Przerażająca twarz postępu

2013/01/20

Wiedza o Holokauście i innych zbrodniach przeciwko ludzkości, które miały miejsce w XX wieku, nie powinna już być dla nikogo tajemnicą. Stwierdzenie, że nie wyciągnęliśmy z tych tragicznych w skutkach wydarzeń żadnej nauki, może być jednak uznane za wielce ryzykowne. Gdy jednak spojrzymy tylko na liczbę aborcji dokonywanych rokrocznie na świecie, postępujące przyzwolenie społeczeństw na eutanazję, zabiegi in vitro i coraz dalej idącą akceptację niczym nieograniczonych badań naukowych z wykorzystaniem ludzkich zarodków, nasza ocena kierunku, w którym podąża ludzkość, może okazać się niezbyt optymistyczna.

Eugeniko – w tobie nasza nadzieja? Jak stworzyć „niebo na ziemi”, świat, w którym doskonali ludzie żyć będą w jedności i pokoju? Jedynie poprzez zapełnienie go „najlepszymi” przedstawicielami naszego gatunku. Taką odpowiedź dałby twórca eugeniki, kuzyn Karola Darwina – Françis Galton, który zapisał się w historii jako odkrywca identyfikacji ludzi za pomocą odcisków linii papilarnych. Kondycja psychiczna i fizyczna rasy ludzkiej była dla niego i jemu podobnych inteligentów wyznacznikiem zdolności do rozwoju cywilizacji. Badania statystyczne przeprowadzone nad wybitnymi rodzinami doprowadziły go do sformułowania tezy o skłonnościach zarówno do rzeczy szlachetnych, jak i patologicznych, które podporządkowane są procesowi dziedziczenia. Jak więc doprowadzić do tego, byśmy żyli w świecie złożonym z samych pięknych, mądrych i dobrych ludzi? Na to Galton znalazł tylko jedno rozwiązanie – człowieka trzeba wyhodować. Dzięki temu raz na zawsze pozbędziemy się „niepotrzebnego materiału ludzkiego”.


Francis Galton – jeden z tworców eugeniki

Dobry, niedobry, dobry, niedobry…

Działalność zwolenników eugeniki opierała się na wartościowaniu życia ludzkiego według kryterium rasy, zdrowia, wykształcenia, pozycji społecznej i majątkowej. Obawiano się, że „gorsi” ludzie bądź rasy zaleją, poprzez swoją zawyżoną rozrodczość, „szlachetniejszych” przedstawicieli gatunku ludzkiego. Należało, jak twierdził choćby Karl Kautsky, filozof i polityk, czołowy teoretyk marksizmu – nie dopuścić do „zdegenerowania ludzkiej rasy”. Jedynej nadziei przed tą apokaliptyczną wizją upatrywano w zachowaniu „higieny socjalnej”, a następnie także „rasowej” czy „klasowej”. Sterylizować czy kastrować należało m.in. chorych psychicznie, cierpiących na dziedziczne dolegliwości (np. cukrzycę), epileptyków, niewidomych, głuchych i alkoholików. Żądano przy tym, by małżeństwa mogli zawierać tylko ludzie „uznani” za zdrowych. Modni na salonach marksiści (ale także bardziej „umiarkowani” socjaliści) twierdzili, że to właśnie społeczeństwo klasowe uniemożliwia optymalny rozwój rasy ludzkiej, dlatego walka klasowa o powstanie społeczeństwa socjalistycznego to także bój o wprowadzenie eugenicznych osiągnięć. Te zamiary sprawdziły się w krajach, które objęła „czerwona zaraza”, gdzie dyrektywą władz pozbywano się „elementów reakcyjnych”, niszczących zdrową tkankę społeczeństwa. Ale nie tylko tam. Eugenika równie dobrze przyjmowana była także na gruncie państw zachodniej demokracji liberalnej.

Darwinizm i marksizm

Mimo że u podstaw eugeniki znajdziemy wiele idei zabójczych dla naszej cywilizacji, to warto podkreślić, że największy wpływ na jej kształt wywarła wypaczona teoria Darwina i teoria walki klas Marksa, o czym w doskonały sposób pisze w książce „Czerwony, brunatny i zielony socjalizm” Joseph Schüßlburner. To właśnie powołująca się na te źródła niemiecka socjaldemokracja, począwszy od lat 30. XX wieku, umożliwiła akolitom eugeniki szeroki dostęp do rządowych posad w ośrodkach doradztwa małżeńskiego,


Aldous Huxley – wizjoner „nowego wspaniałego świata”

Fot. Dominik Różański

rozpoczęła debatę na temat aborcji, a projekt ustawy o sterylizacyjnej z 1932 roku został przygotowany w pruskiej Krajowej Radzie Zdrowia. Później było już tylko gorzej. Dojście do władzy Hitlera pozwoliło eugenikom na realizację swoich marzeń. Na podstawie ustawy sterylizacyjnej autorstwa Ernesta Rüdina jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej zostało jej poddanych ok. 370 tys. ludzi. Kolejnym krokiem do stworzenia „rasy panów” były ustawy norymberskie napisane przez innego eugenika Fritza Lenza dyskryminujące Żydów – uznanych za obcy i śmiertelnie niebezpieczny element w zdrowym ciele niemieckiego społeczeństwa.

Idioci, gorsze rasy i wrogowie ludu

Oprócz kwestii rasowych spod ideologicznej retoryki w zdecydowanej większości przypadków na pierwszy plan wysuwał się aspekt ekonomiczny, który w latach Wielkiego Kryzysu mocno oddziaływał na społeczeństwo i przede wszystkim na rządzących. Stąd też austriacki socjaldemokrata Julius Tandler pytał retorycznie o to, jak długo jeszcze państwo niemieckie będzie łożyć na „trzydzieści tysięcy kretynów”, którzy kosztują je rocznie dwa miliardy marek. Społeczeństwa zachodnie bez przerwy bombardowane były kolejnymi apelami autorytetów, którzy podkreślali, że należy poświecić „życie nic niewarte, aby zachować życie warte życia”. Także dziś, jedną z głównych przyczyn promowania eutanazji jako wizji dobrej śmierci, o których rzadko mówi się jednak wprost, jest lęk przed zalewem „siwych głów”, na których utrzymanie trzeba będzie łożyć pieniądze podatnika. Przed kilkudziesięcioma laty wielki pisarz Bernard Shaw, aby nie dopuścić do zdominowania brytyjskiego społeczeństwa przez „gorszych” osobników, postulował wynalezienie bezboleśnie zabijającego „humanitarnego gazu”. Jego żądaniu, poprzez wynalezienie Cyklonu B, miało w niedługim czasie stać się zadość. Z jakimi kosztami liczyły się przedwojenne elity, aby doprowadzić do procesu samodoskonalenia się społeczeństw? Tutaj liczby i procenty bywały różne. Karl-Valentin Müller, działacz związków zawodowych i ekspert SPD, na przykład twierdził, że należałoby wysterylizować dziesięć procent ludności. Jego głos nie był bynajmniej odosobniony. Jak podobnie w tym kontekście brzmią postulaty likwidacji pewnych grup społecznych głoszone zarówno przez osiemnastowiecznych rewolucjonistów francuskich, jak i ich ideowych spadkobierców Mao, Stalina i Hitlera! Czym różnią się one od współczesnych żądań choćby ekologów, by wprowadzić obowiązkową kontrolę narodzin (aborcja, polityka jednego dziecka, promocja antykoncepcji), gdyż, jak głosi noblista i guru zielonych Al Gore, ludzkość jest nowotworem żerującym na organizmie naszej planety i jednym z najważniejszych „czynników” wpływających na globalne ocieplenie, dlatego powinna zostać ograniczona do minimum. Nie tylko jednak likwidacja pewnych grup była zamiarem XX-wiecznych eugeników. Ostatecznym celem było globalne sterowanie wszystkimi procesami zachodzącymi w społeczeństwach. Na przykład rosyjski socjalista Eugeniusz Preobrażeński opowiadał się za „pełnym i oczywistym prawem społeczeństwa” do ścisłej reglamentacji życia płciowego, po to „aby udoskonalić rasę poprzez naturalna selekcję”. Brytyjski socjalista Herbert Brewer przekonywał zaś, że dla celów sztucznego zapłodnienia należy uspołecznić plazmę nasienia, aby wszyscy mogli cieszyć się jak najlepszym pochodzeniem. Trocki twierdził, że spowoduje to, iż przeciętny osobnik wzniesie się do poziomu Arystotelesa, Goethego i Marksa. Ale żeby tego dokonać, tłumaczył inny sowiecki teoretyk Maksym Gorki, należy zamiast na zwierzętach zacząć w końcu eksperymentować na ludziach.

Liberalne podstawy zbrodni

Żeby dobrze zrozumieć wpływ eugeniki na proces tworzenia się totalitaryzmu nazistowskiego i sowieckiego, wytłumaczyć, jak to było możliwe, że wykształceni, „oświeceni” ludzie w krajach zachodniej demokracji liberalnej dokonywali bądź propagowali podobne praktyki, przywołajmy nazwisko państwa Beatrice i Sidneya Webbów, naczelnych ideologów brytyjskiej Partii Pracy, na których przykładzie można zaobserwować, w jak prosty sposób ideologię o „niższości” pewnych ludzi przeniesiono na kwestie rasowe. Webbowie twierdzili bowiem, że socjalistyczne marzenia spełnią się tylko wtedy, gdy biała ludność Europy Zachodniej, poprzez odseparowanie od „niższych członków rasy białej”, jak Słowianie i Żydzi, pozostanie czysta pod względem rasowym. Wielki niemiecki antropolog i genetyk Euglen Fischer po swoich badaniach terenowych przeprowadzonych w 1908 roku w Namibii nie miał żadnych wątpliwości, że nie można pozwolić do „degeneracji gatunku ludzkiego” poprzez dopuszczenie do krzyżowania się ras. Nie są to jednak nowatorskie sformułowania, wystarczy zajrzeć do prac Karola Marksa, by sprawdzić, jak wypowiadał się na temat Żydów i Słowian. Podobną retorykę wymierzoną w inne rasy z powodzeniem stosowali także amerykańscy progresywiści i skandynawscy socjaliści, którzy pozostawili po sobie setki tysięcy niewinnych ofiar, pozbawionych zdolności płodzenia. Adolf Hitler, podziwiający Stany Zjednoczone jako zapalony anglofil, mógł w obu tych krajach znaleźć wiele interesujących go przykładów skutecznego zastosowania praktyk rasistowskich.

Opór „ciemnej” Polski

Około 10 tys. członków, tylu liczyło do wybuchu II wojny światowej Polskie Towarzystwo Eugeniczne, animowane przez lekarza-wenerologa Leona Wernica. Magdalena Gowin w książce „Historia polskiego ruchu eugenicznego” pisze, że środowisko to praktycznie zaraz po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości zaczęło wysuwać radykalne żądania pod adresem nowo utworzonych władz, dotyczące przeprowadzenia przymusowej sterylizacji „nawykowych” przestępców, ludzi z niedorozwojem umysłowym i zaburzeniami psychicznymi (do których zaliczono także epileptyków), a także nieuleczalnie chorych i z chorobami uznawanymi w tym czasie za dziedziczne. Pod tymi hasłami podpisywały się najtęższe naukowe umysły II RP, m.in. określany jako twórca polskiej szkoły psychiatrycznej Jan Mazurkiewicz, znany na całym świecie serolog – Ludwik Hirszfeld, twórca tzw. psychiatrii reformowanej – Oskar Bielawski czy antropolog Jan Mydlarski. W towarzystwie tym nie zabrakło także wojujących pań – feministek reprezentowanych choćby przez Zofię Daszyńską- Golińską i Teodorę Męczkowską. Co jednak zrobić w przypadku „niepożądanych” osobników, którym nie wykonano zalecanego zabiegu sterylizacji? Oddajmy tutaj głos Tadeuszowi Boyowi-Żeleńskiemu, który postulował, by to państwo „pozbywało się” potomków takich rodziców jeszcze w fazie embrionalnej lub zaraz po urodzeniu.


Karl Kautsky – eugenik i marksista nie chciał dopuścić do degeneracji rasy ludzkiej

Czy polskim eugenikom przeszkadzało to, że byli zapraszani na kongresy przez swoich niemieckich kolegów, z których wielu związanych było z wysokim aparatem partyjnym NSDAP? Raczej nie, o czym świadczy choćby postawa krakowskich antropologów Marii i Kazimierza Stołyhwów czy byłego ministra i wiceministra zdrowia w latach 1918–1923 Tomasza Janiszewskiego, ostro krytykującego na europejskich salonach polskie zacofanie w kwestiach „higieny rasowej”. Temat prześladowania Żydów w hitlerowskich Niemczech też niezbyt zajmował te środowiska. Wprost przeciwnie, naszego zachodniego sąsiada określano jako kraj, który „śmiało wkroczył na drogę higieny rasowej”.

Mimo że ruch eugeniczny w Polsce był bardzo silny, w przeciwieństwie do sukcesów eugeników w innych krajach zachodnich nie udało mu się wpłynąć na ustawodawstwo. Na przeszkodzie stały środowiska związane z Kościołem katolickim. Jeden z jego przedstawicieli, Stanisław Podolański, pisał w „Przeglądzie Powszechnym”, że: „Wszystkie odmiany eugeniki noszą na sobie to samo piętno – okrucieństwo i bezwzględność wobec słabych, chorych, niewartościowych, biednych, ťniższych rasowoŤ, źle przystosowanych”. Dziś, gdy Kościół staje w obronie tych grup, słychać głosy oburzenia, nakazujące biskupom nieingerowanie w sprawy polityczne. Współczesna sytuacja związana z upadkiem tradycyjnie rozumianej moralności w Europie Zachodniej stanowi najlepszą ilustrację tego, co może mieć miejsce w Polsce, jeśli także i w naszym kraju dojdzie do wyeliminowania wartości chrześcijańskich z przestrzeni publicznej. Dlatego też Benedykt XVI jest obecnie największym wrogiem i zagrożeniem dla eugeników XXI wieku.

I nie zmienia się nic

Tworzenie Nowego Człowieka nie jest wymysłem ani dzisiejszym, ani wczorajszym. Aby lepiej zrozumieć toczące się dziś dyskusje na tematy związane z bioetyką, aborcją, eutanazją, przeludnieniem Ziemi, a nawet zbyt wielką emisją dwutlenku węgla do atmosfery, kontrolą narodzin, polityką „jednego dziecka”, wspieraniem „alternatywnych modeli rodziny”, warto przypomnieć sobie wybitnych uczonych, lekarzy i polityków, którzy nie tak dawno, pełni zapału i „dobrych chęci”, gotowi byli poświecić miliony istnień ludzkich, by w ich mniemaniu osiągnąć, szczytny cel. Na zakończenie warto przywołać słowa pisarki i dziennikarki Sonji Margoliny, która analizując lewicowe projekty, pisze: „W oddali, na końcu tego wszystkiego majaczy się Auschwitz”.



Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Petar Petrović

Artykuł ukazał się w numerze 03/2010.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej