27 marca w ramach Poniedziałków na Kuźniczej odbyło się spotkanie z drem Tomaszem Stępniem pt. „Anton Hilckman – apologeta cywilizacji łacińskiej. O Niemczech i Europie okiem najwierniejszego ucznia prof. Konecznego”.
Dr Anton Hilckman to postać niemal nieznana. W Polsce natrafiają na niego przynajmniej osoby, które studiują prace prof. Konecznego, który powoli wraca do świadomości Polaków od lat 90-tych. W Niemczech natomiast nikt nie zna dorobku Hilckmana, mimo tego, że zostawił olbrzymi zbiór pism, pisanych w wielu językach (znał ich 30!). Prelegent, dr Stępień był prawdziwym pionierem, gdy rozpoczynał swe badania od skatalogowania pism przechowywanych przez wdowę.
Jak powiedział na wstępie, takie pomijanie dorobku naukowego zasadniczo w Niemczech się nie zdarza. Większość autorów jest dogłębnie zbadanych, a przynajmniej ich pisma są skatalogowane. W przypadku Antona Hilckamana wniosek nasuwa się sam. Mimo bohaterskiej postawy antyhitlerowskiej, którą okupił 5 latami w obozach koncentracyjnych, nie do zaakceptowania jest jego wielka miłość do Polski.
Dr Anton Hilckman urodził się w r. 1900. Jak już wspomniałem był wybitnym poliglotą. Język polski poznał w roku 1920 i od razu zainteresował się polską historią. W okresie plebiscytów na Warmii i Mazurach opowiadał się po stronie polskiej! W 1927 r. natrafił na artykuł prof. Konecznego pt. „Bizantynizm niemiecki”. W nim znalazł uzasadnienie swoich dotychczasowych tez i spostrzeżeń, dotyczących historii Polski i Niemiec. Ten moment, jak i nawiązanie współpracy z Feliksem Konecznym, wyznaczyło jego naukową i życiową drogę. W 1921 r. we Freiburgu obronił doktorat dotyczący francuskiego oświeceniowego socjalizmu. Drugi doktorat, obroniony na Katolickim Uniwersytecie w Mediolanie, dotyczył teorii o cywilizacjach Feliksa Konecznego. Od 1933 r. przebywał na emigracji we Włoszech. Stale piętnował i ukazywał prawdziwe oblicze narodowego socjalizmu, kiedy wielu w Europie dawało się zwieść. Został aresztowany, gdy wrócił do Niemiec na pogrzeb matki. Od 1940 roku do końca wojny przebywał w obozach koncentracyjnych. Przeżył, ale lata te odcisnęły piętno na jego zdrowiu. Po wojnie, dzięki wsparciu francuskich władz okupacyjnych, utworzył na Uniwersytecie Gutenberga w Moguncji Instytut Nauki Porównawczej o Cywilizacjach. Twórczo rozwijał tutaj dorobek prof. Konecznego i starał się kształcić następców, niestety bez powodzenia. Kontakt z jego mentorem się urwał, gdyż Hilckman, tak jak nie chciał żadnej współpracy z nazistami w Niemczech, tak teraz nie wchodził w relacje z rządzami komunistycznymi w Polsce. Nawiązał za to serdecznie relacje z przebywającym na emigracji Jędrzejem Giertychem. Razem przyczynili się do upowszechniania nauki o cywilizacjach na Zachodzie.
Rozliczny jego dorobek obejmował filozofię człowieka i polityki; kwestię federalizmu europejskiego rozumianego jako sojusz wolnych państwa a nie Paneuropa; koncepcje ideologii politycznych jako pseudoreligii; wreszcie niezmordowana walka o dobre imię Polski. Warto podkreślić, że nie miał żadnych polskich korzeni i zawsze czuł się w pełni Niemcem. Chodzi tu jednak o Niemca-katolika, człowieka cywilizacji łacińskiej, a nie o Prusaka przepełnionego „bezduchem pruskim”, który zagarnął Niemcy. Pomagał Polonii w Niemczech. W 1966 r., w Millenium Polski, właśnie w przemowie do tutejszych Polaków powiedział znamienne słowa: „gdyby nie Polska, w Niemczech stałyby minarety”…
Mateusz Zbróg
/ss