Sutowicz: Kaliningrad – Królewiec, a polityka historyczna

2023/05/31
krolewiec
Mapy Google

Jaki Polska ma interes w zmianie nazwy miasta Kaliningrad na Królewiec? Pytanie wynika z uchwały z 9 kwietnia bieżącego roku, którą podjęła polska Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej. Z dokumentu wynika ponoć tylko to, że używanie tej drugiej nazwy się zaleca. Wiadomo, że jeśli ktoś użyje, czy w mowie, czy w piśmie, nazwy poprzedniej to do więzienia nie pójdzie, analogicznie jak używanie nazwy zalecanej obecnie też dotąd nie było zabronione, poza sytuacjami oficjalnymi – jak na drogowskazach, mapach i drukach urzędowych. W obiegu publicystycznym i historycznym nazwa Królewiec była używana dość powszechnie. Mimo tego obecna zmiana jest jednak historyczna.

Wydaje mi się, że odpowiedź na postawione na początku pytanie należy rozpatrywać na kilku polach. Po pierwsze decyzja jest w sposób oczywisty polityczno-propagandowa, miała zdenerwować Rosjan i to się udało. Tuż po jej podjęciu, słychać było z Moskwy groźby, że w oficjalnym obiegu wrócą tam do niemieckiego nazewnictwa miast na naszych ziemiach zachodnich i północnych. Gdzieś nawet przeczytałem, że Polska określana będzie jako Kraj Przywiślański, którą to nazwą carat określał Królestwo Kongresowe po powstaniu styczniowym.

Po drugie, ma ona wymiar historyczny, bo przez cały, no może prawie cały, okres swoich dziejów miasto było w Polsce nazywane Królewcem. Prawie, bo początkowo nazwę na cześć króla czeskiego Przemysława Ottokara II Krzyżacy nadali samemu zamkowi, który wznieśli na miejscu pruskiej osady Tuwangste. A zrastanie się okolicznych osad w jedną całość zajęło trochę czasu. Z polskiego punktu widzenia, może lepiej by było, by w naszych dziejach zapisało się ono pod nazwą Lipnika, Lewenika, czy Knipawy, tak się jednak nie stało. Sami Rosjanie mieli z nazwą niemiecką, której nasz Królewiec jest tłumaczeniem, problem, bo w 1945 roku używali nazwy Königsberg tyle, że pisali swoją czcionką. Kwestia powrotu do niej co jakiś czas wracała w dyskusjach wewnątrzrosyjskich przez ostatnie 30 lat, tak jak tu i ówdzie pojawiały się koncepcje by miasto nazwać Kantogradem – miastem Kanta, od nazwiska związanego z nim ściśle Immanuela Kanta, ale chyba w dobie obecnych napięć nazewniczych cała ta dyskusja z rosyjskiej strony zostanie – pewnie już została – całkowicie zamrożona.

Kolejny aspekt decyzji polskich organów o zmianie nazwy miasta jest również historyczny, ale z nieco innej strony. Otóż, w sposób oczywisty, nazwa Kaliningrad nie może i nie powinna była być wcześniej przez polskie władze i społeczeństwo traktowana w sposób obojętny, a jej pozostawienie w użyciu po roku 1989 należy traktować jako skandal. Polacy mieli, w moim odczuciu, przez ostatnie trzydzieści kilka lat czas, by przeciwko niej protestować. Kim był patron stolicy Obwodu Kaliningradzkiego? Ano czołowym rosyjskim komunistą, bolszewikiem, który pod koniec lat 30-tych, po wprowadzeniu w Sowietach nowej konstytucji, pełnił funkcję Przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR i, pełniąc tę funkcję, podpisał w 1940 roku decyzję o zamordowaniu polskich oficerów w Katyniu. Wiadomo, że niesamodzielnie, ale to niczego nie zmienia. Poza tym był współodpowiedzialny za masowe ludobójstwo realizowane przez stalinowski reżim w latach 30-tych i 40-tych. By był bardziej posłuszny wodzowi, od końca lat 30-tych jego żonę więziono w łagrach na Syberii, skąd zwolniono ją w 40-tych. Ot, taka specyfika reżimu. Ten fakt chyba jednak za wiele nie zmienia. Był Kalinin ludobójcą i powinien być ścigany za zbrodnię ludobójstwa, która jak wiadomo, się nie przedawnia. Na pewno więc, nazwanie przez ZSRR jego imieniem, tuż po jego śmierci w roku 1946, położonego niedaleko polskiej granicy świeżo uzyskanego miasta, można uznać za obelgę i jej tolerowanie nie powinno być dyskutowane.
Czy można to było zrobić wcześniej? W moim odczuciu można i trzeba było zaraz na początku lat 90-tych, a że zdecydowano się na to w okolicznościach wojennych to inna rzecz.

Kolejnym aspektem sprawy jest to, że wracamy w polskim nazewnictwie do nazwy używanej historycznie przez Niemców. Nasz Królewiec, to zgrabna, ale jednak, kalka językowa Königsberga. Jak napisałem powyżej można mieć pewien niepokój co do tego, czy w delikatnej, ale jednak, formie nie wpisujemy się w politykę historyczną naszego zachodniego sąsiada. Może coś być na rzeczy, ale od biedy możemy im przypomnieć, że Przemysław Ottokar II to władca, który oprócz tego, że owszem, pomagał  Krzyżakom w podboju Prus, to z drugiej strony, jako władca Czech z jego polityką ekspansji na Zachód może być porównywany z naszym Bolesławem Chrobrym. Co prawda w swojej polityce poniósł ostatecznie klęskę, ale symbol to symbol, można go używać na różne sposoby.

/mdk

Piotr Sutowicz

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Królewiec #Kaliningrad #polityka historyczna
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej