Z Mateuszem Zbrogiem, członkiem zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, odpowiedzialnym za pracę Instytutu Kultury, rozmawia Marta Karpińska.
Jaką rolę w Stowarzyszeniu pełni Instytut Kultury?
Zamysłem, stojącym za wprowadzeniem nowej struktury organizacyjnej Stowarzyszenia, było uporządkowanie zadań, które ma ono realizować, oraz dostarczenie nowych narzędzi. Powołano Instytuty, w tym Instytut Kultury, za który odpowiadam. Działalność w jego ramach skupia się, z jednej strony, na promowaniu autorytetów, poprzez nagradzanie osób i organizacji, a z drugiej – na formowaniu członków „Civitas Christiana”.
Na czym polega działalność formacyjna realizowana przez Instytut?
Przede wszystkim organizujemy doroczne spotkanie całego naszego środowiska w ramach pielgrzymki na Jasną Górę. Drugim narzędziem formacyjnym są rekolekcje wielkopostne i Adwentowe Dni Skupienia w Krakowie-Łagiewnikach. Dajemy naszym członkom czas i przestrzeń, aby mogli się spotkać i korzystając z programu, który oferujemy, mieli okazję do budowania wspólnoty naszego Stowarzyszenia. Każde takie spotkanie, oprócz tego, że ludzie indywidualnie coś dla siebie odnajdują w ofercie programowej, jest przestrzenią, żeby porozmawiać, odświeżyć dawne znajomości. Myślę, że ten aspekt jest bardzo ważny po okresie pandemii, kiedy relacje, niezależnie od naszej woli, zostały wystawione na trudną próbę, jaką było zderzenie się z izolacją.
Czy drugi aspekt działalności Instytutu, ten nakierowany bardziej na zewnątrz i związany z promocją autorytetów, jest istotniejszą częścią jego działalności?
Nie, oba filary są równorzędne, tyle że promowanie autorytetów poprzez nagrody ma szerszy, bo występujący poza ramy Stowarzyszenia, zasięg.
Czy możesz przybliżyć to zadanie Instytutu?
Naszym bezpośrednim celem jest organizacja gal nagród, które przyznajemy, a pośrednim – budowanie społeczności wokół tych nagród i promowanie autorytetów. Dla Stowarzyszenia jest to próba pokazania, że w dzisiejszym świecie są osoby, które są godne naśladowania i mogą być wzorami. Istnieje potrzeba, żeby pokazywać, że świat nie do końca jest taki zły, jak czasami nam się wydaje, że nadal jest bardzo dużo środowisk i ludzi, którzy czynią dobro, pokazują nam, że można żyć inaczej i nie podążać za destrukcyjnymi trendami, które dzisiaj są promowane, a często wręcz narzucane.
Myślę, że warto w tym miejscu opowiedzieć naszym czytelnikom o samych nagrodach.
Bezsprzecznie dla całego naszego środowiska na pierwszym miejscu jest Nagroda im. Włodzimierza Pietrzaka, która dorocznie wręczana jest w Warszawie podczas bardzo uroczystej gali. Osoba patrona tej nagrody to bardzo ciekawa postać, zachęcam do tego, żeby poznać jego życiorys i dorobek. W tym miejscu warto polecić pozycję Literatura sumieniem narodu, wydaną przez Instytut Wydawniczy PAX. Laur jego imienia jest najstarszą niepaństwową nagrodą w Polsce. Wręczono ją już po raz 76.
Oprócz niej przyznajemy również nagrody o charakterze lokalnym. Istotne są postaci patronów tych nagród, które działały w określonych środowiskach i jako ważne dla historii całej Polski zapisały się szczególnie w miejscach, w których żyły i funkcjonowały. Chodzi tutaj o Śląską Nagrodę im. Juliusza Ligonia (Katowice, 47 edycji), Nagrodę im. ks. dra Bolesława Domańskiego (Szczecin, 37 edycji), Ogólnopolską Nagrodę Literacką im. Franciszka Karpińskiego (Białystok, 25 edycji), Nagrodę im. kard. nom. Ignacego Jeża (Koszalin, 15 edycji) oraz Nagrodę im. Michała Lengowskiego (Olsztyn, 20 edycji).
Organizacja gal opiera się w dużej mierze na działalności oddziałów. Instytut zajmuje się koordynacją, ale gros pracy organizacyjnej wykonują pracownicy i działacze społeczni, którzy działają na danym terenie – chciałbym im w tym miejscu podziękować.
Jakie znaczenie dla poszczególnych społeczności mają nagrody wręczane lokalnie?
Mają za zadanie zarówno promowanie, jak i kształtowanie autorytetów. Dobrze to było widać na ostatniej Gali Nagrody im kard. Jeża. Z jednej strony mieliśmy promowanie, czyli ukazywanie osób, które działają w lokalnym środowisku. Pokazywanie tej działalności to stawianie ich za wzór. To są przykłady ludzi, którzy działają społecznie w swoich środowiskach i przez to kształtują postawy innych. Stają się wzorem do naśladowania, czyli można powiedzieć, że dzisiejsze autorytety dadzą nam następne w kolejnych pokoleniach.
Czy masz nadzieję, a może przekonanie, że autorytety, które promujemy, mogą trafić także do wspomnianych kolejnych pokoleń? Czy to atrakcyjna propozycja dla młodego człowieka, który siedzi w Tik Toku, YouTubie bądź na Instagramie?
Część naszych laureatów otrzymała nagrody właśnie za pracę wśród młodzieży, więc są bezpośrednio takie przykłady. Sam nie jestem fanem narracji, że nasze czasy są jakoś szczególnie trudne. Myślę, że każde takie są na swój sposób. Zatem młodzież zawsze, także dziś, potrzebuje prawdziwych autorytetów. Szczególnie gdy tych fałszywych niestety nie brakuje. Nie trzeba tu szukać wielkich spisków, mamy proste przykłady, takie jak niedawna afera związana ze środowiskiem influencerów, kiedy okazało się, że są to osoby zupełnie niewiarygodne, wręcz szkodliwe. A dla wielu młodych ludzi były autorytetami. Tu widzę dużą rolę dla działaczy społecznych – nie tylko bycie wzorem, ale też zachęcanie młodych ludzi do konkretnych działań, tak by uczyli się pracy na rzecz drugiej osoby. Myślę – chociaż to pewien kolokwializm – że jeżeli zajmą się czymś pożytecznym, to nie będą tracić czasu na obcowanie z tymi, którzy niekoniecznie są dla nich dobrymi wzorami.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Tekst pochodzi z kwartalnika Civitas Christiana nr 1 / styczeń-marzec 2024
/ab