Tysiąclecie Korony Królestwa Polskiego – tęsknota za chrześcijańskością, rodzinnością i ciągłością

2025/01/23
Kopia Dodaj naglowek2
Fot. Marcello Bacciarelli, Portret Bolesława I Chrobrego, Zamek Królewski w Warszawie, domena publiczna

24 lipca 2024 roku Sejm przyjął uchwałę „w sprawie ustanowienia roku 2025 Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski w Gnieźnie”. Przebieg prac parlamentarnych zarówno nad treścią tego dokumentu, jak i nad samym jego tytułem stanowi przygnębiające świadectwo braku ponadpartyjnej zgody politycznej.

Brak zgody co do charakteru obchodów

Jeszcze w kwietniu do sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu wniesiono trzy projekty, spośród których do procedowania wybrano pierwszy, autorstwa Prawa i Sprawiedliwości (druk nr 354). Zakładał on po prostu „ustanowienie roku 2025 Rokiem 1000-lecia Królestwa Polskiego” i przypominał, że koronacja była aktem nie tylko politycznym, ale i religijnym, stanowiąc kontynuację działań Mieszka I, który poprzez „przyjęcie chrztu włączył swoje państwo w krąg cywilizacji i kultury chrześcijańskiej Europy”, a Korona uzyskana przez Bolesława Chrobrego „była podtrzymywana przez jego następców z dynastii Piastów” i przez kolejne stulecia aż „w roku 1919 i ponownie w roku 1989 powróciła na godło odrodzonej Rzeczypospolitej i wieńczy je nadal jako widomy symbol suwerennego państwa polskiego”. Złożone później bliźniacze projekty Lewicy oraz Polski 2050 (druki nr 356 i 357) odrzucały aspekt ciągłości, poprzestając na wspomnieniu wyłącznie wydarzeń sprzed tysiąclecia. 27 czerwca sejmowa komisja po długiej debacie przyjęła kompromisową wersję uchwały, nawiązującą do wszystkich projektów, jednak podczas lipcowego posiedzenia plenarnego została ona na wniosek Lewicy odrzucona przez posłów koalicji rządowej, którzy narzucili uchwale brzmienie zaplanowane wcześniej w projektach ich partii. Ostatecznie przyjęta treść uchwały odnosi się więc tylko do czasów minionych jako zamkniętego rozdziału, rezygnując z prób wytłumaczenia, jakie znaczenie ma Korona Chrobrego dla współczesnego Narodu Polskiego. Niestety, zupełnie pominięte zostały w niej najbardziej istotne aspekty idei koronnej, którymi są: chrześcijańskość, rodzinność i ciągłość.

Władza uznająca, że pochodzi z Bożej łaski

Profesor Jacek Bartyzel w Encyklopedii „Białych Plam” pod hasłem „Korona” podkreśla, nawiązując do Stanisława Orzechowskiego, że „w monarchii chrześcijańskiej króla (podobnie jak biskupa w Kościele) «czyni» w pełni nie ukoronowanie, lecz dopiero ryt namaszczenia olejami świętymi; to dzięki niemu król staje się «pomazańcem Bożym»”, i opisuje szczegółowo polski ryt koronacyjny, który rozpoczyna się od „nocnych rozmyślań pobożnych i postu”. W „Problemie legitymizmu w Polsce” Bartyzel zwraca natomiast uwagę, w ślad za księciem Adamem Jerzym Czartoryskim, że miarą prawowitości władzy sprawowanej w Polsce jest „spełnianie celów nałożonych narodowi przez Boga, które to uprawnienia można wyprowadzić z zasad prawa naturalnego”. Podczas II wojny światowej, kiedy zasady te były w sposób najbardziej jaskrawy naruszane przez niemieckiego i sowieckiego okupanta, prymas August Hlond stwierdzał wprost, że „nic nie wyraża tak wolności Polski jak monarchia i korona”. Rozwinął tę myśl po wojnie, wskazując, że ponadczasowym programem dla Polski jest „idea świętowojciechowa”. W liście pasterskim z okazji 950-lecia męczeństwa świętego Wojciecha Hlond wskazywał, że to właśnie ten święty „tłumaczył Bolesławowi, że gdyby życie państwowe zogniskować koło idei Chrystusowej, gdyby Polsce dać własną organizację kościelną, gdyby jej wartości rasowe uszlachetnić cywilizacją zachodnią, gdyby uzyskać, by Papież godnością królewską przypieczętował niezależność władców polskich, królestwo budowane mocarnym ramieniem Bolesławowym mogłoby się stać niezastąpioną słowiańską ostoją wiary na rozgraniczeniu światów”. Pierwszym istotnym aspektem idei Korony Chrobrego jest zatem jej chrześcijańskość – ciążący na wszystkich kolejnych władcach Polski (czy to na królach, czy na prezydentach), a patrząc szerzej, także na władających w ich imieniu poszczególnych ministrach i urzędnikach, moralny obowiązek ograniczania faktycznie sprawowanej przez siebie władzy normami wywodzącymi się z prawa Bożego i prawa naturalnego, a także nieustanna gotowość do poddawania się w tej kwestii osądowi po chrześcijańsku uformowanego narodu.

Naród jako „rodzina rodzin” potrzebuje ojca

Błogosławiony Stefan Wyszyński wielokrotnie powtarzał, że naród jest „rodziną rodzin”. To trafne spostrzeżenie warto jednak uzupełnić o refleksję, że do najbardziej właściwego funkcjonowania każda rodzina potrzebuje głowy. Dziedzictwem Chrobrego oraz jego następców na tronie Korony Królestwa Polskiego był właśnie ojcowski, rodzinny stosunek do powierzonego im przez Boga narodu. XIX-wieczny poeta Władysław Syrokomla w utworze Staropolskie roraty przytacza praktykowany przynajmniej od czasów XIII-wiecznego księcia Bolesława Wstydliwego zwyczaj, zgodnie z którym w trakcie Adwentu na ołtarzu ustawiano siedmioramienny świecznik, a każdą z siedmiu świec zapalał przedstawiciel innego stanu społecznego – w poemacie symbolizują ich Król, Prymas, Senator, Szlachcic, Żołnierz, Kupiec i Chłop. Pierwszą świecę zapalał jednak właśnie monarcha jako ojciec narodu, wzywając: „Boże! Pierś Twoja niech nas przytuli, niechaj nie dozna bicza Twej chłosty Senat, rycerstwo i naród prosty”. Echo tej wszechstanowej idei widać także w tekście ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza z 1656 r, w których monarcha deklarował: „po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić”. W najtrudniejszym czasie XX wieku, gdy Polska zmagała się z totalitaryzmami, funkcję ojcowską pełnili obaj wielcy prymasowie-interrexi – August Hlond oraz bł. Stefan Wyszyński, a po nich św. Jan Paweł II, który podczas swojego przemówienia w Sejmie 11 czerwca 1999 roku wołał: „Vivat król! Vivat naród! Vivat wszystkie stany!”. Dariusz Karłowicz zauważył wtedy, że „papież uosabia i reprezentuje autorytet właściwy pierwiastkowi monarchicznemu”, czyli „odgrywa rolę niekoronowanego króla Polski”. Wspominając Koronę Chrobrego, tęsknimy też zatem do rodzinności, gdy relacje władcy z powierzonym mu narodem opierały się na organicznej więzi porównywalnej z ojcostwem, a nie na bezdusznym egzekwowaniu „monopolu na przemoc” przez państwo-Lewiatana i jego urzędników.

Instytucjonalna ekspansja – na dekady, nie na kilkuletnią kadencję

W pierwotnej wersji projektu uchwały sejmowej znajdował się także akapit poświęcony ekspansji terytorialnej państwa Bolesława Chrobrego. Chwalono go za liczne zdobycze terytorialne – Milsko, Łużyce, zwierzchnictwo nad Czechami, Morawami i Słowacją, Grody Czerwieńskie. W konsekwencji „powstało państwo, które przez kolejne tysiąc lat – mimo zmiennych kolei losu – nigdy nie zostało wydarte Polakom z ich marzeń, idei i tożsamości”. Nie chodzi jednak o to, by współczesna Polska najeżdżała swoich sąsiadów. Myślą wspólną dla pierwszych Piastów oraz nas jako obywateli III Rzeczypospolitej jest natomiast pragnienie podmiotowości. Raz potraktowana przez cesarza Ottona III jako równoprawny partner do stanowienia ładu w Europie, Polska w dłuższej perspektywie nigdy zrezygnowała ze śmiałych zamiarów społecznych i gospodarczych. Jan Filip Staniłko w Kazimierzowskiej filozofii rozwoju wymienia aż sześć czynników „strategicznego programu budowy siły państwa w oparciu o instytucje stymulujące równomierny rozwój sił produkcyjnych całego społeczeństwa” praktykowanych przez króla Kazimierza Wielkiego – bezpośredniego potomka Chrobrego. W kolejnych wiekach Polska również, choć przejściowo, bywała zdolna do budowania i utrzymywania wielkich inwestycji, mających służyć nie bieżącemu popytowi politycznemu, tylko potrzebom przyszłych pokoleń – w XVIII wieku mogły być to Biblioteka Załuskich, Szkoła Rycerska czy Kanał Ogińskiego, a w XX wieku – port w Gdyni połączony z Górnym Śląskiem magistralą węglową czy Centralny Okręg Przemysłowy. Współcześnie, w trzeciej dekadzie XXI wieku, takimi priorytetowymi inwestycjami dla Polski wydają się być Centralny Port Komunikacyjny, elektrownie atomowe czy porty głębokomorskie, a także koleje dużych prędkości czy rozbudowana sieć autostrad i dróg ekspresowych. Trzecim istotnym aspektem dziedzictwa Korony Chrobrego jest więc także ciągłość – zdolność władców do utrzymywania stałych strategicznych punktów odniesienia dla państwa przez kolejne dekady, a nawet wieki, zamiast wywracania ich do góry nogami co cztery lata przez polityków, jak ma to miejsce obecnie.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 1/2025

 

/ab

Bernaciak Nikodem

Nikodem Bernaciak

Adwokat Izby Adwokackiej w Warszawie, analityk, absolwent prawa na Uniwersytecie Warszawskim.

© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej