Proces Jezusa w Bożym Planie Zbawienia

2013/03/20

Z ks. prof. dr. hab. Antonim Dębińskim, rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego, o procesie Jezusa Chrystusa, rozmawia Tomasz Rzymkowski

Jakie znaczenie i charakter, względem prawa rzymskiego, miało stadium procesu przed Sanhedrynem?

Kwestia prawnego waloru postępowania przed Sanhedrynem jest od wieków dyskutowana. Jak przyjmuje wielu autorów, w sensie technicznym postępowanie przed Sanhedrynem miało charakter nieformalny. Informacje zawarte w takich pomnikach prawa żydowskiego jak Miszna czy Talmud są zgodne co do tego, że nie można było sądzić nikogo w nocy, a także co do tego, że wina oskarżonego powinna być dowiedziona w sposób bezsporny. Posiedzenie Sanhedrynu, na które siłą (znowu można zapytać o legalność tego działania) sprowadzono Jezusa, to nie był proces, ale raczej rodzaj śledztwa czy nieformalnego sądu kapturowego. Jego celem nie było ustalenie, jak to się dziś ujmuje, prawdy obiektywnej, ale upewnienie się, że Jezus z Nazaretu jest niebezpieczny dla lokalnych żydowskich elit i należy się go –  jako personę non grata – pozbyć za wszelką cenę. Spójrzmy na zeznania świadków: były szalenie niespójne, a niekiedy wręcz ze sobą sprzeczne. Tymczasem Jezus oświadczający, że jest synem Boga w niczym nie uchybił obowiązującemu wówczas prawu. I dziś, i w czasach Jezusa, każdy miał prawo modlić się słowami Abba Ojcze. Śmiertelnym grzechem, w sensie dosłownym bluźnierstwem, było wymówienie świętego imienia Jahwe. Tego jednak Jezus nie uczynił.

Jeśli chodzi o relację pomiędzy Sanhedrynem i sądownictwem rzymskimi, musimy uświadomić sobie ówczesne  realia i proporcje. Rzymianie znajdowali się na podbitym, okupowanym przez siebie terytorium, którym sprawnie władali żelazną ręką. Sanhedryn działał na podstawie ich koncesji, upoważnienia, a nawet – rzecz można – z łaski. Jako najwyższa władza religijna Żydów oraz organ administracyjny  i sądowniczy Judei, Sanhedryn miał ograniczone uprawnienia w sprawach miejscowych zwyczajów i zasad religijnych, z wyłączeniem jednak spraw zagrożonych karą śmierci; te ostatnie ściśle zarezerwowane były namiestnikowi. Podówczas był nim Piłat (jako namiestnikowi Judei przysługiwał mu tytuł prefekta). Innymi słowy, Rzymianie tolerowali funkcjonowanie  Sanhedrynu, o ile odciążało to ich samych w działaniach nad zachowaniem porządku publicznego. Jako okupanci władający podbitym terytorium nie byli jednak w żaden sposób związani postanowieniami Sanhedrynu. Jak małżeństwo zawarte według prawa żydowskiego nie istniało dla rzymskiego ius civile, tak wszelkie „wyroki” wydawane przez żydowską radę niewiele obchodziły Rzymian zarządzających Judeą

Proces przed Sanhedrynem był zatem “narzędziem” do sformułowania przez elitę żydowską zarzutów mających stanowić podstawę do oskarżenia Jezusa przed Piłatem. Należy dodać, że prowadząc Jezusa przed sąd Piłata, Sanhedryci nie oskarżyli Go o bluźnierstwo, że nazywał siebie Synem Bożym. Oskarżyli Go o przestępstwa natury politycznej, zakłócania porządku publicznego, wzniecanie niepokojów, nawoływanie do niepłacenia podatków na rzecz państwa rzymskiego, przypisywanie sobie godności królewskiej. Chcąc osiągnąć swój cel zmienili zatem podstawę oskarżenia, słusznie zakładając, że namiestnik rzymski nie będzie zaprzątał sobie głowy skargą bazującą na przestępstwie kwalifikowanym tylko w żydowskim prawie religijnym.

Jakie uprawnienia miał rzymski prefekt Judei Poncjusz Piłat w stosunku do oskarżonych przez Sanhedryn? Do czego sprowadzała się rola prefekta?

Rzymski namiestnik jako wysoki urzędnik państwowy posiadał rozległą władzę, w skład której wchodziło dowództwo wojskowe, sądownictwo, władza cywilna i administracyjna. W imieniu  cesarza sądził i wydawał wyroki; jego jurysdykcji podlegali wszyscy mieszkańcy prowincji, tak obywatele jak i nieobywatele, do grupy których zaliczani byli Żydzi. Namiestnik był wyłącznie kompetentny w sprawach o charakterze politycznym (bunty, zamieszki, podburzanie tłumów). Zatem z nadania rzymskiego  cesarza Poncjusz Piłat był panem życia i śmierci wszystkich Żydów, którzy znajdowali się na terytorium mu podległym. Jego zadaniem było zapewnienie prowincji zamieszkiwanej przez Żydów (Judea od 63 .przed Chr. była pod okupacją rzymską) spokoju i stabilizacji, co z kolei miało przekładać się na terminowe płacenie podatków. Cele te osiągał per fas et nefas (za wszelką cenę). Metody, które dziś nazwalibyśmy terrorem, były na porządku dziennym. Co i raz ginęły tysiące ludzi niezadowolonych z nowego porządku. W kwestiach samorządu lokalnego oraz w sprawach religijnych, zgodnie z generalnymi założeniami rzymskiej polityki na podbitych terenach, Piłat zostawiał Żydom dosyć dużą swobodę. Jeżeli jednak uprawnienia przyznawane prowincjom były wykorzystywane sprzecznie z rzymską racją stanu, rzymskim rozumieniem samorządności i swobody religijnej, reagował w sposób bezwzględny. Ta polityka, postrzegana z perspektywy rzymskiej racji stanu, przynosiła efekty. Rzymski historyk Tacyt wspomina, że jedynie pod rządami Piłata w Judei panował „spokój”.

Jak Ksiądz Rektor ocenia postawę Poncjusza Piłata w świetle relacji ewangelistów?

Bez wątpienia wizerunek Piłata (stał się on bohaterem wielu tekstów literackich, sztuk teatralnych i dzieł filmowych) ukazany w Ewangeliach odbiega od tego, co wiemy na jego temat z innych źródeł – zwłaszcza z pism działającego w czasach Chrystusa żydowskiego historyka Józefa Flawiusza. Piłat ewangeliczny to raczej uczciwy, ale chwiejny i niezdecydowany człowiek, którego los umieścił w samym środku wydarzeń wyraźnie go przerastających. Miał władzę, ale nie wiedział, jak zrobić z niej dobry użytek. Zadziwiająca jest ta jego nonszalancja wobec procedury  i zasad jakimi powinien rządzić się rzymski proces karny. Ze zdumieniem więc obserwujemy jak najważniejszy urzędnik rzymski na ziemi żydowskiej „kursuje” pomiędzy Jezusem a zebranym na zewnątrz tłumem i wdaje się ze swoimi poddanymi w dyskusję jak równy z równym. To osobliwe zachowanie kończy się szantażem ze strony tłumu, kapitulacją Piłata oraz tragedią niewinnego człowieka.

Czy Piłat nie miał wyjścia, musiał zatwierdzać wyrok? Sam wszakże twierdził, że Jezus jest niewinny i sam dokonał obmycia rąk na dowód, że zrzeka się całkowicie odpowiedzialności za to, czego żądał tłum i arcykapłani?

Jak już wspomniałem, w sensie formalnym nie istniała żadna zależność instancyjna pomiędzy rzymskim namiestnikiem Judei i Sanhedrynem. Faktycznie jednak Piłat zawsze mógł interweniować i sprzeciwić się decyzji rady. Niemniej o zatwierdzaniu jej wyroków nie mogło być mowy. Były to drobiazgi, którymi najważniejszy rzymski namiestnik nie zaprzątał swojej uwagi.

Gest obmycia rąk, mimo wszechobecności praktyk ablucyjnych (symbolicznych obmyć rytualnych) w starożytności, jawi się raczej jako nierzymski. Z kart historii Józefa Flawiusza zerka na nas bezwzględny biurokrata, skorumpowany łapówkarz oraz człowiek z natury swej niezwykle cyniczny i okrutny. Jak przekazują źródła historyczne, Piłat odnosił się do narodu żydowskiego z nieskrywaną niechęcią czy wręcz pogardą;  kilkakrotnie popadł w ostry konflikt ze swoimi poddanymi. W czasach publicznej działalności Jezusa, jak relacjonuje Łukasz w swojej Ewangelii, dokonał krwawej masakry galilejskich pielgrzymów żydowskich wędrujących do Jerozolimy. Na przełomie 36/37 rozkazał zabić uzbrojonych Samarytan, którzy chcieli wejść na górę Garizim. Ktoś, kto odczuwałby wyrzuty sumienia z powodu prewencyjnej egzekucji bliżej nieznanego mu człowieka, wędrownego nauczyciela z Nazaretu, bez wątpienia nie nadawał się na stanowisko namiestnika Judei.

Jezus był skazany za przestępstwo religijne a nie polityczne, o czym może świadczyć to, że został samotnie skazany. Kogo zatem możemy winić za tę zbrodnie sądową Żydów czy Rzymian? Wszak wyrok na Jezusie wykonali rzymscy żołnierze.

Aż do czasów chrześcijańskich prawo rzymskie nie znało przestępstw religijnych. Dziś trudno nam sobie to wyobrazić, ale Rzym był państwem dosyć tolerancyjnym pod tym względem. Proszę przypomnieć sobie, jakie oskarżenia ciskał przeciw Jezusowi tłum zgromadzony pod rezydencją Piłata w Jerozolimie: podburza lud, zakazuje płacenia podatków Cezarowi oraz sam siebie ogłasza królem. Ani słowa o synostwie bożym czy mesjanizmie. Za każdy z zarzuconych Jezusowi czynów prawo rzymskie przewidywało karę śmierci. Zarzucane Jezusowi czyny, mówiąc współczesnym językiem, wypełniały “ustawowe znamiona przestępstwa” w rzymskim prawie karnym zwanego crimen maiestatis populi Romani (zbrodnia “uszczuplenia” godności ludu rzymskiego, zbrodnia zdrady stanu, przestępstwo przeciwko cesarzowi, który uosabiał majestat państwa). Nie miało to jednak nic wspólnego z religią. To był przejaw czystego politycznego pragmatyzmu. Panowanie rzymskie na prowincjach miało trwać niezachwianie, a podatki odprowadzane w całości i terminowo. W sensie formalnym za wydanie wyroku i wykonanie egzekucji odpowiedzialni byli Rzymianie. Moralna odpowiedzialność za odpowiednie nastawienie Piłata oraz spektakl, który zakończył się ukrzyżowaniem, spada jednak na starszyznę żydowską, która wzięła udział w tych działaniach.

Vittorio Messori zawarł w książce “Umęczony pod Ponckim Piłatem? Badania nad męką i śmiercią Jezusa”  tezę mówiącą, iż: „Piłat nie chciał skazać Jezusa, ale gdyby Go uwolnił sic et simpliciter, prawdopodobnie miałby obowiązek oskarżyć członków Sanhedrynu o przestępstwo oszczerstwa, które pociągało za sobą dla fałszywych oskarżycieli taki sam wyrok, jaki był przewidziany dla niewinnie zniesławionego. Czy Poncjusz Piłat mógł posłać na krzyż 71 członków oraz arcykapłana najwyższego zgromadzenia starszyzny żydowskiej?

Inna włoska uczona, Ewa Cantarella, twierdzi natomiast, że starożytność powinniśmy postrzegać jako inną od dzisiejszej rzeczywistość, Rzym jako inny od współczesnych kraj, w którym mówiło się innym językiem. Dodałbym do tego, że myślało się w nim również inaczej. Czy dziś prokurator oskarży kogoś, kto bezpodstawnie złożył „zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa”? Nie. Wówczas było jeszcze prościej. Piłat nic nie musiał i nic nie powinien. Sanhedryn nie był dla niego żadnym partnerem. Gdyby chciał, posłałby na krzyż tego samego dnia nie 71 a kilkaset osób. Tylko po co? Nadto Piłata zgoła nie interesował konflikt pomiędzy kapłanami żydowskimi i Jezusem, jedynie w obawie przed kolejnym buntem Żydów, wydał na Jezusa wyrok śmierci. W tej sprawie to nie sentyment do Sanhedrytów, ale polityczne wyrobienie i urzędnicza rutyna podpowiedziały mu, że nawet jeżeli oskarżenie nie jest dostatecznie poparte dowodami, ale dotyka kwestii natury politycznej, lepiej wydać wyrok skazujący niż uniewinniający. Członków Sanhedrynu zaś zawsze mógł „wymienić”, podobnie jak cesarze w Rzymie skuteczne „wietrzyli” czasami nieprzychylny im senat.

Poncjusz Piłat jest co dzień wspominany przez miliard osób podczas wypowiadania Credo, a przez to utożsamiany ze zbrodnią sądową na Synu Bożym. Czy słusznie?

Słusznie. Los Jezusa przesądzony został przez Piłata, a wyrok wykonali rzymscy legioniści (sposób wykonania kary – ukrzyżowanie – był także rzymski) . Niemniej, jak wspomniałem, moralna odpowiedzialność za tę śmierć obciąża również członków żydowskiej starszyzny. Nieprzychylne Jezusowi żydowskie elity w Jerozolimie uknuły intrygę, która zakończyła się tragedią. Należy także dodać, że jednak głównym powodem umieszczenia w Credo przez sobór w Nicei (325 r.) zdania “ukrzyżowany (…) pod Poncjuszem Piłatem” było potwierdzenie historycznego istnienia Jezusa.

Czy w historii miała miejsce próba rewizji procesu i rehabilitacji Jezusa Chrystusa?

I tak, i nie. Otóż w roku 1933 powołano specjalny organ, nie nazwałbym go jednak sądem, w skład którego weszło pięć osób cieszących się znacznym autorytetem wśród ówczesnej społeczności żydowskiej w Jerozolimie. Po ponownym, powiedzmy, rozpoznaniu sprawy Jezusa, enigmatycznie stwierdzono, że w wypadku postępowania przed Sanhedrynem doszło do pomyłki sądowej, a „wyrok” skazujący powinien zostać odwołany. Proszę jednak zwrócić uwagę, że oświadczenie to ma charakter niezwykle deklaratywny. Przypomina raczej ekspertyzę prawną, bo w istocie przecież nią jest. Oświadczeniu temu należy zatem przypisać wielkie znaczenie na płaszczyźnie duchowej. Żadnej mocy prawnej nie ma i, jak się zdaje, mieć nie może. Stara rzymska mądrość głosi: quod ab initio est vitiosum, non potest tractu temporis convalescere (co od początku jest obciążone wadą, nie może zostać uzdrowione z biegiem czasu). Postępowanie Sanhedrynu w sprawie Jezusa w I wieku naszej ery było wadliwe, a przez to w sensie prawnym nieważne. Co ciekawe, o ile mi wiadomo, nikt nigdy nie pokusił się o rewizję postępowania, któremu przewodniczył Piłat.

Jak Ksiądz Rektor, jako kapłan i profesor prawa, ocenia umiejscowienie procesu sądowego w Bożym Planie Zbawienia? Ostatnim etapem ziemskiej drogi Jezusa Chrystusa, poprzedzającym jego śmierć męczeńską, był proces sądowy. Co z tego procesu powinni zapamiętać prawnicy, osoby na co dzień stosujące prawo, od których decyzji zależy los drugiego człowieka? Czy jest to jakiś drogowskaz?

Proces Jezusa, to najbardziej znane postępowanie sądowe z czasów starożytnych w dziejach ludzkości. Z prawnego punktu widzenia proces przeprowadzony z rażącym pogwałceniem podstawowych prawideł sprawiedliwości i zasad prawa karnego, stąd niektórzy nazywają go haniebnym. Winnym dokonania przestępstw a następnie skazany na śmierć przez krzyżowanie  został człowiek najbardziej niewinny.

Proces Jezusa ukazuje nam wszystkim, nie tylko prawnikom na co dzień stosującym prawo, jak ogromne skutki może mieć niesłuszne oskarżenie drugiego człowieka. Dla prawników powinien być przestrogą, że w majestacie prawa można dopuścić sie nieprawości.

Pytanie o umiejscowienie procesu sądowego Jezusa w Bożym Planie Zbawienia zmienia perspektywę rozumowania. Z płaszczyzny historyczno-prawnej czy kronikarskiej przechodzimy do teologicznej, która pozwala stwierdzić, że Jezus był niewinny, ale zgodnie z Bożym zamysłem wiedział, że musi oddać życie, aby wypełniając starotestamentalne zapowiedzi, przez śmierć i zmartwychwstanie wybawić nas od grzechu. W takim ujęciu, zarówno Żydzi jak i Piłat, mimo, że starali się realizować swoje własne zamierzenia i cele, w istocie stali się narzędziem w urzeczywistnieniu Bożego planu.

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej