Początek roku kalendarzowego większości z nas kojarzy się z „nowym otwarciem”, jak zwykli mawiać politycy, albo z „debiutem”, jak powiadają krytycy literatury i szachiści. Uważamy, że pierwszy dzień pierwszego miesiąca w roku zapoczątkuje w naszym życiu jeśli nie przełom, to przynajmniej głębokie zmiany.
Myśląc o zmianach zazwyczaj oczekujemy, że będą to zmiany na lepsze, stąd porzekadło: „Z nowym rokiem – nowym krokiem”. Na tej samej intuicji wspiera się pokutujący jeszcze tu i ówdzie wśród ludu polskiego nakaz, żeby w poniedziałek nie wydawać pieniędzy, w przeciwnym bowiem razie będzie się je wydawać przez cały tydzień, aż do najbliższej niedzieli.
Oczywiście to wszystko zabobony, jako że ani początek tygodnia, ani początek roku nie są „prawdziwymi” początkami: mają naturę czysto konwencjonalną, wynikającą z faktu, że posługujemy się akurat tym a nie innym z systemów kalendarzowych, których cywilizacja ludzka zna setki. Skąd jednak wyrosło przekonanie, że to, co pierwsze, jest szczególnie ważne względem tego, co późniejsze? Dlaczego szczególną uwagą i estymą obdarzamy osoby, przedmioty, miejsca i chwile w jakimś sensie pierwsze (czyli najstarsze, gdy patrzeć na nie w odwróconej perspektywie), takie jak pierwszy dzień roku lub pierwszy historyczny, a nawet mityczny, władca kraju? Co sprawia, że pragniemy zajmować pierwsze miejsca na różnych odcinkach życia społecznego? Czym imponują nam osoby zajmujący takie miejsca?
Światło na ten problem rzuca św. Tomasz z Akwinu, wybitny filozof i teolog średniowiecza, od miejsca swego pochodzenia zwany Akwinatą. W dziele Suma teologii pisze on: „Z każdym zaś rodzajem jest tak, że co w nim jest początkiem, [to] jest w nim zarazem miarą i normą wszystkiego, co do niego należy. Taką np. miarą jest jedno w rodzaju liczby”. Według tego możemy powiedzieć, że czynnik, który w danej dziedzinie jest pierwszy, wyznacza istotę kolejnych elementów z tej dziedziny, jak gdyby narzucając im swój kształt i charakter. „Pierwsze” znaczy więc nie tylko „naczelne”, „najwcześniejsze”, lecz także „normatywne”.
Nieprzypadkowo Akwinata podaje przykład matematyczny, w nim bowiem szczególnie wyraźnie uwidacznia się strukturotwórcza rola czynnika pierwszego: jedynka, czyli „pierwsza liczba”, tworzy inne liczby; każdą przecież wielkość numeryczną daje się zapisać w postaci odpowiednich sum jedynek i ilorazów tych sum.
To, co w jakiejś dziedzinie pierwsze, wydaje się zarazem najlepsze. Zapoczątkowuje ono bowiem ciąg, w którego dalszych składnikach moc i szlachetność owego czynnika inicjalnego (pierwiastka) siłą rzeczy ulega osłabieniu i zatarciu. Z tej racji jednostki i grupy ludzkie konkurują i spierają się między sobą o to, której z nich powinno przypaść pierwszeństwo albo chociaż miejsce najbliższe pierwszemu. Dlatego apostołowie Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, poprosili Jezusa: „Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie” (Mk 10, 37; por. Mt 20, 20-23). Po prostu chcieli przebywać najbliższej Tego, który zawsze był, jest i będzie pierwszy, ponieważ On znajduje się na początku („Na początku było Słowo” – J 1, 1).
Oczywiście pod tym względem (i oby nie tylko pod tym) niczym się od obu apostołów nie różnimy. Każdy chce być i czuć się niczym odkrywca mórz i lądów: przecierać szlaki, którymi podążą jego następcy, szkicować mapy, które posłużą innym do orientacji, nazywać szczyty i przełęcze swoim imieniem, które będzie powtarzane wszystkim pokoleniom. Ten bowiem, kto dzierży prymat, pod pewnymi względami narzuca swoją wolę innym, sam nie będąc przez nich warunkowanym. Zdobycie pierwszego miejsca to rezultat wdrożenia wyjątkowych umiejętności, a zarazem nagroda za ich wykorzystanie; to chluba dla ludzkiej wolności, która nie znosi ograniczeń, ani naturalnych, ani umownych. Wróćmy do świętego Tomasza: „Prawo to jest jakaś norma i miara postępowania. […] może ono być w kimś w dwojaki sposób: po pierwszej, jako w normującym i mierzącym. […] Po drugie, jako w normowanym i mierzonym”. Otóż człowiek woli prawo ustanawiać, niż mu biernie podlegać, a ów przywilej miarodajności łączy się właśnie z pierwszeństwem.
Nic zatem dziwnego, że Pan Bóg, który jest „Alfa i Omega, Początek i Koniec” (Ap 21, 6), rezerwuje dla siebie to, co pierwsze, a więc najlepsze, najczystsze i symbolizujące całość. Dlatego nakazał, żeby lud Izraela poświęcał Mu pierwociny z pól Kanaanu (zob. Pwt 26, 1-11) oraz pierworodne dzieci i zwierzęta (zob. Wj 13, 1-2). Widocznie jakieś przeczucie tej prawdy o Bogu mieli starożytni, skoro z każdego kubka i kielicha wody, mleka lub wina wypijanego w czasie posiłków kilka pierwszych kropel ulewali na ziemię, aby oddać cześć bóstwu.
Paweł Borkowski
Artykuł ukazał się w numerze 01/2008.