W SŁUŻBIE BOGU I OJCZYŹNIE

2013/07/5
Waldemar Smaszcz

Ksiądz Piotr Skarga, którego rok dobiega końca surowo oceniał swoje czasy, odwołując się do sprawdzonych wartości. Warto przypomnieć jego przestrogi dzisiaj, gdy jesteśmy zagubieni pośród jednodniowych prawd

 

Piotr Skarga (1536–1612), zaledwie o sześć lat młodszy od Jana Kochanowskiego, najważniejszego naszego poety nie tylko renesansu, ale całej epoki staropolskiej, żył od niego ponad dwadzieścia lat dłużej i sięgnął swoją działalnością już epoki następnej, potrydenckiej i porenesansowej, czasu wielkiego powrotu człowieka do Boga.

Odrodzenie, określane mianem „złotego wieku” kultury polskiej, wcale nie było tak jednorodne, jak to zostało utrwalone w świadomości nawet wykształconych Polaków. Także dzieło Jana z Czarnolasu dalekie jest od monolitu. Wystarczy obok Pieśni i Fraszek postawić , będący genialną syntezą tradycji horacjańskiej i biblijnej, żeby sobie to uświadomić. Treny są zapisem głębokiego kryzysu światopoglądowego poety.

Psałterz Dawidów

Trenie XVIII poeta z iście popielcową pokorą pochylił głowę przed Panem, wypowiadając słowa, w których można dostrzec zapowiedź niezwykłej liryki Mikołaja Sępa Szarzyńskiego:

My, nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje,
W szczęśliwe czasy swoje,
Rzadko Cię wspominamy,
Tylko rozkoszy zwykłych używamy…

W tej modlitwie, jakże różnej od majestatycznej pieśni Czego chcesz od nas, Panie…, uderza zwłaszcza zgoda na doświadczane cierpienie, przywracające człowiekowi pamięć, że ostatecznie przyjdzie mu stanąć przed obliczem Pana.

Z perspektywy Trenów oraz twórczości pisarzy religijnych, by przywołać poezję wspomnianego Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, niezrównany przekład Biblii ks. Jakuba Wujka (1541–1597), najobszerniejsze dzieło prozy staropolskiej, a także jego kaznodziejstwo, oraz Żywoty świętych (1579) i Kazania sejmowe, ks. Piotra Skargi, obraz epoki wymaga zupełnie nowej syntezy.

Twórczość religijna wyrastała z innych źródeł niż główny nurt literatury renesansowej, co w konsekwencji dało początek nowej epoce w sztuce – barokowi. O ile bowiem odrodzenie wiązało się z „odkryciem” antyku, to progiem sztuki barokowej był sobór w Trydencie (1545– 1563), zwołany w celu powstrzymania szerzącej się reformacji.

Religijne pisarstwo potrydenckie wyróżniało się ostrzem antyreformacyjnym, czego zupełnie nie odnajdziemy w twórczości Kochanowskiego, który przeciwnie, nawet w Psalmach unikał jakichkolwiek spornych kwestii, tak, że po Psałterz Dawidów sięgali zarówno katolicy, jak i protestanci. Ponadto w jego poezji zwraca uwagę nieobecność nurtu maryjnego.

Spór z protestantyzmem – dodajmy – nie sprowadzał się jedynie do spraw doktrynalnych. Niezwykle wyraziście uwidoczniło się to w sztuce, zarówno jeśli chodzi o podejmowaną problematykę, jak i zagadnienia estetyczne. Maryjność była reakcją na zakwestionowanie przez protestantów szczególnego miejsca Matki Bożej w dziele Zbawienia, a bogactwo środków wyrazu artystycznego w jakiejś mierze odpowiedzią na ascetyzm kultu religijnego wyznań reformowanych. Wystarczy porównać wnętrza kościołów protestanckich ze wznoszonymi wówczas świątyniami katolickimi.

Wspomniany ks. Jakub Wujek w kazaniu O obraziech, broniąc ikonografii kościelnej, napisał: „(…) człowiek na tym świecie nie może myśleć o żadnej rzeczy bez umyślnego obrazu, który sobie imaginuje i wyraża w głowie”. Nowa sztuka – zgodnie z postanowieniami soboru w Trydencie – miała poruszać wyobraźnię i kierować ją ku rzeczom wzniosłym, świętym, a dzięki temu utrwalać w człowieku prawdy wiary oraz zasady dobrego postępowania. Artyści poszukiwali środków wyrazu działających zarówno na emocje, jak i intelekt, stąd ogromna rola kontrastu, antytezy, paradoksu.

Widać to także w ówczesnym kaznodziejstwie, w którym chętnie powoływano się na poruszające przykłady, niezwykłe opowieści, poddając je moralnej refleksji. Odchodzono w ten sposób od wzorców renesansowych, skłaniając się ku średniowieczu.

Barokowy prorok

Niedoścignionym wzorem ówczesnego kaznodziejstwa stał się ks. Piotr Skarga. Świadomość tego mieli już współcześni, jednak dopiero po upadku Rzeczpospolitej szlacheckiej, gdy spełniły się roztaczane przez kapłana groźne zapowiedzi tragicznych losów ojczyzny, w pełni dostrzeżono prorocki wymiar jego posłannictwa. Powtarzano nawet, że „tak jak on, nikt w Polsce nigdy nie pisał”. Nie znaczy to, że Piotr Skarga był pisarzem w potocznym tego słowa znaczeniu. Siła jego kaznodziejstwa wynikała nie z jakiegoś szczególnego doboru środków wyrazu czy zabiegów stylistycznych, ale przenikliwości myśli i niezwykłości ukazywanych wizji, przywodzących na myśl starotestamentowych proroków.


Przestrogi ks. Piotra Skargi są jakże aktualne dzisiaj

„Unikał wszelkich sztuczek krasomówczych – mówił o nim Mickiewicz w wykładach w College de France. – Nie zabiegał o pozyskanie życzliwości słuchaczy, nigdy im nie pochlebiał, a najczęściej, wyłożywszy z godnością i surowością senatorom i posłom ich obowiązki, wzniósłszy modlitwę do niebios, poczynał piorunować na występki jednostek i nadużycia publiczne; nigdy jednak nie uderzał w osoby. Sam tylokrotnie napastowany, nie zrobił nigdy żadnej przymówki do nikogo, zwalczał jeno ogólnie złe nauki i zbrodnie”.

Niemal całą działalność kaznodziejską poświęcił rozbiciu religijnemu w Polsce oraz obnażaniu największego – jego zdaniem – problemu czasów mu współczesnych: zupełnej nieprzystawalności szerzącego się modelu życia szlachty do jej obowiązków wobec Boga i ojczyzny. Wówczas dobiegał końca jeden z najważniejszych procesów społecznych doby staropolskiej – przekształcanie się rycerstwa w ziemiaństwo. Skarga dostrzegł prawdziwy dramat, który już wówczas zaczął ważyć na losach ojczyzny i chrześcijaństwa. Szlachta – mówiąc metaforycznie – zdjęła rycerskie zbroje i pozostawiła je puste.

„Skarga – raz jeszcze odwołajmy się do Mickiewicza – nie jest przedstawicielem jednego stronnictwa ani jednej epoki; ogarnia on sobą cały kraj, cały naród z jego przeszłością, teraźniejszością, a nawet przyszłością. Rodziną jego jest Polska”.

Przyszły autor Kazań sejmowych, pragnąc w pełni uczestniczyć w życiu duchowym i społecznym swojej epoki, w 1569 r. wstąpił do zakonu jezuitów, wyjechał na studia do Rzymu. Po powrocie do kraju pracował w kolegiach jezuickich, na polecenie króla zakładał kolegia w Połocku, Rydze i Dorpacie. Był wreszcie rektorem Akademii Wileńskiej, sławnego później uniwersytetu, na którym studiował Mickiewicz.

W 1588 r. został powołany na stanowisko kaznodziei nadwornego Zygmunta III. W 1612 r. opuścił Warszawę i osiadł w Krakowie, gdzie już wcześniej był znany z działalności charytatywnej. Założył Bank Pobożny dla ochrony ludzi niezamożnych przed lichwą, Arcybractwo Miłosierdzia, wreszcie Komorę Potrzebnych [znajdujących się w potrzebie – W.S.] dla ubogich. Zmarł we wrześniu tego samego roku i został pochowany w kościele św. Piotra i Pawła.

Skarga – jak wspomniałem – nie akceptował przemiany społecznej rycerstwa w ziemiaństwo. Obrona chrześcijaństwa i ojczyzny wymagała utrzymania ducha rycerskiego i rycerskich obyczajów: „Do wozów konie najlepsze obracają – wołał – żadnego im i sobie do boju ćwiczenia nie dając”. W 1606 r. wydał Żołnierskie nabożeństwo dedykowane hetmanom Karolowi Chodkiewiczowi i Stanisławowi Żółkiewskiemu, wielokrotnie wznawiane do końca XVIII w.

W swoich dziełach doskonale łączył obserwację polskiej rzeczywistości ze znajomością kierunków i dążeń odnowy potrydenckiej w Europie, która człowiekowi renesansu, zanurzonemu w doczesności, przeciwstawiała żarliwego obrońcę ojczyzny i chrześcijaństwa. Jego Żywoty świętych miały odnowić dążenie do świętości, a ukazywanie rycerskich tradycji obudzić ducha heroizmu.

Przekonany o misji, jaką miał do spełnienia, czuł w sobie siłę starotestamentowych posłańców Bożych, dlatego nie cofał się przed ostro formułowanymi sądami. Widząc w średniowieczu złotą epokę, piętnował renesansowe wzory życia, które miały prowadzić do nieuchronnej klęski. Roztaczał przerażające wizje losów, jakie czekały niegodnych synów ojczyzny:

„I wziąwszy garniec gliniany, a zawoławszy was wszystkich, uderzyłbych go mocno o ścianę w oczach waszych, mówiąc: tak was pogruchocą, mówi Pan Bóg, jako ten garniec, którego skorupki spoić się i naprawić nie mogą”.

Niezwykła sztuka cytatu sprawiała, że dawne słowa i obrazy okazywały się zaskakująco adekwatne w odniesieniu do polskiej rzeczywistości, co tak poruszało kolejne pokolenia, zwłaszcza „urodzonych w niewoli, okutych w powiciu” romantyków. Aż trudno uwierzyć, że zdanie: „Będziecie bez […] ojczyzny i królestwa swego, wygnańcy wszędzie, nędzni, wzgardzeni […] włóczęgowie”, zostało wypowiedziane na dwieście lat przed upadkiem I Rzeczpospolitej.

W swoich zabiegach o jedność religijną narodu nie był odosobniony, nikt jednak nie robił tego tak żarliwie. Jest to ważne – głosił – nie tylko ze względów religijnych, ale i społecznych: katolicyzm jest wyznaniem spajającym społeczeństwo, innowiercy prowadzą do rozbicia wspólnoty narodowej, co w wymiarze tragicznym sprawdziło się – jak wiadomo – podczas „potopu” szwedzkiego.

Tak właśnie patriotyzm Skargi widział Adam Mickiewicz:

„Cechą górującą w jego dziełach i jemu właściwą jest patriotyzm. […] siłę swą czerpał z miłości ojczyzny. W polemikach ciągle wykazywał różnowiercom, że gubią ojczyznę. Bez wątpienia potrzeba było nie lada odwagi […]. Skarga […] znajdował się sam pośród wojska zbuntowanego przeciw wodzom; musiał naprzód wydać walkę swym słuchaczom”.

Prorok nie ma żadnych sankcji, może tylko przestrzegać, a od adresatów jego przesłania zależy, czy je przyjmą. Jednak należy pamiętać, że przepowiednie sprawdzają się zwykle wtedy, gdy już nie ma czasu na odwrócenie nieuchronnego.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej