O. Jan Strumiłowski: Czy w wychowaniu jest miejsce dla Pana Boga?

2024/03/4
medium shot christian man kid praying
Fot. Freepik

Wychowanie potomstwa jest podstawowym zadaniem rodziców. We współczesnym świecie z różnych względów część tego zadania spada na różnego rodzaju instytucje, spośród których pierwsze miejsce chce zajmować szkoła. Praktyczne względy faktycznie przemawiają za tym, by edukację, która jest częścią wychowania, powierzyć kompetentnym osobom w zorganizowanym systemie. Nie wolno jednak przy tym zapominać, że to właśnie edukacja jest częścią wychowania – a nie na odwrót – i że szkoła zasadniczo ma realizować lub pomagać w realizacji zadania wychowania, które ciąży na rodzicach. Z zasady zatem szkoła nie ma prawa wychowywać wbrew wartościom wyznawanym przez rodziców.

Dwa światy

Niestety często jest tak, że system szkolnictwa, ze względu na sam rozmach organizacyjny i administracyjny, sprawia wrażenie, jakby to on właśnie był głównym odpowiedzialnym za wychowanie młodych obywateli. Zmienia się tutaj zasadniczo perspektywa. Uczeń nie jest przede wszystkim dzieckiem swoich rodziców, ale jest nade wszystko obywatelem Państwa. Państwo więc nie jest czymś budowanym przez i dla obywateli, ale to obywatele stają się poddanymi Państwa. Jest to oczywiście absolutnie błędne rozumienie sprawy. I poza jawnie otwartymi zwolennikami komunizmu czy marksizmu nikt wprost nie przyzna się ani nie zaaprobuje takiego systemu. Jednak w sytuacjach, gdy to szkoła narzuca już nie tylko program nauczania, ale również uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych o zabarwieniu ideologicznym, mamy do czynienia właśnie z takim zamaskowanym systemem totalitarnym, a przynajmniej z jego zaczątkami.

Również jeśli spojrzymy z punktu widzenia nauczania Kościoła, to otrzymamy model absolutnie odmienny. W świetle nauki katolickiej rodzicielstwo jest podstawowym celem sakramentu małżeństwa. Małżeństwo jest sakramentem w służbie Kościoła, a konkretnie jest ukierunkowane na pomnażanie liczby dzieci Bożych dla Bożej chwały. Widzimy tutaj zatem również perspektywę, która nie jest całkowicie liberalna. W świetle nauczania Kościoła dzieci nie stanowią absolutnej własności rodziców. To raczej rodzice w małżeństwie realizują plan Boży, uczestnicząc w Boskim akcie stwórczym. Zadanie rodziców nie kończy się jednak tylko na zrodzeniu potomstwa, ale zostało im też powierzone zadanie wychowania dzieci w duchu katolickim – to znaczy wychowania do dziecięctwa Bożego.

Jeżeli nadprzyrodzony cel życia przewyższa cel jedynie doczesny i to w taki sposób, że życie doczesne staje się drogą odnajdywania nadprzyrodzoności, to jasne się wydaje, że szkoła nie tylko nie ma prawa wbrew wierze rodziców wychowywać dzieci w duchu antykatolickim (promując sprzeczne z duchem katolicyzmu ideologie), ale też nie powinna pozostawać neutralna światopoglądowo – gdyż zadanie edukacji powszechnej jest służebne.

Hierarchiczne uporządkowanie

Rodzice posiadają autonomię i nadrzędną rolę względem szkoły. Jednak, jeśli cel życia ludzkiego jest nadprzyrodzony, to również za sposób wychowania dzieci rodzice będą musieli zdać sprawę przed Bogiem.

Z powyższego szkicu zatem wynika jasno, że wolność wychowania w ujęciu katolickim nie jest wolnością libertariańską. Rodzice nie mogą wychować dziecka tak, jak im się podoba. Mają obowiązek, po pierwsze, wychowywać je zgodnie z prawem naturalnym, a po drugie – zgodnie z prawdziwą wiarą. Co to jednak znaczy wychowywać zgodnie z wiarą?

Otóż, zazwyczaj mniema się, że wychowanie katolickie to wychowanie, które zakłada pewną dozę wiedzy religijnej. Zatem wydaje się, że taki postulat jest spełniony, chociażby poprzez lekcje religii w szkole. Dzieci uczą się o świecie, a pośród wiedzy, którą zdobywają, znajdują się także wiadomości o wyznawanej przez nie religii. Jednakże wychowanie nigdy nie może sprowadzać się jedynie do przekazywania informacji (formalnie taki proces nazywa się nauczaniem). Wychowanie jest wdrażaniem w pewne zasady i sposób życia. Ów sposób życia i zasady zatem w pewnym sensie nie tylko powinny być zaimplementowane w zakres materiału, który dziecko ma przyswoić, ale również powinny obejmować sam sposób wychowania, który powinien być zgodny z duchem wychowania katolickiego. Innymi słowy, promowanie wartości i sama metoda edukacji powinny być spójne z zasadami i sposobem wychowania rodziny katolickiej. Teza ta, oczywiście, może wydawać się nieintuicyjna, gdyż nieco zatraciliśmy pojęcie na temat tego, jaki charakter powinna mieć pedagogika katolicka, redukując ją właśnie jedynie do implementacji wiedzy religijnej w system edukacji.

Trzeba sięgnąć głębiej

Tymczasem ojcowie Kościoła w historii zbawienia często widzieli nie tylko objawienie rozumiane na sposób scholastyczny – czyli przekazanie czy odsłonięcie prawdy o Bogu, ale także proces pedagogiczny Boga. Ciekawą rzeczą jest, że niektórzy ojcowie, pisząc traktaty na temat zbawienia, nadawali im tytuły takie jak na przykład „Pedagog”. Zauważali oni, że człowiek po grzechu pierworodnym potrzebuje rzeczywistego zbawienia, które polega na powrocie i pojednaniu z Bogiem. Zbawienie to jest możliwe dzięki ofierze Chrystusa. Jednak w całej historii zbawienia można zauważyć pewien proces pedagogiczny. Nic by nam nie dało przyjście Chrystusa, Objawienie prawdy o Bogu i Jego Ofiara – wydają się twierdzić ojcowie – gdyby człowiek nie został przygotowany na przyjęcie tego wspaniałego daru. Grzech pierworodny niestety zdeformował naturę ludzką w taki sposób, że nie zawsze jest ona w stanie rozpoznać prawdę Bożą, a nawet jak już ją rozpozna, to wola skaleczona grzechem nie zawsze jest skłonna i zdolna do podążania za wolą Bożą. Prawdy tej, niestety, dotkliwie doświadcza każdy człowiek mierzący się ze swoją grzesznością. Z tego też względu, jak komentują ojcowie, Bóg, zanim posłał Chrystusa dla odkupienia świata, najpierw na jego przyjście musiał świat przygotować. Zatem na pytanie: dlaczego Chrystus nie przyszedł zaraz po grzechu Adama, ojcowie zdają się odpowiadać: po grzechu Adam nie byłby zdolny Chrystusa przyjąć.

Owo przygotowanie polega zaś właśnie na procesie pedagogicznym – na wychowaniu pod prawem. Najpierw Bóg daje człowiekowi prawo Boże, według którego ma on żyć i kształtować swoje życie. Kiedy człowiek jest ukształtowany w karności, to wtedy dopiero staje się zdolny, żeby w wolności przyjąć dar łaski Syna Bożego. Dla ojców Kościoła i dla świata chrześcijańskiego przed erą nowożytną było więc oczywiste, że jeśli człowiek nie będzie ćwiczył własnej natury według miary życia otrzymanej od Boga w Jego przykazaniach, to będzie coraz mniej skłonny do przyjęcia daru życia Bożego. Jest to oczywiście teza absolutnie sprzeczna ze współczesnymi tendencjami pedagogiki liberalnej. Współcześnie mniema się, że jakiekolwiek stosowanie zasad jest pośrednio stosowaniem przymusu, który uwłacza naturze ludzkiej i ją okalecza. Zatem w wychowaniu nade wszystko należy kłaść nacisk na wolność i niezależność. To dziecko ma o wszystkim decydować, a pedagog ma co najwyżej towarzyszyć. I, owszem, dziecko tak wychowywane być może i ma nawet większą szansę na rozwijanie spontanicznych pasji, kreatywności itp., ale nie ma szans na nauczenie się wchodzenia w ofiarnicze życie miłości Syna Bożego. Człowiek bez ukształtowanej woli, a wychowany w duchu absolutyzacji jego woli nieukształtowanej, nigdy nie uzna żadnego innego Boga poza sobą samym. Zatem w kontekście wychowania chrześcijańskiego warto zastanowić się nie tylko nad kwestiami takimi jak: czy rodzice mają prawo do wychowywania dziecka wbrew liberalnym zasadom współczesnego świata lub czy mają prawo domagania się, by szkoła przekazywała również wiedzę religijną, ale powinniśmy zastanowić się także, czy metody edukacji promowane przez współczesne szkolnictwo są zgodne z duchem katolickim. Czy rzeczywiście zakładają one realistyczną antropologię chrześcijańską, która mówi, że natura ludzka jest dobra, lecz skaleczona przez grzech, i wymaga uzdrowienia. I czy zgoda nawet na przekazywanie katolickich treści metodami niekatolickimi, które nie respektują prawideł chrześcijańskiej antropologii, nie niweczy całkowicie wychowania katolickiego.

Tekst pochodzi z kwartalnika Civitas Christiana nr 1 / styczeń-marzec 2024

 

/mdk

o. Jan Strumilowski kwadrat

O. Jan P. Strumiłowski OCist

Dr hab. teologii dogmatycznej, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach oraz Wyższego Seminarium Duchownego w Katowicach-Panewnikach

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#szkoła #wychowanie religijne #wiara #neutralność światopoglądowa #o. Jan Strumiłowski
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej