Rycerz Niepokalanej

2016/08/14

Z piekła Auschwitz uczynił niebo miłości.

Marianna Kolbe miała poważne trudności, aby pogodzić się z losem, jaki spotkał jej syna. „Czasem czułam żal – napisała do syna Franciszka na cztery miesiące przed śmiercią o. Maksymiliana – że przecież był wierny Matuchnie Niepokalanej, a Ona mu nie pomogła, nie wyratowała…” I dodawała: „Czemu to innym się udaje, a nam wszystko… przeciwnie i im więcej modlitwy, tym gorsze skutki”. A już po otrzymaniu informacji o śmierci syna w KL Auschwitz napisała: „Dlaczego Matka Najświętsza nie wysłuchała i nie obroniła swego wiernego dziecka? (…) Inni proszą i są wysłuchani, a nas jakby Matka Najświętsza opuściła i nie chciała pomóc”.

Te „gorzkie żale” bolejącej matki o. Maksymiliana mogą być nam bardzo bliskie, gdy różne przeciwności i niezrozumiałe cierpienia dotykają nas czy bliskich, albo nawet ludzi, o których wiemy, że są dobrzy i sprawiedliwi, a niesłusznie cierpią. W obliczu osobistej klęski rodzi się pokusa oskarżania Boga o całe to zło lub uznawania, że Boga nie ma. To wołanie, ten krzyk o ratunek i o sprawiedliwość jest naturalnym odruchem człowieczego serca. Wszak i sam Pan Jezus z wysokości krzyża wołał: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”

Marianna Kolbe

I sam św. Maksymilian Kolbe mógł tak wołać i mieć żal do Boga, do Niepokalanej, której tak bezgranicznie się zawierzył, że go nie obronili, że nie ochronili całego dzieła, które dla Niepokalanej podejmował. Przecież w początkach swego życia rodzinnego i zakonnego doświadczył nadprzyrodzonych, Bożych interwencji. Raz, gdy był jeszcze dzieckiem, ukazała mu się Matka Boża, trzymając dwie korony: białą i czerwoną – oznaczające wytrwanie w czystości i męczeństwo. Drugi raz, gdy groziła mu amputacja kciuka prawej ręki, co uniemożliwiłoby otrzymanie święceń kapłańskich, w cudowny sposób kciuk został uratowany, dzięki użyciu wody z Lourdes.

Dalej – niezwykły rozwój Rycerstwa Niepokalanej, pobożnej organizacji, którą założył, będąc jeszcze w Rzymie, 16 października 1917 r., „cudowna koperta” na ołtarzu w Krakowie, z pieniędzmi na pokrycie kosztów wydania pierwszego numeru „Rycerza Niepokalanej” w styczniu 1922 r., nieoczekiwana decyzja księcia Jana Druckiego-Lubeckiego, który podarował ziemię pod budowę klasztoru-wydawnictwa, nazwanego przez św. Maksymiliana Niepokalanowem, w końcu misje na Dalekim Wschodzie w Nagasaki w Japonii – to wszystko świadczyło, że Matka Najświętsza prowadzi swego wiernego rycerza. Czy więc w czasie II wojny światowej Ona go opuściła? Św. Jan Paweł II powiedział, że „Maksymilian nie umarł, ale oddał życie za brata” i w przedziwny sposób stał się „szafarzem własnej śmierci”, dobrowolnie idąc na śmierć głodową w zamian za innego więźnia, Franciszka Gajowniczka. W bunkrze spełniał swoją ostatnią misję i posługę kapłańską, modląc się z pozostałymi dziewięcioma zagłodzonymi więźniami i wspierając ich na katorżniczej drodze krzyżowej przez głód do wiecznej szczęśliwości.

Jego matka Marianna to rozumiała, gdy pisała, że te jej „gorzkie żale” są pokusą tylko, „ponieważ ponad miłość naturalną wyżej cenić trzeba miłość Bożą i szczęście swych dzieci prawdziwe i wieczne, trwałe. (…) Coś mi wewnętrznie mówiło, że nade wszystko prosić o to [Matkę Najświętszą], co mu najwięcej potrzebne do uświęcenia i chwały Bożej”.

Rozumiał to też jego młodszy brat, Franciszek, który w liście tak pocieszał swoją matkę: „Czyż Bóg nie rządzi? Czyż nie Jego wolą było to, co się stało? (…) Do czego dążył Mundziu-Maksymilian? Czyż nie do męczeństwa? Czyż celu marzeń nie osiągnął? Czyż mamy cierpieć, że Bóg wysłuchał Mundzia modlitw? Czyż mając Świętego Męczennika w niebie, powinno się być «bolesną», czy «szczęśliwą»?”

Gdy więc trudno nam jest się pogodzić z porażką, klęską, doświadczanym złem, pamiętajmy, że Bóg nawet z największego zła potrafi wyprowadzić jeszcze większe dobro. Pokazał to najdobitniej w krzyżu swego Syna Jednorodzonego, gdy z największego zła okrutnej śmierci Bożego Syna wyprowadził nam zbawienie i synostwo Boże. Pokazał nam to także przez św. Maksymiliana Kolbego, który z „piekła Auschwitz” uczynił niebo miłości, ucząc, że „tylko miłość jest twórcza”.

O. Piotr M. LenartOFMConv

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#o. maksymilian kolbe
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej