Szkodliwość komunizmu trwa!

2014/06/24

Mało kto ze współczesnych ludzi wie, że już w 1846 r. papież Pius IX ostrzegał przed komunizmem. 

W encyklice Qui pluribus z 9 listopada tegoż roku pisał: „szkaradna i najbardziej przeciwna prawu nawet naturalnemu doktryna, jak ją nazywają, komunizmu, która raz dopuszczona, do gruntu wywróci prawa, stosunki i własność każdego, a wręcz także samą społeczność ludzką” (zob. Breviarium fidei nr 523). (Pontyfikat tego opatrznościowego męża Kościoła katolickiego, ogłoszonego 3 września 2000 r. przez Jana Pawła II błogosławionym, trwał blisko 32 lata i był, jak dotychczas, najdłuższy po pontyfikacie św. Piotra Apostoła).

Papst Pius XI.
Pius XI /Fot. Wikipedia

Jesteśmy świadkami, jak ohyda komunizmu zawojowała świat kultury europejskiej i światowej. Pogarda dla człowieka stała się nawet normą dla budowania tzw. nowoczesnego społeczeństwa. Jak bardzo do ekspansji tej szaleńczej doktryny pasują choćby słowa Aldousa Huxleya, autora Nowego wspaniałego świata – powieści nota bene będącej z dużym prawdopodobieństwem plagiatem dzieł polskiego autora, Mieczysława Smolarskiego. Huxley powiedział: „Nigdy dotąd tak niewielu nie zdołało ogłupić tak wielu”.

Wiele prawdy jest w tym powiedzeniu. Nic więc dziwnego, że i pytania rodzące się na kanwie komunizmu są liczne. Zatem dlaczego takie doktryny, jak komunizm, zdobywają posłuch u ludzi? W jaki sposób przenikają do świata kultury, wywracając jej logiczne, moralne i perspektywicznie twórcze fundamenty, zasady i drogowskazy? Dlaczego zamiast odstraszać swoim prostactwem i wulgarnością, wpuszczają swój destrukcyjny jad w delikatne i wymagające zdecydowanej ochrony obszary życia społecznego? Dlaczego człowiek cieszący się inteligencją kładzie swoją osobową godność na ołtarzu ich rewolucyjnych ofiar?

2014-05-06_142706
Znak, pod którym zamordowano miliony ludzi na całym świecie.

Tak, trzeba to głośno wypowiadać po to, aby przestrzegać. Otóż „ofiarniczej strawy” rewolucyjnego molocha nie sposób nie wiązać z przyzwoleniem najpierw na terroryzm, a następnie na bratobójczą wojnę domową i oczywiście międzypaństwową. Gdy w historii politycznej pojawił się problem moralny, co należy robić z tyranem – do opinii Platona i Arystotelesa uczących, że rządy tyranów są przestępstwem, oraz do średniowiecznego rozróżnienia tyranów na nielegalnych, których mógł zgładzić każdy, i legalnych, których można było usunąć tylko na mocy wyroku publicznego – swoje jednoznaczne zdanie, że tyrana należy zgładzić wszystkimi możliwymi środkami, dołożył Fran- çois Babeuf (1760–1797), prekursor teorii komunizmu i założyciel tajnego Sprzysiężenia Równych podczas rewolucji francuskiej. Tutaj dodajmy, że szczególnego wkładu w rozumienie terroryzmu dokonał niemiecki komunista Wilhelm Weitling (1808–1871). Według niego terrorysta to suma rewolucjonisty i kryminalisty. To chyba najlepiej doprecyzowana definicja terroryzmu. Według Weitlinga terroryzm jest tworzeniem nieba na ziemi piekielnymi metodami przez kryminalistów z rewolucyjnymi przekonaniami. Niewiele różniące się co do meritum dopowiedzenie przedstawia rewolucjonista Michaił Bakunin (1814–1876), twierdząc, że idealnym rewolucjonistą jest przestępca, ponieważ jego działaniom nie towarzyszą wątpliwości moralne. Gdy jeszcze do tego dołożymy teorię amerykańskiego anarchisty Ragnara Redbearda, mamy już poniekąd całość tej smutnej doktryny. Redbeard na temat gloryfikacji siły ogłosił co następuje: „Błogosławieni silni, ponieważ do nich będzie należeć ziemia; przeklęci słabi, oni odziedziczą jarzmo. Błogosławieni bezlitośni, do ich potomków będzie należał świat. O tym, co dobre, a co złe, nie rozstrzyga prawo, lecz siła. Nagi miecz od zawsze stwarza królów i zabija. Wszystkie inne nauki są kłamstwem i pokusami. Każda molekuła, każde zwierzę walczy o swoje życie, robotnicy muszą walczyć o swoje lub zginąć. Przeżycie silniejszego jest żelaznym prawem historii; osobiste tchórzostwo jest największym grzechem zdemoralizowanej epoki”.
W komunistycznym terroryzmie społecznym nie ma nic z Ewangelii. W jej świetle jednakże widać, że terroryzm jest krzywym zwierciadłem odbijającym różne sprzeczności ludzkiej kultury w wymiarze politycznym, ekonomicznym i religijnym, a u ich podłoża leży słabość omamiona grzechem – tym naprawdę chcianym, głęboko przemyślanym i wprowadzonym w życie społeczne. Bomba nienawiści, która zabija i rani ludzi, siejąc grozę strachu i zniszczenia, zostaje uruchomiona zapalnikiem zdeprawowanego, czyli ślepego i ciasnego „komunistycznego” sumienia.

Marks

Opublikowana w 1891 r. encyklika Rerum novarum papieża Leona XIII wyraźnie potępiała idee socjalistyczne, zanim jeszcze realnie zaczęły one rujnować porządek społeczny, co stało się kilkanaście lat później. Leon XIII pisał: „Socjaliści, wznieciwszy zazdrość (ubogich do bogatych) mniemają, że dla usunięcia przepaści między nimi znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym posiadaniem dóbr materialnych, i to w ten sposób, żeby nimi zarządzali bądź naczelnicy gmin, bądź kierownicy państw. Przez tę przemianę posiadania prywatnego na wspólne zapewniającą, jak sądzą, równy podział rzeczy i korzyści, spodziewają się uleczyć obecne zło. To jednak nie rozwiąże trudności, a samej klasie robotników przyniesie w rezultacie szkodę. Jest ponadto ten pogląd niesprawiedliwym; zadaje bowiem gwałt prawnym właścicielom, psuje ustrój państwa i do głębi wzburza społeczeństwo” (nr 3). Jak wiemy, te prorocze słowa stały się faktem.

Obecnie jesteśmy świadkami, jak współczesna kultura polityczno-socjalna nad wyraz łapczywie pije trujące wino z kielicha filozofii marksistowskiej. Niestety nie zauważa, że doznaje zawrotu głowy, tak bardzo bowiem kultura pogubiła się w swej podstawowej samokrytyce. Dość wspomnieć, że jest do czego się odnieść, mając na myśli i doświadczenie historyczne, ale i jakże ważną w tej materii encyklikę Piusa XI z 1937 r. pt. Divini Redemptoris, o bezbożnym komunizmie, w której czytamy m.in.: „Jest to system pełen błędów i sofizmatów, sprzeciwiający się zarówno objawieniu, jak i zdrowemu rozumowi, niszczący wszelki ład społeczny i podważający jego fundament, zapoznający prawdziwe pochodzenie, naturę i istotny cel państwa, negujący prawa należne osobie ludzkiej, jej godność i wolność” (nr 14); „Komunizm jest zły w samej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską. Ci zaś, którzy przez komunizm zwiedzeni przyczyniają się do jego zwycięstwa w swojej ojczyźnie, staną się pierwszymi ofiarami swego błędu. Im starszą i wspanialszą tradycją chlubi się kraj, do którego komunizm zdoła się wedrzeć, tym większych spustoszeń dokona w nim nienawiść bezbożnych” (nr 58).

Do dzisiaj Europa nie potępiła marksistowskiego komunizmu jak np. faszyzmu, chociaż jej Wschód został przez komunizm zmiażdżony. Dlaczego? Bo Zachód zachłysnął się marksizmem, który przez ruchy socjalistyczne, tj. ideologię bezklasowego społeczeństwa i liberalnej moralności oraz walkę z Kościołem wpełznął w prawie każdą myśl i dziedzinę życia społecznego. Celem „nowoczesnego” komunizmu, podobnie jak marksizmu, jest rewolucja społeczna, oczywiście nie przez jawny totalizm partyjno-polityczny, ale przez totalizm niemoralności, choćby ideologię gender, drogą wypychania dotychczasowego dziedzictwa z życia publicznego i perfidnego zamykania go w skansenach, muzeach i innych ośrodkach tzw. dawnej kultury.

 

Ks. prof. Bogusław Drożdż/kw

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej