Strażnik moralności

2013/01/18
2E Civitas Slajder
Obraz przedstawiający św. Stanisława BM z około 1490 roku, przechowywany w klasztorze franciszkanów w Krakowie

Wersja o poćwiartowaniu ciała biskupa Stanisława, a potem o jego cudownym zrośnięciu, stała się elementem budującym świadomość narodową.

Długo byłoby o tym mówić – w ten sposób w swojej kronice Gall Anonim wykręcił się od wyjaśnienia dokładnych przyczyn konfliktu biskupa Stanisława ze Szczepanowa z królem Bolesławem Śmiałym. Dowiadujemy się tylko tyle, że biskup popełnił zdradę i właśnie za to król wydał go na śmierć przez obcięcie członków.

„To powiedzieć wolno, że nie powinien był pomazaniec na pomazańcu jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. To bowiem wiele mu zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował, gdy za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków” – pisze Gall Anonim.

Biskupia zdrada?

Słowo „zdrada” brzmi dziś niezwykle mocno, ale wówczas kronikarz w ten sposób mógł określać po prostu sprzeciw wobec władcy. A rzeczywiście biskup miał powody, żeby się sprzeciwiać. Jego kościół katedralny znajdował się na zamku królewskim, więc z bliska widział, jak postępuje monarcha. Konflikt z królem skończył się męczeńską śmiercią Stanisława.

Ten jeden z najbardziej znanych polskich świętych, główny patron Polski, urodził się w 1036 roku w Szczepanowie na terenie obecnej diecezji tarnowskiej. Studiował w Gnieźnie i Paryżu. Jego zdolności i gorliwość zapewne spowodowały, że został wybrany, najprawdopodobniej przez księcia Bolesława, na następcę zmarłego biskupa krakowskiego Lamberta. Było to w 1072 roku.

Został biskupem diecezji rozległej terytorialnie, ale słabo zaludnionej. Na terenie 55 kilometrów kwadratowych żyło zaledwie 250 tysięcy ludzi. Kościołów i księży było mało, polskie struktury kościelne dopiero się tworzyły. Stanisław wykonywał normalne obowiązki biskupie, przy czym bardzo troszczył się o podniesienie karności wśród duchowieństwa. Z dużym wysiłkiem szukał środków umożliwiających działalność instytucji kościelnych.

Grób św. Stanisława szybko stał się miejscem coraz liczniejszych pielgrzymek. Papież Innocenty IV kanonizował go w 1253 roku

Wskrzeszenie rycerza Piotra

Zachowało się opowiadanie o sporze sądowym Stanisława o wieś nabytą od rycerza Piotra. Spadkobiercy rycerza podobno zakwestionowali transakcję. Co zrobił wtedy biskup? Otóż, wobec braku innych świadków wezwał przed sąd samego zmarłego rycerza. Od tamtej pory wskrzeszony rycerz Piotr często towarzyszy Stanisławowi na obrazach.

W żywotach patrona Polski pisano także, że „biskup nie zamykał uszu na wołanie biedaków, a uciśnionych, którzy znikąd nie mieli pomocy, bronił przed gwałtownikami, wspomagał wdowy, małoletnich i sieroty, litościwą opiekę roztaczał nad nieszczęśliwymi”.

W sposób oczywisty biskup krakowski musiał angażować się w politykę. „Na Wawelu rezydował władca i z tej racji koncentrowały się tam sprawy całego państwa. W tę działalność mocno musiał się angażować Kościół, a tym samym jego najwyższy przedstawiciel w Krakowie, czyli tutejszy biskup. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem, a także z konieczności, duchowni pracowali przede wszystkim w kancelarii władcy” – pisze ks. Antoni Żurek w książce „Stanisław ze Szczepanowa”.

Niewierne żony i kulejąca gospodarka

Wkrótce po koronacji Bolesława Śmiałego w 1076 roku relacje między nim a Stanisławem się pogorszyły. Wiosną 1077 roku król wybrał się na Węgry i Ruś, aby pomóc tamtejszym władcom w odzyskaniu tronu. Wyprawy te spowodowały jednak przedłużającą się nieobecność króla w kraju. Sytuacja wewnętrzna w Polsce była wtedy bardzo nieustabilizowana. Tylko silny i przede wszystkim obecny w kraju władca mógł nad tym zapanować. Tymczasem króla i jego wojska nie było. Na skutki nie trzeba było długo czekać. W kraju zapanował chaos, gospodarka zaczęła kuleć, a żony niektórych rycerzy przestały troszczyć się o wierność wobec nieobecnych mężów i o wspólny, małżeński majątek. W końcu wiadomości te dotarły do rycerzy przebywających razem z królem. Nie mogli oni liczyć na szybki powrót do kraju, zaczęły się więc dezercje. Wracali pojedynczo do Polski i zastawali na ogół sytuację złą. „Zdarzało się – pisze ks. Żurek – że musieli siłą odbijać swoje włości. Inni siłą przywracali porządek we własnych posiadłościach. Wielu z nich zapewne posuwało się przy tym także do zemsty. Nie zapominajmy, że siła i okrucieństwo oznaczały wtedy także władzę. Przy okazji dochodziło do łamania prawa, bo chłopi podlegali władzy sądowej króla. Rycerze dochodzący swoich praw, a może mszcząc się na chłopach, nie uszanowali wyłącznego prawa króla do ich sądzenia, co zostało odczytane za zamach na władzę królewską. Obok kwestii majątkowych pozostawał problem niewiernych albo też siłą uprowadzonych żon oraz zrodzonego w tych nowych związkach potomstwa. Znów można sobie łatwo wyobrazić falę okrutnych rozstrzygnięć także na tym polu. Zdradzeni mężowie karali niewierne żony, często je przepędzając”.

Okrutny Śmiały

Uciekający z armii żołnierze w oczywisty sposób ogromnie irytowali króla. Narażali na szwank jego autorytet. Bolesław postanowił szybko wracać do kraju, tym bardziej, że nie było już po co przebywać na Rusi, gdzie wojska polskie nie odniosły triumfu. Po powrocie przystąpił do wyrównywania rachunków. Surowo karał dezerterów, mścił się na niewiernych małżonkach, argumentując przy tym, że jest obrońcą moralności chrześcijańskiej. Okrucieństwo króla dotykało bezbronną ludność, ale też rycerzy i przedstawicieli wpływowych rodów. Gnębieni ludzie także zapragnęli zemsty na królu. Konflikt wciąż narastał.

I wtedy wkroczył biskup Stanisław. Nie znamy oczywiście dokładnego przebiegu wydarzeń, ale można przyjąć, że biskup upominał króla, aby ten zaniechał okrutnych czynów. Ten nie posłuchał. Historycy spierają się, czy biskup nałożył w tej sytuacji na króla karę ekskomuniki. Mogłyby na to wskazywać słowa Wincentego z Kielczy, który napisał, że biskup najpierw upominał króla, a później zabronił mu wchodzić do kościoła. Kara ekskomuniki funkcjonuje oczywiście do dzisiaj, ale w tamtych czasach jej skutki praktyczne były o wiele bardziej dramatyczne. Ukarany nie tylko nie mógł korzystać z posługi Kościoła, ale też był izolowany społecznie. Wierzący musieli zerwać kontakty z takim człowiekiem. Jeżeli kara dotyczyła króla, to łatwo sobie wyobrazić, jakim prezentem była dla opozycji, która mogła odmówić posłuszeństwa władcy i tym samym pozbawić go władzy.

Z relacji Galla Anonima wynika, że Bolesław Śmiały wydał w tej sytuacji biskupa na „obcięcie członków”. Potraktował napom nienie biskupie jako przestępstwo i występek przeciwko władzy królewskiej. „Obcinanie członków”: języka, rąk, nóg, wydłubywanie oczu, funkcjonowało w tamtych czasach jako praktyka karania. Jednak na czaszce Stanisława są ślady świadczące o zamordowaniu.

Ks. Żurek pisze, że w tamtych czasach król był w państwie najwyższym sędzią i nie istniał żaden kodeks przewidujący kary za poszczególne wykroczenia. W praktyce wszystko zależało od decyzji króla. Jeśli uznał kogoś za winnego, to było równoznaczne z wydaniem wyroku. „Swoim postępowaniem wobec rycerzy i ich niewiernych żon król Bolesław dowiódł, że to on miał najwyższą władzę i stanowił prawa. Trudno w takim przypadku myśleć o przewodzie i wyroku sądowym na Stanisława w naszym rozumieniu. Wola władcy równa była wyrokowi sądowemu” – pisze ks. Żurek.

Król sam zabija

Jak wyglądała sama śmierć biskupa? Kadłubek opisuje, że oto sam król „podnosi świętokradzkie ręce, (…) sam zabija”. A potem, w furii, maltretuje jeszcze martwe ciało biskupa i sieka je na kawałki. Jednak zachowane relikwie takiego rozczłonkowania nie potwierdzają. Stanisław zginął na krakowskiej Skałce 11 kwietnia 1079 roku. Jego ciało złożono do grobu w kościele na Skałce. Powoli jego postać zaczęła urastać do rangi symbolu. Natomiast król Bolesław musiał zmierzyć się z trudną sytuacją, jaka teraz nastąpiła. Stracił poparcie nawet swojego najbliższego otoczenia. Przestał panować nad sytuacją w kraju. W końcu musiał uciec na Węgry, gdzie zmarł w nieznanych okolicznościach.

Z czasem mało kto już o nim pamiętał. Natomiast grób Stanisława stał się miejscem coraz liczniejszych pielgrzymek. Kult jeszcze bardziej stał się popularny, kiedy przeniesiono zwłoki Stanisława ze Skałki do katedry wawelskiej. Papież Innocenty IV kanonizował go w 1253 roku.

W opinii większości Polaków podłożem całego konfliktu między biskupem Stanisławem a królem Bolesławem Śmiałym były kwestie moralne, a w dalszej perspektywie patriotyczne. Biskup przypomniał królowi o obowiązujących go – i dobrowolnie przez niego przyjętych – zasadach moralności chrześcijańskiej. Skoro król deklarował się władcą chrześcijańskim, to powinien w swoim zachowaniu, także w sprawowaniu władzy, przestrzegać zasad obowiązujących wszystkich chrześcijan, w każdym czasie i na każdym miejscu. Biskup Stanisław zdawał sobie także sprawę ze skutków społecznych postępowania króla. To nie było tylko grzeszne działanie, za które groziła odpowiedzialność przed Bogiem. Sposób, w jaki król mścił się na rycerzach, niewiernych żonach, a także innych uczestnikach niepokojów, groził wybuchem większego niezadowolenia, a może buntu i w dalszej konsekwencji destabilizacją państwa. Stąd Biskup odważył się przestrzec króla przed „zagładą królestwa”. Państwo i społeczeństwo idzie zawsze ku zagładzie, gdy przestają być przestrzegane zasady moralne.

Fragment książki ks. Antoniego Żurka „Stanisław ze Szczepanowa

Piotr Chmieliński

Artykuł ukazał się w numerze 05/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej