kilkakrotnie wysiłek ukazania dziejów oręża polskiego, w tym warto odnotować jego obraz przekazania Jagielle legendarnych dwóch mieczy krzyżackich. Bitwa grunwaldzka interesowała malarzy nie tylko ze względu na jej symbolikę i wymowę narodową. Chętnie wracano w malarstwie do wizji pola bitewnego, ponieważ dawało to możliwość popisania się kunsztem malarskim i artystycznym.

Obchody jubileuszu zwycięstwa nad Krzyżakami to także pomnik Antoniego Wiulskiego, który stanął w Krakowie w roku 1910 r. dzięki fundacji Ignacego Paderewskiego, przy udziale tysięcy mieszkańców miasta. Wśród jego motywów odnajdziemy triumfującego Jagiełłę, poniżej rycerstwo polskie i leżące u stóp polskiego króla zwłoki wielkiego mistrza.

Symbolika bitwy pod Grunwaldem

Symbolika bitwy pod Grunwaldem bywała wykorzystywana w Polsce i po II wojnie światowej, nie zawsze jednak zgodnie z pierwotnym przekazem. Towarzyszyła pierwszym etapom instalowania władzy ludowej. Chętnie powracano do motywów grunwaldzkich już w czasie działań wojennych, ukazując wspólne wysiłki Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego jako realizację programu pokonania wojsk niemieckich podobnie, jak to miało miejsce w XV wieku.

Manipulacja symboliką wojen krzyżackich polegała przede wszystkim na wykorzystywaniu nastrojów społecznych towarzyszących końcowemu etapowi wojny. Ukazywano więc okrucieństwa niemieckie na ziemiach polskich jako kontynuację krzyżackiej nienawiści do narodów słowiańskich. Nowa władza jednoznacznie dopatrywała się podobieństwa wydarzeń historycznych, obiecując Polakom ostateczne rozprawienie się z niemieckimi spadkobiercami Krzyżaków. W 1943 r. dowództwo Gwardii Ludowej ustanowiło order Krzyża Grunwaldu, który został następnie zatwierdzony przez Krajową Radę Narodową jako obowiązujące w nowej Polsce wojskowe odznaczenie. Znalazły się na nim dwa miecze jako nawiązanie do pokonanej dumy krzyżackiej.

Nastroje grunwaldzkie odżyły ze wzmożoną siłą przy okazji hucznie obchodzonych uroczystości 535 lecia wojny z Krzyżakami, a następnie w 1960 r. Aleksander Ford wyreżyserował wówczas film „Krzyżacy” oparty na wątkach Sienkiewiczowskich. Już kadr tytułowy nawiązywał do motywu dwóch mieczy. Obraz filmowy pozwolił na wzmocnienie wielu efektów znanych Polakom z popularyzowanego przez Sienkiewicza przekazu kroniki Długosza. Widzowie oglądający w początku lat 60-tych dzieło Forda słyszeli dźwięk wbijanych w ziemię mieczy krzyżackich, pieśń „Bogurodzica”, śpiewaną przez rycerzy przed bitwą jako znak ich oddania się pod opiekę Tej, do Której imienia odwoływała się nazwa wrogiego Zakonu.

W tym samym roku odsłonięto również pomnik na polach grunwaldzkich, obok którego stanęła makieta bitwy oraz maszty imitujące chorągwie polskie i litewskie zatknięte w 1410 r. przez zwycięskie wojska. Obok pomnika znajduje się niekształtny obelisk usypany z resztek cokołu pomnika grunwaldzkiego zniszczonego przez hitlerowców w Krakowie. Obchody 550-lecia bitwy grunwaldzkiej również miały za zadanie legitymizować cele władzy ludowej, manipulowały w ten sposób tradycją historyczną. U schyłku rządów Gomułki pod koniec lat 60-tych pojawiły się charakterystyczne plakaty, na których rycerz krzyżacki na koniu stał obok Konrada Adenauera ubranego w płaszcz krzyżacki. To jednoznaczne utożsamienie opatrzone zostało napisem „Krucjata przeciwko Polsce”. Stanowiło to oczywiste nawiązanie do zimnych stosunków polsko – RFNowskich w tym okresie. W podtekście był to także propagandowy atak na Kościół po liście biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. W latach 80-tych w podobnej kompozycji pojawiła się postać Ronalda Reagana w stroju kowbojskim. Świadczyło to raczej o upadku sztuki plakatu, łączeniu elementów bez związku, i bez wspólnej wymowy.

Zmierzch mitu

Bitwa grunwaldzka funkcjonowała w świadomości historycznej jako archetyp potęgi Polski, chwały nie tylko jej oręża, ale również obrony naszego położenia geopolitycznego w Europie. 1410 rok był oczywistością dla uczniów doby PRL aż do dzisiaj.

Z całą pewnością nie wykorzystano nigdy wszystkich elementów mitu grunwaldzkiego, który funkcjonował jeszcze w XIX wieku, jak poczucie rycerskiej odpowiedzialności za losy narodu, wiara w Opatrzność Bożą czy wreszcie poczucie jedności wszystkich rodzących się narodów wchodzących w skład dawnej Rzeczpospolitej, które przyczyniły się do pokonania Krzyżaków w XV w. Ten wątek wspólnoty celów Polaków, Litwinów, Tatarów i Czechów był oczywiście władzom ludowym nie na rękę, więc z niego rezygnowały.

Które motywy grunwaldzkie funkcjonują dzisiaj? Pomijając smutny fakt nie tylko rosnącej nieznajomości podstawowych faktów dotyczących wojen polsko – krzyżackich, zauważamy malejące zainteresowanie powieścią Sienkiewicza. Chociaż współczesna technika pozwala na elektroniczne i stereofoniczne powielanie treści, młodzież pozostaje raczej daleko od problemów krzyżackich. Sprzyja temu z pewnością zauważalny brak nawiązywania do symboliki Grunwaldu przez współczesną kulturę elitarną. Na obszarach przyłączonych do tzw. Macierzy, jak zwykło się określać ziemie zachodnie do lat 90-tych zeszłego stulecia, polityka władz samorządowych prowadzi wręcz do wyrugowania z pamięci zbiorowej tradycji zwycięstwa grunwaldzkiego. Przychodzi to o tyle łatwo, że polskie społeczeństwo zmęczone propagandą doby PRL-u przyjmuje zmiany jako swego rodzaju rewizjonizm historyczny. Traci jednak tym samym nie tylko elementy świadomości narodowej, ale również możliwość korzystania z piękna literatury i sztuki polskiej, spajającej i nadającej otaczającej rzeczywistości wartości artystyczne.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej