Nadrabiamy straty

2013/01/12

Z posłanką Beatą Mazurek rozmawia Mariusz Marczuk

Fot. Mariusz Marczuk

– Hasłem Prawa i Sprawiedliwości jest: Solidarne państwo dla solidarnych obywateli. Jak to hasło ma być realizowane w przełożeniu na funkcjonowanie samorządów?

– To oznacza próbę syntetycznego przedstawienia relacji między szeroko rozumianym państwem a jego obywatelami, a także między samymi obywatelami. Zobowiązuje ono do działania. Nie jest zatem pustym sloganem. Już preambuła konstytucji wzywa wszystkich, stosujących jej przepisy, do czynienia tego przy zachowaniu solidarności z innymi.

Art. 20. Konstytucji RP wskazuje, że podstawą ustroju gospodarczego RP jest społeczna gospodarka rynkowa oparta nie tylko na wolności działalności gospodarczej i własności prywatnej, ale również na solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych. Odnosi się to również do władz samorządowych.

– Jak jest to realizowane?

– Chcemy, aby solidarność stała się powszechną relacją w życiu społecznym. Szczególnie ważne jest to w czasie, gdy pogłębia się jego atomizacja, gdy rośnie krąg ludzi wykluczonych i daleko nam do zrównoważonego rozwoju. Zakres równości w życiu powszechnym wymaga consensusu. Jedyną formą uzgadniania często sprzecznych interesów jest dialog społeczny. Zarówno prezydent, jak i premier opowiadają się za jego odrodzeniem. Dotyczy to również szczebla lokalnego, samorządowego.

Dialog i działanie powinny rozwiązywać problematykę bezrobocia, biedy, wykluczenia. Problemy te przerastają możliwości osób wykluczonych, zatem staje się konieczne, aby temu zaradziły samorządy. Należy przede wszystkim wdrożyć program sprawiedliwego podziału dóbr. Jeśli nasza gospodarka rozwija się, są wypracowane dobra, którymi należy się podzielić ze szczególnie potrzebującymi.

– Postulat „oczyszczenia i umocnienia” struktur państwa odnosi się do problemów, z jakimi zmagają się samorządy?

– Nie trudno zauważyć słabości w działaniach samorządów. Poprzez swoją pracę w samorządzie na Lubelszczyźnie zauważyłam wiele nieprawidłowości. Często obowiązywała tutaj racja tych, którzy posiadali większą władzę i zasobny portfel. Tym samym interes publiczny był pomijany. Oznacza to, że musiały być przyjmowane projekty tych, którzy mieli w tym interes osobisty.

– Co robi się, aby ograniczać korupcję w instytucjach samorządowych?

– Wszystko, co powinny robić instytucje, zapisane jest od dawna w ustawach. Jednak przez lata utarła się praktyka, jeśli nie zawsze łamiąca te przepisy, to na pewno zbyt liberalna. Dlatego powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego to zmiana jakościowa w walce z korupcją. Niezależne CBA ma działać w granicach swoich kompetencji, ale też wnosić nową praktykę i postawę wobec patologii.

– Wydaje się jednak, że ani CBA, ani chociażby program „Przejrzysty samorząd” nie zmienią poczucia ludzkiej uczciwości ujawniającej się w efektach działalności samorządowej?

– Trudno mówić o złożoności podejmowanych przedsięwzięć samorządów, tym bardziej o stronie moralnej podejmowanych decyzji. Chcemy jednak eliminować negatywne zjawiska przez „oczyszczenie i umocnienie” struktur państwa. Realizacja tego założenia w środowisku lokalnym ma miejsce w przypadku samorządowego programu „Przejrzysty samorząd”. Wyklucza on zjawiska korupcji, określa warunki zarządzania i administrowania powierzonymi środkami i zasobami.

Z chwilą akcesji Polski do UE został położony nacisk na przestrzeganie procedur związanych z dotacjami. Są one rygorystyczne i samorządy przy składaniu wniosków o dotacje unijne muszą respektować te wymogi. Drobna pomyłka przy rozliczeniach finansowych, błąd merytoryczny w treści projektu powodują jego odrzucenie. Uczymy się odpowiedzialności za każdy podejmowany krok, za każdą najdrobniejszą decyzję. Rezultaty tego są wyraźne w funkcjonowaniu lokalnej infrastruktury. Powstaje wiele dróg, na wsi pojawia się kanalizacja. Wzrosła również świadomość lokalnych społeczności, które biorą odpowiedzialność za swój rozwój, nie licząc na pomoc państwa.

– Samorząd na Lubelszczyźnie nie może się pochwalić osiągnięciami. Ranking samorządów przedstawiony niedawno przez „Rzeczpospolitą” wskazuje na kiepskie wyniki…

– Nie zawsze zaangażowanie przekłada się na realizację dążeń. Wielu liderów rankingów nie musi się nawet specjalnie starać, bo sukcesy same do nich przychodzą. Lubelszczyzna to tzw. ściana wschodnia, której trudno konkurować z Mazowszem. Nie jest to usprawiedliwienie opóźnień, czy próba tłumaczenia zaniedbań.

Wyścig o duże pieniądze dla regionów dopiero się jednak zacznie i należy przygotować się do startu. Dobre decyzje przy urnach przełożą się na efekty działania samorządów. Zarówno z planów gospodarczych rządu, jak i z przyjętego podziału pieniędzy z UE wynika, że nasz region będzie miał szanse na odrabianie zaległości.

– Znamy już kształt samorządowej ordynacji wyborczej. Jest już jasne, że duże ugrupowania będą miały większe szanse w wyborach niż małe. W ten sposób zwycięstwo PiS zdaje się być przesądzone. Czy następuje upolitycznienie interesu publicznego pod rządami jednej partii?

– „Upolitycznienie” nie jest zjawiskiem mierzalnym i przy nowej ordynacji może wzrosnąć jedynie liczba komentarzy medialnych sugerujących jego występowanie. Blokowanie list pozwoli na lepszą reprezentację obywateli w radach, a także na lepsze wykonywanie przez rady zadań. Rady wybrane według nowych zasad będą sprawnie realizować zadania ukierunkowane na dobro społeczne. Zresztą samorządy nigdy nie były apolityczne i nie możemy mówić o nagłej zmianie tej sytuacji. Trudno zresztą przeciwstawiać politykę interesom zwykłych ludzi.

– Jak sobie radzą samorządy z bezrobociem i rosnącymi nierównościami między bogatymi i biednymi?


Zdaniem Beaty Mazurek należy wspierać rodzinę ponieważ dane demograficzne są katastrofalne
Fot. Mariusz Marczuk

– Jeśli walczymy z bezrobociem poprzez tworzenie miejsc pracy, zanika przestępczość. Poprawia się standard życia. Samorząd lubelski na przykład wraz z Powiatowym Urzędem Pracy w Chełmie realizuje program wyrównywania różnic między regionami, program związany z rozwojem zasobów ludzkich, program integracji europejskiej i wiele innych. Mają one na celu aktywizować społeczność do pracy, uczą zawodu, pozwalają na podjęcie pracy w mało znanych sektorach gospodarki. Za wzór służy nam Irlandia, gdzie w krótkim czasie dokonał się ogromny wzrost gospodarczy. To dzięki solidarnej postawie społeczeństwa Irlandii, której wyrazem są zawierane tam umowy społeczne, kraj ten rozwija się w sposób w miarę zrównoważony i osiągnął sukces gospodarczy.

– Na Lubelszczyźnie nieliczne samorządy odniosły sukces… Może nie musimy się uczyć od Irlandii?

– Sukces Krasnegostawu wynika z faktu, że jest to mała aglomeracja społeczna. W takiej społeczności łatwiej zagospodarować ludzi. Ponadto znajdują się tam zakłady o międzynarodowej randze. Jest tam cukrownia, fabryka urządzeń sanitarnych, mleczarnia. Jest to sukces wynikający z gospodarności miasta. Sprzyjają temu pozyskane środki unijne.

Często jednak problemem w pozyskaniu funduszy unijnych może być brak własnego wkładu, co rzutuje na opóźniony rozwój. Nie każda gmina jest bogata, dlatego inwestycje bez środków własnych nie przynoszą rezultatów. Sprawia to, że lokalna społeczność żyje na niższej stopie, niż społeczność bogatych gmin.

– Wsparcie bezrobotnych poprzez zasiłki z MOPR-ów również nie rozwiązuje problemu!?

– Trzeba zauważyć, że zasiłki są tylko jednym z elementów polityki społecznej i jedynie doraźnie niwelują nie samo bezrobocie, a jedynie część jego skutków. Od wysokości zasiłków zależy poczucie zagrożenia bezrobociem osoby nim dotkniętej. Wyższy zasiłek może oznaczać pewną ulgę. Natomiast nikt nigdy nie zlikwidował bezrobocia zasiłkami.

O sensownym programie walki z bezrobociem będziemy jednak mogli mówić po kompleksowym ustaleniu z partnerami społecznymi jego elementów. Jednym z nich jest polityka podatkowa. Wiąże się to z obniżeniem podatków dla firm zatrudniających pracowników na stałe, wdrożenie kilkuletnich ulg podatkowych dla rozpoczynających działalność gospodarczą.

– Innym rodzajem zasiłku dla rodzin jest „becikowe”. Jak Pani ocenia ten pomysł?

– Powiem wprost: dobrze, że jest. Wsparcie dla rodziny jest niezbędne, bo dane demograficzne są bezlitosne i w perspektywie kilku dekad grozi nam katastrofa demograficzna. Niestety, w chwili obecnej będziemy musieli się zadowolić „becikowym”. Wypracowanie polityki demograficznej i społecznej będzie moim zdaniem bardzo trudne.

– W jaki sposób wspiera Pani poseł samorządowe środowisko lokalne?

– Są to inicjatywy poselskie, które podejmuję w porozumieniu z samorządami lokalnymi, szczególnie z samorządem lubelskim. Szereg istotnych problemów rozwiązuję poprzez składanie interpelacji poselskich. Dotychczas złożyłam ponad 20. interpelacji. Podjęłam takie problemy, jak zrównanie praw publicznych i niepublicznych placówek zdrowia, budowa trasy łączącej Warszawę z przejściem granicznym w Dorohusku i budowa północnej obwodnicy Chełma. Zajęłam się także sprawami osób niepełnosprawnych. Nie wszystkie kwestie zostają pozytywnie rozstrzygnięte, ponieważ obowiązujące przepisy nie pozwalają na ich rozwiązanie. Miejmy nadzieję, że inicjatywy podejmowane przez rząd zmienią ten stan rzeczy.

– Zaangażowanie w politykę nie jest łatwe, wymaga wielu wyrzeczeń, prawda?

– Podjęcie każdej decyzji wiąże się z odpowiedzialnością. Głosowanie sejmowe jest decyzją, która w świetle obowiązującej ustawy jest podejmowana na długie lata. Czasem trudno się zgodzić na sugerowany przez kierownictwo klubu sposób głosowania, jednak decydują o tym reguły polityki. Odpowiedzialność ta wyraża się również w nieustannej pracy, dyspozycyjności i niestety, ale niejednokrotnie braku czasu dla rodziny.

– Dziękuję za rozmowę

Artykuł ukazał się w numerze 10/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej