Niebezpieczny krok w tył

2013/01/17

Czasami trzeba zrobić krok w tył, aby później można było zrobić dwa kroki w przód – taka właśnie wydaje się być polityka Watykanu względem prawosławnego patriarchatu moskiewskiego.

Początkowo decyzja Benedykta XVI o przeniesieniu dotychczasowego metropolity w Moskwie abp. Tadeusza Kondrusiewicza do archidiecezji mińsko-mohylewskiej na Białorusi wzbudziła wiele kontrowersji. Papież na miejsce moskiewskiego arcybiskupa mianował 47-letniego Włocha, ks. Paolo Pezziego, dotychczasowego rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Sankt Petersburgu. Tuż po tej decyzji pojawiły się pytania: dlaczego Watykan odsunął zasłużonego hierarchę?

Antypolskość we krwi

Zdumienie, żal i rozczarowanie wzbudziła w katolikach rosyjskich decyzja Benedykta XVI. Do redakcji wydawanej w stolicy Rosji katolickiej gazety „Swiet Jewangielija” – „Światło Ewangelii” napłynęło wiele listów od wiernych.

„Bardzo ciężko przeżywam odejście z Moskwy abp. Kondrusiewicza, chociaż sprawa od dawna już zmierzała w tym kierunku” – napisała w liście do redakcji Ludmiła Koczetowa, jedna z setek oburzonych wiernych. Jej zdaniem, jedną z przyczyn zmiany arcybiskupa, jest „pradawna wrogość między Rosjanami a Polakami”.

Teza Koczetowej wydaje się jedną z przyczyn, które na „pierwszy rzut oka” można wyczytać z tych wydarzeń. W istocie w Rosji jest dosyć silne antypolskie nastawienie. Nasz naród, nie od dziś jest tutaj obwiniany za przyczynę „nieszczęść”, jakie spotkały imperium na swej dziejowej drodze.

Polacy mieszkający w głębi Rosji, zazwyczaj nie jechali tam z własnej woli. Zsyłki były karą np. za działalność niepodległościową. Dlatego też Rosjanie zawsze patrzyli na Polaków jako na więźniów, przestępców oraz naród, który bez przerwy zagraża budowaniu ich imperium. Polacy zawsze byli kojarzeni z wrogami państwa rosyjskiego. I prawie nic tu nie pomogła powojenna „przyjaźń socjalistyczna”.


Sam abp Kodrusiewicz mówi, że nie udało mu się prowadzić dialogu z Kościołem prawosławnym
Fot. Artur Stelmasiak?????

Można powiedzieć, że Rosjanie pewną dawkę antypolskości mają we krwi. I chyba mogą liczyć na naszą wzajemność w tej kwestii.

Rosjanin – prawosławny, Polak – katolik

Niestety animozje narodowościowe bardzo łatwo przekładają się na relację między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, a Kościołem katolickim w Rosji.

Kościół prawosławny działa na terenie Rosji od ponad tysiąca lat i zawsze czuł się tam gospodarzem. W integracji tamtejszych narodów odegrał tak ważną rolę, że do dziś określenia: „Rosjanin” i „prawosławny” traktowane są jako synonimy. Pewnym paradoksem jest, że „prawosławny” nie musiało wcale znaczyć „wierzący”. Do 1905 roku prawo państwowe zabraniało Rosjaninowi zmiany wyznania.

Gdy po upadku Związku Radzieckiego i wprowadzeniu „realnej” wolności sumienia, wyznania i religii pojawiła się możliwość organizowania życia kościelnego, Kościół prawosławny miał już wówczas świadomość, że choć na tych terenach katolicy żyli od kilku wieków, to na ogół nie byli oni narodowości rosyjskiej, lecz pochodzenia polskiego, czy w mniejszym stopniu niemieckiego.

Dlatego wśród Rosjan utarło się przekonanie, że każdy Rosjanin, to prawosławny, a Polak, to katolik. Ten podział miedzy tymi narodami funkcjonował przez wieki i jest żywy do dziś. Znane są nawet anegdoty opowiadane przez polskich prawosławnych, którzy pielgrzymując po rosyjskich klasztorach, musieli wielokrotnie udowadniać swoja prawosławność. Rosyjscy zakonnicy jakoś nie mogli sobie wyobrazić prawosławnych z Polski.

Każdy, tylko nie Polak…

Niechęć Rosjan do Polaków, a co za tym idzie do Kościoła katolickiego ma swoje głębokie historyczne korzenienie.

Wielu komentatorów, zarówno rosyjskich jak i zachodnich uważa, iż Janowi Pawłowi II, nie dane było pielgrzymować po Rosji, dlatego, że był Polakiem. Papież z Polski mocno wpisywał się w rosyjskie fobie antypolskości.

Watykaniści uważają, że Benedyktowi XVI będzie o wiele łatwiej rozmawiać z patriarchatem moskiewskim, niż jego poprzednikowi. Z prostego powodu: nie jest Polakiem. Obecny Papież ma też o wiele większe szanse, aby udać się z pielgrzymką do Rosji – choć mimo pewnego ocieplenia, ta perspektywa pozostaje nadal dość odległa.

Wydaje się, że decyzja o zmianie hierarchy w moskiewskiej katedrze jest podjęta z tych samych powodów. Watykan usuwając abp. Kondrusiewicza próbuje zdjąć „odium polskości” z Kościoła katolickiego w Rosji. A sam hierarcha polskiego pochodzenia wydaje się być „ofiarą na ołtarzu” lepszych stosunków między Watykanem, a Moskwą.

Sam abp Kondrusiewicz mówi, że nie udało mu się dobrze poprowadzić dialogu z Kościołem Prawosławnym. – Nie byłem chyba dobrze zrozumiany. Ciągle Kościół katolicki oskarżany jest o prozelityzm. Mnie osobiście wytyka się czasami, że na dialog z prawosławiem miały wpływ moje polskie korzenie – mówi w jednym z wywiadów. Dla nas Polaków są to bolesne słowa. Ale z perspektywy Watykanu, nie można dbać o interesy jednej nacji. Kościół katolicki jest przecież dla wszystkich. Dlatego też czasami trzeba zrobić krok w tył, aby później zrobić dwa w przód.

Problem prozetelizmu

Rosyjski Kościół Prawosławny regularnie też formułuje wobec Watykanu oskarżenia o uprawianie agresywnego prozelityzmu ma terenie Federacji Rosyjskiej. Przedstawiciele patriarchatu uważają, że katolicy „przeciągają” wiernych prawosławnych na łono Kościoła łacińskiego. Sformułowali też koncepcję tzw. terytoriów kanonicznych, która zakładała, że na terenach Rosji winien działać tylko jeden Kościół, wyłącznie prawosławny. Jest to źródłem nieustannych wzajemnych napięć do dziś.

Nie pomagają też liczne ekumeniczne znaki czynione przez katolickich duchownych; zupełnie bez echa przeszły choćby słowa naszego Jana Pawła II, który przeprosił prawosławnych współbraci za wszystkie krzywdy wyrządzone im w historii przez katolików.

Apogeum napięcia pomiędzy obydwoma kościołami w 2002 roku wywołało podniesienie do rangi diecezji administratury apostolskiej istniejącej na terenie Rosji.

W odpowiedzi mieliśmy wręcz alergiczną reakcję patriarchatu. Decyzja Watykanu spotkała się z olbrzymią krytyką ze strony Patriarchatu Moskiewskiego, który skomentował je jako „naruszenie zasad kanonicznych i norm stosunków międzykościelnych”.

Do kampanii włączyły się też władze państwowe, które najpierw, przez MSZ, wyraziły niezadowolenie z decyzji papieskich (choć sprawa dotyczyła wyłącznie stosunków międzykościelnych), a następnie zaczęły wydalać z Rosji zagranicznych księży katolickich, zwykle bez podawania przyczyn, powołując się najczęściej jedynie na „względy bezpieczeństwa państwa”.

Pierwszym usuniętym był kapłan włoski, ks. Stefano Caprio, a 2 tygodnie później z lotniska w Szeriemietiewie pod Moskwą cofnięto do Warszawy biskupa w Irkucku Jerzego Mazura, mimo że miał on ważną wizę pobytową. Łącznie w tymże 2002 r. wydalono z Rosji pięciu kapłanów, w tym 3 Polaków.

Ekumeniczne ocieplenie

Zmiany kursu watykańskiej dyplomacji można doszukiwać się jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II, kiedy to styczniu 2003 r. abp. Zura na stanowisku Nucjusza Apostolskiego zastąpił abp Antonio Menini. Doświadczony dyplomata watykański, wcześniej nuncjusz apostolski w Bułgarii. Jego dziełem w Bułgarii było zbudowanie bardzo owocnego dialogu z tamtejszym prawosławiem, czego wyrazem była udana wizyta apostolska Jana Pawła w tym kraju w maju 2002 r.

Wraz z przybyciem do Moskwy abp. Meniniego nastąpiła intensyfikacja działań ekumenicznych wobec Patriarchatu Moskiewskiego, podejmowanych przez Watykan. Już na początku 2004 r. przybył do Moskwy z kilkudniową wizytą kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan. Spotkał się m. in. z patriarchą Aleksym II. Charakterystyczne jest, że podczas wizyty w Patriarchacie Moskiewskim już wtedy nie towarzyszył mu abp Tadeusz Kondrusiewicz, lecz wyłącznie nuncjusz apostolski. Wizyta ta była powszechnie interpretowana jako znaczne ocieplenie wzajemnych stosunków, a jednym z jej owoców była zapowiedź utworzenia katolicko-prawosławnej komisji mieszanej, która bada przypadki prozelityzmu w Rosji.

Zastąpienie abpa Kondrusiewicza Włochem Pezzim zostało skomentowane jako ukłon Watykanu w stronę Moskwy. Nowa sytuacja oczyszcza przedpole abp. Pezziemu dla poprawy relacji z rosyjskim prawosławiem. Pytanie tylko, jak dużo dobrej woli znajduje się po drugiej stronie ekumenicznego stołu.

A decyzja Benedykta XVI, choć może rozczarowywać katolików w Rosji i ranić naszą polską dumę, nie zostanie odczytana tylko jako oznaka słabości, a jedynie troski o pojednanie podzielonego Kościoła. Bo to jest przecież wypełnianie misji, jaką następca św. Piotra otrzymał od samego Chrystusa.

Artur Stelmasiak

Artykuł ukazał się w numerze 12/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej