Od listopada 1918 roku czas zrywania narodowych kajdan łączy się w polskiej pamięci z czasem Wszystkich Świętych. Może to być jakiś szczególny znak, że mieszkańcy podzielonej przez zaborców Polski idą na cmentarze i zaraz do powstania, które 1 listopada wybucha we Lwowie, gdzie wobec braku dorosłych mężczyzn, których wcielono do obcych armii, za broń chwytają dzieci. Za ich przykładem poszli niebawem młodzi powstańcy z Wielkopolski i Śląska, obrońcy Warszawy z 1920 roku.
Myśląc o niepodległości nie sposób jednak nie zauważyć, że losy narodu polskiego po dziś dzień układają się gorzej niż mogły się ułożyć. Ale to my zaprzepaściliśmy kilkakroć szanse wybicia się na niepodległość z powodu braku gotowości do czynu i ofiary krwi. Do takiej walki gotowi byli tylko nieliczni z Polaków rozumiejących problem walki o niepodległość. Świadczy o tym Powstanie Styczniowe, które trwało siłą ofiary jakże nielicznych. W okresie Powstania Listopadowego mogliśmy uzyskać sukces militarny w wojnie z Rosją i pokój przynoszący niepodległość przynajmniej na terenie Królestwa Polskiego i zaboru rosyjskiego. Nieuchronne jednak w tym wypadku przemiany społeczne i polityczne były nie na rękę przywódcom powstania i dlatego powstrzymali radykalizację nastrojów.
Zważmy, że katastrofa Rzeczypospolitej, drugiego co do wielkości państwa w Europie z 800. letnią tradycją trwania nastąpiła w ciągu niecałego ćwierćwiecza. Podobnego zdarzenia nie ma w historii nowożytnej. Stało się to w trzech etapach, bez zamachu na całość terytorialną kraju, przy minimalnym sprzeciwie Polski i Litwy.
W decydujących momentach zabrakło nam takich przywódców jak książę Józef Poniatowski, który dla przyszłości kraju umiał zginąć, a w XX wieku Józef Piłsudski, co potrafił „na stos rzucić życia los”.
Brak niepodległej państwowości oznaczał utratę przez społeczeństwo polskie szansy wykorzystania położenia geopolitycznego, pomyślnego ułożenia stosunków polityczno-kulturalnych i gospodarczych na ziemiach polskich. O ile bowiem w XVII wieku utraciliśmy szansę stworzenia państwa trójnarodowego, w XVIII wieku utraciliśmy najpierw podmiotowość polityczną, potem niepodległość i odrębność państwową, to XIX wieku w naszej historii nie było. Wszelkie tendencje rozwojowe w społeczeństwie polskim w XIX wieku zostały zahamowane i stłumione na skutek braku organicznie rozwijającego się państwa. Sparaliżowane zostały przemiany społeczne i gospodarcze, przemiany świadomości narodowej, załamał się naturalny rozwój myśli politycznej, a wszystko to na skutek istnienia na ziemiach polskich najbardziej reakcyjnych systemów w ówczesnej Europie.
Odzyskanie niepodległości w 1918 roku było polskim triumfem moralno-politycznym, ale nie zniweczyło skutków egzystencji pięciu pokoleń Polaków w warunkach nienormalnych. Utraciliśmy też sprzyjające nam warunki geopolityczne, które przez wiek nieistnienia Rzeczypospolitej zmieniły się skrajnie na naszą niekorzyść.
Skutkuje to choćby niemożliwością szybkiego dostosowywania się naszego społeczeństwa do nowej rzeczywistości europejskiej.
Zarysować choćby ten splot spraw związanych ze znaczeniem istnienia niepodległego państwa, miejsca w nim opartej na wartościach duchowych kultury było naszym zamysłem.
Zdzisław Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 11/2009.