Nie tylko dla dzieci

2013/01/12

– Przyjeżdżamy na te Msze z oddalonego o kilka kilometrów Zalesia Górnego. Ks. Marcin tak fantastycznie odprawia Mszę św., że dla naszych dzieci jest to jedna z największych atrakcji w tygodniu – tłumaczy mama kilkuletnich chłopców. – Na innych tradycyjnych Mszach mój synek z wielkim trudem może wysiedzieć. Tu nie musi cały czas cicho siedzieć. Może się wyśpiewać i wytańczyć – podkreśla.

Fot. Artur Stelmasiak

Zdaniem babci pięcioletniego Piotrusia, mówienie w ten sposób o Bogu bardzo dobrze dociera do dzieci. Widać, że ta Msza sprawia dzieciom wiele radości. – Dzieci w domu potrafią rozmawiać o tym, co działo się w kościele. One mówią o Bogu – podkreśla babcia.

Jedno z najstarszych miast na Mazowszu

Fot. Archiwum

Piaseczno jest jednym z najstarszych miast na Mazowszu. W 2004 roku jego mieszkańcy obchodzili jubileusz 575-lecie praw miejskich. Rozwój miasta był zawsze związany z jego położeniem. Bowiem Piaseczno leżało na trakcie wiodącym z Warszawy do Czerska, który w XIV wieku był stolicą Mazowsza. To właśnie Czersk był siedzibą księcia Janusza I Mazowieckiego i głównym ośrodkiem ówczesnego chrześcijaństwa. Piaseczno otrzymało w 1429 roku prawa miejskie z rąk księcia, dlatego też jego herbem jest Junosza (Baran), polski herb szlachecki, którym pieczętowały się niektóre rody mazowieckie. Przez lata Piaseczno było tradycyjnym miejscem targów i jarmarków, a swój największy rozkwit przeżywało w XVI wieku. Miasto i okolice Piaseczna bogate są w miejsca pamięci ważnych historycznych wydarzeń. Znajdują się tu m.in. mogiły powstańców styczniowych, cmentarzyki z okresu I wojny światowej, miejsca upamiętniające wydarzenia z okresu II wojny światowej.

Obecnie Piaseczno jest miastem powiatowym. Ma blisko 33 tys. mieszkańców. Dogodna komunikacja z Warszawą oraz niewielka odległość od stolicy powoduje, że liczba jego mieszkańców cały czas rośnie. To właśnie w Piasecznie wiele rodzin decyduje się na osiedlenie. Duży wpływ na ich decyzje ma lokalny rynek pracy. Bowiem gmina Piaseczno może się poszczycić najmniejszym współczynnikiem bezrobocia w Polsce.

Na koniec bajka

Dla najmłodszych czas spędzony w kościele kojarzy się jeszcze z jedną atrakcją. Po Mszy dzieci siadają w kręgu na dywanie, aby usłyszeć kolejny odcinek swojej bajki. Na pomysł czytania bajek kilka lat temu wpadł aktor Grzegorz Emanuel.– Prawie co tydzień czytamy im razem z żoną – mówi Emanuel.

W tym samym czasie w kościele jest również Msza dla starszych dzieci w wieku gimnazjalnym. Tam jest już poważniej, ale i tak nikt się nie nudzi. Ks. Grzegorz Wieczorek zaprasza dzieci do dyskusji i wspólnego zastanawiania się nad czytanym Słowem Bożym. Duszpasterz wychodzi do młodych z bezprzewodowym mikrofonem. Zadaje im pytania. Rozdaje małe gazetki z ewangelicznymi refleksjami. W pewnym momencie zaprasza dzieci za ołtarz, aby mogły tak jak on popatrzeć na Kościół – Lud Boży.

Grzegorz Emanuel oprócz niedzielnego czytania bajek prowadzi również warsztaty teatralne. Z grupą parafialnej młodzieży założyli teatr „Takie CÓŚ”.

– Osobiście bardzo lubię teatr. Kiedyś na Mszy usłyszałem, że można pobawić się w aktorstwo w naszym kościele – przyszedłem, zobaczyłem i „Takie CÓŚ” już mi zostało – żartuje Michał Wieczorek, student Politechniki Warszawskiej. – Na naszych zajęciach teatralnych bardzo dobrze się bawimy – mówi Ania Borowska, która od czterech lat gra w tym parafialnym teatrze. – Zdobyliśmy nawet trzy nagrody na Festiwalu Małych Form Teatralnych – dodaje Grzegorz Emanuel, opiekun teatru. – Grę w naszych przedstawieniach traktuje jako dobrą zabawę. Jednak nie wiążę swojej przyszłości z zawodem aktorki. Chce iść na medycynę – mówi Ania.

Kolega z boiska

Ksiądz Marcin Kamiński ma bardzo dobry kontakt z dziećmi i młodzieżą. On dla nich jest nie tylko księdzem. Zachowuje się jak starszy kolega. Przed domem parafialnym po Mszy św. dla najmłodszych podbiega do ks. Marcina 12-letni chłopiec. – Kiedy ksiądz będzie grał z nami w piłkę? – pyta ks. Marcina. Kapłan odpowiada: „zadzwoń do mnie”. W późniejszej rozmowie chłopiec zdradza, że ks. Marcin bardzo często gra z nimi w piłkę. – Jest dobry w ataku. Niezłe bramki strzela nasz ksiądz – dodaje chłopiec.

W tej piaseczyńskiej parafii doskonale widać, że wierni nie odczuwają żadnego dystansu względem swych duszpasterzy. Nawet plebania jest zawsze dla nich otwarta. W środku przy dużym stole siedzi kilka zaprzyjaźnionych rodzin. Rozradowane dzieci biegają po pokoju. Obecność księży w ogóle ich nie krępuje, a nawet wręcz przeciwnie. Trochę się popisują. – Wychowałem się w tej parafii. Mogę powiedzieć, że zawsze mieliśmy szczęście do księży – mówi Karol, który jest odpowiedzialny za neokatechumenat. – Nasza parafia jest duszpastersko żywa. Dobrym tego przykładem jest fakt, że odkąd pamiętam to ta plebania była zawsze otwarta dla wszystkich – podkreśla Karol.

Różne drogi do Boga

Parafia jest bardzo bogata w różne stowarzyszenia i wspólnoty. – Jest tego tyle, że jestem tu od kilku miesięcy i cały czas nie potrafię wymienić wszystkich inicjatyw duszpasterskich – mówi ksiądz proboszcz.


W kilka chwil po odprawieniu Mszy św. dla dzieci charyzmatyczny duszpasterz przebiera się w mundur strażaka i jedzie na spotkanie Ochotniczej Straży Pożarnej
Fot. Artur Stelmasiak


Dla nas ta plebania zawsze jest otwarta. Czujemy się tu jak w domu – mówią parafianie św. Anny
Fot. Artur Stelmasiak

Na plebani w niewielkim pokoju, na kanapie siedzi młode małżeństwo z dwojgiem wesołych dzieci. – Od trzech lat jesteśmy w Domowym Kościele – mówi Małgorzata Flis. – Nasz ruch jest często nazywany Oazą Rodzin. Można powiedzieć, że jest to kontynuacja oazy młodzieżowej – dodaje jej mąż Grzegorz. Państwo Flis pochodzą z Lublina. W Piasecznie osiedlili się cztery lata temu. – Prawie wszyscy z naszego osiedla to przyjezdni. Ludzie przyjeżdżają z różnych części Polski za pracą – wyjaśnia Flis. – W Domowym Kościele oprócz wymiaru duchowego, ważny jest również ten społeczny. Dzięki naszemu zaangażowaniu poznajemy nowych ludzi. Mamy znajomych i wrastamy w tę naszą lokalną społeczność – podkreśla.

Początki Domowego Kościoła w parafii doskonale pamiętają Beata i Jarosław Bernatowiczowie, którzy w tej wspólnocie są od 13 lat. – Większość naszej pracy odbywa się w rodzinach. Chcemy pokazać, że można razem ze współmałżonkiem zmierzać ku świętości – mówi Beata Bernatowicz. – Początkowo, 13 lat temu mieliśmy rodzinę, która nas wprowadzała do Domowego Kościoła. Wiele się od nich nauczyliśmy. Po kilku latach formacji sami zaczęliśmy służyć innym – opowiada. W parafii jest wiele różnych wspólnot i dróg, z których wierni mogą skorzystać, aby pogłębić swoje życie duchowe.

Plebania otwarta dla ludzi

Jedną z dróg do pogłębienia wiary jest również neokatechumenat. Początki tej wspólnoty wspominają Karol i Beata. Są małżeństwem od 16 lat. Mają pięcioro dzieci, o których mówią z dumą. Przyznają, że gdyby nie wspólnota, to z pewnością ich rodzina nie byłby aż tak liczna. – Na drodze neokatechumenalnej jestem od 25 lat – mówi Karol, który na co dzień pracuje w Warszawie jako prawnik. – W naszej wspólnocie odkrywamy tajemnice chrztu. To jest taki katechumenat po chrzcielny – wyjaśnia. – Gdyby nie neokatechumenat moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej – dodaje Karol, który jest także członkiem Rady Ruchów Katolickich Archidiecezji Warszawskiej. W tej parafii mieszka od dziecka. Mile wspomina wszystkich proboszczów. – W latach 70. i 80. nasi księża nie bali się wyjść do parafian, choć dla wszystkich były to trudne czasy. W okresie stanu wojennego, to wyjście Kościoła do ludzi wszystkim było bardzo potrzebne. Odkąd pamiętam ta plebania zawsze była otwarta dla wszystkich ludzi.

Z dziejów kościoła

Fot. Archiwum

Kościół św. Anny jest najstarszym zabytkiem architektonicznym w Piasecznie. Pierwotny, drewniany kościół z ok. 1350 r. nosił wezwanie św. Macieja i Anny. Ok. 1565 r. wzniesiono istniejący do dziś murowany kościół. Podupadłą w skutek wojen szwedzkich świątynię, odrestaurowano w 1736 r. z inicjatywy Aleksandra Sułkowskiego, starosty piaseczyńskiego. Wówczas kościół przebudowano wg planów C. F. Pöppelmanna, nawiązując wystrojem wnętrz do baroku. Kościół ma jednakże cechy późnogotyckie. Na wschodniej fasadzie znajduje się trójkątny szczyt, rozczłonkowany ceglanymi łukami. Na osi fasady w arkadowej wnęce znajduje się późnobarokowa rzeźba św. Jana Nepomucena.

Przy południowej części świątyni została dobudowana kaplica św. Krzyża oraz zakrystia. Kościół wzniesiony jest na rzucie prostokąta. Prezbiterium oddzielone jest od nawy ostrołukiem. W świątyni zachował się oryginalny krzyż z XVI w., który można zobaczyć w bocznej kaplicy św. Krzyża. Drugi zachowany krzyż z postacią Marii Magdaleny, pochodzi z 2. poł. XVIII w. znajduje się w prezbiterium. Innym cennym zabytkiem są przedstawiające Mękę Pańską malowidła pochodzące 1555 roku. W tej piaseczyńskiej świątyni godne podziwu są także zabytkowe obrazy: Matka Boża z Dzieciątkiem z ok. poł. XVIII w. i św. Anna ze św. Joachimem z XVIII/XIX w. Warto również zwrócić uwagę na trzy późnogotyckie portale, zwłaszcza ten z prezbiterium, z kutymi drzwiami i kratownicą.

Pierwsze katechezy neokatechumenalne rozpoczęły się w 1980 roku. Z perspektywy kilkudziesięciu lat widzę, że duchowni w tej parafii zawsze byli blisko nas. Dzięki temu życie duszpasterskie tu kwitnie – podkreśla Karol. Jego żona Beata zwraca także uwagę na doskonałe duszpasterstwo dzieci i młodzieży. – Różne zajęcia, warsztaty teatralne, plastyczne, czy też muzyczne, powodują, że ci młodzi rozwijają się – podkreśla Beata. – Dzięki temu nie włóczą się po okolicy. To jest również doskonały sposób, aby dzieci przyciągnąć do Kościoła – dodaje mama pięciorga dzieci.

Karol wymienia wszystkie wspólnoty, które są w parafii. – Dzięki temu jest u nas wiele rzeczywistości Kościoła. Ta jedność i koegzystencja różnych grup parafialnych jest bardzo ważna. Doskonale widać całe duchowe bogactwo wielości w jedności Kościoła – podkreśla Karol. – Dzięki temu ludzie widzą i odczuwają wyjście Kościoła do świeckich. Oni spotykają się tu z odpowiedzią na ich problemy i potrzeby duchowe – dodaje.

Chce się coś robić

– Nasi księża zawsze byli bardzo otwarci na świeckich. Poprzedni proboszcz ks. Tadeusz Sowa potrafił zachęcić ludzi. On nam niczego nie narzucał, ale nas angażował. Aż samemu chciało się coś robić. Obecny proboszcz dobrze kontynuuje tę duszpasterską drogę – wyjaśnia Grzegorz Flis.

W parafii jest również teatr tańca „Szansa”, gdzie ponad 60 dzieci uczy się tańca klasycznego i nowoczesnego. Od 2002 roku przy parafii działa również szkoła muzyczna, w której uczy się ponad osiemdziesiąt dzieci. – Przyjeżdżają do nas profesorowie z warszawskich szkół muzycznych – mówi ks. Gas. Dzieci mogą nauczyć się grać m. in. na gitarze, fortepianie, skrzypcach, flecie, trąbce, klarnecie oraz organach. Prowadzone są również dwa chóry parafialne (Cantus i Cantemus), które zyskały już wiele wyróżnień w konkursach i festiwalach. Obok warsztatów muzycznych we wrześniu 2003 roku powstały również zajęcia plastyczne prowadzone przez absolwentkę ASP, gdzie uczy się ponad 20 dzieci.

Przy parafii bardzo skutecznie działa również pomoc charytatywna. Każdego roku CARITAS rozdaje tu kilkadziesiąt ton żywności. Codzienne wydawane jest ponad 100 bochenków chleba dla najbardziej potrzebujących. Z regularnego wsparcia korzysta tu ponad setka rodzin. Wydawane są tysiące paczek żywnościowych. Przez cały tydzień czynna jest łaźnia, gdzie bezdomni mogą się umyć i dostać jakiś posiłek. Przy Parafii działa Stacja Caritas Archidiecezji Warszawskiej, w której pracują dwie pielęgniarki.

Ks. Dariusz Gas – proboszcz

Fot. Artur Stelmasiak

Dzięki temu, że dzieci u nas mają tyle codziennych zajęć i atrakcji, to kościół i całe jego otocznie jest dla nich naturalne. Kościół nie kojarzy im się tylko z niedzielną Mszą św., ale także z czasem, który tutaj mogą ciekawie spędzić. Bardzo wiele zrobił w tej parafii mój poprzednik ks. Tadeusz Sowa. On otworzył dom parafialny, w którym od rana do wieczora jest mnóstwo ludzi.

Jako młody proboszcz mogę stwierdzić ze pracować w takiej parafii jest wielkim zaszczytem ale i zobowiązaniem. Tutaj się czuje radość bycia kapłanem Moi parafianie są bardzo otwarci na nas kapłanów. Panuje przekonanie, że ksiądz jest jednym z nich. Ludzie przychodzą na plebanię z wieloma sprawami i troskami. W przykościelnej kaplicy Krzyża od wczesnego rana do nocy mamy wystawiony Przenajświętszy Sakrament. Kiedy bym nie wszedł zawsze kilkanaście osób się modli.

Piotr Chmieliński
Artykuł ukazał się w numerze 02/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej