Minęło 70 lat, odkąd Prymasem Polski został patron naszego Stowarzyszenia, kard. Stefan Wyszyński. Bez wątpienia moment, w którym objął funkcję był przełomowy dla Kościoła w Polsce i całego narodu. Wygrana przez aliantów wojna dała państwu nowy porządek oparty na protektoracie Stalina. Choć kraj pozostawał ze swej natury katolicki, to instytucje przejmowali komuniści. Znamy poglądy Kardynała na sprawy społeczne po II wojnie światowej, które jasno deklarował podczas kazań i w różnych publikacjach. Warto jednak zapoznać się z dorobkiem kard. Wyszyńskiego w okresie przedwojennym wobec kwestii społecznych.
Rozważania na ten temat zamieszczał m.in. na łamach miesięcznika Ateneum Kapłańskie, którego był od roku 1932 redaktorem naczelnym, a także zawierał je w swoich prelekcjach na Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym we Włocławku. Taka analiza tego okresu może dać ciekawe spojrzenie na to, czego mogli spodziewać się wierni jako odpowiedzi głowy Kościoła w Polsce na komunizm.
Stosunek do liberalizmu i marksizmu
Kardynał nie był przed wojną apologetą ani ustroju liberalnego, powodującego rozwarstwienie społeczne i pauperyzację najuboższych warstw, a tym bardziej ustrojów komunistycznych, w tym najmocniej krytykował wielokrotnie bolszewizm sowiecki. Na Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym we Włocławku w roku 1936 mówił, że bolszewizm odrzucając religię chrześcijańską usiłuje zastąpić życie religijno-moralne cywilizacją materialną, co w konsekwencji hamuje postęp duchowy i utrwala panowanie materii, a więc ponownie ujarzmia ludzi w niewolę, z której usiłują się oni wydobyć. Ta sytuacja sprawia, że jeszcze dobitniej człowiekiem rządzi świat materialny, zamiast człowiek światem, więc w ostateczności ideologia bolszewizmu tworzy „nową erą niewolnictwa”.
Ratunku przed negatywnymi stronami kapitalizmu i niesprawiedliwością społeczną należało szukać, w opinii Wyszyńskiego, w zrośniętej od wieków ze szlachetną duszą narodu nauce Kościoła katolickiego, ponieważ to w niej zawierają się podstawowe zasady organizacji społeczeństwa w oparciu o pracę. Katolicyzm społeczny, według przyszłego kardynała, mocno podkreśla, że nie można odłączyć pracy od człowieka i dlatego nie można mówić o pracy, ale o człowieku pracującym jako podmiocie duchowym. Stefan Wyszyński podkreślał, że nowy porządek społeczny może być trwały i uszczęśliwiający całego człowieka, a jednocześnie zabezpieczający dobro wspólne nie drogą wyłączania, odsuwania, a w skrajnych przypadkach mordowania różnych grup społecznych, ale wyłoni się w następstwie harmonijnego współdziałania wszystkich warstw społecznych, które powołane są do solidarnej współpracy w życiu narodu i odpowiedzialności za jego losy.
Kardynał przed wojną wskazywał na cztery instytucje, które muszą dojść do głosu. Są nimi: rodzina, Kościół, państwo i zawód. Rodzina da społeczeństwu wychowanego obywatela, Kościół wpoi weń i w społeczeństwo głębokie poczucie godności obywatela-chrześcijanina i sprawiedliwości, państwo zabezpieczy mu warunki umożliwiające osiągnięcie celów doczesnych i ostatecznych, zaś zawód wytworzy atmosferę wzajemnej pomocy, współpracy i opieki.
W roku 1936 na Uniwersytecie Robotniczym we Włocławku Wyszyński akcentował że fakt, iż w szczególności klasy robotnicze są podatne na wpływy komunizmu, choć tylko nieliczni z robotników de facto znają zasady i podstawy komunizmu, jest następstwem roli liberalizmu gospodarczego w podważaniu istoty wyżej wymienionych instytucji. System pracy fabrycznej naruszył odpoczynek niedzielny uniemożliwiając robotnikom spełnianie obowiązków religijnych, a co za tym idzie życie duchowością chrześcijańską. Nie starano się ponadto, aby w pobliżu fabryk budować świątynie, popierając w ten sposób laicyzm i jego dzieło degenerowania życia duchowego człowieka. Nic więc dziwnego, jak zaznaczał, że w środowisku odchrześcijanionym przyjmują się z łatwością komunistyczne błędy.
Propozycje rozwiązania problemu rosnącego w siłę bolszewizmu
Niewątpliwie pod wpływem wydanej w roku 1931 encykliki społecznej Quadragesimo anno ówczesny wikariusz parafii Świętej Rodziny w Przedczu, Stefan Wyszyński, wskazywał na kilka środków, jakich należy użyć, aby zwalczać komunizm.
Miałoby to być m.in. odrodzenie prywatnego i społecznego życia chrześcijańskiego. Jak twierdził, powierzchowność religijna nie będzie miała dość siły, by ochronić człowieka wśród burz i prześladowań w życiu współczesnego świata. Człowiek musi oderwać się od dóbr doczesnych i żyć prawem miłości do bliźniego. Podkreślał, że jako chrześcijanie „nie mamy tu miasta trwałego, ale przyszłego szukamy” oraz że katolik nie może być demagogiem komunistycznej ideologii usiłującej przekonać o usunięciu biedy ze świata. Przeciwnie, z jednej strony podkreśla się obowiązek rozdzielania wśród ubogich dóbr zbywających, z drugiej bieda jest zalecana jako podążanie za drogą naznaczoną przez Jezusa – błogosławieni są ubodzy w oczach świata. Drugim środkiem jest poznawanie i upowszechnianie nauki społecznej Kościoła, a przede wszystkim promowanie katolickiej nauki społecznej wśród wszystkich klas społecznych, od robotniczej do pracodawców, kolejnym – obrona przed zasadzkami komunizmu, odcinanie się od jakiekolwiek współpracy z krzewicielami komunizmu, a także obrona przed wypływem na Kościół świecki i duchowny nacisków z zewnątrz rozmywających doktrynę katolicką Kościoła.
Ostatnim środkiem jest duch modlitwy i zadośćuczynienia. Przyszły kardynał podkreślał, że „zło grożące ludzkości może być zwyciężone świętą i powszechną krucjatą modlitwy i pokuty”.
Charakter zainteresowań katolickiej nauki społecznej
Wymienione wyżej środki były (jakże aktualną także dzisiaj) odpowiedzią na postawione wyżej pytanie; ich realizacji miała służyć katolicka nauka społeczna promowana przez szereg instytucji, takich jak hierarchia kościelna, Akcja Katolicka, chrześcijańskie państwo oraz chrześcijańskie związki zawodowe. We wrześniu 1937 r. ks. Wyszyński wygłosił w trakcie Studium Katolickiego referat na temat obszaru, który obejmuje KNS. Według niego zadania katolickiej nauki społecznej wynikają z tego, że sprawy społeczne dotyczą kwestii moralnych i nie sposób życia gospodarczo-społecznego oddzielić od religijnego. Z tego powodu cały szereg zagadnień wiąże się tu ściśle w swej istocie z moralnością, której stróżem jest Kościół. Zarówno działalność gospodarcza i społeczna człowieka, jak zespół środków, którymi posługuje się we współpracy w ramach aktywności, jakiej jest współtwórcą, nie są wolne od kontroli i moralnej oceny sumienia.
Według kardynała, rządy nad ludźmi sprawują dwie społeczności suwerenne, formalnie różne od siebie: Kościół i państwo, i choć odnoszą swe wpływy do tych samych ludzi, to jednak mają inne cele. Bezpośrednim celem Kościoła jest zbawienie, zaś państwo skupia się na zapewnieniu dobra wspólnego, tj. pokoju, postępu i dobrobytu.
Istnieją problemy, do rozwiązania których Kościół nie jest powołany, istnieją również tematy, czy całe dziedziny, które są wspólne dla obu tych społeczności. Katolicyzm, jak podkreślał S. Wyszyński, nie jest systemem społeczno-gospodarczym i takiego systemu nie ma zamiaru nikt z grona elity kościelnej tworzyć. Kościół zdaje sobie sprawę z tego, że katolicyzm jest religią, że jego właściwym i bezpośrednim zadaniem jest uświęcanie i zbawienie dusz, a człowiekowi ma przekazać dziedzictwo nauk Chrystusa, czy szerzej pojmując temat – całej Tradycji, którą Kościół wytworzył na przestrzeni wieków, jako źródło niezbywalnej Prawdy. Kościół przenika społeczeństwo na całym globie, bez względu na cywilizację, kulturę, czy narodowość każdą jednostkę siłą ducha, która kryje się za jego nauczaniem; choć nie zajmuje się ustanawianiem prawa, to ocenia jego sprawiedliwość rozwiązywania problemów społecznych w odniesieniu do miłości bliźniego, a przede wszystkim ocenia, czy ustanowione prawo spełnia możliwość osiągnięcia celu jaki Kościół sobie stawia – zbawienia człowieka. Ta ocena już wskazuje na ogromną rolę Kościoła w kształtowaniu życia społecznego państwa, bo w życiu społecznym nie da się odgrodzić zbawienia od zła, które rodzi biedę, odbieranie ludzkiej godności a także destabilizację stosunków społecznych poprzez walkę klas. Z tym ostatnim problemem przyszło Stefanowi Wyszyńskiemu się zmagać w ciągu całego trwania posługi prymasowskiej.
Łukasz Burzyński
/md