W minioną sobotę 25 marca, w katowickim kinie Kosmos, odbył się uroczysty przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Dagmary Drzazgi „Dziedzictwo”. Film, który - jak mogliśmy przeczytać w zapowiedzi - opowiada losy „Pawła i Franciszka Buchalików, 20-letnich chłopaków z Gotartowic (obecnie dzielnica Rybnika), którzy wykazali się niezwykłą odwagą i patriotyzmem, które przypłacili życiem.” Udając się na premierę miałam, po przeczytaniu zwiastuna, pewność, że będzie to film historyczny. Ale przecież Dagmara Drzazga nie robi filmów oczywistych i przewidywalnych, dlatego też autorka scenariusza, będąca równocześnie reżyserem filmu, po raz kolejny mnie „zaskoczyła”.
Pierwsza scena filmu ukazuje Zalew Rybnicki, żaglówkę, a niej młody „synek” (jak to mówią na Śląsku). Ubrany we współczesny strój harcerski – można wywnioskować, że jest wyższy stopniem, opowiada o tym czym się zajmuje, co robi. Kolejne sceny pokazujące współczesnych harcerzy w akcji, np. pomoc uchodźcom z Ukrainy. Ale zaraz, chwileczkę przecież ja go znam… tylko skąd? Gdzie? I po chwili przebłysk: no niemożliwe, to ksiądz Piotr Larysz - katecheta z Liceum w Chorzowie, który przygotowuje młodzież do uczestnictwa w naszym Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy Biblijnej! Gdzie się człowiek nie obróci to widzi OKWB. W filmie nie występuje w koloratce ani sutannie, więc widz nie ma pojęcia, że to osoba duchowna. Tylko co on tam robi? Przecież to miał być film opowiadający o młodych chłopakach z czasu II wojny światowej. I tu powoli odsłaniają nam się karty historii. Autorka filmu pięknie przenosi nas z współczesności do przeszłości. Ksiądz Piotr to potomek Franciszka Buchalika, jednego z bohaterów tragicznej historii mieszkańców Gotartowic. Wzruszające rozmowy z rodzinami, sąsiadami i znajomymi bestialsko zamordowanych przez Niemców dwóch harcerzy. Pokazowa egzekucja Pawła i Franciszka Buchalików, na którą to sprowadzono siłą mieszkańców i rodziny ofiar, by patrzyli na śmierć swoich dzieci, nie mogąc nic zrobić. Emocje i pamięć tamtych okropnych dni są w nich wciąż żywe.
Piotr Larysz zgłębia historię swojej rodziny, próbuje dociec dlaczego doszło do tej tragedii. W katowickim oddziale IPN spotyka się z panią prokurator Ewą Koj, odnajduje akta. Zadaje pytania, dlaczego i kto to zrobił, co się stało z oprawcą, czy zbrodniarze zostali ukarani? Dziś mógłby ktoś zapytać „z jakiej paki?” o to pyta. Ksiądz Piotr kontynuuje dziedzictwo swoich przodków, czerpie z historii, która daje owoce współcześnie. Na pytanie skierowane do niego po pokazie filmu: czy potrafi przebaczyć? Odpowiada: „Tak, jeśli się nie przebaczy, to nosi się przez całe życie. Zło dobrem zwyciężaj to moje motto, to motywacja, która daje odpowiedni cel.” Ostatnia scena filmu pokazuje lotnisko sportowe Rybnik-Gotartowice, szybowce i pilotów szykujących się do lotu. Nasz bohater, kapelan Chorągwi Śląskiej ks. hm. Piotr Larysz, mówi: „tak jak samoloty można wznieść się ponad wszystko, ponad gniew.” Szczerze polecam film nie tylko mieszkańcom Śląska, ale i rodakom z innych regionów naszego kraju, by poznali tragiczne, nieznane losy Górnoślązaków z czasów II wojny światowej, jak również dziedzictwo, które wydaje obfite plony.
/mdk