Kryzys, ale i szansa

2013/01/16

Abp Stanisław Wielgus nie odbył ingresu do archikatedry warszawskiej i ustąpił z funkcji arcybiskupa w arszawskiego. – To wynik terroryzmu medialnego – mówią jedni. – Musiał stąpić, bo współpracował z SB – twierdzą inni.

Zamiast ingresu 7 stycznia w warszawskiej archikatedrze odbyła się tylko Msza św. dziękczynna za posługę Prymasa Polski kard. Józefa Glempa w archidiecezji warszawskiej. Wielu wiernych ta sytuacja zaskoczyła. Kiedy na początku Eucharystii abp Wielgus ogłosił, że postanowił ustąpić z zajmowanej funkcji, w katedrze rozległy się okrzyki protestów. Również przed katedrą zapanowała konsternacja, a górę wzięły emocje. Głównie starsi ludzie mieli pretensje przede wszystkim do dziennikarzy za to, że ci swoim działaniem doprowadzili do ustąpienia arcybiskupa. A ordynariusz drohiczyński bp Antoni Dydycz następnego dnia w „Naszym Dzienniku” napisał nawet, że mamy do czynienia z terroryzmem medialnym. „Stopniowo dochodzimy do terroryzmu i to nie tylko tego zbrojnego, ale medialnego. To, co robiły niektóre środki komunikacji społecznej w naszej Ojczyźnie, przechodzi wszelkie wyobrażenia! Za wszelką cenę domagano się linczu, nie zadając sobie trudu, aby uczciwie przedstawić sytuację” – napisał bp Dydycz.

Przypomnijmy krótko najważniejsze fakty, które doprowadziły do rezygnacji abp. Wielgusa z zajmowanego stanowiska. Nominacja abp. Wielgusa na metropolitę warszawskiego została ogłoszona 6 grudnia. Już dwa tygodnie później „Gazeta Polska”, nie podając jednak konkretnych dowodów, napisała, że abp Wielgus przez 20 lat współpracował z SB. Sam zainteresowany zaprzeczał, twierdząc, że ktoś prawdopodobnie chce go skompromitować. Solidarność z abp. Wielgusem wyraziły różne środowiska.

O sprawie zrobiło się, głównie za przyczyną mediów, głośno. 2 stycznia kwerendę w IPN rozpoczęła Kościelna Komisja Historyczna, którą abp Wielgus poprosił o zbadanie IPN – owskich materiałów na swój temat. Jednocześnie kwerendę materiałów w IPN dotyczących ks. Wielgusa rozpoczął trzyosobowy zespół poproszony o to przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

Obie komisje błyskawicznie wykonały swoje prace. Rzecznik Praw Obywatelskich napisał, że w świetle dostępnych dokumentów nie podlega wątpliwości fakt świadomej i tajnej współpracy ks. Wielgusa ze Służbą Wywiadu w latach 1973 – 1978. Natomiast Kościelna Komisja Historyczna podkreśliła, że „istnieją liczne, istotne dokumenty potwierdzające gotowość świadomej i tajnej współpracy ks. Stanisława Wielgusa z organami bezpieczeństwa PRL. Z dokumentów wynika również, że została ona podjęta”.

5 stycznia abp Wielgus objął kanonicznie rządy w archidiecezji warszawskiej, a dwie godziny później w specjalnej odezwie wyraził skruchę z powodu tego, że skrzywdził Kościół: zarówno wtedy, gdy uwikłał się we współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL, jak i z powodu zaprzeczenia faktom tej współpracy w ostatnich dniach.

7 stycznia w katedrze św. Jana abp Wielgus poinformował, że złożył wspomnianą już rezygnację, którą przyjął Papież. Niektórzy komentatorzy podkreślali, że to, co się stało, to wielki kryzys w polskim Kościele. Jednak kryzys, który może być szansą na uzdrowienie Kościoła. – Ta szansa potencjalnie istnieje. Podjęcie refleksji nad tym, co się stało, mogłoby pogłębić poczucie związku świeckich z Kościołem w trudnej sytuacji. Jest tylko problem, jak ten potencjał zostanie zagospodarowany. Bardzo dużo znów zależy od hierarchów, jak odniesie się do tego wydarzenia najbliższa Konferencja Episkopatu Polski – stwierdził w wypowiedzi dla KAI prof. Wiesław Chrzanowski, były marszałek Sejmu. Natomiast publicysta katolicki Grzegorz Polak podkreślił, że potrzebna jest większa współpraca między hierarchią i świeckimi jako konsultorami. Kandydatury biskupów powinny być z nimi konsultowane, bo świeccy mają często większą wiedzę np. o lustracji niż duchowni.

Głosy hierarchii kościelnej były różne. Biskupi nie mówili jednym głosem. Np. biskup włocławski Wiesław Mering stwierdził, że na naszych oczach dokonało się osądzenie człowieka na podstawie jednego dokumentu podpisanego 30 lat temu. Metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński wyraził natomiast przekonanie, że większość wiernych przyjęła decyzję abp. Wielgusa w duchu wiary. – Jak Ojciec Święty zadecydował, jesteśmy mu wdzięczni – stwierdził natomiast kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski.

W prasie również dominowały sprzeczne komentarze. Jedni cieszyli się z finału całej sprawy. „Próba osadzenia w Warszawie byłego agenta się nie powiodła. Dopiero teraz można mówić o potrzebie chrześcijańskiego współczucia i wybaczenia dla arcybiskupa Wielgusa. Dobrze, naprawdę dobrze, że istnieje Rzym” – napisał w „Rzeczpospolitej” jej redaktor naczelny Paweł Lisicki. Dziennikarze „Naszego Dziennika” bili natomiast na alarm: „Nie może być tak, że teczki biskupów ťna publiczną żertwęŤ wystawiają środowiska, które jeszcze do niedawna uważały, iż nie można odebrać przywilejów emerytalnych esbekom…”.

We wspomnianej „Rzeczpospolitej” znany jezuita o. Józef Augustyn stwierdził, że za dużo wspólnie się spieramy, a za mało się wspólnie szczerze modlimy. – Jeżeli lustracja nie ma dokonywać jeszcze głębszego podziału w Kościele polskim, musi dokonywać się w klimacie modlitwy – zaznaczał o. Augustyn. Warszawa znowu czeka na swego metropolitę. Kto nim będzie? Na razie nie wiadomo. Ostateczną decyzję podejmie Papież.

Marcin Kowalczyk

Artykuł ukazał się w numerze 1/2007

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej