Nasz papież Benedykt XVI

2013/01/15

Niektórzy komentatorzy już od lat wieścili, że przywiązanie Polaków do następcy św. Piotra umrze wraz z Janem Pawłem II. Pierwsza pielgrzymka Benedykta XVI pokazała, że te prognozy zupełnie nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Daliśmy świadectwo, że w pełni należymy do Kościoła Powszechnego. Jeszcze bardziej czujemy się jego częścią. Po tej pielgrzymce, każdy Polak może powiedzieć: Nasz Ojciec Święty.

Fot. Artur Stelmasiak

Warszawa w swoich dziejach miała zaszczyt po raz kolejny gościć następcę św. Piotra. To wydarzenie najwyższej rangi, zarówno dla samej stolicy, jak i dla Polski. I oczywiście dla Kościoła. Prymas Polski, kard. Józef Glemp, który jako gospodarz w Warszawie nie odstępował Papieża prawie o krok, twierdzi, że Benedykt XVI bardzo się cieszył za spotkania z Polakami. – Widać było, że reakcje tłumów go porywały. Uśmiechał się do wszystkich wokoło – tłumaczy kard. Glemp. – A ten uśmiech jakby przejął od Jana Pawła II – dodaje Prymas Polski.

Wiara na właściwym miejscu

Benedykt XVI przybył do Polski w zupełnie innej rzeczywistości, niż jego poprzednik przed 27 laty. Wówczas taka pielgrzymka Papieża do naszego kraju w oczach władz komunistycznych oznaczała tylko jedno – poważne kłopoty. Rozdział miedzy państwem, a Kościołem był nienormalny i wręcz chory. – Pamiętam nawet, że był podział wśród dzieci, które witały w 1979 roku Papieża kwiatami. Witały go oddzielnie „dzieci państwowe” i „dzieci kościelne” – wspomina Prymas Polski.

Teraz po latach wszystko wróciło do normalności. Prezydent Lech Kaczyński powitał Benedykta „jako prezydent i jako katolik”. Podczas Mszy św. na placu Piłsudskiego cały świat widział jak prezydent normalnego już kraju jako pierwszy przyjmuje Komunię Świętą z rąk Ojca Świętego. Był to bardzo wyraźny i wymowny sygnał, że w katolickiej Polsce po dziesięcioleciach krętej drogi komunizmu Kościół i wiara powróciła na właściwe sobie miejsce.

Tacy sami ludzie

Czasy się zmieniły, a ludzie pozostali jakby tacy sami. Polacy przywitali Benedykta XVI równie entuzjastycznie, jak niegdyś witali Jana Pawła II. Znów na wszystkich trasach papieskich przejazdów ustawiały się tłumy skandujących i wiwatujących ludzi. Wszędzie tam, gdzie się pokazał natychmiast wiwatowano i najczęściej wiwatowano znamienne: „Benedetto”. Choć nie witaliśmy naszego papieża Polaka, to jednak wszyscy sobie uświadomili, że ten papież Niemiec również jest nasz. Zdaniem wielu publicystów ta pielgrzymka była nam bardzo potrzebna. Bowiem wielu polskich katolików w tych majowych dniach zrobiło wielki krok. Ludzie sobie uświadomili, że nie należą tylko do Kościoła polskiego, ale przede wszystkim należą do Kościoła powszechnego. A na jego czele stoi nasz Papież Benedykt XVI.

Artur Stelmasiak

Artykuł ukazał się w numerze 6-7/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej