Z KRZYŻEM W DŁONI Z BOGIEM W SERCU

2013/07/5
Dominik Różański

 

 

Oni w heroicznej walce oddali swoje życie za to, co najważniejsze, czego nie da się ani zważyć, ani policzyć, ale co nadaje sens ludzkiej egzystencji. To właśnie dzięki nim odzyskaliśmy wolność. Co z nią zrobimy albo raczej co już z nią robimy? To fundamentalne pytania o przyszłość – słowa Abp Henryka Hosera, pasterza, jednego z najwierniejszych Warszawie i Polsce, dotyczą 1 sierpnia 2012 r. i odnoszą się do koncertu Madonny na Stadionie Narodowym w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego.

Ale przecież w jakiś sposób dotyczą również 1920 r. i późniejszych polskich dylematów. Nasza niepodległość, której odzyskanie czcimy rokrocznie 11 listopada, wykuwała się czynem krwawym.

Dużą rolę w mobilizowaniu do walki odgrywa Kościół katolicki, cieszący się dużym autorytetem w społeczeństwie. Warszawskie świątynie są wypełnione po brzegi, trwają publiczne modły. Na Placu Zamkowym ustawiono ołtarz polowy. Księża zgłaszają się ochotniczo jako kapelani oddziałów frontowych. Jest wśród nich 27-letni ks. Ignacy Skorupka. Nominację na lotnego kapelana praskiego otrzymuje od biskupa polowego ks. Stanisława Galla. Odtąd całymi dniami przebywa wśród żołnierzy. Idących na front błogosławi, rannych spowiada, udziela sakramentów. Wszystkim dodaje otuchy. Rozbudza i umacnia wiarę w Opatrzność Bożą.

Rankiem 13 sierpnia nadszedł moment wymarszu na front. Spod gimnazjum im. Króla Władysława IV, gdzie były umieszczone tymczasowe koszary, wymaszerował I Batalion 236. Ochotniczego Pułku Piechoty im. Weteranów 1863 r. Na czele stanął dowódca porucznik Antoni Matarewicz i jego żołnierze: młodzież do 18. roku życia wraz ze swoim opiekunem, kapelanem – ochotnikiem ks. Ignacym Skorupką.

14 sierpnia nad ranem na linii Leśniakowizna– Ossów sowiecka tyraliera zaatakowała polskie stanowiska. Bolszewicy nacierają z wielką brawurą, wręcz furią. Pewni bliskiego zdobycia Warszawy przełamują polską obronę. Nasze oddziały ponoszą duże straty i odchodzą rozproszone w stronę Ossowa.

Jest wśród walczących i ks. Skorupka. Wierny do końca, nieustraszony, kroczy w sutannie, z rozwianą stułą na piersiach. Jedną ręką wskazuje na nieprzyjaciela, w drugą wysoko unosi krzyż. On dodaje odwagi, bo to walka za Boga i ojczyznę. Jego bezbronna postać staje się łatwym celem dla wroga.

„Chwila śmierci ks. Skorupki jest punktem zwrotnym w bitwie pod Ossowem i w dziejach wojny 1920 r. Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami. (…) To słowa ks. kardynała Kakowskiego.

16 sierpnia w kościele garnizonowym przy ul. Długiej wystawiono zwłoki poległego księdza, mszę odprawił ks. biskup Stanisław Gall. Kapelana uhonorował wielotysięczny kondukt pogrzebowy, który przeszedł ulicami stolicy na Cmentarz Powązkowski. Nad grobem padły honorowe salwy. Warszawa w latach międzywojnia chciała uhonorować tę legendarną postać wojny p o l s k o – b o l s z e – w i c k i e j . Powstał już nawet cokół pod pomnik ks. Skorupki, lecz monumentu nie zdołano wystawić. Wybuchła wojna z Niemcami.

W 1945 r. na cokole, który przetrwał wojenną zawieruchę, umieszczono pomnik… Braterstwa Broni żołnierzy polskich i radzieckich, nazwany przez warszawiaków ironicznie pomnikiem „Czterech Śpiących”. Był dla miasta jak podwójnie wymierzony policzek. „Bolał” nie tylko z powodu braku szansy upamiętnienia ks. Skorupki, ale także dlatego, że bohaterowie z pomnika, zatrzymując się na praskiej stronie, nie przyszli na pomoc wykrwawiającej się w powstaniu Warszawie. Ustawiono go nieopodal cerkwi pw. św. Marii Magdaleny. Tam, skąd przed ćwierćwieczem do boju z bolszewikiem wyruszali młodzi ochotnicy.

Dopiero w przeddzień 85. rocznicy „Cudu nad Wisłą” przed katedrą św. Floriana na warszawskiej Pradze odsłonięto pomnik ks. Skorupki. Tak jak przed laty na polu bitwy kapitan dzierży krzyż. W rozwianej sutannie pokazuje żołnierzom kierunek natarcia.

Jest jeszcze jeden ślad w Warszawie nierozerwalnie związany z ks. Skorupką. To kamienica przy ul. Ciepłej 3. Dom, w którym przyszedł na świat, przetrwał burzliwe wojenne losy. Po latach zaniedbań wygląda opłakanie i jest oczywiste, że wymaga remontu, na który podobno wciąż brakuje pieniędzy. Inwestorzy budowlani ostrzą sobie zęby na ten atrakcyjny teren w centrum stolicy. Wkrótce się okaże, czy dla władz Warszawy pieniądze będą ważniejsze od pamięci.


Ks. Ignacy Skorupka – pomnik sprzed katedry warszawsko-praskiej
Fot. Dominik Różański

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej