Nie tylko listopad
Kilka miesięcy minęło od uroczyście celebrowanej w listopadzie 2018 r. setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą. 11 listopada jest faktycznym i wspólnym świętem poróżnionych na co dzień Polaków i symbolem odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli. Trwające przez cały ubiegły rok wydarzenia, których ukoronowaniem był wspomniany listopadowy dzień i wyjątkowy, ćwierćmilionowy Marsz Niepodległości w Warszawie, były przykładem przywiązania do idei wolności i kultywowania pamięci historycznej.
Ale pamiętać należy, że odzyskanie przez Polskę suwerenności w listopadzie 1918 r. dopełnione zostało konferencją
paryską i podpisaniem traktatu pokojowego 28 czerwca 1919 r. Warto o tym pamiętać, bo o ile listopad 1918 to czas spontanicznej erupcji pragnienia wolności, żywiołowej radości z wypędzenia zaborców, to podpisanie przez delegację polską traktatu wersalskiego, choć mniej spektakularne, było faktycznym dla nas momentem przełomu na arenie rywalizacji sił światowych i uznaniem przez społeczność międzynarodową niepodległej i suwerennej Rzeczypospolitej.
Powie ktoś, że nie warto tym się zajmować, bo ład pokojowy ustanowiony w czerwcu 1919 r. przetrwał jedynie 20 lat i został tragicznie przekreślony przez agresję hitlerowskich Niemiec na Polskę. Owszem, ład oparty na traktacie wersalskim nie okazał się trwały, ale jest to temat na zupełnie inne rozważania.
Dla nas najistotniejsza nauka płynąca z tej rocznicy, to pielęgnowanie świadomości i pamięć, że wywalczenie
na poziomie światowej dyplomacji polskich granic i uznania międzynarodowego było konsekwencją wieloletniej pracy organicznej polskich polityków – sygnatariuszy traktatu wersalskiego. Swoją inteligencją, rozsądkiem, wnikliwą znajomością współczesnej im rzeczywistości oraz mądrą determinacją potrafili skutecznie uzasadnić wobec całego świata prawa Polski do suwerenności i granic. Po 123 latach niewoli nie było to wcale takie proste i oczywiste.
Maciej Szepietowski