Dominik Różański |
Adwent – z łaciny adventus – oznacza przyjście. Te ostatnie cztery tygodnie przed Bożym Narodzeniem to czas duchowego przygotowania, oczekiwania – kiedy na świat przychodzi Syn Boży w ludzkim ciele.
Dawniej adwent nosił nazwę czterdziestnicy i rozpoczynał się w połowie listopada – tuż po świętym Marcinie. Dziś obejmuje okres czterech niedziel przed Bożym Narodzeniem. Jest to początek roku liturgicznego.
Na czas adwentu milkły instrumenty, ustawały huczne zabawy i wesołości – rezygnowano z nich na rzecz powagi, pobożnej zadumy i modlitwy. Lecz to nie czas umartwiania, to czas radości wewnętrznej, czas oczekiwania na przyjście Jezusa.
Dawniej nie wyprawiano ślubów i chrzcin i choć obecnie Kościół znosi zakaz zabaw – to jednak tradycja jest silniejsza i dobrze, że w tym czasie jest w nas więcej skupienia, gotowości do naprawy swego życia.
W okresie adwentu możemy wyróżnić dwie części. Pierwsza trwa do 17 grudnia, przepełniona miłością, nadzieją i wiarą – akcentuje tajemnicę ponownego przyjścia Jezusa Chrystusa na końcu czasów, jest skoncentrowana na Sądzie Ostatecznym i zbawieniu. To paruzja, dokona się w blasku chwały. „Przyjdzie sądzić żywych i umarłych”.
Ta druga część, to okres od 17 grudnia do Wigilii, bezpośrednie przygotowanie do narodzin Chrystusa. „On to dla nas, ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”
W Adwencie budzi się oczekiwanie na przyjście Jezusa
| Kolaż: Dominik Różański
„Pan przyjdzie, to, że nie przychodzi teraz nie oznacza, że nie przyjdzie później. Przyjdzie, a nie wiesz kiedy. Jeśli znajdzie cię przygotowanym, nie zaszkodzi ci twa niewiedza”. Słowa św. Augustyna uświadamiają nam, że na to osobiste spotkanie ze Zbawcą winniśmy być przygotowani duchowo. Uświadamiają, że to Chrystus przychodzi specjalnie do człowieka. Spowiedź, kazania, rekolekcje – to działalność Kościoła pomocna w tym spotkaniu. Adwentowe oczekiwanie jest radosne. Modlitwa, praca nad samym sobą, lektura Pisma Świętego niesie nam nadzieję i światło. Tym więcej im więcej w nas wiary, im więcej włożonego wysiłku duchowego. Ci, którzy go podejmą, zapewne pełniej przeżyją spotkanie z Nowonarodzonym, ich święta będą bardziej radosne.
Powszechnym polskim obyczajem adwentowym jest udział we Mszy św., odprawianej przed świtem. Nabożeństwo ku czci Najświętszej Marii Panny, zwane roratami – od pierwszych słów śpiewanej podczas nich pieśni błagalnej o przyjście Zbawiciela świata : Rorate coeli desuper – spuście nam rosę niebiosa. Roraty już od XIII wieku były odprawiane na naszych ziemiach – wprowadził je książę Przemysław Pobożny oraz król Bolesław Wstydliwy. Tak wczesna pora odprawiania rorat ma świadczyć o naszym nieustannym czuwaniu, by nie przeoczyć chwili przyjścia na świat Bożego Dziecięcia. Codziennie przed nadejściem świtu płomienie świec – roratek – rozświetlają mroczne wnętrza świątyń. Na ołtarzu płonie Roratnica, symbol Matki Bożej.
„W przeszłości zapalano także świece umieszczone w stojącym na ołtarzu siedmioramiennym świeczniku. Oznaczały one króla i sześć polskich stanów ( reprezentowanych przez: hierarchę Kościoła – czyli biskupa, przedstawiciela senatu, ziemianina, wojskowego, mieszczanina i kmiecia). Zapalali je kolejno przedstawiciele tych stanów, składali ofiarę pieniężną na ołtarzu i wypowiadali uroczystą formułę: gotowy jestem na sąd Boży”.
Nie zapominajmy jednak o tym , co najważniejsze. Zachowajmy umiar, dystans. Nie pozwólmy zatem robić z siebie automatów robiących zakupy.
Już w pierwszej połowie listopada pojawiają się na wystawach sklepowych choinki. To typowy przykład komercjalizacji świąt. Tam już są „święta” – dla handlowców, którzy chcą rozpocząć jak najszybciej zarobkowe żniwa. Bądźmy uważni i rozważni, nie pozwólmy by to co najważniejsze zostało przysłonięte.
Adwent to oczekiwanie na przyjście Syna Bożego. To czas , bodaj w liturgii najcenniejszy. Czekamy na Boga, który spełnia swą obietnicę zbawienia. To czas, który ma nam pomóc nakierować nasze myśli, rozważania ku Stwórcy. Dostrzec drugiego człowieka.