Pustka moralna, kulturowa i duchowa (…) wywołuje – i słusznie – pogardę ze strony radykalnych islamistów, którzy z radością korzystają, by ją wypełnić.
Melanie Phillips
Jan Paweł II należał do grona duchownych głęboko osadzonych w kontekście kulturowym własnego narodu, głęboko przeżywającym również tragedię czasu totalitaryzmów w XX w. W swoim dziele Pamięć i tożsamość odniósł się do tego w sposób bardzo jasny. Ojciec Święty miał pełną świadomość, że atak idący ze strony totalitarnych ideologii dotykał najgłębszych podstaw tożsamości narodowej. Dla Jana Pawła II związek kultury polskiej z dziedzictwem chrześcijańskim był więcej niż oczywisty. Ci, którzy chcieli zniszczyć polskość, uderzali nade wszystko w religijne podstawy życia narodu. Świadczą o tym choćby słowa jednego z największych wrogów Polski, generalnego gubernatora Hansa Franka. W swoim Dzienniku 2 marca 1940 r. zanotował konstatacje dotyczące pozostającego pod okupacją narodu polskiego: „Kościół zachowuje nadzwyczajną rezerwę. Kościół był i jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym, który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła. Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy jeszcze była święta z Częstochowy i Kościół”. Widać wyraźnie, że jeden z największych wrogów Polski bardzo precyzyjnie umiał zlokalizować źródło siły duchowej naszego narodu. Umieli tę rzeczywistość w sposób oczywisty zrozumieć także wielcy Polacy, do których należy przede wszystkim zaliczyć kard. Stefana Wyszyńskiego i bp. Karola Wojtyłę. Wielkie obchody milenijne to nic innego, jak powrót do najgłębszych korzeni polskiej tożsamości. Te wielkie obchody wynikały z przeświadczenia, że ratunek dla narodu jest w Kościele, w którym szczególne miejsce zajmuje pobożność Maryjna. Obu tym postaciom niezwykle głęboko zapadły słowa kard. Augusta Hlonda, że „zwycięstwo jeśli przyjdzie, przyjdzie przez Maryję”.
Nie inaczej swój pontyfikat widział Jan Paweł II. Głębokie spojrzenie na korzenie kultury polskiej wynikały z prostej konstatacji: historia narodu i państwa polskiego zaczęła się od chrztu Mieszka I. We wspomnianym dziele Pamięć i tożsamość Jan Paweł II pisał: „Mówiąc bowiem o chrzcie, nie mamy na myśli tylko sakramentu chrześcijańskiej inicjacji przyjętego przez pierwszego historycznego władcę Polski, ale też wydarzenie, które było decydujące dla powstania narodu i dla ukształtowania się jego chrześcijańskiej tożsamości. Polska jako naród wychodzi wówczas z własnej dziejowej prehistorii, a zaczyna istnieć historycznie”. Widzimy, że w papieskim nauczaniu u podstaw polskiej tożsamości narodowej leży kultura chrześcijańska. Podobnie zresztą kreślił Jan Paweł II wizję Europy. W przemówieniu w UNESCO (Paryż, 2 VI 1980) Ojciec Święty mówił: „Człowiek żyje prawdziwie ludzkim życiem dzięki kulturze (…). Naród bowiem jest tą wielką wspólnotą ludzi, którą łączą różne spoiwa, ale nade wszystko właśnie kultura. Naród istnieje z »kultury« i dla »kultury«. (…) Jestem synem narodu, który przetrwał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród – nie biorąc za podstawę przetrwania jakichkolwiek innych środków fizycznej potęgi jak tylko własna kultura (…)”. Jan Paweł II na forum światowym przyznawał się do swojej polskiej tożsamości, pokazując wagę tego doświadczenia. Można powiedzieć, że „pamięć i tożsamość” to doświadczenie, którym promieniował na cały świat. W tym kontekście kuriozalnie brzmią tezy o rzekomej „zaściankowości” kultury polskiej, która jakoby jest mało czytelna w świecie. Młodemu pokoleniu Polaków przez lata wmawiano, że aby odnieść sukces w świecie, należy wyzbyć się tej polskiej prowincjonalności. Największy z Polaków, przemawiając w ONZ, do tej tożsamości w sposób niezwykle mocny się przyznawał i był rozumiany i podziwiany przez cały świat. Wynika to z faktu, że chrześcijaństwo, które stanowi najważniejszy rdzeń naszej narodowej kultury, ma potężny ładunek uniwersalistyczny (a nie zaściankowy, jakby chcieli niektórzy). Dlatego Polska przyznająca się do swoich religijnych korzeni poniekąd przypomina Europie o jej korzeniach. „Długi proces tworzenia się Europy chrześcijańskiej – pisał papież – rozciąga się na całe pierwsze tysiąclecie, a częściowo nawet na drugie. Można powiedzieć, że w tym procesie nie tylko gruntował się chrześcijański charakter Europy, ale także kształtowała się sama europejskość”.
Ciągłe podkreślanie przez Jana Pawła II jego polskich korzeni, jego polskiej pobożności było niejednokrotnie przedmiotem ataków. Całkowite zawierzenie Maryi było tożsame z tym, jak swoją pobożność rozumiał prymas Wyszyński i jak wyrażał swoją pobożność polski naród. Jan Paweł II z racji swoich zainteresowań i pierwotnego wykształcenia był rozmiłowany w polskiej literaturze. Nie mógł nie wiedzieć o „proroctwie” Juliusza Słowackiego o „słowiańskim papieżu”. Nie mógł również nie znać pism Adama Mickiewicza. Znamienne są słowa polskiego wieszcza, który w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego porównał polskich emigrantów do pielgrzymów („Jesteście wśród cudzoziemców jak apostołowie wśród bałwochwalców”). Bardzo znamienne jest to, że Jan Paweł II znany był w świecie jako „papież-pielgrzym”.
W dzisiejszej postmodernistycznej, przesiąkniętej lewicową ideologią Europie eksponowanie dziedzictwa katolickiego i narodowego,jako elementów najważniejszych w budowaniu tożsamości Europejczyków jest działaniem wręcz obrazoburczym. Dominuje multikulturalizm, który w istocie neguje znaczenie kultur narodowych, oskarżając je o powodowanie wojen i konfliktów światowych. Melanie Phillips w swej głośnej książce Londonistan pisze: „Multikulturalizm ma rzekomo propagować równe traktowanie wszystkich kultur. Lecz tak się nie dzieje. Istnieje bowiem kultura, której wcale nie traktuje się na równi z innymi, a jest to miejscowa kultura brytyjska. Rzekomy postulat równości w rzeczywistości zmierza do radykalnej dekonstrukcji kultury większościowej, pojęcia narodu jako takiego, oraz wartości związanych z zachodnią demokracją, szczególnie zaś właściwego jej rozumienia moralności i prawdy. Separatyzm nie jest tutaj największym złem. Jest nim polityka spalonej ziemi w wymiarze kultury – rok zerowy nowej ery świeckiego, uniwersalnego porządku świata w Wielkiej Brytanii. Pustka moralna, kulturowa i duchowa wynikająca z takich założeń wywołuje – i słusznie – pogardę ze strony radykalnych islamistów, którzy z radością korzystają, by ją wypełnić”. Oczywiście Phillips pisała o Wielkiej Brytanii, ale analogicznie owa diagnoza dotyczy większości państw w zachodniej Europie. Dominacja ideologii Multi-Kulti ostatecznie uderza we wszystko, co stało przez wieki u spodu tożsamości europejskiej: w chrześcijaństwo i w naród. Melanie Phillips pisze dalej: „U podstaw tego rozdarcia tożsamości narodowej leży odrzucenie chrześcijaństwa, założycielskiej tradycji religijnej narodu i podstawowego źródła jej wartości, wraz z jej zdrowym indywidualizmem i głębokim umiłowaniem wolności. (…) Chrześcijańska tożsamość Wielkiej Brytanii szybko stała się zaledwie wyobrażeniem. Niewiele osób chodzi do kościoła, jeszcze mniejsza liczba rodziców wysyła swoje dzieci do szkółki niedzielnej. Dla świeckiej elity Wielka Brytania to obecnie społeczeństwo «postchrześcijańskie». Tam zaś, gdzie jeszcze tak nie jest, elita ta jest zdecydowana to osiągnąć. Pod transparentem wielokulturowości i propagowania «różnorodności kulturowej» władze lokalne i organy rządowe w systematyczny sposób tępią chrześcijaństwo. Chrześcijańskie grupy wolontaryjne łamią zasady ustalane przez te instytucje, ponieważ jako chrześcijańskie nie promują «różnorodności kulturowej». Traktuje się je więc podejrzliwie – nawet jeśli ich dotychczasowe działania uwieńczone były sukcesem”. Ten opis brytyjskiego społeczeństwa spokojnie można by przenieść na wiele innych narodów zamieszkujących Stary Kontynent. Odrzucając szowinizm, szczególnie w wersji hitlerowskiej, papież pokazał piękno narodowej kultury i piękno zdrowego patriotyzmu. Mało kto w Polsce zdawał sobie sprawę, że postawa ta szła zupełnie w poprzek postmodernistycznych trendów, dominujących na gruncie europejskim.
Papież był przekonany, że dominacja różnych ideologii (często totalitarnych) na naszym kontynencie miała źródło w potężnych błędach filozoficznych. Pisał: „Ideologie zła są głęboko zakorzenione w dziejach europejskiej myśli filozoficznej”. Aby się z tej pętli ideologicznej wyzwolić, potrzebny jest powrót do korzeni. Stąd właśnie ostatnia książka autorstwa Jana Pawła II wydana w 2005 r. nosi tytuł Pamięć i tożsamość.Wydaje się, że papież w jakiejś mierze widział swoistą misję Polaków w tych zmaganiach kulturowych. 27 stycznia 1979 r., będąc w Meksyku, tak zwrócił się do rodaków: „Na ogół Polacy, gdziekolwiek są na świecie, zachowują więź z Ojczyzną poprzez Kościół, poprzez pamięć Matki Boskiej Jasnogórskiej, naszych świętych patronów, poprzez te wszystkie tradycje religijne, którymi żył naród tysiąc lat i żyje dzisiaj”.
Oczywiście najłatwiej jest pokazać znaczenie narodowej tożsamości w nauczaniu Jana Pawła II poprzez jego odniesienie do własnej ojczyzny. Jednakże papież z wielkim szacunkiem odnosił się do wszystkich narodów. Jego zatroskanie o pokój i sprawiedliwość między narodami było tego wyrazem. Niezwykle przejmujące były jego gesty ucałowania ziemi kraju, do którego pielgrzymował. Wielokrotnie w swoim nauczaniu podkreślał wagę narodowych kultur, jednocześnie przeciwstawiając się międzynarodowej nienawiści i szowinizmowi.
Można zatem z tej postawy papieża i z jego nauczania wyciągnąć wniosek o ogromnym szacunku dla tego, co zwiemy tożsamością narodową. Przy czym u spodu tej tożsamości stoi kultura. Papież starał się mocno podkreślać, że w europejskim kręgu cywilizacyjnym chodzi tu o kulturę chrześcijańską. Wszelkie zarzuty o zaściankowość takiego spojrzenia obala misja, jaką prowadził Ojciec Święty. Tak bardzo „polski” papież był bodaj największym papieżem-pielgrzymem w historii, dodajmy papieżem, którego nauczanie i postawa były czytelne (uniwersalne) dla ludzi na wszystkich kontynentach i wśród wszystkich narodów świata.
dr hab. Mieczysław Ryba
pgw