Matkując nie pozwalasz mężowi dorosnąć

2024/04/12
engin akyurt yCYVV8 kQNM unsplash
Photo by engin akyurt on Unsplash

Jako kobiety jesteśmy opiekunkami, chcemy czuć się potrzebne i dążymy do tego, żeby nasi bliscy byli zdrowi, bezpieczni i szczęśliwi. I nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Źle zaczyna się robić, kiedy z żony zmieniamy się dla naszego męża w drugą matkę. Jak tego uniknąć?

Od kilku miesięcy nie zapisał się na to badanie? Rozpakował zmywarkę, ale poodkładał naczynia nie tam, gdzie trzeba? Złożył pranie, tak że się pogięło? Zrobił kolację, ale pokroił chleb w zbyt grube kromki? Zaczynasz wtedy matkować? Pouczasz go jak małe dziecko? Czy po prostu robisz wszystko sama, żeby przypadkiem mąż nie robił tych rzeczy źle następnym razem?

Tak czy tak – to niedobrze.

Zacznijmy od tego, jak ustalić, czy coś jest zrobione DOBRZE czy ŹLE? Zanim wyszłam za mąż, byłam na dwuletnim wolontariacie misyjnym i mieszkałam z kilkoma dziewczynami w jednym domu tworząc wspólnotę. Wiek między 22 a 33. Pochodzenie od polskiego, przez francuskie aż po kostarykańskie i argentyńskie. Jak myślicie – miałyśmy te same sposoby na sprzątanie, gotowanie, przechowywanie żywności przyjmowanie gości, ścielenie łóżka itd.?

Jednej z sióstr wspólnotowych szczególnie ciężko było patrzeć, jak ktoś robi coś inaczej, niż ona uważała za dobrze wykonane. Kiedyś obierałam w kuchni ziemniaki, kiedy akurat weszła. Podeszła do mnie i wzięła obieraczkę, która miałam w dłoni, zmieniła jej ułożenie i z uśmiechem powiedziała, że teraz będzie mi wygodniej. Wiem, że miała dobre intencje, ale była to już któraś podobna sytuacja z rzędu, a ja nie jestem bardzo cierpliwa. „Czy jak będę trzymała obieraczkę jak wcześniej, to ziemniaki nie będą obrane?”.

Oczywiście nie zawsze mi się udaje, ale staram się wracać myślami do tej sytuacji zawsze, kiedy chcę zacząć matkować mężowi. Zupełnie inaczej czułam się, kiedy ta dziewczyna pytała mnie, czy potrzebuję pomocy w jakimś zadaniu albo czy chcę, żeby pokazała mi, jak ona to wykonuje. Naprawdę wiele się dzięki niej nauczyłam, jednak gdyby pozostała w tej pierwszej postawie – matki patrzącej z litością z góry na nieporadne dziecko – na pewno nie chciałabym od niej ani skrawka rady.

Małżeństwo to nieustający proces uczenia się i dorastania, dla obu stron. Mamy też przyzwyczajenia, które wynosimy często bezwiednie z domu. Czy jak będę robić za męża rzeczy, które w moim mniemaniu robi źle, dorośnie do swojej roli? Czy jak będę go pouczać, a jemu odechce się robienia czegokolwiek – wpłynie to dobrze na naszą relację?

 

/ab

CCH 3673 kwadrat

Aleksandra Bilicka

Dziennikarz i kulturoznawca. Redaktor portalu e-civitas.pl, sekretarz redakcji kwartalnika Civitas Christiana.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#małżeństwo #mąż #żona #obowiązki #matkowanie #dorosłość #dorastanie w małżeństwie #obowiązki domowe #kobiece tematy
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej