Wołyńskie ludobójstwo

2013/05/27

                       Według spisu z 1931 roku województwo wołyńskie zamieszkiwało 2 085 000 ludności. Charakteryzowało się ono dużym zróżnicowaniem narodowościowym, społecznym, religijnym i kulturowym. Znaczną większość stanowiła ludność rusińska (ukraińska) – 63,9% (ok. 1 456 000). Następni pod względem liczby byli Polacy – 15,6% (ok. 340 000); Żydzi – 10% (ok. 210 000 ); Niemcy – 2,3% (ok. 47 000); Czesi – 1,1% (ok. 30 000) oraz Rosjanie, Białorusini, Litwini, Karaimi, potomkowie Holendrów (zwani Olendrami).

Już na wstępie należy podkreślić, iż Polacy ginęli na Wołyniu z rąk nacjonalistów ukraińskich i band komunistycznych od 1 września 1939 roku. Wtedy miały miejsca masowe gwałty, grabieże i napady na uciekinierów z Polski północnej i zachodniej. Palono i rabowano dwory, pałace, gajówki i leśniczówki oraz gospodarstwa osadników wojskowych i cywilnych. Napadano i często mordowano wycofujących się żołnierzy WP, policjantów, urzędników państwowych. Oblicza się, że mogło wtedy zginąć ok. 2000 – 3000 Polaków.

Rozpoczęty 17 września 1939 roku okres okupacji sowieckiej upłynął pod znakiem licznych represji skierowanych przede wszystkim w stosunku do polskiej ludności Wołynia. Trwały one z różnym natężeniem i w różnej formie aż do 22 czerwca 1941 roku (wybuchu wojny Rosji z Niemcami). Aresztowano w tym czasie, umieszczono w więzieniach bądź zesłano (w znanych już i opisywanych czterech wywózkach) na Syberię dziesiątki tysięcy polskich działaczy politycznych i społecznych, oficerów rezerwy, księży, ziemian, policjantów, leśniczych i gajowych, osadników wojskowych i cywilnych wraz z rodzinami, przemysłowców, kupców, uciekinierów z Pomorza. Po napaści Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 roku NKWD dopuściło się masakry niemal wszystkich więźniów (w większości Polaków) przetrzymywanych w więzieniach w Łucku, Dubnie, Krzemieńcu, Ostrogu, Równem, Kowlu, Sarnach i Włodzimierzu Wołyńskim. Tylko w Łucku mogło zginąć ok. 2000 – 4500 Polaków, w Dubnie ok. 500, natomiast o pozostałych więzieniach brak informacji. W bardzo wielu miejscowościach wkraczające oddziały niemieckie z entuzjazmem były witane przez ludność ukraińską. Budowano bramy powitalne, wywieszano żółto-niebieskie flagi. Początkowo zajęte tereny przechodziły pod administrację władz policyjnych. Następnie dawne województwo wołyńskie razem z częścią województwa lwowskiego i poleskiego jako okręg generalny Wołyń i Podole (General Bezirk Wolhynien und Podolien) włączono do Reichskommissariatu Ukrainy z siedzibą w Równem. Na całym terenie Wołynia niemiecki okupant wprowadził bezwzględny terror. Pomagali mu w tym nacjonaliści ukraińscy z OUN. Powstała ukraińska policja pomocnicza, do której Niemcy przyjęli ok. 5000 – 6000 ochotników. Już na początku okupacji Niemcy na podstawie list sporządzonych przez OUN rozstrzelali w Krzemieńcu, Kostopolu i Równem kilkuset przedstawicieli polskiej i żydowskiej inteligencji. Trwały też aresztowania i rozstrzeliwanie więźniów na terenach więzień oraz egzekucje publiczne. Tysiące Polaków osadzono w obozach koncentracyjnych. Wkrótce masowe egzekucje dotknęły wołyńskich Żydów, organizowane głównie przez policję ukraińską w służbie niemieckiej i Einsatzkommando. Zamkniętych w gettach Żydów wołyńskich nie wywożono do obozów zagłady, lecz mordowano na miejscu lub poza miastem. Do października 1942 roku zamordowano ok. 240 000 Żydów (ok. 97 %).

Pierwszym zbiorowym mordem ludności polskiej – ze szczególnym okrucieństwem – w którym 9 lutego 1943 roku zginęło ok. 170 Polaków i 6 Rosjan, była kolonia Parośle koło Sarn. Przez wiele lat historycy ukraińscy zaprzeczali, iż zbrodni tej dopuściła się I sotnia UPA. Wskazywano na NKWD. Dopiero od kilku lat znane są dokumenty archiwalne obciążające banderowskich sprawców tego mordu.

W połowie marca 1943 roku ok. 4000 policjantów ukraińskich w służbie niemieckiej, z bronią i amunicją oraz nabytym wcześniejszym doświadczeniem mordowania wołyńskich Żydów, uciekło do leśnych oddziałów UPA. Tam wkrótce wielu z nich objęło funkcje dowódcze i szkoleniowe dla nowych kadr. Historycy zajmujący sie tematem obserwują, iż od tego momentu początkowe wypadki mordowania Polaków – inteligencji, działaczy społecznych, byłych wojskowych, które można określić jako sporadyczne – w świetle tego, co zaczęło się dziać na Wołyniu później, zaczęły się gwałtownie nasilać.

Należy w tym miejscu podkreślić, iż po masowych wywózkach i aresztowaniach ze strony NKWD, również represjach ze strony Niemców (przymusowe wywózki na roboty do Rzeszy, aresztowania, transporty do obozów i masowe rozstrzeliwania) Polacy na Wołyniu w 1943 roku stanowili zaledwie ok. 12 % wszystkich mieszkańców. Byli grupą etniczną pozbawioną w większości działaczy społecznych, inteligencji, wojskowych. Polacy nie tworzyli sytuacji konfliktowych, wręcz za wszelką cenę ich unikali. Często słyszymy głosy, że to Polacy na Wołyniu prowokowali i pierwsi zaczęli!

Już w drugiej połowie marca 1943 roku zanotowano na Wołyniu kilkadziesiąt napadów, w których zginęło kilkuset Polaków. W następnych miesiącach liczba zamordowanych w zastraszającym tempie będzie rosła i teren nimi objęty będzie się rozszerzał. Latem i jesienią 1943 roku terror OUN-UPA osiągnął olbrzymie, wprost niewyobrażalne rozmiary. Ludobójstwo ludności polskiej rozpoczęte w powiatach sarneńskim, kostopolskim, rówieńskim i zdołbunowskim w czerwcu 1943 roku rozszerzyło się na powiaty dubieński i łucki; w lipcu objęły powiat kowelski, włodzimierski i horochowski, a sierpniu także lubomelski. Szczególnie krwawy był lipiec 1943 roku, kiedy to oddziały UPA, bardzo często przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej (najczęściej pod przymusem, pod groźbą kary śmierci) w niedzielę 11 lipca 43 roku o świcie otoczyły i zaatakowały ok. 100 polskich wsi jednocześnie w powiatach kowelskim, włodzimierskim, horochowskim i częściowo łuckim. Doszło tam do nieludzkich rzezi i zniszczenia. Historycy obliczają, iż tylko tego jednego dnia mogło zginąć ok. 8000 Polaków –  głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła głównie od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas odprawianych nabożeństw religijnych. Napady na świątynie też nie były przypadkowe. Banderowcom chodziło o zamordowanie jak największej liczby Polaków. Tylko tej jednej „krwawej niedzieli” 11 lipca w kościele w Porycku zginęło ok. 200 parafian razem z proboszczem ks. kan. Bolesławem Szawłowskim. W kaplicy w Chrynowie razem z grupą ok. 150 parafian zginął ks. Jan Kotwicki. W podobnych okolicznościach został zamordowany 74-letni ks. Józef Aleksandrowicz w parafii Zabłotce. W kaplicy w Krymnie zginęło ok. 40 wiernych, zaś w Kisielinie ok. 80 parafian. Zginęli głównie ci, którzy wyszli z kościoła, wcześniej byli zapewniani przez banderowców, że Polakom nic się nie stanie. Pozostali, na czele z proboszczem ks. Witoldem Kowalskim i Włodzimierzem Dębskim (obaj zostali ciężko ranni), odparli atak banderowców cegłami i kaflami z rozebranych pieców. Gdy podpalono drzwi plebanii, bohaterscy obrońcy ugasili ogień … moczem!

Ludność polska w powiecie lubomelskim została wymordowana w liczbie ok. 2500 osób, praktycznie w ciągu 2 dni: 29–30 sierpnia 1943 roku Banderowcy niemal jednocześnie zaatakowali ponad 30 miejscowości, w których mieszkali Polacy, i wszyscy, którzy nie zdążyli się ukryć bądź uciec, zginęli. Takie wsie i kolonie, jak: Ostrówki (470 zamordowanych), Wola Ostrowiecka (570), Jankowce (ok. 80), Kąty (210), Czmykos (154), Terebejki (10), Sawosze (10), Zamostecze (ok. 50 Polaków i Holendrów), Borki (60), przestały istnieć i nie ma ich na współczesnej mapie Ukrainy.

Wsie były palone, a dobytek, owoc ciężkiej pracy wielu pokoleń Polaków na Wołyniu, grabiony. Prowadzona w sposób zorganizowany akcja OUN-UPA na Wołyniu miała charakter ludobójstwa, a jej celem było wyniszczenie ludności polskiej, a nie wypędzenie. Dokładna lista ofiar ukraińskich mordów na Wołyniu nie została i już nigdy nie zostanie dokładnie ustalona. Brakuje dokumentów, a na bieżąco prawie nikt nie sporządzał wykazów pomordowanych (z wyjątkiem nielicznych księży proboszczów). Z wielu miejscowości, z których nikt nie ocalał, nie ma kto opisać zbrodni i sporządzić takiego wykazu zamordowanych. Nawet ci, którzy mogli, w większości dzisiaj już nie żyją, a jeżeli żyją, to nie są w stanie tego uczynić (wiek, choroby, brak możliwości dotarcia do tych osób). Jak dotąd udało się udokumentować ok. 60 000 polskich ofiar (głównie to zasługa W. i E. Siemaszków).

Wobec takiego zagrożenia Polacy byli zmuszeni opuszczać swe domy, ratując się ucieczką do miast i miasteczek, gdzie były posterunki wojsk węgierskich i niemieckich. Jest pewnym paradoksem, iż Polacy zagrożeni przez UPA zmuszeni byli szukać schronienia u Niemców, a nawet u Sowietów (partyzantów sowieckich). Polskich uciekinierów Niemcy ładowali do wagonów i wywozili na przymusowe roboty w głąb Rzeszy. Jeszcze inni szukali schronienia po tej stronie Bugu, przedzierając się na tereny Generalnego Gubernatorstwa, głównie do dystryktu lubelskiego. Bez odzieży, żywności, pozbawieni domów, dziesiątkowani przez tyfus i głód, z bolesną traumą po stracie domu i najbliższych, często okaleczeni fizycznie, latami tułali się po ulicach miast i u dobrych ludzi. To kolejny bardzo ważny i w ogóle nie opracowany temat przez polskich historyków, socjologów, psychologów…

Tylko nieliczni próbowali sie bronić, tworząc oddziały samoobrony. Najsłynniejsze polskie ośrodki to: Przebraże (obroniło się ok. 25 000 Polaków), Huta Stepańska ( ok. 10 000 – padła), Zasmyki, Dederkały, Ostróg… Z ok. 100 polskich samoobron, na skutek braku broni, amunicji i kadry dowódczej obroniło się tylko niespełna 10! Pisząc na ten temat, dotykamy zagadnienia polskich akcji odwetowych, które na Wołyniu też miały miejsce. Historycy obliczają, iż ofiarami polskich odwetów padło kilka tysięcy Ukraińców.

Tragiczne wydarzenia 1943 roku na Wołyniu miały istotny wpływ na rozwój polskiego ruchu partyzanckiego, w tym na powstanie największej jednostki partyzanckiej w okresie okupacji – 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Dywizja, która powstała w ramach akcji „Burza” (styczeń – luty 1944 roku), w okresie szczytowym liczyła ponad 7000 żołnierzy. W pierwszym okresie (do połowy marca 1944) Dywizja prowadziła walki w obronie ocalałej ludności polskiej z UPA i wojskami niemieckimi, a następnie współdziałając z jednostkami Armii Czerwonej, prowadziła walki frontowe z wojskami niemieckimi i węgierskimi (osobny temat).

Należy też wspomnieć, iż ok. 2000 – 3000 Polaków (głównie na Polesiu Wołyńskim) walczyło w szeregach partyzantki sowieckiej i nie dlatego, że było komunistami, ale dlatego, że w okolicy nie było żadnych oddziałów AK czy BCH. W obawie przed UPA Polacy tam szukali pomocy i schronienia dla swoich rodzin. Wielu z nich za chęć udzielenia pomocy zagrożonym rodakom zapłaciło życiem w okolicznościach do dziś nie znanych (przypadek Konwerskiego – I dowódcy samoobrony w Hucie Stepańskiej, Szelesta i innych).

W 1944 roku terror OUN-UPA z Wołynia przeniósł sie na tereny województw południowych. Na terenie woj. lwowskiego zginęło ok. 18 000 Polaków; stanisławowskiego – ok. 12 000; tarnopolskiego – ok. 23 000; lubelskiego – ok. 3 000. Razem na Kresach II RP z rąk OUN-UPA zginęło ok. 120 000 Polaków.

W wyniku ludobójczej działalności OUN-UPA na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich II RP w latach 1939–1947 Kościół rzymskokatolicki poniósł następujące straty: zginęło ok. 200 księży rzymskokatolickich, ojców, braci i sióstr zakonnych (województwo lubelskie – 17, lwowskie – 43,  poleskie – 11, stanisławowskie – 44, tarnopolskie – 58; wołyńskie – 23).

Należy też pamiętać, iż z rąk OUN-UPA zginęło ok.40 000 – 60 000 Ukraińców w tym ok. 30 księży greckokatolickich (Małopolska Wschodnia, Wołyń, Polesie) oraz ok. 20 duchownych prawosławnych (na Wołyniu). Ginęli nie tylko Polacy, ale również Czesi, Rosjanie, Węgrzy, Żydzi, Ormianie, potomkowie Holendrów… Ginęli za odmowę wstąpienia do UPA, za pomoc okazaną Polakom, za krytykę działań OUN-UPA, za bycie „obcym” na ukraińskiej ziemi. Jednak setki Polaków ocalało dzięki sprawiedliwym Ukraińcom, którzy ratowali polskich sąsiadów z narażeniem życia. To niezwykle ważne i godne najwyższego uznania.

Tylko na terenie diecezji łuckiej (województwo wołyńskie) zostało spalonych, zdewastowanych i zniszczonych ponad 50 kościołów (31% wszystkich świątyń) i 25 kaplic (15 % ).

W wyniku działań UPA ok. 70 % parafii (ze 166 istniejących) przestało istnieć. W tej liczbie zostały zniszczone wszystkie parafie wiejskie (kościoły, kaplice i plebanie). Zagrożona ludność polska zmuszona była uciekać za Bug do Generalnej Guberni, do miast, skąd Niemcy tysiącami wywozili ich na roboty przymusowe do Rzeszy.

W wyniku terroru UPA, działań Niemców i Sowietów z ok. 370 000 Polaków w 1939 roku na Wołyniu zostało w 1946 roku ok. 2000 – 3000.

Z ok. 2500 miejscowości, w których mieszkali Polacy (w 1939 roku), w wyniku działań OUN-UPA ok. 1500 przestało istnieć (zostało spalonych, zniszczonych).

Męczeńska śmierć ok. 60 000 Polaków na Wołyniu jest upamiętniona krzyżem (rzadziej pomnikiem i nie zawsze na mogile) w zaledwie ok. 150 miejscowościach.

Do dnia dzisiejszego w ok. 1350 miejscowościach na Wołyniu, gdzie zginęli Polacy z rąk OUN-UPA, nie ma znaku krzyża na mogile i nie ma w większości mogił Polaków…

Opracował  dr Leon Popek

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej