Sługa Ewangelii – ks. prof. Henryk Mosing

2013/01/19

W styczniu mija sto lat od urodzin ks. prof. Henryka Mosinga, uczonego, epidemiologa, który zostawił po sobie pokaźny dorobek naukowy i wychował pokolenie riketsjologów z „lwowskiej szkoły Mosinga”, a jednocześnie lekarza społecznika, do dziś wspominanego przez setki ludzi, jako „dobrego pana doktora”. Przez lata mało kto wiedział, że ten autorytet w zakresie zwalczania chorób zakaźnych, zwłaszcza tyfusu, był księdzem, o którym kardynał Marian Jaworski podczas uroczystości jubileuszowych w katedrze lwowskiej powiedział, iż był jednym z filarów odrodzonego Kościoła na Ukrainie.

Wartości w rodzinie

Henryk Mosing przyszedł na świat 27 stycznia 1910 roku we Lwowie w rodzinie, gdzie tradycje lekarskie od pokoleń przechodziły z ojca na syna. Jego ojciec, Stanisław, był lekarzem wojskowym, medycynę skończył również młodszy brat, Ksawery, który po wojnie osiadł i praktykował w Bielsku-Białej. Ze względu na charakter pracy ojca wychowaniem pięciorga dzieci zajmowała się głównie matka – Olga, córka profesora matematyki na Politechnice Lwowskiej Placyda Dziwińskiego. Z pacierzem wpajała im głęboko zakorzenione w tej rodzinie przywiązanie do wiary rzymsko- katolickiej i Kościoła, od niej uczyli się wrażliwości na prawdę i piękno oraz szacunku do innych ludzi. Ojciec cenił zwłaszcza pracowitość, przywiązanie do tradycji patriotycznych, uczciwość i odwagę.

Wprowadzeniem w świat nowych wartości oraz pogłębieniem formacji religijno-społecznej był dla Henryka okres studiów. Po służbowym przeniesieniu ojca do Przemyśla musiał on również zmienić szkołę średnią i z wyróżnieniem zdał maturę wiosną 1928 roku w II Państwowym Gimnazjum im. Prof. K. Morawskiego. W tym samym roku, zgodnie z rodzinną tradycją, podjął studia medyczne na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie. Jego starszy brat, Kazimierz, studiował tam już na Wydziale Prawa i razem z nim zaczął uczestniczyć w spotkaniach Kongregacji Mariańskiej Akademików, lecz bardziej ujął go społeczny dynamizm i personalistyczny charakter Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Wkrótce stał się jednym z najaktywniejszych działaczy tego stowarzyszenia, włączył się w redagowanie pisma „Dyszel w Głowie”, angażował się w akademicki ruch liturgiczny i inicjatywy charytatywne podejmowane przez „Odrodzenie”. Zawiązane wówczas przyjaźnie, m.in. z Jerzym Turowiczem czy późniejszym księdzem Aleksandrem Fedorowiczem, przetrwały lata i doświadczenia wojny.


Ksiądz dr Henryk Mosing

Instytut prof. Weigla Jeszcze jako student Henryk Mosing związał się z Instytutem prof. Rudolfa Weigla, odkrywcy metody hodowli zarazków tyfusu na żywym organizmie wszy i skutecznej szczepionki przeciwko tej groźnej wówczas chorobie. Po uzyskaniu dyplomu lekarza w 1934 roku został asystentem profesora i z zapałem młodego naukowca podjął prace badawcze, głównie nad epidemiologią duru plamistego, lecz także innych chorób zakaźnych z grupy tzw. pięciodniowej gorączki. W oparciu o te badania przygotował rozprawę doktorską „Badania epidemiologiczne i serologiczne nad durem plamistym”, którą obronił w maju 1937 roku w wieku 27 lat. Był już wówczas kierownikiem Centralnego Laboratorium Biologicznego Instytutu Higieny w Warszawie. Pełnił tę funkcję do wybuchu wojny, nie zrywając współpracy z Instytutem Lwowskim, z którym przeprowadzał badania terenowe oraz profilaktyczne akcje szczepienne.

W okresie okupacji obu najeźdźców prof. R. Weigiel mianował dr. Henryka Mosinga kierownikiem laboratorium Instytutu oraz swoim zastępcą do spraw naukowych. Był on już wtedy znanym w kraju i zagranicą naukowcem i autorytetem w zakresie epidemiologii. O zaufaniu, jakim go obdarzył, świadczy fakt, że to głównie Mosing i dr Anna Herzig decydowali o zatrudnieniu ludzi w Instytucie (zwłaszcza w charakterze karmicieli wszy), kiedy stał się on schronieniem dla ogromnej rzeszy polskiej inteligencji, członków ruchu oporu, młodzieży akademickiej. Dzięki odwadze i samozaparciu dr. Mosinga szczepionka trafiała nie tylko do okupanta, ale także do oddziałów AK w okręgu lwowskim, getta warszawskiego, obozu przy ul. Janowskiej we Lwowie, a nawet KL Auschwitz. Szczepieniami objęto dzieci w sierocińcach, ludzi tzw. zwiększonego ryzyka, alumnów seminarium i osoby duchowne. Korzystając ze specjalnej przepustki, jako lekarz docierał, głównie wieczorami i nocą, do chorych pozbawionych często środków do życia lub ukrywających się, których leczył, dostarczał im niezbędne lekarstwa, a często wspierał materialnie i duchowo.

Nowe wyzwania

Pod koniec wojny Niemcy zlikwidowali Instytut Weigla, profesor został zmuszony do opuszczenia Lwowa, a Henryk Mosing pozostał w rodzinnym i ukochanym mieście, które powtórnie znalazło się pod okupacją sowiecką. W lutym 1945 roku w Przemyślu zmarł ojciec, rodzina została za Sanem, później rozproszyła się po Polsce. We Lwowie wzrosła liczba chorych potrzebujących pomocy „dobrego doktora”.

Władze radzieckie postanowiły reaktywować Instytut i uruchomić produkcję szczepionki metodą Weigla. Zadanie to powierzono dr. Mosingowi. Z przesłanek humanitarnych objął on kierownictwo naukowe placówki, która nosiła teraz nazwę Instytut Epidemiologii. Skompletował nową i prężną kadrę warunkowo-badawczą, która pod jego kierownictwem podjęła studia epidemiologiczne i badania serologiczne nad tyfusem plamistym, nie tylko na obszarze dawnych ziem II Rzeczpospolitej, ale całej Ukrainy i republik sąsiednich, aż po Kaukaz i Syberię.

Zgodnie z ustawodawstwem sowieckim doktorowi najpierw odebrano tytuły naukowe, następnie je przyznano w 1948 roku. Nadano mu stopień kandydata nauk po dojściu do władzy Chruszczowa – doktora nauk Związku Radzieckiego. To głównie jego zasługą była likwidacja ognisk zachorowań na tyfus plamisty, wynalezienie łatwego testu na wykrywalność zarazków tej choroby.

Jako naukowiec Henryk Mosing ma w swoim dorobku blisko 60 prac naukowych z zakresu bakteriologii i epidemiologii chorób zakaźnych, głównie tyfusu – w języku polskim, rosyjskim, ukraińskim i francuskim, setki referatów wygłoszonych lub opublikowanych w periodykach, recenzował wiele prac doktorskich i kandydackich przygotowanych w różnych instytucjach i placówkach naukowych ZSRR, wykształcił i wypromował ośmiu własnych kandydatów nauk medycznych oraz został uznany za twórcę lwowskiej szkoły riketsjologów. Choć władze komunistyczne wiedziały, że jest człowiekiem wierzącym, nawet przeciwnikiem ideologicznym, nie mogły negować jego ogromnej wiedzy, pasji poznawczej i dorobku naukowego.


Nagrobek ks. Henryka Mosinga na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie
Fot.Archiwum

Niezwykłe powołanie

Ten głęboko religijny i mocno związany z Kościołem człowiek boleśnie przeżywał skutki ateistycznej polityki nowego okupanta, walki wytoczonej przez władze komunistyczne obu obrządkom. Wiedział o aresztowaniach i zsyłaniu do gułagów setek księży, widział zamykane i bezczeszczone świątynie we Lwowie i innych miastach na Kresach, znał skutki wyjałowienia ducha za Zbruczem i w republikach zakaukaskich. Wspomagał i leczył duchownych, którzy potajemnie sprawowali obrządki albo zwolnieni z obozów starali się pełnić misję ewangelizacyjną. Przyjaźnił się z o. Rafałem Kiernickim OMF, którego poznał już jako kapelana AK pomagającego dostarczać szczepionkę i lekarstwa do leśnych oddziałów. Po powrocie ojca z sowieckich obozów wtajemniczył go w osobiste, bardzo skryte plany służenia Bogu i Kościołowi.

Pod koniec lat pięćdziesiątych Henryk Mosing postanowił zostać księdzem. To pragnienie nasiliło się na przełomie lat 1958–1959, gdy Mosing zajął się ciężko schorowanym biskupem wschodniego obrządku, Mikołajem Czarneckim, który po powrocie do Lwowa z łagrów próbował zorganizować podziemne struktury Kościoła grecko-katolickiego. Od niego w obecności o. Rafała otrzymał w nocy przed Trzema Królami w 1959 roku w prywatnym mieszkaniu święcenia tonsury, co przed Vaticanum II oznaczało przyjęcie do stanu duchowego. I nie wiadomo, jak dalej potoczyłyby się losy tego powołania, gdyby biskup Czarnecki nie zmarł trzy miesiące później.

Realna okazja otrzymania święceń kapłańskich pojawiła się dwa lata później. Wcześniej Henryk Mosing starał się o to u biskupów litewskich, ale wycofał się, gdy mu oznajmiono, że o tym fakcie trzeba powiadomić władze.

Dr Mosing po raz pierwszy po wojnie odwiedził Polskę w 1957 roku, żeby w Krakowie uczestniczyć w pogrzebie prof. Rudolfa Weigla. Nad jego trumną wygłosił mowę pożegnalną. Prawdopodobnie już wtedy swoje zamiary ujawnił arcybiskupowi Eugeniuszowi Baziakowi,którego znał jeszcze jako metropolitę lwowskiego. Do drugiego spotkania doszło w 1959 roku. Wówczas rozmawiał również z ówczesnym biskupem pomocniczym Karolem Wojtyłą, który następnie zreferował sprawę oraz przekazał oficjalną prośbę doktora wraz z podaniem o zwolnienie od studiów teologicznych i udzielenie święceń kapłańskich prymasowi, kard. Stefanowi Wyszyńskiemu.

Oficjalnym powodem przyjazdu do Polski w 1961 roku była chęć odwiedzenia chorej siostry w Warszawie. Towarzyszył mu usynowiony chłopiec Władysław Łukasiewicz-Mosing, którego profesor wykształcił później na lekarza. We wzruszającej rozmowie z prymasem Wyszyńskim pięćdziesięcioletni alumn szczerze przedstawił powody, dla których pragnie zostać kapłanem, oraz nakreślił sytuację Kościoła na Ukrainie. Zamiast spodziewanego egzaminu Henryk Mosing usłyszał jedynie pytanie kardynała: „Czy pan wie, na co pan idzie?”.

W pełnej tajemnicy, w kaplicy sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Laskach nocą 20 września 1961 roku kard. S. Wyszyński wyświęcił go na diakona, a kolejnej nocy, w liturgiczne święto św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty, Henryk Mosing otrzymał święcenia kapłańskie. Odtąd pełniąc przyjęte obowiązki, używał pseudonimu Ojciec Paweł przez wzgląd na duchową bliskość postaci apostoła narodów. Jedynymi świadkami tego zdarzenia byli zakrystianka s. Teresa Landy i – według pewnych relacji – długoletni przyjaciel, ks. Aleksander Fedorowicz. Istnieją jednak przesłanki, że drugim świadkiem był ks. Antoni Marylski.

Misja

Kiedy Henryk Mosing jako lekarz odwiedzał we Lwowie ludzi schorowanych, często starych i opuszczonych – zwłaszcza po 1945 roku i po masowych wysiedleniach Polaków – stwierdzał, że wielu z nich bardziej aniżeli pomocy medycznej potrzebuje wsparcia duchowego.

Ojciec Paweł mógł – kiedy się nadarzyła okazja – pomagać ludziom jako lekarz i jako kapłan. Korzystając również z możliwości służbowych wyjazdów na bezkresne tereny sowieckiego imperium – od Lwowa, Wołynia, Białorusi i Mołdawii, po Kaukaz, Chabarowski Kraj i Syberię – przeważnie, kiedy pojawiały się sygnały o zachorowaniach na tyfus, lecz także jako konsultant naukowy czy uczestnik sympozjum, spotykał ludzi, którzy od lat nie mieli możliwości kontaktowania się z księdzem katolickim. W ukryciu udzielał im sakramentów świętych, ewangelizował, po domach odprawiał Msze Święte.

Po przejściu na emeryturę w 1973 roku wyjazdy duszpasterskie przybrały zorganizowane formy, były ukierunkowane tam, gdzie pojawiła się pilnie potrzeba obsłużenia większej liczby wiernych albo kiedy go o to porosili księża mający zezwolenie na działalność duszpasterską. Bywało, że zwolniony z łagru kapłan nie miał takiej „priwiezdki”, więc działał nielegalnie, bo tego potrzebowali wierni. Wtedy ryzyko dekonspiracji było dużo większe. Ksiądz Mosing był jakby „pogotowiem duchownym”, potrafił spowiadać kilkanaście godzin bez przerwy, potem zmieniał miejsce, nauczał, chrzcił, odprawiał Mszę Świętą i znów spowiadał. Wspierał również duchowo i materialnie księży greckokatolickich i ich rodziny.

Już jako emeryt odwiedził Kraków i tamtejszego kardynała metropolitę. Przyszły papież z uwagą przyjął wiadomość, iż jeszcze podczas pracy w Instytucie ks. Henryka uczył łaciny, greki, a nawet teologii moralnej kilku chłopców, którzy tam pracowali. Wykorzystywał w tym celu oddział szczególnie zagrożony epidemiologicznie, do którego nie miały wstępu nawet kontrole sanitarne. Karol Wojtyła zachęcił go wówczas, by w tych warunkach, z zachowaniem ostrożności, próbował przygotować młodych ludzi do dawania szczególnego świadectwa wiary, formować ich jako przyszłych ludzi Kościoła. To dało początek ukrytej „Wspólnocie pod wezwaniem św. Wawrzyńca”, która skupiała wokół niego młodych chłopców chcących służyć Bogu – formy zakonspirowanego seminarium duchowego. Ponieważ istniała obawa, że w Instytucie władze wpadną na jego trop, ks. Henryk zakupił mieszkanie w domu przy dawnej ul. Kochanowskiego 82 (dziś K. Lewickiego) we Lwowie, gdzie mógł przyjmować chorych i w miarę bezpiecznie pracować z młodzieżą. Kilku z jego wychowanków zostało wyświęconych na księży, niektórzy, jak obecny sufragan lwowski ks. Leon Mały, w tajemnicy, bez kończenia studiów seminaryjnych.

Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości i reaktywowaniu administracji kościelnej wielu młodych księży już jako alumni seminarium, w którym ks. prof. Mosing wykładał łacinę i grekę, znalazło się pod niezwykłym urokiem i głębokim wpływem duchowym Ojca Pawła. Jego mądrej rady poszukiwali kapłani przybywający z Polski młodzi prezbiterzy z Rygi, aspiranci do stanu duchowego. Ten niezwykle skromny i słaby fizycznie człowiek miał niespożytą energię duchową, potrafił zjednywać serca, często zarażać humorem, ale i onieśmielać pokorą, głębią życia wewnętrznego. Był człowiekiem modlitwy i cierpienia. Niegojąca się latami rana na nodze utrudniała mu chodzenie, a pięć lat przed śmiercią, po rozległym wylewie i częściowym paraliżu, praktycznie nie wstawał z łóżka. Ostatnią Mszę Świętą odprawił 13 listopada 1999 roku. Dwa tygodnie później, po wewnętrznym krwotoku odszedł na spotkanie z Panem.

Uroczystościom pogrzebowym na Cmentarzu Łyczakowskim przewodniczył jego wychowanek, bp Leon Mały, który na zakończenie homilii powiedział m.in.: „Ksiądz Doktor nie umiał cierpieć tylko trochę, chciał cierpieć dużo, nie umiał dawać trochę, ale oddawał całe serce każdemu. Jak Chrystus jest cały w każdej cząsteczce, tak on dla każdego dawał wszystko”. I nazwał ks. Mosinga Wawrzyńcem naszych czasów. Ktoś inny napisał, że Lwów pożegnał człowieka sprawiedliwego, męczennika wiary. Po dziesięciu latach od śmierci można również powiedzieć, że kandydata na ołtarze.

Jan Jaśniak

Artykuł ukazał się w numerze 01/2010.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej