O nowych ludzi plemię! Prymas Tysiąclecia o budowaniu Civitas Christiana

2013/05/23

Prymas Pierwszego Tysiąclecia, który przeprowadził Kościół polski, jak Mojżesz, przez Morze Czerwonego Potopu i był polskim Janem Chrzcicielem dla Papieża Tysiąclecia Jana Pawła II, prowadzi nas, po swoich śladach, przez trzecie tysiąclecie w służbie Bogu, Kościołowi i naszej umiłowanej Ojczyźnie!

 

„Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!” Tak wołał syn polskiej ziemi, uczeń i syn umiłowany prymasa Wyszyńskiego, a zarazem papież Jan Paweł II. Tak wołał z całej głębi minionego tysiąclecia, wołał w przeddzień święta Zesłania Ducha Świętego na placu Zwycięstwa w Warszawie, wołał i Duch zstąpił i odnowił oblicze polskiej ziemi. Te Deum laudamus! Winniśmy codziennie dziękować Bogu za cud wolnej Polski. Winniśmy być Bogu wdzięczni, że na naszych oczach spełnił nadzieje pokoleń Polaków na Polskę Wolną i Niepodległą. Te Deum laudamus! Bo – jak głoszą słowa Psalmu 29 wyryte na murze przy Pomniku Poległych Stoczniowców przy Stoczni Gdańskiej – „Pan da siłę swojemu ludowi i Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Dlatego żyjemy dziś w Polsce „Solidarności”. Wolnej, Niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. Ale… w niebezpodstawnym przekonaniu wielu… nie jest to Polska, o jaką „Solidarność” walczyła i nie jest to Polska, z której Kardynał Prymas mógłby być dziś dumny.

Prymas z proroczą przenikliwością przewidział naszą przewrotność i zatwardziałość serc. Przewidział klęskę polskiego zwycięstwa. 2 lutego 1981 roku mówił w katedrze gnieźnieńskiej: „Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy się prawdziwie odmienili. A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać, i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli, czy nie. Jeżeli człowiek się nie odmieni, to najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradane i zginie. Cóż bowiem z tego – powiem może trywialnie – że krążąca butelka spirytusu przejdzie z rąk jednych pijaków do rąk innych pijaków! Powiem jeszcze bardziej drastycznie: że klucz od kasy państwowej przejdzie z rąk jednych złodziei w ręce drugich złodziei?!” Na naszych oczach spełniło się po wielokroć to gorzkie proroctwo Prymasa Tysiąclecia. Dziś, o wiele bardziej niż przed festiwalem „Solidarności” i przed cudem drugiej Niepodległości, wiemy, że „nie o to idzie, żeby wszyscy złodzieje mieli dostęp do kasy i wszyscy pijacy do wódki, tylko żeby sumienie wszystkich się obudziło, żebyśmy zrozumieli naszą odpowiedzialność za Naród”. Ale czy dziś lepiej niż przed trzydziestu laty pamiętamy, że „ludzie ze starymi nałogami nie odnowią Ojczyzny”?

Wolność, dzięki Kościołowi wywalczona, nie została po chrześcijańsku zagospodarowana. Polska wolna nie jest polskim ideałem. Dobrze, że wolna Polska jest! Źle, że tak wiele w polskiej wolności jest zwykłej niesprawiedliwości i karygodnej niegospodarności. Źle, że po dwudziestu przeszło latach polskiej wolności nadzieja Polskę opuściła. Nadzieja z Polski wyemigrowała! Nadzieja Polski robi dziś w Anglii na zmywakach! Młodzi są bowiem nadzieją, a 2 miliony młodych Polaków porzuciło Ojczyznę- Matkę! Niestety, nie bez winy Ojczyzny! Niektórzy,  rozgoryczeni i rozżaleni nasi współobywatele w związku z tym mówią: Nie o taką Polskę walczyłem! Przepraszam za „Solidarność”! Niektórzy za złe prowadzenie się  dziecka Polski solidarnościowej obwiniają Kościół – Piastunkę „Solidarności”. Polacy czują się przez wolną Polskę zniewoleni. Niektórzy rozgoryczeni i rozżaleni nasi współobywatele w związku z tym mówią: ta Polska nie jest Polską! Polską rządzą źle jacyś nie-Polacy! Niektórzy rozgoryczeni i rozżaleni nasi współobywatele w związku z tym nawet w kościołach dziś śpiewają, jak kiedyś w ciemnych wiekach nocy zaborów: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!” Myślę, że Kardynał Prymas w wielu punktach zgodziłby się z krytyczną oceną dzisiejszej wolnej Polski. Prymas w wielu punktach krytykowałby zapewne dzisiejszy kształt polskiej wolności. Może by nawet ostro piętnował wynaturzenia swawolnej wolności dzisiejszej Polski… ale… przed Bogiem – z pewnością – zanosiłby dziś błaganie: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie!”.

Wolna Polska jest bowiem faktem. Kształt polskiej wolności zaś jest dziś dla nas zadaniem. Kształt polskiej wolności od nas, Polaków, zależy! Tak jak zależał od naszych przodków w czasach chwały I i II Rzeczypospolitej. To dziś my, obywatele-Polacy, jak kiedyś szlachta i królowie, odpowiadamy za Polskę wolną i kształt naszej wolności. Dlatego, jak wzywa poeta: „Przestańmy własną pieścić się boleścią, / Przestańmy ciągłym lamentem się poić: / Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, / Mężom przystoi w milczeniu się zbroić…” (Adam Asnyk, „Miejmy nadzieję”). Dlatego my jako Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana „ –  Stowarzyszenie, które z sukcesem pokonało, m.in. dzięki obecnym tu kolegom, a szczególnie Koledze Przewodniczącemu – wielką i trudną drogę od Stowarzyszenia PAX (którego nazwy nawet wypowiedzieć nie chciał sługa Boży kard. prymas Wyszyński) do Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. My jako Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana, którego „celem jest kształtowanie rzeczywistości polskiej w oparciu o chrześcijańską koncepcję człowieka i świata, ujętą w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego oraz zgodnie z polską tradycją narodową” (Statut KS „Civitas Christiana”, Rozdział II. CELE STOWARZYSZENIA I SPOSOBY DZIAŁANIA, §4, http://www.civitaschristiana.pl/o-nas/statut)  mamy „pogardę dla wrzekomej sławy” i nauczyliśmy się pogardy „dla bezprawia potęgi zwodniczej”.  Nie stroimy się także – jak wielu innych – w „płaszcz męczeństwa krwawy” (A. Asnyk, „Miejmy nadzieję”), jednak nie ma naszej zgody dla wynaturzeń Polskiej wolności,  bo taka wolność łatwo skończyć się może niewolą: gospodarczą, polityczną, narodową … My, Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”, nie chcemy bowiem dzieci i wnuków naszych uczyć śpiewać, jak jeszcze zaledwie 100 lat temu śpiewali nasi dziadowie: „Niedawnoś zabrał wolność z polskiej ziemi, A łez, krwi naszej popłyneły rzeki; Jakże to okropnie to być musi z temi, Którym Ty wolność odbierzesz na wieki” (Lidia Molak, „Dzieje jednej pieśni”, Tygodnik Katolicki, Niedziela 45/2002, edycja warszawska, http://www.niedziela.pl/artykul/9313/nd/Dzieje-jednej-piesni)

        Polska Polską, niestety, w pełni nie jest. My, jako Stowarzyszenie, to wiemy. Ale nie wielbmy poniesionej – chwilowej – klęski w bitwie o chrześcijański kształt Polski; w bitwie – jak ujmował to Kardynał Prymas – „o Polskę katolicką”, o chrześcijański kształt polskiej wolności. I z obecnej słabości swojej, słabości polskich, katolickich ideałów w Polsce – nie szczycimy się. Członkom Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana zależy bowiem, aby Polacy nie przestali „czcić świętości swoje; I przechowywać ideałów czystość”. Dlatego my jako Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana nie tylko dzisiaj, tutaj przypominamy, wspominamy Kardynała Prymasa Wyszyńskiego, ale obieramy na patrona naszego Stowarzyszenia. Katolickie Stowarzyszenie  – oficjalnie obierze na patrona Prymasa Tysiąclecia, Stefana Kardynała Wyszyńskiego, bo nie idzie nam o wspomnienia, nie o przeszłość, nie o historię nam chodzi, a o przyszłość. W imię przyszłości obieramy imię z przeszłości, aby przyszłość Polski, kształt polskiej wolności i kształt Stowarzyszenia, był godny wielkiej postaci Prymasa Tysiąclecia. Wiemy bowiem, że do nas należy – ideałom polskim uosobionym w postaci i nauczaniu Kardynała Prymasa – „dać moc i zbroję, By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość” (A. Asnyk).

W tym dziele, przewodnikiem i nauczycielem będzie dla nas Prymas Tysiąclecia, Kardynał Stefan Wyszyński. Dlatego – co może wydać się z początku paradoksalne i anachroniczne – zamierzam dziś mówić o aktualności wskazań, o aktualności postawy i nauczania Prymas Tysiąclecia dla budowania Civitas Christiana w wolnej Polsce, w dzisiejszej Polsce postsolidarnościowej. Święci Pańscy bowiem nigdy nie są anachroniczni. Święci to uczniowie Słowa, do kresu idący po Chrystusowej drodze prawdy i życia. To ludzie, którzy roztropnie rozpoznali i wiernie pełnili Wolę Bożą w swoich trudnych – tak bardzo jak nasze, ale przecież jakże innymi trudnościami trudnych – czasach. Dlatego ich verba docent (słowa uczą), a exempla trahunt (przykład pociąga).  Narodowe dzieje święte, dzieje życia świętych: Prymas Tysiąclecia i Papieża Polaka , winny być dla nas, żyjących we współczesnych, pop liberalnych, trudnych czasach, inspiracją i nauką.

        Historia życia – szlak życiowych bojów, potyczek i zwycięstw Jana Pawła II i Kardynała Stefana Wyszyńskiego oświeci nas, pogrążonych w ciemnościach naszych błędów i lęków. Dlatego – Janie Pawle Wielki i Kardynale Prymasie, „Gwiazdy niebieskie, przez które nas Jezus oświeca – w tych ciemnościach świata świećcie nam! Pochodnie w miłości Bożej gorejące- przykłady waszymi zapalajcie nas!” (ks. P. Skarga, Modlitwa do Świętych Bożych). Mamy bowiem to szczęście, że możemy korzystać z przykładu dziejów ich życia i krzepić serca słowem ich dzieł.Jesteśmy – jak powiada św. Bernard z Chartres – karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość”. Przyjrzyjmy się, w wielkim skrócie, z perspektywy drogi, którą dziś mamy w Polsce przed sobą, drodze życia, którą dla Kościoła i Polski przebył Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński.

 

Milowe słupy służby Prymasa Tysiąclecia

Jest rok 1948, Polska wyzwolona od niemieckich, hitlerowskich okupantów została zakuta w komunistyczną niewolę przez Armię Czerwoną i jej krajowych satelitów. Komuniści dążyli do totalnego monopolu: fizycznie mordowali, likwidowali po AK-owską i PSL-owską opozycję. Po niespodziewanej śmierci prymasa Augusta Hlonda najpoważniejszy kandydat na jego następcę, biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski, zginął w spowodowanym przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego wypadku samochodowym. W tych tragicznych okolicznościach biskup lubelski Stefan Wyszyński niespodziewanie został mianowany arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim oraz prymasem Polski. Oto, nie wgłębiając się w przepastne szczegóły, milowe słupy służby Kardynała Prymasa dla Kościoła i Polski:

        I. Prymas, chcąc uchronić Kościół w Polsce od losu Kościołów w Czechosłowacji czy na Węgrzech, gdzie struktury kościoła zostały niemal całkowicie rozbite i uzależnione od władz komunistycznych, zdecydował się na zawarcie z władzami porozumienia w dniu 14 kwietnia 1950. „Dlaczego prowadziłem do “Porozumienia”? Byłem od początku i nadal jestem tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ. Trzeba za każdą cenę zatrzymać ten proces duchowego wykrwawiania się, by można było wrócić do normalnego życia, niezbędnego do rozwoju Narodu i Kościoła, do życia zwyczajnego…” (Stefan Kardynał Wyszyński, “Zapiski więzienne”, 27 IX 1953, niedziela). A my, w wolnej niepodległej Polsce? Czy myślimy o Kościele w Czechach, Słowacji na Węgrzech? Czy my, którzyśmy z rąk św. Wojciecha, biskupa Pragi, jako Naród otrzymali chrzest – utrzymujemy z naszymi pobratymcami i współwyznawcami, żywe i owocne kontakty? Czy prowadzimy chrześcijański lobbing w Brukseli, aby UE była bardziej rzymska i europejska, niż brukselska i socjalistyczna?

        Porozumienie było „bardzo kontrowersyjnym dokumentem, zawierającym m.in. potępienie ‘bandytyzmu’, to jest niepodległościowej partyzantki… Wiele osób – zarówno w Polsce, jak i w Rzymie – nie rozumiało go i krytykowało młodego prymasa. Za cenę zawarcia porozumienia władze zgodziły się jednak na zachowanie nauki religii w szkole, istnienie szkół zakonnych, prasy katolickiej i działanie niezależnego KUL-u”. Cena była wielka, ale – jako absolwent KUL wiem to dobrze – skórka była warta wyprawki. A my? Jak dziś jest ze szkołami katolickimi, prasą katolicką? Stowarzyszenie ma pewne dokonania – myślę o liceum św. Augustyna i dzienniku „Słowo” – ale i przykre doświadczenia w tej dziedzinie… Ale czy jedna, druga przegrana jest zawsze porażką? Czy jedna, druga przegrana ma być na zawsze porażką Stowarzyszenia w tych dziedzinach działalności społecznej?

        II. „Kompromis ten, chroniący niejako Kościół polski przed  unicestwieniem i kapitulacją okazał się na dłuższą metę nie do utrzymania. Komunistom nie chodziło bowiem o jakikolwiek consensus z ‘reakcyjnym klerem’. Kościół miał zostać po prostu zmarginalizowany i stać się elementem polityki państwowej – w swej istocie antypolskiej i ateistycznej” (strona internetowa Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego: http://muzeumjp2.pl/bohaterowie-muzeum/prymas-stefan-wyszynski/prymasostwo/). Aresztowany w 1953 Prymas przebywał kolejno w Rywałdzie, Stoczku, Prudniku i Komańczy. Jeszcze 8 grudnia dokonał osobistego aktu oddania się Matce Najświętszej. Modlitwa do Niej była dla niego podporą w chwilach najtrudniejszych. „Obowiązuje mnie – mówił Prymas do wiernych –  polecenie dane kapłanom na łożu śmierci przez kardynała Hlonda: Walczcie pod imieniem Matki Najświętszej. A gdy przyjdzie zwycięstwo, będzie to Jej zwycięstwo.” Matka Boża jest bowiem Matką Zwycięską: Matką Jezusa Chrystusa. On jest bowiem naszym Zwycięstwem. Matka Boża, ta ze stoczniowej bramy, jest także Matką zwycięstwa „Solidarności”. Ale… mówiąc słowami Prymasa Wyszyńskiego: „My, najmilsi, nie jesteśmy w stanie powiedzieć dzisiaj (…) czy już jest pełne zwycięstwo? Wiemy, że w ojczyźnie naszej dzieje się mnóstwo spraw, w wyniku trudnej, długiej i żmudnej drogi Kościoła świętego w Polsce – pracy biskupów i kapłanów na przestrzeni tych… lat. Jakże ciężka to była droga, pełna upokorzeń i udręk! Właściwie Polska od 1939 roku cierpi bez oddechu”. Niestety, Polska, szczególnie Młoda Polska, cierpi także dziś…, zmuszona do emigracji za chlebem… Co możemy, jako Stowarzyszenie, z tym zrobić? Oto jest wielkie i ważne pytanie, które pozwolę sobie tutaj postawić, ale na które nie ważę się tutaj odpowiedzieć.

III. „Nadchodził wielki jubileusz 300-lecia ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, a w perspektywie zbliżało się Millenium – Tysiąclecie Chrztu Polski. To w Komańczy powstały Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, które przemycone do Częstochowy powtarzał milionowy tłum wiernych 26 sierpnia 1956 roku. Na pustym tronie Prymasa Polski paulin – ojciec Tomziński – położył czerwone róże… W Komańczy powstał również program wielkiej Nowenny (1957 – 1965), gigantycznego programu duszpasterskiego, który przez 9 lat był realizowany we wszystkich kościołach w Polsce. Miał być on połączony z peregrynacją kopii jasnogórskiego obrazu Czarnej Madonny po parafiach całego kraju” (tamże). Niewola Prymasa stała się jednak Kaną Galilejską wolności Narodu. W sierpniu 1956 Prymas doprowadził do Jasnogórskich Ślubów Narodu jako zaczynu odnowy duchowej społeczeństwa polskiego. Wielki – mówiąc językiem public relations –  „event” Narodu i Kościoła. Prymas kraju praktycznie okupowanego przez ZSRR – ateistycznego reżimu totalitarnego nie dał zepchnąć Kościoła do kruchty. Nie zamknął Kościoła, a wyprowadził miliony ludzi – żywy Kościół na forum publiczne!

 

Jaka stąd dla nas nauka? Jakie stąd dla nas zadanie?

        Czy my nie oddajemy Rzeczy Pospolitej w pacht i wyłączne władanie ateistom, liberałom, socjalistą, modnym dziś dewiantom? Dlaczego daliśmy sobie wmówić, że Polak-Katolik to brzmi dziś na forum publicznym prawie jak Polak-faszysta i antysemita? Dlaczego daliśmy sobie wmówić, że hasło „Polska katolicka” to przesada, ale „Polska liberalna” to jest już o.k.?

„Kościół wrośnięty jest w naród, że Kościół i naród to jak gdyby dwie dłonie wzajemnie się obejmujące, to sprawa jasna: pierwszeństwo ma Kościół wbrew lękom, które są podnoszone w kształtującej się dzisiaj nowej kontestacji. Mówią niektórzy, że Kościół chce sklerykalizować [państwo, M.W.] związki zawodowe i uczynić je konfesyjnymi. To nie jest prawdą. Kościół nie ma takich zamiarów. Któż to lepiej od nas wie? Natomiast chce tworzącym się związkom dać ducha Ewangelii Chrystusowej i ducha Bożego”. Jaka stąd dla nas nauka? Jakie stąd dla nas zadanie? Może Stowarzyszenie powinno zorganizować i koordynować katolicki lobbing wobec władz Polski Niepodległej? Może Stowarzyszenie powinno aktywnie wpływać, używając nowoczesnych narzędzi komunikacji społecznej i skutecznych narzędzi budowania społecznego wpływu, na kształt prawa, w sferze polityki kulturalnej, edukacyjnej i rodzinnej? Moim zdaniem Stowarzyszenie, idąc śladami Prymasa Tysiąclecia, nie tylko może, ale powinno to czynić!

Mówił bowiem Prymas w czasach nocy komunizmu: „Oczekujemy od państwa, aby umiejętnie koordynowało prawa i obowiązki wszystkich warstw społecznych – czy to będą rolnicy, czy pracownicy rolni, robotnicy przemysłowi, technicy, czy inteligencja. Wiemy, jak bardzo warstwy te są zróżnicowane na skutek rozwoju kultury i nauki. Oczekujemy, aby państwo umiejętnie koordynowało te wartości, które są reprezentowane przez różne kręgi społeczne naszego współczesnego życia. Umiejętność koordynacji jest wielką, trudną sztuką polityczną, ale przynosi olbrzymie korzyści. To nie jest niszczenie, lecz właściwe układanie stosunków społecznych; to nie jest ucinanie głowy człowiekowi, lecz oświecanie go, zdobywanie i skierowywanie przez umiejętną, rozumną, logiczną perswazję ku dobru powszechnemu (Kazanie świętokrzyskie, 25 I 1976, http://www.nonpossumus.pl/nauczanie/0705.php). „Czego jeszcze oczekuje Kościół i naród od państwa?” – pytał retorycznie Prymas i odpowiadał: „Aby stało na straży praw obywateli, rodziny, narodu, państwa. (…) Te prawa nie są nadane, lecz są własne. Wiążą się z osobowością tak, że obywatel nigdy nie traci tych praw, choćby nie mógł wypełnić obowiązków wobec ojczyzny”. Jaka stąd dla nas nauka? Jakie stąd dla nas zadanie? Mógł Prymas Polski, z narażeniem życia, wymagać od komunistów z PZPR, aby „stało na straży praw obywateli, rodziny, narodu, państwa”. Wymagajmy i my tego, od naszego państwa; od władz wolnej Rzeczypospolitej Polskiej, z PO, PSL, czy PiS, aby „stało na straży praw obywateli, rodziny, narodu, państwa”. Stąd pytajmy samych siebie: czy Stowarzyszenie nie powinno zorganizować i koordynować katolickiego lobbingu wobec władz Polski Niepodległej?

IV. W połowie lat 60. Prymas wraz z Episkopatem Polski zwrócił się do biskupów niemieckich z gestem pojednania narodów polskiego i niemieckiego, co spowodowało negatywną i gwałtowną reakcję władz partyjnych i państwowych. Jaka stąd dla nas nauka? Jakie stąd dla nas zadanie? Powiem tylko jedno słowo – ROSJA. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik wskazał nam drogę. Odważnie, ale roztropnie powinniśmy iść, jako Stowarzyszenie, śladami Prymasa Tysiąclecia w tym kierunku …

V. Władze zareagowały agresją na swą porażkę w walce z Prymasem i Kościołem – Ojciec Święty Paweł VI nie mógł przybyć do Polski na obchody Tysiąclecia Chrztu naszego kraju. I znów fotel – tym razem papieski – przy obrazie Czarnej Madonny stał pusty… Bojówki ormowców i ubeków obrażały Prymasa i biły zgromadzonych w Warszawie wiernych. Wreszcie komuniści „aresztowali” obraz Matki Bożej Częstochowskiej, chcąc powstrzymać jego dalszą podróż… Po kraju peregrynowały więc puste ramy, gromadząc ogromne rzesze ludzi. Jaka stąd dla nas nauka? Jakie stąd dla nas zadanie? Jako specjalista od PR odważę się powiedzieć, że Kardynał Prymas był Mistrzem PR Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki. Z przesłaniem Ewangelii potrafił trafić do najszerszych mas, do ludu, „pod strzechy”. Bierzmy z Prymasa Tysiąclecia przykład, nie bójmy się mieć wpływ na szerokie audytorium. Nie oddawajmy polskiej, katolickiej przecie, opinii publicznej na łup lewicowych mediów!

  VI. 1978 rok. Konklawe. Prymas odegrał znaczącą rolę w wyborze na tron papieski kardynała K. Wojtyły. Uczniowie, wychowankowie, następcy – młodzi – są nadzieją i przyszłością Kościoła, Polski i Stowarzyszenia. Dlatego niech będą z nami nasze dzieci i wnuki! Niech młoda Polska będzie z nami w codziennej pracy i w niedzielnym świętowaniu! Niech Stowarzyszenie pielęgnuje swoją przyszłość i Polski nadzieję!

VII. 1980–1981 Prymas mediował między „Solidarnością” i władzami. „Istotnie tak jest, ani byłem, ani chciałem być politykiem. Wydawało mi się, że brak mi jest doświadczenia, ażeby wchodzić w te sprawy tak skomplikowane i złożone. Ale one się same narzucają. I mimo woli trzeba było wejść w sprawy i Kościoła, i ojczyzny”. Jakie stąd dla nas zadanie? Jaka stąd dla nas nauka? Swoje robić, złu pola nie ustępować! Jako Katolickie Stowarzyszenie, a nie partia polityczna – nie odcinać się od spraw publicznych. Mocniej się w nie zaangażować! Wypłynąć na głębię! Wejść mocniej w sprawy i Kościoła, i ojczyzny! Wejść na pokład i chwycić stery!

Dziś, gdy fale liberalnego potopu zalewającą Polskę, „Ludzie zapominają niekiedy o tym, jak Chrystus walczył z szatanem, pozostaje im tylko wygodna sceneria życia konsumpcyjnego o zapędach totalistycznego posiadania i władania, pozostaje im strona “kaszy intelektualnej”, umysłowej, którą nazywa się dziś tak ponętnie pluralizmem, aby ułatwić człowiekowi prześlizgnięcie się przez życie” (…) „Ludzie stają się bardziej dialogujący aniżeli rozumujący. Uważają to za osiągnięcie, gdy mogą wykazać swój spryt zaskakiwania człowieka chwytaniem go za słowa, a nie rzetelnym wysiłkiem umysłu, kształtującego wolę i porządkującego uczucia” (przemówienie Prymasa do alumnów w Warszawie, 24 II 1980). Oto prymasowski, proroczy opis czasów liberalnego potopu!

Jak bardzo to jest potrzebne, to z łaski Bożej rozeznajemy bliżej w zamęcie, który obecnie przeżywa nasza ojczyzna. Instytucje się walą i nie mają zupełnie siły, ażeby się obronić. I nie obronią się. Jak domek z kart wszystko się rozsypuje w wyniku niemocy wewnętrznej.” (Tu musi paść jedno, tragiczne słowo – Smoleńsk…) „Brak jest ducha w tym wszystkim. Zaniepokojeni ludzie na gwałt chcą tworzyć nowe instytucje [partie, ruchy, oburzonych i innych, M.W.]. Mówimy – co zwłaszcza jest moim częstym udziałem – naprzód miejcie ducha Bożego w waszej pracy! Chciejcie odnowić się duchem! Chciejcie sami być plemieniem nowych ludzi! Inaczej – rozsypiecie się. Nie odpowiecie zadaniom, które są wysuwane przez naród” ( Stefan Kardynał Wyszyński, „Kościół w służbie narodu”, Rzym 1981).

„Nie idzie o to, by wymieniać ludzi, tylko o to, aby ludzie się odmienili, aby byli inni, aby – powiem drastycznie – jedna klika złodziei nie wydarła klucza od kasy państwowej innej klice złodziei. Idzie o odnowę człowieka i ktoś to musi powiedzieć!” Tak mówił Prymas Wyszyński 24 stycznia 1979 roku do przedstawicieli nieboszczki partii PZPR: „musicie się nawrócić, musicie się odmienić, bo inaczej rozsypiecie się, zmarniejecie, zlikwidują was.” To dziś Prymas powiedziałby partiom politycznym w Sejmie: „musicie się nawrócić, musicie się odmienić, bo inaczej rozsypiecie się, zmarniejecie, zlikwidują was”. To by – zapewne – nasz Patron, Kardynał Prymas powiedział dziś także nam …

        „Solidarność”, z perspektywy 33-letniej pasterskiej służby kard. Stefana Wyszyńskiego jako arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego, Prymasa Polski (1948–1981), jest tylko epizodem. Epizodem trwającym zaledwie paręnaście ostatnich miesięcy życia Sługi Bożego. Jednak ten epizod był poniekąd zwieńczeniem, ukoronowaniem pasterskiej służby Prymasa jako interrexa – żywego symbolu majestatu i potęgi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

W maju br. roku miną 32 lata od śmierci Kardynała Prymasa. „Solidarność” – dziecko Kościoła polskiego, późny owoc heroicznej odwagi i pasterskiej troski Prymasa Tysiąclecia oraz potęgi Ducha tchnącego ze słów Jana Pawła Wielkiego, za życia – ledwie paromiesięczne niemowlę, dochodzi dzisiaj lat Chrystusowych. „Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy” (Koh 1,4). Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a… Kościół i Polska muszą trwać po wszystkie czasy. O Kościół Święty bać się nie musimy, bo ma gwarancję Boga samego, że „moce piekielne nigdy go nie przemogą” (Mt 16,18).  A Polska? Polska, niestety, nie ma Boskich gwarancji trwania i istnienia. Gwarancją trwania Polski… jesteśmy, z pomocą Bożą, my, Polacy, Matki naszej Ojczyzny dzieci i obywatele. Gwarancją trwania Polski… jesteśmy, z pomocą Bożą i za wstawiennictwem naszego Patrona Sługi Bożego Stefana kardynała Wyszyńskiego, także my jako członkowie Katolickiego Stowarzyszenia.

„Kościół jest w drodze, choć idzie utartymi szlakami, to jednak zawsze do nowych czasów” – mówił Prymas. Dlatego „Miejmy nadzieję!… nie tę lichą, marną… Miejmy odwagę!… nie tę jednodniową, Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska, Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową, Nie da się zepchnąć z swego stanowiska”. A wtedy Prymas Pierwszego Tysiąclecia, który przeprowadził Kościół polski, jak Mojżesz, przez Morze Czerwonego Potopu i był polskim Janem Chrzcicielem dla Papieża Tysiąclecia Jana Pawła II, prowadzi nas, po swoich śladach, przez trzecie tysiąclecie w służbie Bogu, Kościołowi i naszej umiłowanej Ojczyźnie! I z pomocą Bożą, i za wstawiennictwem wielkich świętych naszych ideał, Polska katolicka „z kraju marzeń przejdzie w rzeczywistość”.

 

Tekst referatu wygłoszonego na spotkaniu regionalnym w Koszalinie przygotowującym do przyjęcia przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” za patrona sługi Bożego Stefana kard. Wyszyńskiego.

Mariusz Węgrzyn

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#kardynał #Prymas #stefan #Wyszyński
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej