„Cud Guadalupe” – miej choć odrobinę wiary

2022/05/24
id xfwz3 gostynin cud guadalupe od.750x393
Plakat: Rafael Film

Historia, którą opowiada produkcja „Cud Guadalupe”, wydarzyła się ponad pięćset lat temu. Maryja postanowiła objawić się Juanowi Diego, by za jego pośrednictwem przekazać prośbę biskupowi miejsca. Postulowała budowę kościoła, w którym będzie pocieszać potrzebujących i pomagać tym, którzy będą się do Niej modlić.

O filmie warto pisać w kontekście kultury, jaka rządziła światem w czasie objawień. Mam tu na myśli religie demoniczne, które skupiały wokół siebie liczne rzesze ludzi. Napływ Hiszpanów powodował chrystianizację lokalnej ludności, jednak dopiero objawienie się Maryi było dowodem dla tych, którzy mogli w sposób realny zobaczyć, że jest ktoś potężniejszy od demonicznych bożków, których powszechnie czczono, przelewając krew. Kobieta – niewiasta, a jednocześnie matka nosząca w sobie nowe życie sprawiła, że miliony ludzi przyjęły wiarę katolicką.

Film „Cud Guadalupe” mogę podzielić na co najmniej dwie przenikające się warstwy. Jedna z nich dotyczy tego, co teraz. Oczom widza ukazana zostaje historia młodego małżeństwa. On jest dziennikarzem, który ma zrobić materiał o Guadalupe, o wizerunku Matki Bożej, który się tam znajduje, a ona jest w zaawansowanej ciąży. Historia się komplikuje, gdy w wyniku nieszczęśliwego wypadku żona bohatera trafia do szpitala. Zaczyna się walka o życie jej oraz dziecka. Sytuacja wydaje się tragiczna. Jednak z pomocą przychodzi Matka Boża.

Druga zaś warstwa, pokazana dzięki zabiegom reżyserskim, to podróż do historii, która wydarzyła się 500 lat wcześniej, dokładnie w czasie objawień Maryi Juanowi Diego. Jest to moment przełomowy dla całej produkcji. To dzięki głębszemu wejściu w tajemnicę sprzed pięciuset lat John Martinez (Guillermo Iván) może stopniowo odkrywać pokłady wiary, które w nim drzemią.

Mogę pokusić się o stwierdzenie, iż wiedza o Matce Bożej z Guadalupe, odkrywanie tej historii i wydarzenia, jakie mają miejsce w życiu dziennikarza, pokazują mu, jak wielkim darem jest dla niego osobiście obecność Maryi. Na wstępie widzimy Johna jako człowieka mocno sceptycznego w kwestiach związanych z wiarą, a tym bardziej ze środowiskami latynoamerykańskimi. Zakończenie jednak ukazuje go jako innego, szczęśliwego człowieka.

Film „Cud Guadalupe” można podsumować jednym cytatem: „miej choć odrobinę wiary”. Wszystkich, którzy nie mieli dotąd okazji zapoznać się z produkcją, zachęcam do znalezienia kina, w którym odbywają się projekcje filmu i do wzięcia udziału w seansie. Listę kin można znaleźć na stronie: rafaelfilm.pl/cud-guadalupe.

/em

2 Ewa Makowska 2

Ewa Makowska

Miłośniczka dobrej literatury oraz produkcji filmowych. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Cud Guadalupe #objawienia #objawienia maryjne #meksyk #Juan Diego #kwartalnik Civitas Christiana #historia #e-civitas #Ewa Makowska
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej