Suknia z białego bursztynu Matki Bożej Częstochowskiej nie powstałaby, gdyby nie spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II – mówi mi bez chwili namysłu wybitny artysta Mariusz Drapikowski.
Założona przez niego w Gdańsku firma „Drapikowski studio” od trzydziestu czterech lat zajmuje się projektowaniem oraz rewitalizacją wnętrz sakralnych. Wspólnie z artystami gdańskimi oraz synem Kamilem, rzeźbiarzem, wykonuje dzieła, które podziwiać można w Polsce i na świecie. – Sam nigdy bym tego nie osiągnął, nigdzie bym nie doszedł – podkreśla artysta. Mariusz Drapikowski wykonał nastawę ołtarzową do kaplicy w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich, wspólnie z synem – naturalnych rozmiarów srebrne figury: św. Pawła Pustelnika i św. Kazimierza Jagiellończyka do ołtarza jasnogórskiego, a także wraz z prof. Stanisławem Radwańskim bursztynowy ołtarz do bazyliki św. Brygidy w Gdańsku. Dziś dokonania artystyczne Drapikowskiego cieszą się olbrzymim uznaniem środowiska, sam artysta natomiast dostaje poważne i skomplikowane zlecenia, które często przełożeni Kościoła chcą powierzyć jedynie w jego ręce. Nie zawsze jednak twórca wymyślnych strojów i rzeźb mógł spokojnie patrzeć w przyszłość, a znaczna część owoców jego pracy wyrosła z bardzo trudnych doświadczeń, z którymi dane mu było się mierzyć. Tak było także w przypadku bursztynowej sukni dla jasnogórskiej ikony.
Pomysł wykonania tej szaty pojawił się w szczególnym momencie życia artysty. Po kilku latach zmagania się z chorobą stwardnienia rozsianego udał się wraz z całą swoją rodziną: żoną i dwoma synami, na spotkanie opłatkowe do Watykanu. Zaprosił ich ówczesny przeor klasztoru na Jasnej Górze, o. Marian Lubelski. Mariusz Drapikowski był wówczas w słabej kondycji fizycznej. W wyniku choroby zupełnie stracił wzrok w jednym oku, a częściowo w drugim. Miał problemy z równowagą, a poruszanie sprawiało mu znaczny wysiłek. Leczył się w Hamburgu i Gdańsku, jednak kuracja nie przynosiła zadowalających efektów, a choroba szybko postępowała. Na zaproszenie przeora zareagował z entuzjazmem. Postanowił jednak, że jego choroba nie będzie tematem tego spotkania. Chciał podziękować za miłość i rodzinę oraz to, że nie jest sam w tak trudnym dla niego momencie życia. Wizyta u Ojca Świętego upłynęła w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze. Jan Paweł II rozmawiał z synami Mariusza Drapikowskiego, samego artystę natomiast zapytał o pracę. Prawdopodobnie pod wpływem tej radosnej i pełnej ciepła atmosfery Mariusz Drapikowski w obecności przeora Jasnej Góry i Ojca Świętego złożył deklarację zrobienia bursztynowej sukni dla Matki Bożej Jasnogórskiej. Przy jego stanie zdrowia i ówczesnej kondycji fizycznej była to obietnica zakrawająca o absurd, ale jak wspomina Drapikowski – bezcenny był uśmiech, który po tej złożonej przy świadkach deklaracji pojawił się na twarzy Jana Pawła II. – Największą przeszkodą były nękające mnie wówczas dolegliwości zdrowotne, lecz te w krótkim czasie po spotkaniu z Ojcem Świętym ustąpiły – wspomina Drapikowski. Artysta nie odzyskał co prawda wzroku w oku, w którym zupełnie go stracił, nie miał już jednak problemów z równowagą, a także odzyskał wzrok w oku, w którym przed audiencją dostrzegał jedynie światło. – Choć może zabrzmi to absurdalnie, powtarzałem sobie w duchu: „Dzięki Bogu, na jedno oko nie widzę do dnia dzisiejszego. W przeciwnym razie może bym zapomniał o udzielonej mi łasce, o cudzie, który się zdarzył” – zastanawia się artysta.
– Kiedy złożyłem deklarację wykonania sukni, wiedziałem już wówczas, jak ona będzie wyglądać – wspomina. – Chciałem użyć białego bursztynu, bo jest to najrzadszy kamień, a jego pozyskanie stanowi 2 promile całego wydobycia tego surowca. Jest to także bardzo drogi kamień. Musiałem znaleźć sponsora. Mogłem bowiem ofiarować swoją pracę, jednak nie stać mnie było na zakup materiałów potrzebnych do wykonania sukni.
Bursztynnika wspomogły wówczas Kasy Spółdzielczo-Kredytowe SKOK, dzięki którym mógł on zakupić potrzebne materiały: złoto, biały bursztyn i brylanty.
– Surowce, które chciałem wykorzystać, prowokowały nową technikę tworzenia sukni. Zależało mi na tym, żeby użyty materiał był jak najlepiej wyeksponowany. Nie tworzyłem zatem w bursztynie przy pomocy oczek, ale kolorystycznie dobierałem szczyty kamienia. Jaśniejsze pojawiały się u góry, ciemniejsze na dole. Chodziło o to, żeby kształty i kolory ułożyć w taki sposób, żeby sprawiały wrażenie, że suknia jest zrobiona z jednej bryły. W swoim ostatecznym kształcie zawiera ona 9 kg bursztynu i ok. tysiąca brylantów. Bursztyny pochodzą z Polski, Sambii i Ukrainy. Motywem zdobniczym są lilie andegaweńskie, przyozdobione brylantami, ich wyobrażenie znajduje się także na obrazie jasnogórskim. Maryja trzyma w dłoni różę i wskazuje nią na Chrystusa. Chrystus bowiem jest Drogą, Prawdą i Życiem. Na wizerunku znajduje się również napis „Totus Tuus” i z tego właśnie powodu szata bywa nazywana suknią zawierzenia. Jest to wotum z okazji 350. rocznicy obrony Jasnej Góry przed Szwedami, wotum dziękczynne za życie i pontyfikat Jana Pawła II oraz za 25-lecie powstania „Solidarności”. Poświęcenia bursztynowej sukni dokonał abp Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, 26 sierpnia 2005 r., podczas uroczystości Matki Bożej Jasnogórskiej. W tym samym roku, kiedy powstawał ów wizerunek Ojciec Święty Jan Paweł II, na dzień przed śmiercią 1 kwietnia 2005 r. pobłogosławił i przekazał dla jasnogórskiego wizerunku korony papieskie. Z tego też powodu przygotowywana suknia nabrała nowego wymiaru i nierozdzielnie jest związana z postacią Jana Pawła II. Arcybiskup Stanisław Nowak dostrzegł nawet, że wizerunek papieża można odnaleźć na powierzchni sukni, kiedy człowiek uważnie przyjrzy się strukturze bursztynu.
Jasnogórska ikona posiada aż 9 odmiennych sukien. Powstawały one zawsze przy okazji rozmaitych jubileuszy i rocznic. Tworzono je z odmiennych kamieni szlachetnych: brylantów, rubinów, złota, szmaragdów, turkusów, koralowców i pereł.
Brylantowo-bursztynowa suknia zawierzenia nie była jednak ani pierwszą, ani też ostatnią w dorobku Mariusza Drapikowskiego. Zdobył doświadczenie w tworzeniu tego typu strojów, wykonując suknie dla Matki Bożej Świata Pracy w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Zrobił także suknię do kopii obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej w kościele Miłosierdzia Bożego w Łodzi. Z kolei w 2010 r., z okazji rekoronacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, w pracowni Mariusza Drapikowskiego wykonana została szata wdzięczności, miłości, cierpienia i nadziei, powstała z wotów złożonych na Jasnej Górze. W dolnej części szaty Chrystusa znajduje się fragment samolotu, który 10 kwietnia 2010 r. spadł pod Smoleńskiem. Modlitwy opiekujących się ikoną ojców paulinów umieszczone są w srebrnych tulejkach wewnątrz szaty, a w koronach Maryi i Dzieciątka Jezus – oprócz kamieni z Groty Zwiastowania i Golgoty – znajdują się meteoryty planetarne z Księżyca, Marsa i Merkurego. Suknia Maryi składa się z opali i meteorytów, natomiast podstawowym kruszcem, z którego powstała szata Jezusa, jest koral. Jest to pierwsze wotum zbudowane z dobrowolnych darów Polaków, a uroczystość jego poświęcenia odbyła się w stulecie rekoronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Królowej Polski, 10 września 2010 r.
Obecnie z okazji 300-lecia koronacji jasnogórskiej ikony ojcowie paulini namawiają wiernych do składania Żywych Koron Maryi, czyli duchowych darów dla jasnogórskiej ikony. Podobnie i w życiu Mariusza Drapikowskiego praca artystyczna stanowi jedynie część jego działalności.
Założył on wraz z Piotrem Ciołkiewiczem i synem Kamilem Communita Regina della Pace – Stowarzyszenie Królowej Pokoju. To międzynarodowa organizacja, która tworzy ośrodki modlitwy o pokój na całym świecie. W ramach działalności Stowarzyszenia powstanie 12 ołtarzy adoracji w sanktuariach na wszystkich kontynentach świata. Pierwszym z nich był tryptyk wykonany w 2009 r. do Jerozolimy, drugim ołtarz do Kazachstanu, następnie na Wybrzeże Kości Słoniowej, do Rwandy, a niedawno – poświęcony przez papieża Franciszka ołtarz do sanktuarium Namyang w Korei Południowej.
Drapikowski nie jest jedynie „krawcem Matki Bożej”, jak często bywał określany, ale dzięki swoim umiejętnościom współtworzy niecodzienne miejsca modlitwy o pokój na całym świecie.
Monika Pilch
pgw