W liturgii Kościoła 28 stycznia wspominamy Świętego Tomasza z Akwinu. Postać nietuzinkową, która wniosła do teologii tak wiele, że do tej pory teolodzy powołują się na nauczanie Akwinaty, które jawi się jako bardzo światłe i aktualne.
Wiele osób zapewne zna kluczowe dzieło teologiczne św. Tomasza, jakim jest Summa theologiae. Autor Summy wyróżniał się pobożnością, pokorą i duchem modlitwy, co zaowocowało, że niespełna pięćdziesiąt lat po jego śmierci, 18 lipca 1323 roku, papież Jan XXII kanonizował Tomasza z Akwinu. Jego pobożne życie potwierdza powiedzenie, które mówi, że „między uczonymi był największym świętym, a między świętymi największym uczonym”. Wielkość jego umysłu docenił św. Pius V, który 11 kwietnia 1567 roku ogłosił go Doktorem Kościoła, a nowemu Doktorowi Kościoła nadano jeszcze inny przydomek – doctor angelicus (Doktor Anielski).
Obszar zainteresowań naukowych Akwinaty skupiał się głównie na filozofii i teologii, lecz w kręgu jego zainteresowań była także poezja, proza i liturgia. Troszczył się o piękno liturgii i wszystkich jej elementów, gdyż szczególną czcią otaczał Chrystusa Zbawiciela ukrzyżowanego i w tajemnicy Eucharystii. W Summie Teologicznej pisał: „W sakramentach, jak wiemy, dla lepszego uwypuklenia pewnych momentów stosuje się dwie rzeczy, które składają się na znak sakra-mentalny. Są to słowa i czynności”. W innym zaś miejscu wyjaśniał sens czynności liturgicznych: „Ruchy kapłana w czasie odprawiania Mszy św. nie są komiczną gestykulacją. Ich funkcja – to przedstawienie jakiejś rzeczywistości. Po konsekracji kapłan rozpościera ramiona na znak rozpostartych ramion Chrystusa na krzyżu”. Cenne myśli Doktor Anielski wniósł do prawdy o obecności Chrystusa w Eucharystii. Rzeczywistą obecność prawdziwego Ciała Chrystusowego i prawdziwej Krwi w sakramencie Eucharystii można pojąć, według Akwinaty, nie zmysłami, lecz jedynie poprzez wiarę, gdyż ona opiera się na powadze Bożej. Myśli i teologię opisał w utworach liturgicznych, które śpiewa Kościół do dziś, m.in. prawdę o obecności Jezusa Eucharystycznego wyrażał w słowach: „Wzrok, dotyk, smak o Tobie nic nie mówią do mnie, Słuchowi wierzy tylko me serce niezłomnie; We wszystko, co Syn Boży rzekł, wierzę w pokorze, Nic nad to słowo prawdy brzmieć pewniej nie może!”.
Mówiono, że kiedy roztrząsał jakieś problemy filozoficzne czy teologiczne, opierał głowę o ta-bernakulum, zaś podczas Mszy świętej wzruszał się do łez. Celebrowanie Najświętszej Ofiary Chrystusa było dla niego tak podniosłym momentem, że kilkukrotnie doznał ekstazy w czasie jej trwania.
Warte uwagi jest zainteresowanie świętego muzyką liturgiczną. Warto przypomnieć, jakie zdanie na temat śpiewu w liturgii miał św. Tomasz: „Jeśli śpiew służy do wywołania przyjemności, wówczas odrywa duszę od rozważania treści śpiewanych pieśni. Jeśli jednak ktoś śpiewa dla nabożeństwa, uważniej rozważa to, co śpiewa, gdyż dłużej
nad tą treścią zatrzymuje się, a tak-że dlatego, że według św. Augustyna „wszystkie uczucia naszej duszy – tak różnorodne – wyrażają się we właściwy sobie sposób w głosie lub w śpiewie i rozpalają się w nas dzięki pewnej zgodności z naszą naturą”. To samo stosuje się rów-nież do słuchaczy, którzy wprawdzie niekiedy nie rozumieją tego, co się śpiewa, rozumieją jednak, po co się śpiewa, a mianowicie na chwałę Bożą. A to wystarczy do wzbudzenia nabożeństwa.
Święty często mówił o muzyce liturgicznej. Może nas zadziwić fakt, że według św. Tomasza muzyka liturgiczna nie powinna wykorzystywać instrumentów, co podkreślał: „duchowość kultu i jego zasadnicza treść, to znaczy tajemnica, są pomniejszane przez użycie instrumentów muzycznych. Nie można kwestionować zasadniczej prawdy,
która jest zawarta w tej wypowiedzi, przy czym trzeba powiedzieć, że ta troska pojęta w sposób całościowy nie jest uzasadniona”. Na tę wypowiedź należy jednak spojrzeć głębiej, ponieważ ma charakter teologiczny: „Należy więc i w tym przypadku uwzględnić, że tajemnica kultu z natury rzeczy obejmuje to, co ludzkie, i dąży do jego ukierunkowania religijnego, ponieważ zmierza do odkupienia całego człowieka, prowadząc go do Boga”
W używaniu instrumentów w liturgii widział zagrożenie powrotu do judaizmu, więc Tomasz domaga się wyłącznie wykorzystywania śpiewu wokalnego podczas celebracji. Dzięki temu budzi to w ludziach człowieka wewnętrznego, ukierunkowanego na Boga: „Nawet jeśli słuchacze niekiedy nie rozumieją tego, co się śpiewa, to jednak rozumieją, dlaczego się śpiewa, a mianowicie ku chwale Boga – i to wystarczy dla rozbudzenia pobożności”. W końcu Akwinata powie, że śpiewać w kościele należy ad provocandum alios ad Dei laudem, to znaczy: do skłonienia innych do uwielbiania Boga.
Opracował teksty liturgiczne do brewiarza i mszału na uroczystość Bożego Ciała. Stało się to przypad-kiem, gdy przebywał na dworze papieskim w Orvieto. Urban IV, który w 1264 roku ustanowił uroczystość ku czci Najświętszego Sakramentu, polecił mu opracowanie tekstów liturgicznych Mszy świętej i Oficjum. Wówczas powstało pięć hymnów: Adoro te devote (Zbliżam się w po-korze), Lauda Sion (Chwal, Syjonie), Pange lingua (Sław, języku), Sacris solemniis (Z dniem świętym) oraz Verbum supernum (Słowo najwyższe).
Większość z nich do dziś jest używana w liturgii. Pieśń Zbliżam się w pokorze często towarzyszy udzielaniu Komunii Świętej, podobnie jak fragment hymnu Lauda Sion o nazwie Ecce Panis angelorum (Oto Chleb aniołów).
Pange lingua (Sław języku) w pełnej wersji najczęściej towarzyszy procesji do ołtarza adoracji po wielkoczwartkowej Mszy Wieczerzy Pańskiej, choć dwie ostatnie zwrotki śpiewamy często przed błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem jako pieśń Tantum ergo Sacramentum (Przed tak wielkim Sakramentem). Podobnie wykorzystywane w liturgii obecnie są ostatnie zwrotki hymnu Verbum supernum –śpiewane są przy wystawianiu Najświętszego Sakramentu O salutaris Hostia (O zbawcza Hostio). Wielką
popularnością cieszy się utwór Panis angelicus pochodzący z hymnu Sacris solemniis. Do dziś wykonują go w różnych wersjach chóry i śpiewacy operowi na całym świecie, choć warto posłuchać całości hymnu w wersji gregoriańskiej.
Bogactwo treści hymnów autorstwa św. Tomasza z Akwinu nie uszło uwadze innych. Mnich benedyktyński i znawca scholastyki, Dom Wilmart, napisał, że Adoro te devoteto „jedna z tych kompozycji harmonijnych i genialnych, bogatych i prostych zarazem, a przyczyniających się w większym stopniu niż niejedna książka do kształtowania katolickiej religijności”. Wtóruje mu ks. Bogusław Nadolski, liturgista, który pisze: „Hymn ten nazwano najpiękniejszą modlitwą Tomasza. Jest ona dialogiem świętego z Bogiem, do którego brat Tomasz zwraca się serdecznie w konwencji ja-TY. W takiej serdeczności i oddaniu trwają przed Panem każdego dnia miliony wyznawców Chrystusa, poświadczając swoją wiarę, że Jezus Chrystus jest prawdziwą odpowiedzią na ludzkie poszukiwanie sensu życia i przyszłości, zaspokojeniem tysięcy form głodu towarzyszących człowiekowi w ziemskim pielgrzymowaniu”. Hymny te są przykładem połączenia miłości do Chrystusa i głębi teologicznej zapisanej w słowach. Święty zawarł w nich prawdę objawioną na sposób mistyczny.
Na koniec warto pamiętać, że w życiu świętego Tomasza z Akwinu uobecniła się prawda, sformułowana prawie osiemset lat po jego śmierci na Soborze Watykańskim II, który w konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium przekazał prawdę, że liturgia jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Niewątpliwie wielkość myśli Akwinaty miała swoje źródło w pobożności i pokornym trwaniu w jedności z Jezusem Eucharystycznym, a dzięki temu Kościół zyskał teksty i utwory, bez których wielu wierzących dziś nie wyobrażałoby sobie niejednej Eucharystii, niejednej procesji Bożego Ciała czy adoracji Najświętszego Sakramentu. W dniu wspomnienia św. Tomasza z Akwinu pamiętajmy o jego wielkim wkładzie nie tylko w myśl teologiczną, ale także w naszą pobożność i praktykowanie wiary.
Mateusz Rutynowski
/md