Zagrożenia dla zdrowia Polaków

2013/01/20

Zanim poprosisz o pomoc innych, najpierw pomóż sobie sam. Tę słynną amerykańską dewizę można odnieść również do zdrowia. Definicja WHO podkreśla bowiem, że w około 53 proc. stan naszego zdrowia zależy od nas samych

Według Światowej Organizacji Zdrowia WHO, zdrowie to nie tylko brak choroby, czy kalectwa, ale fizyczny, psychiczny oraz społeczny dobrostan. To taki stan organizmu, który zachowuje fizjologiczną równowagę ciała i ducha. Człowiek zdrowy nie tylko nie narzeka, że go coś boli, ale cechuje go również dobre samopoczucie.

Zdrowie w naszych rękach?

Taka definicja może dziwić, bo zwykle kojarzymy zdrowie jako brak choroby a poza tym jesteśmy narodem, który lubi narzekać. Zwłaszcza gdy bezrobocie wciąż rośnie i – jak ostatnio podał Główny Urząd Statystyczny – bez pracy pozostaje 2 mln Polaków. Mało tego, według prognostyk ekspertów od rynku pracy, w ciągu co najmniej następnych dwóch lat z bezrobociem nie damy sobie rady. A bezrobocie, zwłaszcza długotrwałe, to bieda, patologie, często wykluczenie i stres.

Stres jest zresztą stanem permanentnie towarzyszącym Polakom w czasie transformacji, nie tylko bezrobotnym. Lęk spowodowany niepewnością zatrudnienia, tempem pracy, koniecznością dyspozycyjności, zawyżonymi wymaganiami szefa i możliwością wyeliminowania przez konkurencje towarzyszy również tym, którzy pracują. Z policyjnych statystyk wynika, że w zeszłym roku na swoje życie targnęło się niemal tylu Polaków, ile co roku ginie w wypadkach drogowych.

W Polsce technik radzenia sobie w sytuacjach stresowych się nie uczy, więc jak mają sobie radzić? Psycholog prof. Zbigniew Nęcki podpowiada: „Na poziomie indywidualnym warto nauczyć się oddzielać drobne problemy od poważnych, a przede wszystkim nie rozdmuchiwać tych małych. Zadbać o relaks, zająć się czymś nie użytecznym, lecz estetycznym, np. czytaniem czy słuchaniem muzyki. Spędzać czas z ludźmi pozytywnie zakręconymi, unikać maruderów, odciążać mózg wysiłkiem fizycznym. Na poziomie firmy należałoby zadbać o to, by np. oddzielać od siebie ludzi, którzy się nie tolerują lub zatrudnić psychologa, który określi destrukcyjne czynniki w organizacji pracy”. Ale jak w wyścigu szczurów osiągnąć „dobrostan”?


Zgodnie z projektem unijnym od września dzieci pierwszych trzech klas podstawówki miały w szkole otrzymywać bezpłatnie owoce lub warzywa
| Fot. Dominik Różański

Ruszaj się dla zdrowia

Definicja w procentowej części uwarunkowań, które rzutują na stan zdrowia podkreśla fakt, że w około 53 proc. zależy ono od nas samych. Zatem od stylu życia, jaki prowadzimy, czy pozostajemy czynni fizycznie, czy też zalegamy godzinami na kanapie z pilotem przed telewizorem. Czy folgujemy używkom popalając papierosy, popijając alkohol. Zdrowie zależy też od tego, jak się odżywiamy. W 21 proc. nasze zdrowie zależy od stanu środowiska, w którym żyjemy. Uwarunkowania genetyczne mają wpływ tylko w 16 proc. A funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia – na szczęście – tylko w 10-15 proc.

Można się tylko dziwić, że choć żyjemy w zagrożonym środowisku naturalnym, spożywamy na ogół fatalnej jakości wodę, jemy coraz bardziej zatrutą chemią żywność, to jednak coraz więcej ludzi osiąga w Polsce wiek podeszły. Średnia wieku statystycznego Polaka coraz bardziej się wydłuża. I choć daleko nam jeszcze do takich rekordzistów jak Islandczycy i Japończycy, statystyczny Polak żyje dłużej niż jego ojciec czy dziad. W Polsce w 2000 roku było 357 tys. osób po 85. roku życia, w 2020 będzie ich 663 tys., a w 2040 r. – 1220 tys.

Profilaktyka, dieta , regeneracja Współczesna definicja zdrowia WHO bardzo mocno podkreśla zatem połączenie kwestii zdrowia z życiem wewnętrznym i społecznym człowieka oraz jego osobistą troskę o kondycję fizyczną.

„O starości trzeba myśleć już w wieku 40 lat” zauważa Ewa Kozdroń z Europejskiego Stowarzyszenia Promocji Aktywności Ruchowej 50+. Według badań Państwowego Zakładu Higieny, załamanie zdrowia następuje już w wieku 46–54 lat. To pierwszy sygnał ostrzegawczy. Podobnego zdania jest Ewa Stanisławska z Instytutu Reumatologii w Warszawie. Jej zdaniem, wielu chorób dających o sobie znać w starszym wieku jak zwyrodnienia stawów, bóle pleców można by uniknąć, gdyby pacjenci wcześniej pilnowali badań profilaktycznych i prowadzili zdrowy tryb życia.

Z wyników badań Amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób, które zostały opublikowane w Polsce wynika, że zdrowie człowieka nawet w trudnej sytuacji społecznej zależy przede wszystkim od niego samego. Każda nasza myśl jest realną siłą, cząstką współtworzonego przez nas losu. O wiele szybciej wraca do zdrowia chory, mający wolę życia i wiarę w uzdrowienie oraz motywację. Dlatego nie dziwmy się, że mimo życiowych perypetii i rodzinnych kryzysów, dłużej i zdrowiej żyją ludzie w związkach małżeńskich niż samotni. Lepiej radzą sobie ze stresem osoby religijne, znajdujące pocieszenie i nadzieję w Bogu, niż pozbawione wiary.

Puścić z dymkiem

Gdy zapytać lekarzy, na jakie choroby najbardziej narażeni są Polacy, odpowiedź od lat jest niezmienna. W czołówce tej listy znajdują się choroby układu krążenia, rak, choroby układu oddechowego, cukrzyca – uznana za plagę XXI wieku – i odnawiająca się z powodu ubóstwa gruźlica. Większość chorób wiąże się ze stresem, złą dietą, brakiem aktywności fizycznej a szczególnie z paleniem nikotyny Od połowy lat 70. konsumpcja papierosów u dorosłych Polaków należy do najwyższych w świecie. Wypalamy rocznie blisko 100 miliardów papierosów o najwyższej w Europie zawartości nikotyny i ciał rakotwórczych. Prof. Witold Zatoński mówi, że co roku ok. 50 tys. polaków przedwcześnie umiera z powodu palenia tytoniu, w tym połowa pomiędzy 45 a 65 rokiem życia. Przeciętnie co 11 palacz papierosów zapada na raka płuc, niezależnie od innych nowotworów tytoniowo zależnych, takich jak: rak nerki, pęcherza moczowego, jamy ustnej, szyjki macicy i trzustki. Osoby palące chorują nagminnie na choroby układu oddechowego i stanowią grupę ryzyka zagrożonych zawałem serca. Szacuje się, że liczba osób, które od ponad 20 lat są uzależnione od nikotyny, sięga 5,2 miliona mężczyzn i 2,4 miliona kobiet. Zwłaszcza młodych kobiet pali z roku na roku coraz więcej.

Owoce nie wypaliły

Nawyki żywieniowe kształtowane są w rodzinie i szkole. Choć trzeba też przyznać, że głównym dietetykiem Polaków od pewnego czasu stała się telewizja. Obecność w szkole coli, słodyczy, chipsów, kolorowych napojów gazowanych i „śmieciowego jedzenia” sprawia, że od małego Polacy są przyzwyczajani do zbyt kalorycznych i niezdrowych posiłków.

Naukowcy z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie wykazali, że regularne spożywanie chipsów ziemniaczanych znacznie zwiększa ryzyko choroby serca. Kierujący badaniami prof. Marek Naruszewicz z UM w Warszawie podał do wiadomości, że chipsy zawierają duże ilości akrylamidu, który jest toksyczny dla układu nerwowego oraz zwiększa ryzyko zachorowania na różne nowotwory. Profesor uważa, że śmieciowa żywność powinna zniknąć ze szkolnych sklepików, a decyzja na ten temat powinna zostać podjęta na szczeblu rządowym.

Od września dzieci z pierwszych trzech klas podstawówki miały otrzymywać w szkole bezpłatnie owoce lub warzywa. Realizacją unijnego programu „owoce w szkole” mogło być objęte ok. 1,1 mln dzieci w wieku 6-9 lat. Program miał przeciwdziałać otyłości u dzieci, zapobiegać chorobom cywilizacyjnym spowodowanym nieodpowiednią dietą, a także zatrzymać spadek konsumpcji owoców i warzyw w Polsce. By program mógł funkcjonować, w resorcie rolnictwa została opracowana strategia krajowa, w której został określony system zakupu, dystrybucji i przekazywania owoców i warzyw dzieciom. Ustalono, że dzieci będą otrzymywały produkty wytworzone w kraju.

Realizacją programu miała zając się Agencja Rynku Rolnego (ARR). Do jej zadań należał m.in. wybór dostawców owoców i warzyw. Agencja przyjmowała zgłoszenia od szkół, które są zainteresowane uczestniczeniem w programie. Budżet programu w tym roku szkolnym miał wynosić prawie 12,3 mln euro, z czego ponad 9,2 mln euro obiecała pokryć UE, reszta miała być sfinansowana ze środków krajowych. W paru województwach program ruszył, lecz z przyczyn organizacyjnych nie wszędzie się powiódł, choć polscy sadownicy narzekali jesienią na zbyt duży urodzaj owoców.

Grubasów przybywa

Polska zaliczana jest do krajów o wysokim odsetku osób z nadwagą i otyłością – problem ten dotyczy ok. 60 proc. mężczyzn i ok. 50 proc. kobiet – i niskim odsetku osób uprawiających jakieś formy aktywności fizycznej. 13 proc. dzieci i młodzieży ma problemy z nadwagą. Tylko 30 proc. uczestniczy w zajęciach sportowych w czasie wolnym od zajęć. Odsetek ten zmniejsza się do zaledwie 5 proc. w wieku dojrzałym. Jemy nie to, co trzeba, i w nieodpowiednich ilościach. Dietetycy zalecają, aby przynajmniej pięć razy dziennie spożywać owoce i warzywa, produkty zbożowe z grubego przemiału, bez białej mąki, zmniejszyć w diecie ilość produktów pochodzenia zwierzęcego, zastępując je np. tłuszczami roślinnymi. Promują jedzenie mięsa drobiowego, unikanie tłustych mięs i wędlin oraz jedzenie ryb co najmniej trzy razy w tygodniu.

„Daleko odbiegamy od krajów europejskich pod względem aktywności fizycznej. Jeśli chodzi o dzieci i młodzież, jest lepiej, ale obserwujemy coraz większą tendencję do spędzania wolnego czasu przed telewizorem i komputerem, zamiast na uprawianiu sportu” mówi Andrzej Wojtyła Główny Inspektor Sanitarny. By przeciwdziałać nadwadze uczniów i otyłości planuje się wprowadzanie specjalnych zajęć na temat zdrowia w szkołach, zmianę form prowadzenia lekcji wychowania fizycznego, tak aby odpowiadały zainteresowaniom dzieci i nie dyskryminowały osób z nadwagą.

Polskiej służbie zdrowia brakuje pieniędzy, a brak aktywności fizycznej kosztuje ok. 20 mld zł rocznie – tyle wydaje się na leczenie chorób spowodowanych przez niezdrowy tryb życia.

Alicja Dołowska

Artykuł ukazał się w numerze 03/2010.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej