Geopolityka głodu

2022/06/6
AdobeStock 73387929
Fot. Adobe Stock

Widmo głodu, to coś czego, co zrozumiałe, nie lubimy, a więc straszenie nas tym zjawiskiem może być pożądanym narzędziem propagandowym mającym na celu sianie strachu. Wydaje się, że sięgają po niego obydwie strony konfliktu na Ukrainie. A czy jest to straszenie uzasadnione to kolejna sprawa.

Po pierwsze strona ukraińska mówi, że Rosjanie, już to niszczą, już to kradną, ewentualnie uniemożliwiają eksport zboża z ukraińskich portów. Biorąc pod uwagę wielkość ukraińskiej produkcji, szczególnie kukurydzy i pszenicy, sytuacja taka może doprowadzić do światowego głodu, a ten do globalnych przemieszczeń ludności z obszaru Afryki do Europy.

Wyjątkowo Rosjanie wydają się iść w sukurs tej narracji, może nie w odniesieniu do kradzieży, ale na pewno co do blokady portów i widma głodu. Deklarują przy tym, że są gotowi odblokować ukraiński eksport, ale nie za darmo. Ceną miałoby być zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję przez Zachód, w tym także odnośnie sprzedaży nawozów. Warunek jest o tyle ważny, że pokazuje jasno, iż są one dla Rosji czymś dokuczliwym, w stopniu na tyle dużym, że publicznie została podana taka cena.

Straszenie globalnym głodem jest tu wszakże czynnikiem kluczowym. Po pierwsz, być może rzeczywiście, ilości zboża zablokowane w ukraińskich magazynach mogą wpływać na braki w zaopatrzeniu. Po drugie, wyobrażam sobie też sytuację, w której ktoś, obojętnie Rosja czy nie, poprzez pewne działania wywoła sztuczne przerwy w łańcuchach dostaw żywności, generując głód, który może doprowadzić do olbrzymich wędrówek mas ludności - w końcu wielkie rewolucje często zaczynały się od sztucznie wykreowanych braków żywnościowych.

Czy Rosji na czymś takim zależy? Wydaje się, że owszem, może. Im więcej kłopotów ma tzw. „Zachód” tym większa swoboda działania Moskwy tu gdzie chce ona coś załatwić. Granie czynnikiem imigranckim jest możliwe, jeżeli przyjrzymy się naszej granicy białoruskiej, to zobaczymy małą namiastkę tego co się może dziać.

W tej sytuacji logicznym wydaje się być pytanie czy Rosja szczerze deklaruje pomoc w rozwiązaniu tego kłopotu w zamian za zniesienie sankcji? Mam co do tego wątpliwości, chyba że mamy do czynienia z czymś jeszcze - z kolejną próbą zakończenia wojny na warunkach akceptowalnych dla Rosji. Sprawa z tego akurat punktu widzenia wyglądałaby tak: opinia publiczna jest szczerze przestraszona, żywność to jedno, a rosyjskie surowce to drugie, i oto pojawia się propozycja rozwiązania obu problemów na raz: zboże się wywiezie, gaz i ropa od nowa popłyną, trzeba tylko zakończyć wojnę. Być może przekazać kontrolę nad tym co wpływa i wypływa z Odessy Rosjanom właśnie, zabezpieczyć im kanały komunikacyjne na linii Krym i wybrzeża Morza Czarnego – Rosja właściwa i sprawa będzie zamknięta. Rosyjska operacja specjalna przyniesie swoje efekty bez konieczności gruntownego zniszczenia władzy w Kijowie. Ukraina zostanie sprowadzona do roli producenta zboża pozbawionego możliwości samodzielnego obrotu nim, właściwie będzie ściśnięta za gardło jak kiedyś Rzeczpospolita przy braku posiadania portu w Gdańsku. Ale świat Zachodu będzie zadowolony. W Berlinie będzie ciepło sucho i ponoć nie głodno.

Patrząc szerzej można będzie z tego pokoju zobaczyć coś jeszcze: powstanie Ukraina na miarę tej wymarzonej przez Niemcy w 1918 roku, wykreślonej Traktatami Brzeskimi, Rosjanie staną się tego projektu strażnikami, a Niemcy będą mogły wygrać kolejną wojnę, tym razem całkowicie cudzymi rękami.

/mdk

Piotr Sutowicz

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Piotr Sutowicz #wojna Ukraina #Rosja #Zachód #głód #uchodźcy #kryzys #gospodarka
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej