Polskość jest nadal wartością

2012/11/28

Co się stało z polskością nad Wisłą? Czasem wydaje się, że bardziej o nią walczą Polacy na Litwie, którym odbiera się możliwość uczenia dzieci w polskim języku w szkołach i zabrania polskiej pisowni nazwisk


Polskość to szacunek do historii, ale też obyczajów i tradycji ludowych
Fot. Dominik Różański

Pytania o polskość dotyczą nas wszystkich członków elit, naukowców i zwykłych ludzi. Odpowiedzi padają różne, w zależności od wieku, życiorysów, hierarchii wartości. Jednak wspólne odniesienia najczęściej wyznaczają: język, poczucie wspólnoty, historia, kultura i katolicyzm, do którego wciąż przyznaje się ponad 90 procent Polaków.

W Kościół, w patriotyzm, rodzinę

Przez ostatnie lata katolicyzm jako jeden z elementów cementujących polską wspólnotę narodową jest poddawany przez media głównego nurtu w wątpliwość. Ale te media i określone środowiska laickie przecież toczą wojnę z Kościołem, wyśmiewają polski patriotyzm, nazywając go faszyzmem lub „rodzajem histerii”, usiłują także rozsadzić tradycyjną strukturę polskiej rodziny. Niewygodna jest dla nich wszelka wspólnota, jednostkom, które nie mogą konfrontować poglądów ze wspólnotą, przecież łatwiej przewracać w głowach, narzucać własne ideologie. Toczy się przecież bój o duszę Polaka.

Biskup płocki Piotr Libera podczas dnia skupienia Ruchu Rodzin Nazaretańskich zaapelował do wiernych: – Rodzina to dziś najbardziej atakowana grupa. Macie bronić chrześcijańskiego modelu rodziny, zachęcać rodziny, by otwierały się na ruch tak, aby możliwe było tworzenie swoistego „przymierza rodzin”. Wtedy łatwiej będzie podejmować akcje społeczne, protestować przeciwko działaniom skierowanym przeciw rodzinom. Pamiętajmy, że rodzina ma być „domowym Kościołem” – tłumaczył biskup płocki.

Wśród Polaków rodzina, obok zdrowia, plasuje się najwyżej w hierarchii osobistych wartości. To z rodzinnego domu wynosimy podstawowe nawyki wspólnotowe. Rodzina pierwsza uczy religii i polskości. Lewicowe media drażnią określenia: „wspólnota narodowa” i „Polacy”. Lewicowi dziennikarze sugerują, że obywatele polscy nie będący etnicznymi Polakami w naszym kraju się po prostu nie liczą. Że utrwalił się stereotyp, iż Polacy to tylko katolicy. Poprawni politycznie żurnaliści lansują tezę, że w demokracjach zachodnich mówi się o narodzie politycznym, akcentując lojalność wobec prawa i instytucji politycznych, a nie pochodzenie etniczne czy wyznaniowe. Prorokują, że taki pewnie będzie kierunek ewolucji zachodnich społeczeństw a w tej sytuacji kult wspólnoty narodowej jest anachronizmem.

Wydaje się, że to już „przerabialiśmy”. W okresie peerelu. Zajeżdża komunistycznym internacjonalizmem, przypomina się idea stworzenia „nowego człowieka” i nowego społeczeństwa przez architektów nowego ładu. Unijnych lewaków „pokolenia ‘68”. Skoro media głównego nurtu sterują w tym kierunku, wykonując usłużnie wskazówki mocodawców, czyż można się dziwić okrojeniu zakresu szkolnej wiedzy z historii i literatury? Burzeniu kanonów i kodów kulturowych, wszystkiego, co budowało dotąd naszą wspólnotowość i narodową tożsamość? Już Norwid przestrzegał, że narody tracąc pamięć, tracą życie. Częstochowska Solidarność napisała w stanowisku, wspierającym głodujących w imię protestu przeciwko nowej podstawie programowej Ministerstwa Edukacji Narodowej, że nie można budować wolnej Polski bez oparcia w tradycji narodowej i wartościach moralnych, które stanowią dziedzictwo narodu polskiego. „Tymczasem to, czego nie udało się osiągnąć zaborcom, próbującym za wszelką cenę zniszczyć polską świadomość narodową, język i historię, dziś dokonuje na naszych oczach rękami polskiego rządu”- napisali związkowcy.

„Polska to jest wielka rzecz”

Polska kultura jest katolicka – twierdzi Bronisław Wildstein. W jego mniemaniu w Polsce jest to tym bardziej wyjątkowe, że Polska była bardzo długo pozbawiona suwerenności i religia wówczas stanowiła czynnik spajający. Zwłaszcza, że mieliśmy do czynienia z odebraniem suwerenności w dużej mierze przez państwa deklarujące odmienne wyznania: prawosławie i protestantyzm. A więc w tym momencie odwołanie się do tradycji religii jako spoiwa wspólnoty jest rzeczą naturalną. Symbole narodowe i religijne są w tym wypadku wyjątkowo zintegrowane. Po prostu: taka jest polska kultura i nie ma innej – dowodzi Wildstein. Wypowiada się jako publicysta. Ale poloniści – nawet maturzyści- wiedzą, że początki piśmiennictwa polskiego i polskiej literatury są nierozerwalnie związane z katolicką religią. I z patriotyzmem. Wszak to „Bogurodzicę”, pieśń z przełomu XIII i XIV wieku, której pierwszy odpis zachował się z 1507 r. śpiewało polskie rycerstwo pod Grunwaldem. Uważa się ją za najstarszą polską pieśń religijną, ale pełniła również rolę pierwszego hymnu państwowego.

Arcybiskup Ignacy Tokarczuk powiedział mi kiedyś, że dla niego najważniejszy jest Bóg, i zaraz potem Ojczyzna”. Czy mamy obsesję polskości? Czy też ta gorączka romantyczna powoli mija. Niektórzy politycy usiłują na siłę pakować nam do głów, że to nie polskość jest ważna, a europejskość i kasa. A najlepiej być obywatelem świata. – Nieprawda – odpowiada abp. Tokarczuk. – To kosmopolici. Ludzie bez korzeni.

Jednak polskość dla „europejczyków” i części polskich elit to „moher” i zaściankowość. A przede wszystkim historyczne klęski wiecznie skłóconego narodu, niezdolnego do samostanowienia. Dla Donalda Tuska „polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu” – pisał jakiś czas temu, gdy jeszcze nie był premierem.

Jednak my wciąż pamiętamy słowa z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego: „Polska to jest wielka rzecz”. Z uporem maniaka wierzymy, że tak jest. No cóż, mówią niektórzy, Wyspiański to neoromantyk. Dzisiaj trzeba być realistą i robić pieniądze.

Wielu młodych wzrusza ramionami, gdy ich zapytać, czy by chcieli porozmawiać o fenomenie polskości. Bo lansuje się tezę, że jest trendy i cool, gdy prowadzący program telewizyjny celebryta pozwala swoim gościom włożyć polską flagę w psie odchody. To jest wydarzenie!

Ale przecież wszystko dzisiaj stanęło na głowie. Jeden ze słuchaczy Radia Maryja z Poznania informował z rozżaleniem w „Rozmowach niedokończonych” o paradoksalnej rodzinnej sytuacji.- Bo mój dziadek, proszę państwa, walczył o polskość w Powstaniu Wielkopolskim, a ja dziś pracuję u Niemca”.

Pytania o kondycję

Co się stało z polskością nad Wisłą? Czy jest z nią naprawdę źle? Czasem wydaje się, że bardziej o nią walczą Polacy na Litwie, którym odbiera się możliwość uczenia dzieci w polskim języku w szkołach i zabrania polskiej pisowni nazwisk. Nad Wisłą nie organizuje się manifestacji poparcia dla tych protestów. Jest spore zobojętnienie. Nie wszędzie.

Marszałek Józef Piłsudski miał kiedyś powiedzieć, że „Polska jest jak obwarzanek: wszystko co najlepsze na zewnątrz, a w środku dziura”. Pogląd ten odnosił się wprawdzie do dawnych polskich Kresów, ale jest prawdziwy również w obecnych historycznych realiach. Fenomen polskości najsilniej daje o osobie znać na Ścianie Wschodniej i w Małopolsce. Poprzez szacunek do historii, tradycji, obyczaju, religii, pielęgnowania ludowości jako wartości wspólnotowej. Choć trzeba przyznać, że ową „dziurę” w obwarzanku barwnie zapełniają Kurpie i mieszkańcy Łowicza oraz okolic, którzy przy okazji świąt kościelnych, narodowych i dożynek z dumą prezentują regionalne stroje i przekazywane z pokolenia na pokolenie obyczaje.

Starzeje się pokolenie „chore na Polskość”, ale wielu młodym ich nieprzejednaność w przekonaniach imponuje. Co się dla mnie wiąże z pojęciem polskości? – zastanawia się poeta i pisarz Jan Marek Rymkiewicz – Wszystko. Czym jest dla mnie polskość? Wszystkim. Zabrzmiało to jakoś patetycznie, więc zaraz muszę powiedzieć, że w moim rozumieniu nie ma w tym nic patetycznego. Przeciwnie. Wszystko wiąże mi się z polskością i tylko z polskością, i to jest moja bieda, nieszczęście, głupota – przyznaje Rymkiewicz.

Publicysta Piotr Gursztyn z „Rzeczpospolitej” ocenia naszą narodową kondycję niezbyt optymistycznie i twierdzi, że nic nie wskazuje, że będzie lepiej. Wylicza cztery czynniki spajające: codzienny obyczaj, dumę z sukcesów odnoszonych w imieniu wspólnoty, kulturę i historię. Wspólne obyczaje są- jego zdaniem – coraz rzadziej kultywowane, z czym trudno się zgodzić. Nie mamy też rozpoznawanej marki na świecie, a znajomość polskiej literatury i kanonu kultury, zwłaszcza wśród młodych, jest coraz mniejsza. Jednak upadek kanonu nie wynika – zdaniem Gursztyna- ze słabości kultury, raczej z braku wiary w jej znaczenie.

Została nam zatem jako spoiwo tylko świadomość historyczna, która łączy nas niezależnie od poglądów politycznych, wykształcenia i różnic światopoglądowych Ona sprawia, że nie czujemy się przypadkowym zbiorem atomów. Na ogół zainteresowanie historią z łączy się z postawą i aktywnością obywatelską. Coraz więcej Polaków wywiesza 3 Maja i 11 Listopada w oknach, na balkonach i frontonach budynków biało- czerwone sztandary.

Z kultywowaniem codziennego obyczaju jest u nas gorzej, bo tempo życia jest szybsze. Jednak polskie święta – te radosne i te refleksyjnepozostają nadal wyjątkowe. Z obyczajowością, jakiej nie spotkasz w innym kraju. Mimo nachalnego marketingu, nie zamieniliśmy Zaduszekdnia refleksji o zmarłych i zamyślenia o śmierci – w radosny Halloween z maskaradą, a na cmentarze nadal udajemy się całymi rodzinami niosąc znicze i chryzantemy. Jak co roku na Wigilię znów zapchane będą przejścia graniczne, na lotniskach zrobi się tłok i PKP podstawi dodatkowe pociągi. Bo przecież trzeba podzielić się opłatkiem. W poszanowaniu tradycji objawia się polskość.

Alicja Dołowska

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej