Czym jest świętość? Czy należy się jej bać? Czy to „dzisiejsze” chcieć być świętym?
Spojrzenie na pojęcie
Termin „święty” znaczy oddzielony, odseparowany. Świętym jest tylko Bóg. Wszystko inne, nazywane święte, jest takie tylko przez łączność z Bogiem. Jeżeli mówimy o ludziach świętych, to są nimi ci, którzy pozostają blisko Boga i żyją według Jego przykazań. Jeśli z kolei mówimy o rzeczach świętych, oznacza to wszystkie przedmioty, które zostały wyjęte z użytku ogólnego i poświęcone tylko Bogu, na służbę dla Niego.
Uświęcać może ten, kto jest święty. Jest nim zaś tylko Bóg. Dotyczy to Jego bytu i działania. On jest źródłem świętości. Dlatego tylko On może uświęcać. Tym, co najbardziej przeszkadza w osiągnięciu świętości przez człowieka, jest grzech. On osłabia lub niszczy relację z Bogiem. Sam człowiek nie jest w stanie go przezwyciężyć. Potrzebuje wsparcia od Boga, które nazywamy łaską. To dzięki niej jest możliwe pokonanie grzechu i zła.
Stosunek do świętości
Świętości nie możemy się obawiać. Trzeba powiedzieć, że powinniśmy jej pragnąć. Jest bowiem naszym powołaniem. Święty Paweł wyraźnie o tym pisał: „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie (…). Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. (…) Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy” (1 Tes 4, 3.7.11).
Sam Bóg zaprasza nas do świętości. To droga dla każdego z nas. To wybór dobra, miłości i wolności. Warto mieć ideały w życiu, ostateczny punkt odniesienia, sens i cel, na którym wszystko się opiera. Czymś takim jest świętość. Ona wskazuje nam kierunek, w jakim mamy podążać.
Co znaczy być świętym?
Według Pseudo-Antoniego Wielkiego „świętym nazywa się tego, kto jest czysty od zła i grzechów. Dlatego największym sukcesem duszy, która podoba się Bogu, jest nieobecność zła w człowieku”. Rzeczywiście świętym nazywamy kogoś wolnego od zła. Skoro Bóg jest święty, to nic nieświęte nie może z Nim się jednoczyć. Być świętym to przede wszystkim być ukierunkowanym w swoim życiu na Boga. To szukać Go. To pragnąć zjednoczenia się z Nim. To życie według Jego wskazań.
Co m.in. może oznaczać bycie świętym, przedstawia jeden z Ojców Pustyni, Ewagriusz z Pontu: „Innemu świętemu, który żył na pustyni w pokoju, [przytrafiło się], że kiedy gorliwie się modlił, towarzyszące mu demony przez dwa tygodnie grały nim jak w piłkę, podrzucając go w powietrze i chwytając na słomianej macie, ale żadnym sposobem nie mogły odciągnąć jego umysłu od żarliwej modlitwy”. Może się wydawać, że to opowiadanie brzmi jak bajka. Jednak jest wiele nadzwyczajnych wydarzeń w życiu świętych, które ukazują, że istnieje inna rzeczywistość niż tylko ta, którą dostrzegamy zmysłami ciała.
Czego pragnę?
Jeśli zastanawiasz się, czy świętość to coś dla ciebie, czy nie jest przeznaczona tylko dla wybranych, to warto sobie odpowiedzieć na pytania: Czy pragniesz dobra? Czy pragniesz miłości? Czy pragniesz wolności? Jeśli tak, to pragniesz świętości! Ona bowiem bez nich nie istnieje. Każdy jest do niej wezwany i każdy może ją osiągnąć. Mówi o tym jeden z apoftegmatów Ojców Pustyni: „Abba Antoniemu na pustyni zostało objawione co następuje: Jest w mieście ktoś podobny do ciebie: lekarz z zawodu, który rozdaje potrzebującym to, co mu zbywa, i przez cały dzień śpiewa Święty‑Święty‑Święty razem z aniołami”.
Warto zaznaczyć, że świętości nie osiągamy tylko swoim wysiłkiem. Jest to zarówno dzieło człowieka, jak i łaski Bożej. Jak mówi św. Paweł, sam Bóg jest w nas „sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą” (Flp 2, 12). Dopiero zatem łaska Boża umożliwia człowiekowi osiągnięcie świętości. Nie należy sądzić, że aby do niej dojść, trzeba podejmować jakieś radykalne kroki, dokonać heroicznych aktów, nieustannie przekraczać siebie. Papież Benedykt XV zapewnia: „Świętość polega właściwie tylko na zgodności [człowieka] z wolą Bożą, wyrażonej w stałym i dokładnym spełnianiu obowiązków własnego stanu”. My niejednokrotnie łączymy świętość z cudami, uzdrowieniami, wielkimi czynami, aktami heroizmu czy wręcz męczeństwem. Tymczasem Kościół naucza, że przede wszystkim jest to wierne wypełnianie swoich obowiązków. W zależności więc od tego, czy ktoś jest osobą świecką czy duchowną, czy żyje w rodzinie czy samotnie, powinien tak postępować, aby to było zgodne z jego stanem. To jest bardzo prosta, a zarazem skuteczna droga do świętości. Nie każdy będzie miał nadzwyczajne dary duchowe, doświadczenia mistyczne, stany uniesienia duchowego, natomiast każdego obowiązuje przede wszystkim bycie wiernym codziennym zadaniom i obowiązkom.
Przeszkody na drodze do świętości
Oprócz wspomnianego grzechu, jedną z przeszkód na drodze do świętości jest perfekcjonizm. Bycie świętym nie oznacza bycia perfekcyjnym, bezgrzesznym, doskonałym w absolutnym tego słowa znaczeniu. Tylko Bóg jest w pełni święty. Tylko On jest doskonale dobry. Wiele kłopotów robimy sobie w życiu duchowym, jeśli myślimy, że Bóg będzie nas kochał tylko wtedy, kiedy będziemy doskonali, perfekcyjni, bez grzechów i wad. Bóg nas kocha bez względu na to, jacy jesteśmy. Nie oznacza to, że wszystko nam wolno. „Wszystko nam wolno, ale nie wszystko przynosi nam korzyść” (1 Kor 6, 12). Każdy czyn przynosi określone konsekwencje. Natomiast perfekcjonizm z pewnością nie pomoże w osiągnięciu świętości.
Gdy stawiamy sobie określone cele w życiu, mamy jakiś ideał, do którego chcemy dążyć, to te nasze marzenia powinny być zarazem możliwe do zrealizowania. Jeśli ideał, który mamy, jest zbyt daleko od naszych możliwości, może to wywoływać tylko frustrację i poczucie brnięcia w coś odrealnionego od rzeczywistości. Świętość może być współcześnie postrzegana jako ideał nie do zrealizowania. Święty Sylwan z Góry Athos powiedział, że „ludziom wydaje się na ogół, że święci są od nas daleko. Jednak oni są daleko od tych, którzy sami się oddalili, są zaś bardzo blisko tych, którzy zachowują przykazania Chrystusowe oraz mają łaskę Ducha Świętego”.
Z drugiej strony może pojawić się pokusa pozostawania na pewnym minimum, dążenia do łatwizny życiowej, braku zaangażowania, jakiegokolwiek trudu, aby tylko nie trzeba było się wysilać. Może to przypominać obraz osoby z przypowieści o talentach (por. Mt 25, 14-30), która mając jeden talent, zakopała go w ziemi i nic z nim nie zrobiła. Została ona osądzona według tego, co uczyniła – wyrzucono ją na zewnątrz, w ciemności, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów. Świętość to także rozwój talentów, które mamy od Boga. To dążenie do pełni naszych możliwości. Jeśli świętość jest naszym powołaniem, oznacza to również rozwijanie tego wszystkiego, co otrzymaliśmy od Boga, różnych zadatków, darów, całego potencjału, jaki w nas tkwi. Jesteśmy cały czas w drodze. Przeszkodą będzie więc brak rozwoju. Nie powinniśmy zakopywać naszych talentów, ale doprowadzić do pełni ich możliwości. Wtedy możemy mówić o osiągnięciu doskonałości. Gdy w sposób możliwie pełny wykorzystamy swoje zdolności, to można powiedzieć, że osiągnęliśmy doskonałość na naszą miarę. Nie oznacza to, że będziemy w czymś najlepsi na świecie. Oznacza, że wykorzystaliśmy to, co Bóg nam dał. To wystarczy.
Dobrze wyjaśnia powyższe zagadnienie ks. Stanisław Witek: „Gdy oceniamy wartość jakiegoś życia ludzkiego, to pytamy zazwyczaj, czy ten człowiek zrobił wszystko, co do niego należało: czy osiągnął pełnię istnienia we właściwych sobie warunkach i dopełnił miary czynów w specyficznej sytuacji egzystencjalnej. Nawet jeżeli życie kogoś było szare i nie odbiegało od zwykłych wzorców postępowania, jeśli ktoś zrobił wszystko to, co do niego należało, dopełnił się w swojej ludzkiej osobowości i jest on faktycznie doskonały, czyli taki, jaki powinien być w swoim rodzaju”. Możemy powiedzieć, że życie takiej osoby było piękne. Doszła do swego celu. Zrealizowała swoje powołanie.
Inną przeszkodą na drodze świętości jest skrupulatyzm. Jeśli uda się nam go wyleczyć, to może stać się źródłem uświęcenia, bo wyzwala człowieka z tego, co go zniewala, prowadzi do akceptacji siebie. Warto zauważyć, że perfekcjonista jest pewny siebie, choć może pozostawać w błędzie. Natomiast skrupulat będzie okazywał niepewność, może lęk. Jego zachowanie będzie cechowała obawa przed popełnieniem grzechu, zwłaszcza ciężkiego. W Bogu nie dostrzega miłującego ojca, ale surowego sędziego, który czeka, aby wymierzyć karę. Skupienie się na skrupułach będzie raczej dręczeniem siebie niż próbą pozytywnej zmiany.
Potrzebujemy bardziej optymistycznego spojrzenia na świętość. To coś radosnego, wolnego, pozytywnego. To pełnia życia i miłości. To przebaczenie. To dobro.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4/2025
/mdk