Pomiędzy nicością a nieśmiertelnością

2013/01/18

Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” Oddział Wielkopolski pod patronatem metropolity poznańskiego ks. abp. Stanisława Gądeckiego zorganizowało w Poznaniu panel dyskusyjny „Człowiek współczesny w poszukiwaniu zagubionej tożsamości”. Panel odbył się 16 lutego.

Czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu jest najlepszym czasem, aby zatrzymać się i zastanowić nad człowiekiem, a przede wszystkim nad ludzką kondycją. Nie chodzi tu tylko o to, by ze skruszoną miną posypać głowę popiołem, ale chodzi o to, by spojrzeć na to, kim jest człowiek XXI wieku. Chodzi o to, by zobaczyć te dobre i złe strony, jakie niesie ze sobą początek trzeciego tysiąclecia. Zagadnienie tożsamości człowieka jest jednym z kluczowych problemów filozofii w ogóle, zatem pojawia się ono również w jej współczesnej wersji. Jednakże poznańskie spotkanie nie miało charakteru naukowego. Pod skrzydłami Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” spotkali się ludzie sztuki, nauki, duchowni i zwykli zjadacze chleba, po to by wspólnymi siłami spojrzeć na zastaną rzeczywistość. Przy stole panelowym zasiedli: siostra dr hab. Barbara Chyrowicz – filozof, etyk, profesor KUL, specjalizująca się w zagadnieniach związanych z bioetyką, czyli etyczną refleksją nad biotechnologią; ks. bp prof. dr hab. Marek Jędraszewski – specjalista w dziedzinie antropologii i filozofii, profesor nauk teologicznych, visiting profesor na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie; Roman Kołakowski – polski kompozytor, poeta, piosenkarz, gitarzysta i tłumacz, dyrektor artystyczny Przeglądu Piosenki Aktorskiej, autor tekstów do piosenek wykonywanych przez Voo Voo, Kazika, Justynę Steczkowską i Piotra Rubika; a także Zbigniew Borowik, redaktor naczelny IW PAX.

Kim jestem?

Punktem wyjścia do rozważań uczestników poznańskiego panelu była antropologia biblijna, która określa człowieka jako to, co jest rozpięte pomiędzy nicością a nieśmiertelnością.

Człowiek pojawia się ex nihilo z niebytu powołany do istnienia wyłącznie aktem stwórczym Boga. Ten człowiek od początku swojego istnienia próbuje określić siebie, kim jest, co robi w świecie, jakie jest jego powołanie, cel, przeznaczenie.

Pytanie o „tożsamość” jest kluczowym pytaniem egzystencjalnym, a przez to przewija się przez wszystkie aspekty ludzkiej działalności. A więc pytanie to pojawia się w sztuce, medycynie, fizyce, biologii, ekonomii, polityce, edukacji, historii itp. Gdy obecnie mówi się o współczesnym kryzysie tożsamości człowieka, to błędne jest myślenie, że jest to wynik ostatnich lat.


Od lewej: Ks abp Stanisław Gądecki, Zbigniew Borowik, Roman Kołakowski, ks. bp Marek Jędraszewski, siostra Barbara Chyrowicz
Fot. Maciej Konieczny

Ks. bp Marek Jędraszewski przyczyn współczesnego kryzysu upatruje już kilka wieków wstecz. Pierwszego pęknięcia w wizji człowieka dokonuje Martin Luter, gdyż wraz z jego koncepcją predestynacji do świadomości ludzkiej wkracza wątpliwość, czy Bóg raczy mnie okryć swoim płaszczem? A jeśli zasłużę sobie pracą – przyjmie mnie? Pojawia się tu zatem po raz pierwszy etos wydajności. Wspominam go tutaj nie po to, by go krytykować, ale po to, by zwrócić uwagę, że po raz pierwszy w historii chrześcijaństwa, żeby zyskać sobie miłość Boga, trzeba na nią zasłużyć pracą. Później kolejne epoki nie przyniosły ukojenia. Oświecenie, romantyzm przyniosły zwątpienie zarówno w wiarę, jak i w rozum. Jedyną szansę dla człowieka upatrywały w powrocie do natury. Szczególnie romantyzm nawołujący do powrotu do czystej uczuciowości, bo tylko emocje nie oszukują. Ale przecież człowiek to coś więcej niż tylko emocje. Wiek XIX przyniósł determinizm dziejowy lub skrajny darwinizm. Człowiek jest tylko małym elementem wielkiego procesu. A człowiek liczy się tylko wtedy, gdy jest silniejszy od innych i stąd już bardzo mały skok do totalitaryzmów XX wieku, do kultu jednostki, w której człowiek jest nikim. Ks. bp Marek Jędraszewski przywołał obraz kultury średniowiecza, w którym rozum i wiara harmonijnie się uzupełniały. Jest to obraz świata uporządkowanego, w którym człowiek nie odczuwał stanu zagubienia. Wiek XX oprócz powstania totalitaryzmów był świadkiem rewolucji kulturowej ’68. Jej hasło: „Zabrania się zabraniać” skutkuje do dziś. Jest też ono w pewnym sensie odrzuceniem etyki chrześcijańskiej poprzez zanegowanie choćby dziesięciu przykazań – będących zbiorem nakazów życia. Współczesny człowiek to ten, który zatrzymał się na etapie estetycznym Kierkegaarda. To Don Juan, który zatrzymuje się tylko na przyjemności chwili, który jest zamknięty w swoim hedonizmie. Człowiek żyje migawkami, spotami, billboardami – zmysłowością. Na prawdziwą miłość często już po prostu nie starcza mu czasu. Już się nie zastanawia, skąd jest i po co jest.

Uzupełniając obraz współczesnego świata, Roman Kołakowski odwołał się do zdjęć przedstawiających Neapol tonący w śmieciach. – Nie jest tak, że współcześnie nie powstają dzieła sztuki – mówił Kołakowski. – Ale nie mają swoich mecenasów, a przedstawiając głębokie, chrześcijańskie wartości nie spełniają najważniejszego współczesnego wymogu w sztuce – oglądalności – zatem nie mają szansy zaistnieć. To właśnie „oglądalność” jest najważniejszym kryterium sztuki współczesnej. Doskonale się to uzupełnia z chwilowym zainteresowaniem zmysłowego Don Juana.

Pytanie o „człowieka” stało się pytaniem technicznym

– Człowiek współczesny z materiału biologicznego uczynił materiał plastyczny – mówiła siostra Barbara Chyrowicz. – Materiał całkowicie pozbawiony elementu duchowego. Bardzo symptomatyczne jest to, że w XXI wieku wiemy o naszym ciele więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Znamy procesy powstawania życia, obumierania. Potrafimy określić ludzki genom. Poznaliśmy też już lepiej prawa rządzące mikro– i makrokosmosem. Ale odpowiedzi na pytanie o to, kim jest człowiek, ciągle nie znamy. To pytanie zostało uproszczone do pytania, co i jak funkcjonuje. Pytanie egzystencjalne zostało zamienione w pytanie techniczne, bo tylko na takie mogą odpowiedzieć nauki szczegółowe.

Dr hab. Barbara Chyrowicz zwróciła uwagę na problem edukacji, bo według niej, jest to pierwszy i najważniejszy moment popełniania błędu. Współcześnie uczy się dzieci wiedzy specjalizacyjnej. Dzieci umieją liczyć, znają historię składającą się z dat, ale nie uczy się ich łączenia tej wiedzy w całość. Nie uczy się ich wyciągania wniosków z posiadanej wiedzy. Nie chodzi tu oto, by mówić im, jakie wnioski mają wyciągnąć, ale jak je mają wyciągnąć. Jeśli ktoś teraz zastanawia się dlaczego, to odpowiedź sama się szybko narzuca. W swoim życiu człowiek nieraz napotyka na cierpienie, które porusza samo serce egzystencji. I wówczas rodzą się pytania: Dlaczego ja cierpię, z jakiego powodu cierpią moi najbliżsi? Czy jest to moja lub ich wina? Czy jest to kara? Współczesny człowiek – musimy tu pamiętać, że mówimy o problemie dotyczącym cywilizacji zachodniej – pozostał sam bezradny wobec tych pytań. Jak powiedziała siostra Chyrowicz: – Człowiek współczesny nie jest nauczony metafizycznego myślenia. Dlatego w sytuacji bolesnej konfrontacji z rzeczywistością pozostaje mu całkowita bezradność. Trzeba zatem wrócić do początku, do edukacji dzieci.

Homo economicus

O tym, że globalizacja stała się faktem, nie trzeba już nikogo przekonywać. To, co kiedyś dotyczyło niewielu, teraz jest obiektem zainteresowania wszystkich. Obieg informacji jest tak szybki, że informacje o podpaleniu ambasady USA i zamieszkach w Belgradzie obiegły świat równocześnie z trwającymi wydarzeniami. Wspólny rynek też jest faktem, tak samo jak globalizacja. A na tym rynku postrzega się człowieka w każdym miejscu tak samo. Człowiek jest jedynie konsumentem dóbr. A czy te dobra mu służą, to już nikogo nie obchodzi. Cały kłopot nie w tzw. wolnym rynku, ale w ludziach wyzutych z moralności, którzy wolą wyprodukować gorszy produkt o niższej cenie, wykorzystując przy tym rejon o taniej sile roboczej, jedynie w imię własnego zysku. Na szczęście i to jest plus naszej globalnej wioski. Informacji o wykorzystywaniu nie da się długo zachować w tajemnicy. Tylko co możemy zrobić, jak już wiemy? Być może powinniśmy bojkotować takie produkty i zmusić wytwórcę do zaniechania takiej produkcji. Co się jednak stanie z tą „tanią” siłą roboczą, jeśli to była dla niej jedyna możliwość zarobkowania? W pewien sposób stało się tak, że współcześnie to właśnie ekonomia dyktuje całą rzeczywistość. Konsument – homo economicus – jest postrzegany wyłącznie jako ten, który zużywa dobra. Zatem tych dóbr, których „on” potrzebuje, tworzy się coraz więcej i więcej. Być może przeciętny człowiek nawet by nie był zainteresowany posiadaniem ich wszystkich, ale jako istota zmysłowa łatwo ulega kolorowym reklamom i z radością kupuje coś, o czym jeszcze przed chwilą nie wiedział, że jest mu potrzebne.

Zatem zastanówmy się nad własną tożsamością. Szczególną ku temu okazją jest Wielki Post. Czy my sami wiemy, kim jesteśmy? Zastanówmy się, zanim zaczniemy przyozdabiać nasze domy kolorowymi pisankami, kurczaczkami i baziami.

Patrycja Guevara-Woźniak

Artykuł ukazał się w numerze 03/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej