RODZINA – DOM – OJCZYZNA [wywiad]

2018/11/22
img-4452.jpg

Jubileuszowa XX edycja Warmińsko Mazurskich Dni Rodziny przebiegała pod hasłem: RODZINA – DOM–OJCZYZNA. Rodzinny dom jest ostoją Ojczyzny. Nawet ci, którym przyszło żyć na emigracji, sercem pozostawali w rodzinnym domu. Nasi poeci pisali o tym „Kochasz ty dom, rodzinny dom?”, „ojcowski dom to istny raj”. Hasło Dni Rodziny zainspirowało mnie do przeprowadzenia wywiadu z moimi gośćmi. 

Brasławianka Bronisława Alejun w czasie II wojny światowej przeżyła okupację bolszewicką i niemiecką. W sierpniu 1943 r. siedemnastoletnią Bronisławę Niemcy wywieźli do niewolniczej pracy w III Rzeszy. Tam poznała przyszłego męża Stanisława Dłużniewskiego z Lubelszczyzny, też przymusowego robotnika i po wojnie zawarła związek małżeński. Z mężem i synem wyemigrowała do Wenezueli. W sierpniu 2018 roku  odwiedziła nas jej córka z wnuczką i dwiema prawnuczkami, obywatelkami Polski, mieszkającymi poza Polską.

Zenobia Alejun: Weroniko, jaki był powód odzyskania obywatelstwa polskiego?

Weronika: Chciałam uhonorować moich dziadków. Wierz mi, że nie uzyskałam dla mojej mamy, brata sobie i moich córek obywatelstwa polskiego w żadnym innym celu niż honorowanie moich przodków. Jestem dumna z moich korzeni.  Ich cierpieniu i pracy  zawdzięczamy to kim jesteśmy. Polacy są przykładem przezwyciężania wszelkich trudności i zachowania tożsamości.

Z. A. Czy łatwo było odzyskać polskie obywatelstwo?

W. Proces był trudny. Musieliśmy udowodnić urzędom dlaczego chcemy mieć polskie obywatelstwo i przedłożyć stosowne dokumenty.

Z.A. Co skłoniło Was do przyjazdy do Polski?

W. Postanowiłam udać się z mamą i córkami do Polski z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że chcę poznać moje korzenie, dowiedzieć się więcej o mojej rodzinie, zobaczyć, gdzie moi dziadkowie urodzili się, lub przyszło im mieszkać. Poznać tych, którzy ich kochali, tych, którzy tęsknią, tych, którzy byli częścią ich życia, ich historii. Chcę również, aby moje córki zrozumiały znaczenie naszych przodków, którzy przeżyli trudne chwile i walczyli o przyszłość. Chcę dać mojej mamie radość ponownego połączenia ze swoją przeszłością, wspomnieniami i ponownym zobaczeniem tych, których kocha. Wiem też, że moi dziadkowie, gdyby nas widzieli byliby szczęśliwi z tego spotkania. Rodzina i dom jest tam gdzie twoje serce i ludzie , których kochasz. Kętrzyn był ostatnim miejscem, które odwiedziła moja babcia w 1966 r. i choć Wenezuela dała możliwość stworzenia odpowiednich warunków życia rodziny, córki urodziły się w tym kraju zawsze chciała wrócić do Polski. Nie mogła tego uczynić, bo zmarła bardzo młodo. Zawsze nosiła w swoim sercu Polskę.

Zawsze utożsamiałam się z babcią ze strony mamy. Czułam, że gdybyśmy się spotkały, byłybyśmy wspaniałymi przyjaciółkami. Czułam ją bardzo blisko mnie. Kiedy coś spsociłam, przepraszałam ją w niebie. W trzecim roku kariery medycznej miałam niezwykłe spotkanie. Umierający pacjent, przy którym byłam patrząc w moje oczy powiedział: „masz coś pięknego doktor, masz osobę, która nie jest na tym świecie, która jest opiekuńcza, jest twoją babcią i ma spektakularnie niebieskie oczy.” Może to był zbieg okoliczności, ale nie mógł wiedzieć, że moja zmarła babcia jedyna miała niebieskie oczy. Moje są całkowicie brązowe.

Nie przyjechaliśmy do Polski żeby uprawiać turystykę miejską. W te kilka dni chcemy robić turystykę rodzinną i poznać nasze pochodzenie. Musimy uczyć się od przeszłości i docenić to kim jesteśmy dzięki decyzjom naszych przodków, ich poświęceniu, ich pracy. Kochanie naszej przeszłości sprawia, że cieszymy się bardziej z naszej teraźniejszości.

Wyjazd do Polski był zawsze w moich planach.  Chciałam też spełnić marzenie mojej mamy.  Wszystko pojawiało się stopniowo na przestrzeni lat. Było wiele wydarzeń, które doprowadziły nas do siebie. Zapoznanie się z tobą przez internet było dla mnie wspaniałym prezentem. Udało się spełnić nasze marzenia. Jesteśmy!. Czujemy, że jesteśmy w domu. Pobyt jest bardzo ekscytujący. Nie wiedziałam, ze mamy tak wielką rodzinę w Polsce i na Białorusi. Nie potrafię wyrazić słowami wdzięczność, że mogłam przyjechać do domu, za zorganizowanie spotkania z rodziną, za to, że czułyśmy się jak we własnym domu, że poznaliśmy część naszych korzeni. Nigdy nie zapomnimy tego spotkania. Nieskończone dzięki. Udało się osiągnąć to, że moje córki cieszą się z poznania naszych bliskich i chcą kontynuować wizyty w Polsce.

Z.A. Weroniko, dlaczego opuściłaś z rodziną swój kraj i zamieszkałaś w Hiszpanii?

W. Nigdy nie myślałam o zamieszkaniu w Hiszpanii. W Wenezueli byłam uznanym ortopedą, wykładałam na uniwersytecie, pracowałam w głównym szpitalu publicznym w mieście, w którym mieszkałam, pracowałam też w dwóch prywatnych szpitalach. Sytuacja materialna była bardzo dobra, ale była to sytuacja niepewności jaka jest obecnie w Wenezueli. Byłam ofiarą pięciu usiłowań napadów w ciągu roku, a mój mąż jednego. Wychodzisz z domu do pracy i nie wiesz czy wrócisz, ponieważ bandyta, złodziej może cię zamordować. Taka sytuacja jest straszna. Włożyliśmy nasze życie do walizki i zostawiając wszystko wyemigrowaliśmy. Emigrowaliśmy do miejsca, które istnieje poza komunizmem-socjalizmem. Przybyliśmy do Europy tak jak dziadkowie, kiedy wyjechali do Ameryki, pozostawiając rodzinę, majątek, swoje serce i cało swoje życie.

Świat  powinien zrozumieć raz na zawsze, jak straszne mogą być warunki życia, gdy jest zły rząd. Musimy nauczyć się wybierać właściwych ludzi. Naród polski jest najlepszym przykładem dla świata, że wartości i wysiłek obywateli mogą podnieść kraj z popiołów i przezwyciężyć najgorsze nieszczęście.

Kolejnym powodem wyjazdu było zidentyfikowanie się z moimi dziadkami, ze strony matki i ojca, którzy byli imigrantami i musieli zaczynać swoje życie od zera w innym kraju, niż kraj ich urodzenia.

Z.A. Powiedzcie mi jak dziś jest w Wenezueli.

W. Moja Wenezuela jest coraz bardziej zniszczona. Wiele osób nie ma dostępu do leków szczególnie onkologicznych, są bardzo drogie i trudne do uzyskania. Mieszkańcy kraju nie mają ubezpieczenia muszą płacić za wszystko. Ludzie nauczyli się jeść mniej, a wiele mieszkańców tylko raz dziennie.

Irena: W Wenezueli sytuacja materialna jest bardzo trudna. Brakuje żywności, leków i ludzie nie mają pieniędzy. Jest kryzys humanitarny. Każdego dnia ktoś umiera z głodu.

Mój brat został zamordowany w swojej posiadłości przez swego pracownika. Jego córki posiadające wyższe wykształcenie wyjechały do Gwatemali i USA. Syn inżynier elektrotechnik nie ma pracy w swoim zawodzie. Przekwalifikował się na handel częściami samochodowymi. Nie mają pokoju zmarli na cmentarzach. Szczątki rodziców przenieśliśmy na inną bardziej bezpieczną nekropolię umieszczając bardzo skromne epitafium. Wiele osób prochy zmarłych trzymają w domu. Prochy męża i teścia mam w domu.

W. Nie martw się. Caritas Polska wiele pomaga. Nasza rodzina i przyjaciele mają zapewnioną pomoc przeze mnie. Proszę wierz mi, Bóg daje mi dwa razy tyle ile ja daję. Czyni mnie to szczęśliwą. Z Hiszpanii wraz z innymi lekarzami wysyłamy leki do Wenezueli. Nie chcę dawać ci więcej zmartwień. Nie możemy zaspokoić potrzeb całego kraju.

Z.A. Co w Polsce podobało się Wam najbardziej, co nie podobało się i co Was zaskoczyło?

Irena: Polska bardzo się zmieniła pozytywnie. Wszystko podobało się. Zaskoczyła mnie miłość rodziny. Nie pamiętam tego związku rodzinnego w 1966 roku.

Kamila: Wszystko mi się podobało, szczególnie poznanie rodziny, ludzi i środowisko. Nie podoba mi się, że niektóry fasady zabytkowych budynków są zaniedbane. Zaskoczyła mnie liczba osób, które tworzą naszą rodzinę, ponieważ zawsze uważałam, że jesteśmy małą rodziną.

Łucja: Wszystko mi się podobało, spotkanie z Zenią, Gosią i cała moją rodziną. Kocham Polskę. Czuję, że byłam tu wcześniej, jak gdybym znała to środowisko i ludzi, czuję się dziwnie, jestem szczęśliwa. Nie ma nic, co by się nie podobało. Zaskoczyło mnie, że drzewo genealogiczne po stronie Bronisławy jest tak duże w przeciwieństwie do drzewa genealogicznego Stanisława.

Weronika: Kocham całą Polskę. Spotkanie z Polską przekroczyło moje oczekiwania. Jest tak zielona, czysta, ludzie są tak mili i udało mi się przezwyciężyć swoje lęki po przeżywaniu jednej z największych tragedii ludzkości, holokaustu. Polska jest piękna, jej ludzie są wspaniali i jestem dumna z tego, że jestem Polką. Nie podoba mi się, że tak wspaniały kraj nie ma promocji turystycznej. Myślę, że promocja przyniosłaby ogromne korzyści jego mieszkańcom. Wszyscy powinni poznać ten niesamowity kraj. Zaskoczyła mnie miłość, z jaką zostałyśmy przyjęte in traktowane przez całą naszą rodzinę. Osoby, które nie wiedziały, że przyjedziemy uczyły nas o naszej przeszłości i naszych korzeniach, abyśmy bardziej zrozumiały naszą historię. Mam cudowna rodzinę. Nigdy nie czułam się lepiej i bardzo doceniam ten dar od Boga.

Tekst autoryzowany.

Rozmawiała Zenobia Alejun

/md

Kowalczyk Marta v2

Marta Kowalczyk

Filolog. Członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#ojczyzna #rodzina #rozmowa #wenezuela #wiara #wywiad
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej