Spiritus Ursynoviensis

2013/01/18

Mity to mają do siebie, że potrafią się… rozwiewać. Tak od lat rozwiewa się mit Ursynowa jako „betonowej pustyni”, „wielkiej sypialni”. Ale chyba nie może być inaczej w sytuacji, gdy – według statystyk – co trzeci mieszkaniec tej dzielnicy ma wyższe wykształcenie, gdy w pewnym okresie „władza ludowa” osiedlała na Ursynowie inteligencję twórczą, ludzi mediów, artystów. Tak powstała niezła „masa krytyczna”. Ta masa często eksploduje wydarzeniami artystycznymi dużej rangi. Na pierwsze miejsce wysuwają się zdecydowanie sztuki plastyczne, a najlepsze pole obserwacji efektów tej twórczej aktywności stanowią doroczne wystawy wielkopostne w największych ursynowskich świątyniach: św. Tomasza Apostoła i Wniebowstąpienia Pańskiego. To zwykle duże, starannie przygotowane przedsięwzięcia, w które angażuje się czołówka ursynowskich artystów. Toteż efekty bywają wspaniałe, skłaniające do refleksji wielostronnej: o życiu każdego z nas, naszym przeznaczeniu, naszej wierze, sztuce wreszcie.

Najważniejszy dramat w historii człowieka

Nic nigdy nie inspirowało artystów bardziej niż religia. Zaś wśród wielu ważnych religijnych motywów na pierwsze miejsce zdecydowanie wysuwa się tematyka pasyjna, co zupełnie zrozumiałe. Wchodząc w nią, jesteśmy w centrum naszej wiary. Niewyobrażalne cierpienie Syna Bożego, podjęte dobrowolnie za każdego z nas, można artystycznie interpretować i wyobrażać bez końca. Współczesna sztuka zaś – wniosła w ten obszar zupełnie nowe możliwości ekspresji, niedostępne tradycyjnemu malarstwu i rzeźbie. Materiały i narzędzia dzisiejszego artysty czynią refleksję nad męką Chrystusa nieporównanie bogatszą, bardziej przejmującą, głębszą.

„Czekam na Was…”

Wielkopostną instalację artystyczną pod takim tytułem otwarto na progu Wielkiego Tygodnia w dolnym kościele parafii Wniebowstąpienia Pańskiego. Znakomite warunki przestrzenne sprawiają, że wnętrze to jest od dawna wykorzystywane nie tylko do celów kultowych. Nie musi tu być zresztą – i nie ma – kolizji: oba wątki współistnieją tam z wielkim pożytkiem.


Jacek Fredro Ojda: Instalacja Stacja XIV
Fot. Jerzy Bojarsk

Trafnie nazwano ten pokaz instalacją – nie miał on bowiem charakteru typowej wystawy, był właśnie aranżacją przestrzeni. 25 artystów plastyków pokazało prace o różnym poziomie artystycznym i bardzo dużym zróżnicowaniu formalnym – od małych płócien po instalacje niemal monumentalne, jak Stacja XIV – Grób Pański Fredo Ojdy, porażający czystością środków, zarazem oszczędny i wyrafinowany wizualnie, do tego wzbogacony o elementy multimedialne: kontemplując tę pracę, słuchało się pięknego wykonania przez Andrzeja Mitana, poetę, wokalistę, performera, fragmentów Księgi Hioba w przekładzie Miłosza.

Duże wrażenie robiła instalacja autorek wystawy: Anny Motti-Szlązak i Barbary Szczeniowskiej, inspirowana Całunem Turyńskim. Przez ciekawe ustawienie luster skomponowanych z odbitym na płótnie wizerunkiem Chrystusa osiągnięto zaskakujący efekt przestrzenności, głębi. Patrząc w twarz Zbawiciela, widziało się otchłań Tartaru, do którego zstąpił po śmierci, bezdenną zupełnie i jakoś straszliwie jasną, czystą, sterylną. A czasem zobaczyło się tam własną twarz.

Zwracała też uwagę instalacja Jerzego Derkacza Tryptyk stacja XII, XIII i XIV. Artysta nawiązał do swojej ubiegłorocznej pracy, w której świetnie organizował przestrzeń, wykorzystując do tego tylko metalową siatkę. W tym roku dwuwymiarowa wcześniej instalacja została uprzestrzenniona, przybrała postać reliefu. Przez surowość i prostotę tryptyk robił duże wrażenie.

WartoWarto wspomnieć o stacjach Drogi Krzyżowej autorstwa Jana Rylke, odważnie, chwilami ryzykownie sięgającego do konwencji pop i o prostych czarno-białych grafikach – stacjach Via Dolorosa Feliksa Mostowicza i o wkomponowanych w drabinę takich samych stacjach delikatnie, szkicowo zda się „zaznaczonych” ledwie, muśniętych piórkiem czy ołówkiem przez Włodzimierza Dawidowicza, komisarza wystawy.

„Dokonało się…”

Równie bogate, jeśli nie bogatsze przeżycia oferowała otwarta w „Galerii na emporach” (kościół św. Tomasza) wystawa pod tytułem Dokonało się. Pojawiły się tam niektóre nazwiska z wyżej omawianej wystawy Czekam na Was…, ale były i nowe, ważne: Janusz Ducki, Irena Moraczewska, Tomasz Łączyński.

Zachwycające były szkła Łączyńskiego – grube, chropowate tafle, mniejsze lub większe, niektóre z elementami malarskimi, prześwietlonymi stłumionym (z powodu grubości szkła) światłem. Uwagę zwracał tryptyk Jerozolima – fragment miasta z dużych szklanych zastawek, wyludniona smutna przestrzeń… To Jerozolima w dniu zabicia Syna Bożego… Określona jest dokładnie data i godzina… Piękna była też Studnia czasów tego samego autora.

Obiekt rzeźbiarski Bez tytułu Jakuba Łęckiego zachwycał sugestywnością i tajemniczością zarazem: podczepione do łańcuchów stalowe klamry rozrywały spękane drewniane kloce, jakby miały za zadanie nie pozwolić, by pęknięcia się zrosły… By się rany zagoiły? A może miały te rany szerzej otworzyć? Osmalone przez ogień proste deski z krwawymi znamionami, układającymi się w odległy, ale niewątpliwy kształt krucyfiksu – jakby ślady po ranach kogoś, kto był tam, a kogo już nie ma: ślady wskazują na rozpostarte szeroko ramiona, na skrzyżowane nogi, jeden ślad został tam, gdzie wyciekłaby krew z przebitego boku… To przejmująca instalacja Kazimierza Furgi Ukrzyżowanie.


Anna Motti-Szlązak: Volto Santo
Fot. Jerzy Bojarsk

Dwie piękne prace, których wspólnym tematem był krucyfiks, pokazali Irena Moraczewska i Jerzy Derkacz. Krzyż Derkacza miał ramiona jak skrzydła, w kontraście – pionowa belka była prosta, surowa. Moraczewska w swoim obiekcie Drzewo życia krzyż wyznaczyła niezamalowaną, transparentną przestrzenią, wyjętą z tła. W jej centralnym punkcie – poetycka zupełnie wizja Zbawiciela, drewniany totem właściwie, skontrastowany ze szklistą czystością tła.

Galeria Działań, czyli tygiel

Czołówka ursynowskich artystów plastyków była lub jest w jakiś sposób związana z działającą od 20 lat przy ul. Marco Polo Galerią Działań, kierowaną przez Jacka Fredo Ojdę. Ta autorska galeria sztuki nowoczesnej to jedno z najlepiej kojarzonych miejsc na kulturalnej mapie Warszawy i poza nią. Częste wernisaże młodych głównie (choć nie wyłącznie!) artystów dają okazję do pierwszych kontaktów absolwentów wyższych uczelni artystycznych z publicznością i krytyką. Przy czym Ojda starannie dobiera to, co prezentuje. Nie ma tam przypadkowości – są ciekawe wystawy, koncerty młodych kompozytorów i wykonawców, wieczory autorskie, koncerty okolicznościowe. To miejsce tętni życiem – promuje, edukuje, rozwija, konfrontuje. Jest miejscem, gdzie dobrze jest zacząć, i miejscem, do którego się wraca, gdzie dyskutuje się o sztuce, toczy się czasem zajadłe spory o sztukę współczesną. Środowisko artystyczne docenia to, że ma się gdzie spotkać, co w dzisiejszych skomercjalizowanych i brzydko często zestandaryzowanych czasach i miejscach jest po prostu ważne.

Funkcjonowanie Galerii Działań nie jest przypadkowe, jak nieprzypadkowe jest silne środowisko artystyczne Ursynowa. Bo to kwestia klimatu, aury artystycznej, której stworzenie jest wielką zasługą Ojdy – uznanego i cenionego performera i autora instalacji, ale też aktywnego animatora życia artystycznego. Galeria Działań organizuje – oprócz normalnych wernisaży – festiwale artystyczne, seminaria dla młodzieży szkolnej i nauczycieli, zajęcia dla dzieci.

Ta krótka wycieczka po duchowym i artystycznym Ursynowie powinna być pouczająca i krzepiąca. W końcu jest wiele dużych osiedli, „betonowych pustyń”, „sypialni dla ludu”, które ani pustyniami, ani sypialniami być przecież nie muszą…

Wojciech Piotr Kwiatek

Artykuł ukazał się w numerze 05/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej